14 lipca 2014

Rozdział XLIX


Dziewczyna schowała ręce do kieszeni swojego czerwonego płaszczyka i spokojnie szła chodnikiem. Gdy była już w parku zobaczyła ciemną postać zmierzającą w jej kroku. Dostrzegła tylko kominiarkę na jego głowie. Ciarki przeszły jej po plecach, zaczęła uciekać a mężczyzna gonił ją z perfidnym uśmiechem.
–Teraz nikt Cię nie uratuje!
Biegła ile sił w nogach, lecz on ją złapał. Zaczęli się szarpać. Rose go biła, kopała, a on tylko się śmiał. Popchnął ją na ziemie. Upadła na rękę, która zaczęła ją bardzo boleć. W dalszym ciągu próbowała się wycofać, on wyciągnął nóż i zaczął go obracać.
–Z pewnością nie tak wyobrażałaś sobie swoją śmierć – napawał się widokiem jej przerażonych oczu.
Pochylił się nad nią, był coraz bliżej gdy nagle… Ktoś skoczył na niego. Obaj mężczyźni zaczęli się szarpać, nóż wypadł mu z ręki. Rozalie przyglądała się im z przerażeniem w oczach.
–Uciekaj! – usłyszała, lecz nawet nie drgnęła – uciekaj! Nie wiem ile będę mógł go utrzymać.
Wstała, ostatni raz spojrzała na mężczyznę o czarnych włosach, który uratował jej życie i zaczęła biec przez park. Nie patrzyła przed siebie, rozglądała się na boki. Wpadła na kogoś, zaczęła krzyczeć i się wyrywać, płakać. To było dla niej za dużo. Nie dawała już rady. Każdy dźwięk przyprawiał ją o dreszcze.
–Rose spokojnie, to ja, Louis!
Dziewczyna się uspokoiła i załzawionymi oczami spojrzała na swojego chłopaka. Wtuliła się w niego, po jej policzkach ciągle ciekły słone krople. Chłopak wziął ją na ręce i zaniósł do samochodu. Ona ciągle płakała, bała się. Miała nadzieję, ze tamten mężczyzna złapie tego, który ją prześladuje, to byłby koniec jej strachu. Dojechali do domu. Chłopak otworzył jej drzwi. Przytulił ją. W salonie zastali Harrego. Usiedli na kanapie. Rose przytuliła się do swojego chłopaka, w dalszym ciągu płakała. Harry zrobił jej ciepłe kakao. Dziewczyna się uspokoiła. W salonie zapadła cisza.
–Rose, co się stało? – zapytał Lou.
–Ten mężczyzna, on… – głos jej się załamał – był w parku… wyciągnął nóż… chciał, chciał mnie zabić. – Louis ją mocno przytulił, ciągle szeptał jej do ucha, że jest już bezpieczna. – już myślałam, że po mnie. Wtedy… skoczył na niego jakiś mężczyzna. Kazał mi uciekać. Potem wpadłam na ciebie Lou.
Od tamtego czasu Rozalie nie wychodziła sama z domu. Zawsze ktoś z nią był. Jeden z chłopaków lub ochroniarz. Bez nich nie ruszała się z domu, za bardzo się bała. Ba! Louis by jej nie wypuścił.

GRUDZIEŃ

Mijały dni, a ślad po tajemniczym mężczyźnie zniknął. Nikt go nie widział, nikt o nim nie słyszał. Rose powoli ochłonęła. Miała nadzieję, że już więcej nie pojawi się w jej życiu.
Louis chciał oderwać ją od złych myśli. Postanowił, że skoczą razem na bungee. Dziewczyna na początku się tego obawiała, ale chłopak ją przekonał. Ubrali się odpowiednio i około południa pojechali w odpowiednie miejsce.
Po jakimś czasie byli na odpowiedniej wysokości odpowiednio zabezpieczeni.
–Lou, a co jeśli ta lina czy co to w ogóle jest pęknie? Co jeśli się zabijemy?
–To wtedy zginiemy razem.
–Louis, nie pomagasz!
–Przepraszam kochanie, ale nie bój się. Wszystko będzie dobrze. Będziemy razem i to jest najważniejsze. Nic nam się nie stanie.
Chłopak objął dziewczynę i trzymając się za ręce skoczyli.

***

Rose siedziała na kanapie i czekała na swoją przyjaciółkę, która chciała pokazać jej, co ostatnio odkryła. Popijając ciepłą herbatkę rozglądała się po salonie. Od wypadku czuła się bardzo nieswojo. Ciągle miała wrażenie, że ktoś ją obserwuje. Do pomieszczenia wpadła Lena z wielkim uśmiechem.
–Patrz! – pokazała jej jedno ze zdjęć Louisa – to jest Tomlinson – zachichotała pokazując jej drugie zdjęcie, na którym także znajdował się Lou, tylko spał – a to jest Tomlinsoff – obie dziewczyny zaczęły się śmiać – znalazłam to na jakiejś stronce tylko w innej wersji, ja to trochę udoskonaliłam.
Lena usiadła obok Rose na kanapie i zaczęły się nabijać z Louisa.
–Tomlinson, Tomlinsoff. Hahaha.
–Tak bardzo śmieszne – powiedział chłopak oparty o framugę drzwi. – Jeśli dobrze pójdzie – zwrócił się do swojej dziewczyny – to niedługo zostaniesz panią Tomlinsoff – uśmiechnął się do niej i wyszedł.
Rose zrobiła się czerwona, ale Lena zagwizdała.
–Czy ty myślisz o tym, o czym ja myślę?
–Ja teraz nie myślę – powiedziała blondynka i schowała twarz w poduszkę, a jej przyjaciółka tylko się zaśmiała.

***

Louis i Rose leżeli przytuleni na kanapie (ona leżała na jego brzuchu). W domu było całkiem pusto, Niall poszedł z Holly na randkę, a Harry umówił się z Kate. A co z resztą? Liam, Zayn i Lena już tu nie mieszkali. Chłopak miał przymknięte powieki, a dziewczynie się nudziło.
–Louuuuuuu – powiedziała i pocałowała go w nos, a on tylko zamruczał – Louuuuu nudzi mi się – tym razem pocałowała go w policzek.
–Możesz tak dalej – wymruczał.
–Ej no!
Chłopak otworzył oczy. Usiedli i dalej się przytulali. Ona zaczęła bawić się jego włosami, a on pocierał rękami jej plecy. W pewnym momencie Rose zaczęła się strasznie wiercić.
–Nieeeee – powiedziała ze śmiechem.
–Taaaak – powiedział jej prosto do ucha i przygryzł delikatnie jego płatek.
–Podnieciłeś się – spojrzała teatralnie na jego krocze.
–I co z tym zrobimy? – zaczął całować jej policzek zmierzając powoli do ust.
–Hmm, nic? – powiedziała ze śmiechem.
Dziewczyna wstała i zaczęła mu uciekać, a Louis w głośnym krzykiem „Osz ty!” zaczął ją gonić. Złapał ją w kuchni. Oboje przewrócili się na płytkach. Przez chwilę się śmiali, a do domu ktoś wszedł, nie przejmowali się tym jednak.
–Holly, chyba przyszliśmy w nieodpowiednim momencie – powiedział Niall wchodzący do pomieszczenia i spoglądający na parę leżącą na podłodze.
Gołąbki wstały i razem z nowoprzybyłymi poszli do salonu. Niall i Holly od kilku dni byli ponownie razem. Codziennie się spotykali, zapowiadało się na coś większego. Kate cierpiała z tego powodu, ale nie dawała tego po sobie poznać. Na pocieszenie przyszedł Harry, który zaczął się z nią spotykać. Chciał pomóc uleczyć jej złamane serce.
–Louuuuuis, powiedz coś śmiesznego –zaczął Niall, gdy usiedli na kanapie.
–Coś tu tyka – powiedział chłopak po chwili milczenia.
–Zegarek? – zapytała Holly.
–Nie – pokręcił głową – to chyba bomba!
–Bomba? – zaśmiała się Rose – serio Louis, serio?
–Tak kochanie – spojrzał na swoją dziewczynę Lou – bo ty jesteś taka wystrzałowa! – krzyknął.
Niall i Holly zaczęli się śmiać a Rose zrobiła tak zwanego face palma.
***
Był czwartek po południu Harry postanowił, że zrobi obiad. Miało być to jego popisowe danie. Lasange z soczewicy. Cały salon był już zapełniony a goście domagali się o posiłek. Zadowolony Styles wniósł do pomieszczenia naczynie żaroodporne. Nałożył każdemu po kawałku dania i zaczęli powoli wszystko przeżuwać. W salonie zapanowała krępująca cisza. Słychać było tylko powolne uderzanie widelców o talerze. Harry po spróbowaniu swojej potrawy postanowił coś zrobić.
–Zamawiamy pizze? – zapytał, a wszyscy zgodnie pokiwali głowami.
Wieczorem Harry, Niall, Louis i Rose udali się do klubu. Loczek od razu zniknął w tłumie tańczących ludzi, Lou poszedł zamówić coś do pica, a Niall z Rose udali się w kierunku kanap. Usiedli i zaczęli rozmawiać o nowej dziewczynie blondyna. Po chwili podszedł do nich Lou z trzema drinkami. Napili się i poszli tańczyć. Po kilku szybkich piosenkach puścili coś wolniejszego. Rozalie zarzuciła swojemu chłopakowi ręce na szyję, a on złapał ją w talii i przyciągnął jeszcze bliżej siebie. Wpatrywali się w swoje oczy. To była magiczna chwila, którą przerwał pijany mężczyzna wylewając drinka na koszulkę Rose.
–Ty debilu! – zaczęła na niego krzyczeć, lecz on nie zwrócił na nią uwagi i poszedł dalej.
–Kochanie – Louis zwrócił się do swojej dziewczyny – chodź – złapał ja za rękę – usiądziemy.
Po chwili siedzieli już na kanapie i się przytulali. Dołączył do nich Harry mówiąc, że się nudzi i nie ma żadnych fajnych dziewczyn. Jednak kilka sekund później dostrzegł pewną blondynkę i do niej pobiegł. Rose z Lou się tylko zaśmiali.
–Louuuu – zaczęła Rose – nie chce mi się tu być – powiedziała naśladując głos małego dziecka.
–Idziemy do domu? – zapytał chłopak, a ona pokiwała głową.
Znaleźli jeszcze chłopaków, powiedzieli im że już jadą. Wsiedli do taksówki i odjechali. W domu byli po około trzydziestu minutach. Była godzina dwudziesta trzecia. Oboje poszli pod prysznic i po piętnastu minutach byli już w łóżku. Przytulili się, a po chwili zasnęli.
***
Louis pojechał z Harrym do sklepu, a Niall umilał Rose czas. Leżeli na łóżku dziewczyny i zajadali się kolejną paczką żelek. W pewnym momencie Rose wpadła na zacny pomysł. Oparła się na łokciach i zaczęła przyglądać swojemu towarzyszowi.
–Piiiiip – powiedziała dotykając palcem jego nos.
            Niall nie wiedział przez chwilę co się dzieje, a jak już się dowiedział to został obdarzony kolejnym „Piiip”. Rzucił żelki na łóżko i chciał się Rose odwdzięczyć, ale ona zakryła nos dłońmi.
            –Osz ty! – Niall uśmiechnął się do niej i jakby nigdy nic zaczął dalej jeść żelki.
            Gdy myślał, że Rose już na niego uważa podniósł rękę i chciał dotknąć jej nos, lecz ona przewidziała jego zamiary i mu się wywinęła. Niall niewiele myśląc przygniótł ją swoim ciałem. Złapał jej ręce, ale nie miał jak zrobić słynnego pip? Dlaczego? Bo miał zajęte ręce. Nachylił się nad nią i dotknął jej nos swoim nosem.
–Piiiiiip! – krzyknął i ją puścił – udało się udało! Taaaak!
***
Mijały minuty, godziny, dni, tygodnie. A życie biegło swoim tempem.  Był grudzień, zbliżały się święta. Lena próbowała ukołysać do snu córeczkę. Zayn poszedł z resztą One Direction na wywiad.
– Gdy Cię przytulam, przytulam świat cały – śpiewała dziewczyna – Jesteś tak blisko, to prawdziwy cud… [Fasolki – Serca Dwa <od Rose>] Bo ty i ja to serca dwa.
Położyła dziewczynkę do łóżeczka, odwróciła się w stronę drzwi i zobaczyła opartego o ścianę Zayna, który uśmiechał się do niej promiennie. Wyciągnął w jej stronę rękę, którą ona złapała. Poszli razem do salonu. Usiedli na kanapie i pogrążyli się w rozmowie.
–Chciałbym spędzić święta tylko z Tobą i naszą córeczką. – zaczął Zayn – tylko my. Razem. W miejscu, w którym to wszystko się zaczęło. W przytulnym pokoju w górach. – powiedział, a w oczach jego dziewczyny pojawiły się łzy.
***
Rozalie i Zayn spotkali się w jednej z kawiarni w Londynie. Chłopak miał bardzo ważną sprawę. Koniecznie musiał porozmawiać z przyjaciółką jego dziewczyny. Musiał ją o coś poprosić, od tego zależało jego dalsze życie.
–Rose, potrzebuję porady – zaczął mieszając cukier w filiżance z cappuccino – mam nadzieję, że ta rozmowa pozostanie między nami. Zrozumiesz, o co mi chodzi, wiem że mi pomożesz. Nie mógłbym zwrócić się do nikogo innego.
–No co tam? – powiedziała dziewczyna odkładając na podstawkę łyżeczkę – spróbuję zrobić co w mojej mocy.
–Chcę się oświadczyć Lenie i nie wiem, jaki pierścionek mogę jej kupić.
Rose totalnie wbiło w krzesło. Nie spodziewała się tego po swoim przyjacielu. Była szczęśliwa, że jej przyjaciółka będzie szczęśliwa. Pogratulowała Zaynowi odwagi i obiecała, że weźmie Lenę do jubilera w celu pooglądanie pierścionków, a później powie mu, który najbardziej ją urzekł.
Mniej więcej w tym samym czasie Louis przeprowadził podobną rozmowę z Leną...
***
W poniedziałek dziewczyny umówiły się i wybrały do jednego z lepszych jubilerów. Od razu po wejściu rzuciły się na pierścionki i zachwycały się każdym po kolei.
–Patrz jaki ten jest cudowny! – Rose pokazała Lenie jeden z pierścionków.
Po kilku godzinach dyskutowania każda miała na oku coś dla siebie.
***
Zayn, Lena i Olivia pojechali w góry. Cieszyli się swoim małym mieszkaniem, w którym już kiedyś spędzili miło czas. Rozgościli się, zrobili ciepłą herbatkę. Usiedli na kanapie i rozmawiali. Olivka spała w łóżeczku turystycznym w jednym z pokoi. Mieli spędzić miło wspólny czas. Tylko on, ona i ich córeczka.
Był wieczór dwudziesty czwarty grudnia. Olivka słodko spała, a Zayn z Leną kończyli przepyszną kolację. Cieszyli się swoją obecnością. Patrzyli sobie w oczy, Zayn wiedział, że to właśnie ten moment. Chciał to już mieć za sobą. Usiedli na kanapie wtuleni w siebie.
–Lena, mam do ciebie bardzo ważne pytanie – spojrzał w jej oczy. – Od dawna się znamy, od kilku miesięcy mamy cudowne dziecko – uśmiechnął się promiennie. – Nasz los połączył się tutaj, rok temu w tym wynajętym małym mieszkanku. Chciałbym… chciałbym zrobić coś, co by jeszcze bardziej nas połączyło. – uklęknął przed nią i zaczął szukać małego pudełeczka w kieszeni. Lena miała w oczach łzy. Już wiedziała, co ma nastąpić. – cholera! – krzyknął chłopak i pobiegł do pokoju – kochanie poczekaj chwilkę, nie mam najważniejszego – Lena cicho się zaśmiała. Już po chwili zmachany Zayn był obok niej. – Lena, ty i Olivka jesteście całym moim światem. Wyjdziesz za mnie? – zapytał, a jej oczom ukazał się piękny pierścionek. <KLIK>
–Tak! – krzyknęła dziewczyna i rzuciła mu się na szyję.
Złączyli usta w delikatnym pocałunku. Zayn nałożył na jej palec pierścionek.
LONDYN
W tym roku, święta Rose miały przebiec zupełnie inaczej niż zawsze. Jej ojciec pojechał z mamą Harrego na małą wycieczkę do Hiszpanii. Ona, Gemma, Harry i Louis mieli spędzić wigilię w domu One Direction. Zjedli kolację przygotowaną przez dziewczyny i postanowili przez chwilę pograć w pewną grę. Każdy z nich musiał wykonać zadanie powierzone przez inną osobę. Na początku zadania były bardzo przyjemne. „Przynieś mi sok”, „Pomasuj mi stopy”. Harry cięgle się niecierpliwił. Miał plan, a do jego wykonania potrzebny był mu Louis. Kilka dni temu znalazł w jego pokoju duży prezent i był bardzo ciekawy, co tam jest. Niestety dowiedział się tylko, że jest to coś dla Rozalie. W końcu nadszedł ten upragniony moment.
–Nareszcie – szepnął Harry i z iskierkami w oczach spojrzał na Louisa – Daj Rose ten wielki prezent.
Louis chwilę się wahał, nie wiedział czy jest to odpowiedni moment. Jednak zadanie to zadanie. Prędzej czy później Rozalie zobaczyłaby, co jest w środku. Poszedł na górę do swojego pokoju i z łatwością zniósł wielkie pudełko. Postawił je przed swoja dziewczyną i polecił jej otworzyć. Rose ochoczo się za to zabrała, rozerwała kolorowy papier i zauważyła zielone pudełko. Otworzyła je, ale w wnętrzu był kolejny pakunek. Taka sytuacja powtórzyła się jeszcze parę razy. Gemma i Harry śmiali się z miny dziewczyny, a Louis był dość przejęty. W końcu na jej kolana upadło małe błękitne pudełeczko. Louis wziął je do rąk. Uklęknął przed dziewczyną. Harry i Gemma zamarli, Rose zaczęła się wiercić i spoglądała raz na Lou raz na pudełko, które trzymał w dłoni.
–Myślałem, że zrobię to w innych okolicznościach, ale jednak wyszło inaczej. Wiedz, że tego nie żałuję. Dużo razem przeszliśmy, między nami było wiele smutnych i wesołych sytuacji, były także wzloty i upadki. Jednak to, co do ciebie czuję jest nie do opisania. – po policzkach dziewczyny pociekły łzy. Louis otworzył pudełko, a oczom zgromadzonych w tym pomieszczeniu ukazał się pierścionek <KLIK> – Rose, chcesz spędzić ze mną resztę życia? Zostaniesz moją żoną?
–Louis ja – szepnęła dziewczyna, a jej ręka powędrowała do ust – ja nie… ja nie mogę… – w oczach chłopaka czaił się strach przed odrzuceniem. – Ja nie mogę w to uwierzyć! – przytuliła się do chłopaka. – oczywiście, że się zgadzam!
Louis pocałował ją, a po jej policzkach popłynęły gorące łzy, które on otarł. Po chwili na jednym z jej palców znajdował się pierścionek.
Następnego dnia rano Rozalie zadzwoniła do Leny, chciała oznajmić jej co się właśnie stało.
–O cześć Rose, właśnie miałam do ciebie dzwonić.
–Muszę ci coś powiedzieć – krzyknęły razem – ty pierwsza! – Zaręczyłam się!
Wszystko wypowiedziały w tym samym czasie, chwilę później Zayn i Louis usłyszeli radosne piski swoich partnerek.
***
Zayn przebywał w gabinecie swojego menagera i próbował wytłumaczyć mu pewną bardzo istotną sprawę. Chciał bowiem powiedzieć całemu światu, że jest związany z Leną, a Olivka jest ich córką.
–Paul zrozum! One są dla mnie bardzo ważne i ja nie chcę ich ukrywać.
–To nie jest dobre wyjście.. Masz narzeczoną i dziecko? Jak wszyscy to przyjmą? Przecież ty nawet dziewczyny nie miałeś!
–Paul proszę…
–No dobrze, ale zrobimy to delikatnie, najpierw powiesz, że jesteście razem i to jest twoje dziecko – mężczyzna westchnął – nie mów nic o zaręczynach…
***
Rozalie i Louis zastanawiali się nad kupnem domu. Chcieli mieć swój prywatny kącik tylko dla siebie. Oglądali już wiele budynków, ale żaden nie miał tego czegoś. Harry był załamany, że chcą zostawić go razem z Niallem.
–Rose proszę – szepną do swojej kuzynki pewnego wieczoru – oni ciągle… no wiesz. Wydają te swoje dźwięki!
Dziewczyna się zaśmiała i go przytuliła.
–Oj Harry, Harry. Ty powinieneś sobie dziewczynę znaleźć. Tyle kobiet za tobą szaleje, a ty co?
– No wiesz mam za duży wybór – wyszczerzył się do niej.
Pewnego piątkowego popołudnia Louis pojechał w odwiedziny do Zayna. Miał pomóc mu zająć się Olivką, ponieważ Rose i Lena pojechały na małe zakupy. Mężczyzna zaparkował samochód i zobaczył sąsiada swoich przyjaciół, który wywieszał tabliczkę „na sprzedaż”. Louis podszedł do niego zaciekawiony.
–Dzień dobry! Sprzedaje pan ten dom?
–Dobry. Tak, ja i moja żona postanowiliśmy kupić coś mniejszego –mężczyzna wzruszył ramionami.
–A mógłby pan się powstrzymać z tą tabliczką? – Louis pomyślał, że Rose byłaby bardzo szczęśliwa, gdyby mieszkała tak blisko swojej przyjaciółki.
– Jest pan zainteresowany kupnem? – właściciel uśmiechnął się na samą myśl,że nie musiałby czekać na „zastrzyk gotówki” aż tak długo.
–Prawdopodobnie tak.
Mężczyźni weszli do środka, Louis był zachwycony wnętrzem. Jasne, przytulne kolory. Prawie nic by nie musieli zmieniać. Obejrzał w skupieniu wszystkie pomieszczenia.
– Niech pan tej tabliczki nie daje – powiedział po chwili zastanowienia – czy byłaby taka możliwość, żebym jutro przyjechał tu z moją narzeczoną? Zdążyłby pan ze wszystkim papierami?
–Oczywiście – powiedział właściciel, a jego oczy aż się zaświeciły.


~*~*~*~*~
Cześć ludki :) 
Pamiętacie jak mówiłam, że jak będzie źle to do końca opowiadania zostanie tylko 6-10 rozdziałów? Myliłam się, do końca opowiadania został 1 rozdział + epilog. Przepraszam was za to, ale tak musi być naprawdę.
I takie mam do was pytanie. Chcielibyście żebym zaczęła coś nowego? czy lepiej już sobie całkowicie odpuścić? 
Buziaki i do następnego! 
Rose x
Ps. Jeśli chcecie coś wiedzieć odnoście tego opowiadania, albo opcjonalnie przyszłego to możecie pytać na asku. (Link na górze) chętnie odpowiem :)

BARDZO DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZE!! JAK TAK DALEJ PÓJDZIE TO NIE WIEM CZY KIEDYKOLWIEK DODAM KOLEJNY ROZDZIAŁ I EPILOG. 
Jedynie Amy skomentowała... :( Naprawdę tak się cieszę, że aż skaczę po pokoju -,-

4 komentarze:

  1. Kochana! :*
    Dobrze, że ktoś uratował naszą Rose, ylko ona mogła zadzwonić na policję! Przecież tamten koleś, który ją uratował mógł zginąć, bo tamten miał nóż.. :c. Mam nadzieję, że nic mu się nie stało :).
    Lou chce się oświadczyć *.*. AA! :D
    Biedna Kate... Niall, jak mogłeś ją tak zostawić?! Mogłeś jej to porządnie wytłumaczyć! Nie popieram takiego zachowania ;p. Może Harry ją pocieszy? :D
    OOOOOOOOO! Zayn się nareszcie oświadczył *.*. Lena ma śliczny pierścionek. Ten rozdział jest przesłodki. Dobra lecę czytać dalej :D.
    Wybacz, że krótki komentarz, ale nie mam weny dzisiaj na nie :/.
    Co do nowego opowiadania, tak pisz nowe! I napisz je do końca i dopiero publikuj!
    Trzymaj się! :*
    Amy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział <3 zaręczyny. <3 szkoda że jeszcze tylko epilog :/

    OdpowiedzUsuń
  3. szkoda ze zostal tylko 1 rozdział, pisz kolejne opowiadanie bo masz do tego ogromny talent, super piszesz!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Na szczęście ktoś uratował Rose! Jestem tylko ciekawa, kim był ten nieznajomy… Myślałam, że to może Louis pojawi się w stroju supermana i załatwi napastnika jednym uderzeniem, ale takie rozwiązanie też może być :D
    Ten skok był po prostu przeuroczy! *_*
    Hahaha! Tomlinoff- leję z tego do tej pory! Aaaaa! Lou się chce oświadczyć, Lou się chce oświadczyć! <3
    Niall ma zawsze świetne wyczucie czasu! :D Jest z Holly :( No cóż, spróbuję jakoś to przeżyć… Jakby co, w moim łóżku zawsze jest dla niego miejsce! Harry pociesza Kate? To już całkowicie zapomniał o Lenie?
    Dżizas, prawie na zawała zeszłam, bo na Twoim miejscu, jakbym była mną, to był doprowadziła do pocałunku między Rose i Niallem ( tak, lubię mieszać :D ), a to by doprowadziło do jednej, wielkiej masakry! Na szczęście obyło się bez tego!
    OMG OMG OMG! Zayn się oświadczył! Nadzieja mi pozostała już tylko w trzech :D
    Ok, zostało mi tylko dwóch… Niall, Harry- pilnujcie się! :D
    Oooo, wspólny dom!
    Ja bym chciała, żebyś zaczęła coś nowego! :) Trochę Cię poznałam i jestem pewna, że to będzie coś świetnego! :D
    Całuski! :*
    P.S. Przepraszam za krótki komentarz, ale jestem już padnięta… Mam nadzieję, że masz może jutro czas, żeby troszkę popisać? :)

    OdpowiedzUsuń