Rozalie
i Louis leżeli w pokoju szatyna i cieszyli się swoją obecnością. Dziewczyna
przemyślała parę spraw i postanowiła porozmawiać o tym, ze swoim chłopakiem.
–Lou
– chłopak cichym „Yhymm” zachęcił ją do mówienia – Bo ja sobie tak ostatnio
myślałam – przerwała na chwilę i objęła go mocniej w pasie – Bo wtedy, mimo
tego, że się zabezpieczaliśmy zaszłam w ciążę. – Chłopak spojrzał na nią
wyczekująco, domyślał się do czego ona zmierza, lecz nie przerywał jej –
Zastanawiałam się… Chciałbyś mieć ze mną kiedyś dziecko? Gdy myślisz o
przyszłości… mam w niej miejsce?
–Oczywiście,
że masz tam miejsce! – odpowiedział jej bez wahania – i tak, chciałbym mieć z
tobą takiego ślicznego szkraba jak Olivka – usiedli na łóżku, a chłopak
delikatnie ją pocałował – nie miałbym nic przeciwko jakby stało się to
wcześniej niż kiedyś myślałem.
–
Wiesz, nie musimy się tak ciągle o to starać, ale jeśli się uda…
OKOŁO MIESIĄC PÓŹNIEJ
Lena
pogodziła się z Kubą.
Wyjaśnili sobie wszystko dokładnie. W końcu zrozumiał, że mimo wszystko Lena
kocha Zayna i będzie z nim. Na szczęście Jakub poznał pewną Klaudię z którą
baaaardzo się zaprzyjaźnił.
Olivka
ciągle rosła, była podobna i do tatusia i do mamusi. Po tatusiu nosek, po
mamusi usta. Każdy się nią zachwycał. Była cudownym dzieckiem, któro nie
chciało w nocy spać. Dziadkowie byli zachwyceni, przybyli już dwa tygodnie po
porodzie.
Retrospekcja, Czerwiec 2013
Zayn siedział przed laptopem i
rozmawiał z rodzicami. Ich pogawędka trwała już od trzydziestu minut, a on nie
powiedział im jeszcze najważniejszego.
–Mamo, tato, muszę wam coś
powiedzieć. – przerwał na chwilę – kojarzycie Lenę? Wiecie tą moją przyjaciółkę..
–No tak, tak. Ta co ją w gazetach
widzieliśmy?
–Prawdopodobnie tak.. – znowu zamilkł.
–Jesteście razem?
–No tak, ale to nie o to chodzi..
–A o co? Zaręczyliście się?!
–Nie, jeszcze nie. – w pokoju
zapadła cisza – bo my będziemy mieli dziecko!
–Ale jak to?! – zapytała jego mama.
–No normalnie..
–Czyli w przyszłym roku zostanę
babcią?
–No trochę wcześniej..
–Ale kiedy?
–We wrześniu.
–Lipiec, sierpień, wrzesień –
zaczęła wyliczać Trisha – lipiec, sierpień, wrzesień?! Ale jak to trzy?!
–No jakoś tak..
–Dlaczego nam nie powiedziałeś
wcześniej? – zaczął jego ojciec.
–Bo sam nie wiedziałem.
–Nie zauważyłeś, że twoja
dziewczyna jest w ciąży?!
–To długa historia…
–Chcemy ja poznać.
–To przyjedziemy do was jutro?
–Dobrze, dobrze zapraszamy! Już
jutro?! Lecę piec placka – i pobiegła do kuchni.
Koniec retrospekcji
Pierwsi
przyjechali rodzice Leny, a następnie Zayna. Byli zachwyceni nowym dzieckiem,
któro tak niespodziewanie pojawiło się w ich życiu. Postanowili, że młodzi
rodzice będą mieli przynajmniej jeden dzień luzu. Zaopiekowali się Olivką, a
oni poszli do kina i kolację. Spędzili bardzo miło czas.
Pewnego
dnia Rozalie i Lena wybrały się na małe zakupy, chodziły między półkami i
zobaczyły dwie dziewczynki – bliźniaczki bijące się długopisami. Chwilkę się im
przyglądały, wracały wspomnienia ich dzieciństwa.. Jedna z nich przyłożyła do
czoła długopis i krzyknęła „Jestem jednorożcem!”, a dziewczyny zaczęły się z
niej śmiać.
Rozalie
i Louis przyszli odwiedzić młodych rodziców i trochę pozachwycać się malutkim
dzieciątkiem. Dziewczyna chciała wziąć malutką na ręce, ale wyprzedził ją w tym
Zayn. Przytulił córkę i zaczął ją nosić. Po chwili Zayn popatrzył na swoją koszulę i
krzyknął z przerażenia.
–To
ty nie wiesz jak trzeba dziecko trzymać po jedzeniu? – zapytała Rose ze
śmiechem, a Olivka zaczęła płakać. – daj mi ją. Wzięła dziewczynkę na ręce –
Louis podaj mi chusteczki dla dzieci, leżą na kanapie – po chwili wytarła jej
buzię.
–Ślicznie
wyglądasz z dzieckiem na rękach – Louis uśmiechnął się do swojej dziewczyny.
POCZĄTEK LISTOPADA
Olivka
rosła jak na drożdżach, rodzice zachwycali się nią w nowym domu. Żyli jak
prawdziwa rodzina, kochali się. Mieli siebie.
Na
jeden ze spokojnych ulic Londynu przechadzało się dwoje ludzi. Mężczyzna i
kobieta. Szli obok siebie i prowadzili lekką pogawędkę. Do czasu. Chłopak miał
zamiar zapytać się o coś swojej kuzynki. Od jakiegoś czasu bardzo uważnie się
jej przyglądał i poskładał wszystko w całość.
–Rose,
zapytam prosto z mostu. Jesteś w ciąży?
Dziewczyna
przystanęła na chwilę, dotarł do niej sens słów. Wiedziała, że nie może tego
wiecznie ukrywać, ale chciała jeszcze trochę poczekać.
–Tak
– popatrzyła na niego – ale nie chce jeszcze tego nikomu mówić – zawahała się
przez chwilę – a szczególnie Louisowi.
–Rose,
dlaczego? On na pewno się ucieszy!
–A
co jeśli będzie tak jak ostatnio? Nie chce robić mu nadziei…
Harry
przytulił dziewczynę, weszli do jednego ze sklepów i zrobili małe zakupy. W
drodze powrotnej Rose szła kilka kroków za nim. Pisała coś w telefonie. Nagle
zza rogu wyjechał samochód, który pędził prosto na dziewczynę! Nie zatrzymywał
się, był coraz bliżej. To był ułamek sekundy, Harry rzucił się i ją odepchnął,
chwilę później leżał na jezdni. Podbiegło do nich trzy osoby, samochód odjechał
z piskiem opon, Harry zauważył w nim tylko blondwłosego mężczyznę.
–Ratujcie
ją – wyszeptał i wskazał na nieprzytomną dziewczynę a następnie zemdlał.
***
Chłopak
obudził się w szpitalnej sali, obok niego siedziała Rose i trzymała go za rękę.
–Harry,
dlaczego to zrobiłeś! Mogłeś zginąć.. – powiedziała powstrzymując łzy.
–Dla
niektórych czasem warto – wyszeptał słabym głosem, a dziewczyna nie mogła już
powstrzymać łez. Przytuliła go.
–Leżałeś
w śpiączce tydzień– głos jej się załamał – stało ci się coś z krtanią, lekarze
obawiają się… obawiają się, że to może być koniec twojej kariery – powiedziała,
a do środka wszedł lekarz.
Rozalie wyszła na korytarz i przytuliła się do
czekającego na nią Louisa. Reszta One Direction poszła do szpitalnego bufetu.
Lena została z córeczką w domu. Po kilkunastu minutach doktor wyszedł,
powiedział im, że wszystko jest w porządku i mogą do niego iść. Trzymając się
za ręce weszli do sali.
–Stary
jak dobrze cię znowu widzieć – powiedział Louis siadając na krześle stojącym
obok łóżka. Porozmawiali chwilkę, a Harry sobie o czymś przypomniał.
–Rose,
czy ty… no wiesz.. – spojrzał znacząco na Louisa.
–On
wie – szepnęła – Niestety nie udało się lekarzom uratować… – po jej policzkach
pociekły łzy i załamał jej się głos – prawdopodobnie będę miała teraz problemy…
– Louis otarł słone krople płynące po jej policzkach – Gdyby nie ty Harry,
prawdopodobnie nie byłoby mnie tutaj.
Po
jakimś czasie do sali przybyła pozostała trójka chłopaków.
–Dobra
ja się będę zbierać – Rose wstała z miejsca – w telewizji będzie taki jeden
horror i od dawna chciałam go pooglądać – ucałowała chłopaków, pomachała
Harremu i wyszła.
Około
trzy godziny później poszła do swojego pokoju, bo była bardzo zmęczona.
Położyła się na łóżku i z niecierpliwością czekała na chłopaków. Po kilku
minutach usłyszała, że ktoś otwiera drzwi. Nie słyszała nic innego, to było do
chłopaków niepodobne. Zawsze zachowywali się głośno, a teraz? Było już ciemno,
spokojnie leżała w łóżku, ciarki przeszły jej po plecach, gdy przypomniała
sobie sceny z filmu, a po chwili usłyszała głos.
–Wiem,
że tam jesteś suko! Nie uciekniesz mi. –Dziewczyna przestraszyła się nie na
żarty, złapała do ręki telefon i przypominając sobie o filmie „Uprowadzona”
wczołgała się pod łóżko. Wybrała numer Louisa – Nie chowaj się! Raz mi się nie
udało ciebie dopaść, ale wtedy miałaś ze sobą swojego kuzyna! Teraz jesteś
sama, sama jak palec – dziewczynie serce biło jak szalone. Dwa sygnały, trzy…
sześć.
–Co
tam Rose? – usłyszała ciepły głos Louisa.
–Lou
– wyszeptała – ktoś tu jest… On mi grozi! Chyba jest pijany.. Nie wiem.
–Wyłaź,
i tak cię znajdę!
–Rose,
co się dzieje?! Kto tam jest! – dziewczyna usłyszała szmery – Liam dzwoń na
policję!
–Nie
wiem, krzyczy, grozi mi.
–Kochanie
nie rozłączaj się i się nie odzywaj. Jesteś dobrze schowana? – odpowiedziała mu
krótkim tak – to dobrze. Bądź cicho, nie pozwól mu cię znaleźć, policja zaraz
tam dotrze. Ja także zaraz będę.
Wszyscy
zamilkli, tylko włamywacz przemieszczał się po wszystkich pokojach i ją
wyzywał. Po kilku minutach wszedł do jej sypialni. Wstrzymała oddech. Bała się!
Tak cholernie się bała! Myślała, że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach,
myliła się. Słyszała powolne kroki, skrzypienie otwieranej szafy i… dźwięk
syren wozu policyjnego! Była uratowana. Mężczyzna zaczął przeklinać. Otworzył
okno i wydostał się z pomieszczenia. Funkcjonariusze zaczęli go gonić. W pewnym
momencie prawie go złapali. Zaczęli się szarpać, lecz on uderzył ich parę razy,
wsiadł do swojego samochodu i z piskiem opon odjechał.
Rozalie
ciągle leżała pod łóżkiem i kurczowo zaciskała pięści i powieki.
–Kochanie
jesteś tam? Już jestem niedaleko, spokojnie.
–On..
chyba uciekł – po policzkach ciekły jej słone łzy.
Do
pomieszczenia wszedł jeden z policjantów. Pomógł jej wyjść. Zapytał się o
szczegóły, lecz ona milczała. Do domu wbiegł Louis. Nie zważając na nawoływania
policjantów podbiegł do Rose i ją przytulił. Dziewczyna wtuliła się w jego tors
i zaczęła jeszcze bardziej płakać. Wszystko ją przytłaczało. Wypadek, kolejna
strata dziecka, a teraz jeszcze to. Ktoś chciał ją zabić, ale ona nie wiedziała
dlaczego. Przecież zawsze była dla wszystkich miła. Nikomu nigdy nie zrobiła
krzywdy.
–Cii
– szepnął Lou i zaczął gładzić jej włosy – już wszystko dobrze, jestem przy
tobie.
***
Niestety
policjanci nie zidentyfikowali napastnika. Miał założoną kominiarkę. Jeden z
nich prawie mu ja ściągnął, okazało się że mężczyzna był blondynem. Louis
podejrzewał, że to ta sama osoba, która potrąciła Rose i Harrego. Chłopak
domyślał się także, że owy blondyn spróbuje ponownie zaatakować jego
dziewczynę, bał się o nią, bardzo się bał! Kochał ją i nie chciał żeby stała
się jej krzywda.
Harry
ze szpitala wyszedł już po kilku dniach. Diagnoza lekarzy potwierdziła się. Dla
Harrego był to koniec tras koncertowych. Mógł śpiewać, ale nie wolno mu było
się nadwyrężać. Chłopak przyjął to do świadomości, śpiewanie było tym co
kochał, ale Rozalie była dla niego ważniejsza. Miał jej nie uratować i żyć ze świadomością,
że popełnił największy błąd swojego życia? Nie, to nie było to.
Pewnego
wieczoru cała piątka usiadła w salonie i postanowiła przedyskutować temat ich
dalszej kariery. Nikt nie chciał dalej koncertować bez Harrego. Chłopak
nalegał, ale oni nie chcieli. One Direction bez jednego z nich to nie byłoby to
samo. Zayn miał dziecko, Liam żonę. Chcieli swoją całą uwagę przekazać
najbliższym. Zdecydowali. Zespół się nie rozpadł, ale ograniczyli swoją działalność.
Odwołali kolejną trasę koncertową. Zostawili tylko pojedyncze koncerty, w
których udział mógłby brać Harry. Mieli
w planach ciągle nagrywać płyty, bo powoli chłopak z kręconymi włosami mógłby
to robić. Już od jakiegoś czasu pracowali nad tekstami, nawet udało im się
nagrać parę utworów.
Rozalie
już od dawna organizowała spotkanie dla fanów. W końcu nadszedł ten dzień. Mimo
tego, co niedawno się zdarzyło postanowiła do końca wziąć w tym udział. Razem z
Leną siedziały za lustrem weneckim i obserwowały przebieg spotkania. Chłopcy
siedzieli w przytulnym pomieszczaniu. Znajdowała się tam duża kanapa i kilka
foteli. Magnetofon, z którego wydobywały się ciche dźwięki piosenek One
Direction umilał wszystkim czas. W rogu pomieszczenia stało kilka dużych kartonów,
w których znajdowały się drobne pamiątki dla osób, które miały tam przybyć. Do
pomieszczenia fanki przychodziły pojedynczo lub w grupkach. Od jednej do pięciu
osób. W zależności od ilości osób każdy miał inny czas. Co godzinę następowała
dziesięciominutowa przerwa.
Była
już godzina osiemnasta piętnaście, chłopaki byli już bardzo zmęczeni. Spotykali
się z fankami praktycznie od godziny dziewiątej. Około piętnastej mieli
półgodzinną przerwę na obiad. Spotkanie dobiegało już końca. Zostało jeszcze
dziesięć dziewczyn. Lena poszła do innego pomieszczenia nakarmić Olivkę, a Rose
podeszła do chłopaków. Mieli teraz krótką przerwę. Napili się soku i zjedli po
jednym batoniku. Dziewczyna przytuliła się do Louisa. On przyciągnął ją bliżej
siebie i pocierał rękami jej plecy. Ross przymknęła powieki i napawała się
wonią jego perfum. W końcu przerwa minęła, lecz oni nie zwracali na to uwagi.
Przytulali się dalej. Do środka weszła kolejna dziewczyna. Przywitała się z
czwórką przyjaciół, a jej wzrok padł na tulącą się parę.
–Mogłabyś
od niego odejść? – powiedziała trochę chamsko.
Rose
spojrzała na tą dziewczynę. Zaczęła się jej przyglądać, skądś ją kojarzyła, ale
nie miała pojęcia skąd. Posłusznie wstała, lecz Lou złapał ją za rękę.
–To
jest moja dziewczyna i nie będziesz się da niej tak odzywać!
–Suka
nie dziewczyna, pamiętam jak…
Wtedy
do Rose coś dotarło. To była ta sama dziewczyna, którą spotkała jak była u
Niny. Wtedy… wtedy gdy się zgubiła. Poprosiła ją o telefon, chciała tylko po
kogoś zadzwonić, a ona zmieszała ją z błotem i odeszła. Dziewczyna zacisnęła
mocno pięści, a Lou patrzył na nią z nienawiścią. Jak mogła odzywać się tak do
Rose?! Ciekawe jak ona by się czuła jakby ktoś nazwał ja suką. Tommo przytulił
swoją dziewczyną i zaczął kierować się w stronę pomieszczenia w którym
znajdowała się Lena.
–Nie
mam zamiaru z nią rozmawiać – powiedział tylko i nawet na nią nie spojrzał.
Poszli
do Leny, a ona spojrzała na nich ze zdziwieniem. Po chwili przybiegł tam Harry
mówiąc, że wredna dziewczyna już sobie poszła.
***
Lena
korzystając z tego, że jej córeczka śpi postanowiła poprzeglądać różne strony
internetowe. Po pewnym czasie trafiła na pewien artykuł o Zaynie. Gdy była z
nim i z Olivką na spacerze jakiś paparazzi zrobił im parę zdjęć.
Czy
do Zayna pasuje rola ojca?
Wczoraj około godziny piętnastej
można było dostrzec członka One Direction – Zayna Malika na spacerze ze swoja
przyjaciółką i jej dzieckiem. Spacerowali po cichych ulicach Londynu prowadząc
przyjemną pogawędkę (…) W pewnym momencie wziął na ręce małą dziewczynkę
(prawdopodobnie trzymiesięczną) (…)
[Zdjęcia Zayna, Leny i dziecka]
Czy nie wyglądają razem słodko? Jak
myślicie, Zayn będzie kiedyś wspaniałym ojcem?
Jest
wspaniałym ojcem – pomyślała Lena i uśmiechnęła się do siebie. Rozmyślania
przerwał jej płacz Liv.
Pewnego
wieczoru młodą mamę odwiedziła jej najlepsza przyjaciółka. Zayn poszedł na
spacer z dzieckiem, a one usiadły na kanapie i pogrążyły się w rozmowie. Czas
umilały im piosenki lecące w radiu. W pewnym momencie usłyszały nuty „Barbie Girl”.
Dziewczyny zaczęły gibać się na wszystkie strony i głośno śpiewać. Gdy piosenka
się skończyła spojrzały na siebie i równo powiedziały:
–To
zostanie między nami.
Kilka
minut później Rose zbierała się do wyjścia, wcześniej podrzucił ją Liam, który
ich odwiedził. Teraz musiała wracać pieszo. Postanowiła, że zadzwoni po Louisa,
ale kawałek się przejdzie. Ucałowała przyjaciółkę i wyszła z domu. Od razu jej
ciało omiótł podmuch zimnego wiatru. Wyciągnęła telefon i zadzwoniła po Lou.
Mieli spotkać się w najbliższym parku. Dziewczyna schowała ręce do kieszeni
swojego czerwonego płaszczyka i spokojnie szła chodnikiem. Gdy była już w parku
zobaczyła ciemną postać zmierzającą w jej kierunku. Dostrzegła tylko kominiarkę na
jego głowie. Ciarki przeszły jej po plecach, zaczęła uciekać a mężczyzna gonił
ją z perfidnym uśmiechem.
–Teraz
nikt Cię nie uratuje!
Hej, tutaj Rose i jej bolący brzuch -,- Jak podoba się rozdział? Pewnie będziecie uważać, że za dużo się w nim dzieje i wgl. ale ja już nie daję rady. Mam zaplanowany jeszcze jeden rozdział i coś trochę mam napisane, ale nie jest tego za dużo. Nie sądziłam,(kilka miesięcy temu) że kiedyś będę w takiej sytuacji.
No nic, nie będę się rozpisywać i prosić o komentarze, bo i tak to nie pomoże. Próbowałam i to nie raz.
Rose x
~*~*~*~*~
Hej, tutaj Rose i jej bolący brzuch -,- Jak podoba się rozdział? Pewnie będziecie uważać, że za dużo się w nim dzieje i wgl. ale ja już nie daję rady. Mam zaplanowany jeszcze jeden rozdział i coś trochę mam napisane, ale nie jest tego za dużo. Nie sądziłam,(kilka miesięcy temu) że kiedyś będę w takiej sytuacji.
No nic, nie będę się rozpisywać i prosić o komentarze, bo i tak to nie pomoże. Próbowałam i to nie raz.
Rose x
Super! Nie dzieje się za dużo, jest ok. Chwilami sama bałam się tego gościa w kominiarce. Mam nadzieję, że w porę przyjdzie Lou.
OdpowiedzUsuńWeny życze :*
~Aga
Przykro mi to pisać, ale zrobiłaś z tego denną telenowele hiszpańską. Cały czas Ros coś się dzieje, ktoś jej grozi, dwa razy straciła dziecko, jakiś koleś chce ją zabić. To już serio robi się takie nudne, że aż śmieszne. To opowiadanie miało wspaniałe początki, naprawdę. Jestesm z wami mniej więcej od 6 rozdziału. Zawsze Cię podziwiałam, ale z czasem to przestało tracić sens. Strasznie to wszystko zapętlasz. To nie ma być hejt, tylko moja prywatna opinia, która chcę się podzielić z autorką. Rozumiem, że nie masz weny i tak dalej, ale mimo wszystko te ciągłe porażki dotyczące życia Ros i jej miłość do Louis'a, która wszystko przetrwa są naprawdę denne. Przykro mi to pisać, ale takie jest moje zdanie.
OdpowiedzUsuń~Sandra, tak ta sama, która już wcześniej Cię "zhejtowała" ;c
Oooo :). Fajnie byłoby przeczytać o tym, że Rose i Lou także mają ślicznego bobasa *.*.
OdpowiedzUsuńUf! Dobrze, że Kuba znalazł w końcu tą jedyną i nie będzie już "prześladował" Leny, nawet nie wiesz jak odetchnęłam z ulgą :D.
Rodzice Zayna nawet fajnie zareagowali na wiadomość o ciąży Leny :). Dobrze, ze na nich nie nakrzyczeli, czy coś. Okazali się w porządku.
Pisałam już, że Louis jest słodki?! JEST MEGA SŁOOOODKI!
Rose jest w ciąży? Ale fajnie :D.
Harry okazał się jej bohaterem. Nie patrzył na to, ze mu się coś stanie dla niego najważniejsza była rodzina. Poświęcił się dla niej i dla jej dziecka, które w sobie nosiła. Mam nadzieję, że z dzieckiem wszystko w porządku! Lou pewnie się dowie w szpitalu o nim... Coś mi się tak wydaje :c. Mam nadzieję, że kłótni nie będzie, bo oni coś się za często kłócą ostatnio :D.
Ponownie straciła dziecko? Ją cały czas prześladuje pech! Może powinni zatrudnić surogatkę?
Jestem ciekawa kto chciał ją napaść. Powiem Ci, że bardzo ładnie to opisałaś aż mnie wciągnęło :D. Oderwać się nie mogłam.
Głupia dziewczyna! Jak można tak kogoś przeżywać prawie w ogóle go nie znając? Wredna małpa!
Kurcze, jeśli wie, że ktoś ją ściga ( w 99% psychopata ) to po co sama wychodzi? Lou powinien ją przestrzegać przed takimi rzeczami!
Ja chce więcej!
Kurcze szkoda, ze został Ci tylko jeden rozdział, ale może napiszesz coś bo naprawde Ci coś zrobię -,-. Nie piszesz już pół roku? Dobrze pisze? Kochana ogarnij się i twórz przynajmniej tą historię dla mnie? hm? Pomyślisz nad tym? :*
Sandro mi się wydaje, że to nie są telenowele tylko po prostu Rose ma gorsze dni. Cały czas skupiała sie na Lenie, ale teraz na Rose. Ostatnio wszyscy uwielbiają Lene, więc Rose chciała to zmienić i chciała też pokazac z innej perspektywy Rose :). To jest moje zdanie.
Trzymaj się Rose :*
Amy ;)
Jest mi wstyd, że tak długo mnie nie było… Twój blog jest pierwszym, na którego weszłam, żeby go skomentować po miesięcznej przerwie. Czytałam wszystko na bieżąco, tylko nie potrafiłam znaleźć w sobie sił i chęci, by naskrobać kilka słów. Przepraszam Cię za to!
OdpowiedzUsuńPozwól, że skomentuję wszystko w jednym opisie, nie będę dzieliła tego na sceny.
Cieszę się, że Lenie i Zaynowi wszystko się pięknie ułożyło, a Olivka rośnie jak na drożdżach. Nigdy nie ukrywałam, że są oni moją ulubioną parą. Początkowo, strasznie drażnił mnie Kuba i po prostu wychodziłam z siebie, kiedy się pojawiał, jednak mam nadzieje, że teraz w końcu sobie wszystko poukładał w głowie. Dobrze, że rodzice zaakceptowali małą- nie zawsze tak jest, w końcu to ogromny szok.
Dla Rose podwójna strata dziecka musiała być okropnym przeżyciem. Nie wiem, jak to jest z autopsji, natomiast znam osobę, która to przeżyła. Jest ciężko, dlatego dobrze, że dziewczyna miała przy sobie ukochanego Louisa. Porwanie? Hmm…
Dobrze, że dziewczyny jeszcze mają te swoje odpały. Od kilku rozdziałów Twoje opowiadanie zrobiło się doroślejsze, bo i sprawy wymagają innego podejścia. Troszkę czasami brakuje mi Liama i Nialla… Ostatnio wplotłaś Harry’ego i jego zakochanie oraz obronienie Rose, za co chłopak dostaje ode mnie brawa i pokłony.
Nawiązując do Sandry- jak się komuś nie podoba, niech nie czyta.
Chciałabym Ci pomóc, kochana, ale sama nie wiem jak… Może to jest najlepszy czas, by naskrobać przepiękny epilog i zastanowić się nad czymś nowym? Nie wiem, ale pisanie tej historii nie sprawia Ci już żadnej przyjemności… Nie ma sensu się do niczego zmuszać! To ma być Twoja odskocznia, Twoja radość! Trzymam za Ciebie kciuki i będę z Tobą bez względu na jakąkolwiek Twoją decyzję!
Trzymaj się cieplutko! :*
Siostra marnotrawna- Mona Lisa
P.S. Przepraszam, że ten komentarz do najdłuższych nie należy.
Rzeczywiście trochę dużo się dzieje ale to nic, rozdział świetny zresztą jak zwykle. Bardzo mi się podoba. Pozdro i weny ~ Misia
OdpowiedzUsuńRozdział jest naprawdę świetny proszę dodaj następny rozdział *-*
OdpowiedzUsuńNextNextNextNextNextNextNextNextNextNextNextNextNextNextNextNextNext! *o* Bosheee... Z-a-J-e-B-i-S-t-Y!!!! <3
OdpowiedzUsuńświetny <3
OdpowiedzUsuńzapraszam na mojego bloga: http://subsistence-lt-ff.blogspot.com/ :)