Dziewczyna schowała ręce do
kieszeni swojego czerwonego płaszczyka i spokojnie szła chodnikiem. Gdy była
już w parku zobaczyła ciemną postać zmierzającą w jej kroku. Dostrzegła tylko
kominiarkę na jego głowie. Ciarki przeszły jej po plecach, zaczęła uciekać a
mężczyzna gonił ją z perfidnym uśmiechem.
–Teraz nikt Cię nie uratuje!
Biegła ile sił w nogach, lecz
on ją złapał. Zaczęli się szarpać. Rose go biła, kopała, a on tylko się śmiał.
Popchnął ją na ziemie. Upadła na rękę, która zaczęła ją bardzo boleć. W dalszym
ciągu próbowała się wycofać, on wyciągnął nóż i zaczął go obracać.
–Z pewnością nie tak
wyobrażałaś sobie swoją śmierć – napawał się widokiem jej przerażonych oczu.
Pochylił się nad nią, był
coraz bliżej gdy nagle… Ktoś skoczył na niego. Obaj mężczyźni zaczęli się
szarpać, nóż wypadł mu z ręki. Rozalie przyglądała się im z przerażeniem w
oczach.
–Uciekaj! – usłyszała, lecz
nawet nie drgnęła – uciekaj! Nie wiem ile będę mógł go utrzymać.
Wstała, ostatni raz spojrzała
na mężczyznę o czarnych włosach, który uratował jej życie i zaczęła biec przez
park. Nie patrzyła przed siebie, rozglądała się na boki. Wpadła na kogoś,
zaczęła krzyczeć i się wyrywać, płakać. To było dla niej za dużo. Nie dawała
już rady. Każdy dźwięk przyprawiał ją o dreszcze.
–Rose spokojnie, to ja, Louis!
Dziewczyna się uspokoiła i
załzawionymi oczami spojrzała na swojego chłopaka. Wtuliła się w niego, po jej
policzkach ciągle ciekły słone krople. Chłopak wziął ją na ręce i zaniósł do
samochodu. Ona ciągle płakała, bała się. Miała nadzieję, ze tamten mężczyzna
złapie tego, który ją prześladuje, to byłby koniec jej strachu. Dojechali do
domu. Chłopak otworzył jej drzwi. Przytulił ją. W salonie zastali Harrego.
Usiedli na kanapie. Rose przytuliła się do swojego chłopaka, w dalszym ciągu
płakała. Harry zrobił jej ciepłe kakao. Dziewczyna się uspokoiła. W salonie
zapadła cisza.
–Rose, co się stało? – zapytał
Lou.
–Ten mężczyzna, on… – głos jej
się załamał – był w parku… wyciągnął nóż… chciał, chciał mnie zabić. – Louis ją
mocno przytulił, ciągle szeptał jej do ucha, że jest już bezpieczna. – już
myślałam, że po mnie. Wtedy… skoczył na niego jakiś mężczyzna. Kazał mi
uciekać. Potem wpadłam na ciebie Lou.
Od tamtego czasu Rozalie nie
wychodziła sama z domu. Zawsze ktoś z nią był. Jeden z chłopaków lub
ochroniarz. Bez nich nie ruszała się z domu, za bardzo się bała. Ba! Louis by
jej nie wypuścił.
GRUDZIEŃ
Mijały dni, a ślad po
tajemniczym mężczyźnie zniknął. Nikt go nie widział, nikt o nim nie słyszał.
Rose powoli ochłonęła. Miała nadzieję, że już więcej nie pojawi się w jej
życiu.
Louis chciał oderwać ją od
złych myśli. Postanowił, że skoczą razem na bungee. Dziewczyna na początku się
tego obawiała, ale chłopak ją przekonał. Ubrali się odpowiednio i około
południa pojechali w odpowiednie miejsce.
Po jakimś czasie byli na
odpowiedniej wysokości odpowiednio zabezpieczeni.
–Lou, a co jeśli ta lina czy
co to w ogóle jest pęknie? Co jeśli się zabijemy?
–To wtedy zginiemy razem.
–Louis, nie pomagasz!
–Przepraszam kochanie, ale nie
bój się. Wszystko będzie dobrze. Będziemy razem i to jest najważniejsze. Nic
nam się nie stanie.
Chłopak objął dziewczynę i
trzymając się za ręce skoczyli.
***
Rose siedziała na kanapie i
czekała na swoją przyjaciółkę, która chciała pokazać jej, co ostatnio odkryła.
Popijając ciepłą herbatkę rozglądała się po salonie. Od wypadku czuła się
bardzo nieswojo. Ciągle miała wrażenie, że ktoś ją obserwuje. Do pomieszczenia
wpadła Lena z wielkim uśmiechem.
–Patrz! – pokazała jej jedno
ze zdjęć Louisa – to jest Tomlinson – zachichotała pokazując jej drugie
zdjęcie, na którym także znajdował się Lou, tylko spał – a to jest Tomlinsoff –
obie dziewczyny zaczęły się śmiać – znalazłam to na jakiejś stronce tylko w
innej wersji, ja to trochę udoskonaliłam.
Lena usiadła obok Rose na
kanapie i zaczęły się nabijać z Louisa.
–Tomlinson, Tomlinsoff.
Hahaha.
–Tak bardzo śmieszne –
powiedział chłopak oparty o framugę drzwi. – Jeśli dobrze pójdzie – zwrócił się
do swojej dziewczyny – to niedługo zostaniesz panią Tomlinsoff – uśmiechnął się
do niej i wyszedł.
Rose zrobiła się czerwona, ale
Lena zagwizdała.
–Czy ty myślisz o tym, o czym
ja myślę?
–Ja teraz nie myślę –
powiedziała blondynka i schowała twarz w poduszkę, a jej przyjaciółka tylko się
zaśmiała.
***
Louis i Rose leżeli przytuleni
na kanapie (ona leżała na jego brzuchu). W domu było całkiem pusto, Niall
poszedł z Holly na randkę, a Harry umówił się z Kate. A co z resztą? Liam, Zayn
i Lena już tu nie mieszkali. Chłopak miał przymknięte powieki, a dziewczynie się
nudziło.
–Louuuuuuu – powiedziała i
pocałowała go w nos, a on tylko zamruczał – Louuuuu nudzi mi się – tym razem
pocałowała go w policzek.
–Możesz tak dalej – wymruczał.
–Ej no!
Chłopak otworzył oczy. Usiedli
i dalej się przytulali. Ona zaczęła bawić się jego włosami, a on pocierał
rękami jej plecy. W pewnym momencie Rose zaczęła się strasznie wiercić.
–Nieeeee – powiedziała ze
śmiechem.
–Taaaak – powiedział jej
prosto do ucha i przygryzł delikatnie jego płatek.
–Podnieciłeś się – spojrzała
teatralnie na jego krocze.
–I co z tym zrobimy? – zaczął
całować jej policzek zmierzając powoli do ust.
–Hmm, nic? – powiedziała ze
śmiechem.
Dziewczyna wstała i zaczęła mu
uciekać, a Louis w głośnym krzykiem „Osz ty!” zaczął ją gonić. Złapał ją w
kuchni. Oboje przewrócili się na płytkach. Przez chwilę się śmiali, a do domu
ktoś wszedł, nie przejmowali się tym jednak.
–Holly, chyba przyszliśmy w
nieodpowiednim momencie – powiedział Niall wchodzący do pomieszczenia i
spoglądający na parę leżącą na podłodze.
Gołąbki wstały i razem z
nowoprzybyłymi poszli do salonu. Niall i Holly od kilku dni byli ponownie
razem. Codziennie się spotykali, zapowiadało się na coś większego. Kate
cierpiała z tego powodu, ale nie dawała tego po sobie poznać. Na pocieszenie
przyszedł Harry, który zaczął się z nią spotykać. Chciał pomóc uleczyć jej
złamane serce.
–Louuuuuis, powiedz coś
śmiesznego –zaczął Niall, gdy usiedli na kanapie.
–Coś tu tyka – powiedział
chłopak po chwili milczenia.
–Zegarek? – zapytała Holly.
–Nie – pokręcił głową – to
chyba bomba!
–Bomba? – zaśmiała się Rose –
serio Louis, serio?
–Tak kochanie – spojrzał na
swoją dziewczynę Lou – bo ty jesteś taka wystrzałowa! – krzyknął.
Niall i Holly zaczęli się
śmiać a Rose zrobiła tak zwanego face palma.
***
Był czwartek po południu Harry
postanowił, że zrobi obiad. Miało być to jego popisowe danie. Lasange z
soczewicy. Cały salon był już zapełniony a goście domagali się o posiłek.
Zadowolony Styles wniósł do pomieszczenia naczynie żaroodporne. Nałożył każdemu
po kawałku dania i zaczęli powoli wszystko przeżuwać. W salonie zapanowała
krępująca cisza. Słychać było tylko powolne uderzanie widelców o talerze. Harry
po spróbowaniu swojej potrawy postanowił coś zrobić.
–Zamawiamy pizze? – zapytał, a
wszyscy zgodnie pokiwali głowami.
Wieczorem Harry, Niall, Louis
i Rose udali się do klubu. Loczek od razu zniknął w tłumie tańczących ludzi,
Lou poszedł zamówić coś do pica, a Niall z Rose udali się w kierunku kanap.
Usiedli i zaczęli rozmawiać o nowej dziewczynie blondyna. Po chwili podszedł do
nich Lou z trzema drinkami. Napili się i poszli tańczyć. Po kilku szybkich
piosenkach puścili coś wolniejszego. Rozalie zarzuciła swojemu chłopakowi ręce
na szyję, a on złapał ją w talii i przyciągnął jeszcze bliżej siebie.
Wpatrywali się w swoje oczy. To była magiczna chwila, którą przerwał pijany
mężczyzna wylewając drinka na koszulkę Rose.
–Ty debilu! – zaczęła na niego
krzyczeć, lecz on nie zwrócił na nią uwagi i poszedł dalej.
–Kochanie – Louis zwrócił się
do swojej dziewczyny – chodź – złapał ja za rękę – usiądziemy.
Po chwili siedzieli już na
kanapie i się przytulali. Dołączył do nich Harry mówiąc, że się nudzi i nie ma
żadnych fajnych dziewczyn. Jednak kilka sekund później dostrzegł pewną
blondynkę i do niej pobiegł. Rose z Lou się tylko zaśmiali.
–Louuuu – zaczęła Rose – nie
chce mi się tu być – powiedziała naśladując głos małego dziecka.
–Idziemy do domu? – zapytał
chłopak, a ona pokiwała głową.
Znaleźli jeszcze chłopaków,
powiedzieli im że już jadą. Wsiedli do taksówki i odjechali. W domu byli po
około trzydziestu minutach. Była godzina dwudziesta trzecia. Oboje poszli pod
prysznic i po piętnastu minutach byli już w łóżku. Przytulili się, a po chwili zasnęli.
***
Louis pojechał z Harrym do
sklepu, a Niall umilał Rose czas. Leżeli na łóżku dziewczyny i zajadali się
kolejną paczką żelek. W pewnym momencie Rose wpadła na zacny pomysł. Oparła się
na łokciach i zaczęła przyglądać swojemu towarzyszowi.
–Piiiiip – powiedziała
dotykając palcem jego nos.
Niall nie wiedział przez chwilę co się dzieje, a jak już się dowiedział to
został obdarzony kolejnym „Piiip”. Rzucił żelki na łóżko i chciał się Rose
odwdzięczyć, ale ona zakryła nos dłońmi.
–Osz ty! – Niall uśmiechnął się do niej i jakby nigdy nic zaczął dalej jeść
żelki.
Gdy myślał, że Rose już na niego uważa podniósł rękę i chciał dotknąć jej nos,
lecz ona przewidziała jego zamiary i mu się wywinęła. Niall niewiele myśląc przygniótł
ją swoim ciałem. Złapał jej ręce, ale nie miał jak zrobić słynnego pip?
Dlaczego? Bo miał zajęte ręce. Nachylił się nad nią i dotknął jej nos swoim
nosem.
–Piiiiiip! – krzyknął i ją
puścił – udało się udało! Taaaak!
***
Mijały minuty, godziny, dni,
tygodnie. A życie biegło swoim tempem. Był grudzień, zbliżały się święta.
Lena próbowała ukołysać do snu córeczkę. Zayn poszedł z resztą One Direction na
wywiad.
– Gdy Cię przytulam, przytulam
świat cały – śpiewała dziewczyna – Jesteś tak blisko, to prawdziwy cud…
[Fasolki – Serca Dwa <od Rose>] Bo ty i ja to serca dwa.
Położyła dziewczynkę do
łóżeczka, odwróciła się w stronę drzwi i zobaczyła opartego o ścianę Zayna,
który uśmiechał się do niej promiennie. Wyciągnął w jej stronę rękę, którą ona
złapała. Poszli razem do salonu. Usiedli na kanapie i pogrążyli się w rozmowie.
–Chciałbym spędzić święta
tylko z Tobą i naszą córeczką. – zaczął Zayn – tylko my. Razem. W miejscu, w
którym to wszystko się zaczęło. W przytulnym pokoju w górach. – powiedział, a w
oczach jego dziewczyny pojawiły się łzy.
***
Rozalie i Zayn spotkali się w
jednej z kawiarni w Londynie. Chłopak miał bardzo ważną sprawę. Koniecznie
musiał porozmawiać z przyjaciółką jego dziewczyny. Musiał ją o coś poprosić, od
tego zależało jego dalsze życie.
–Rose, potrzebuję porady –
zaczął mieszając cukier w filiżance z cappuccino – mam nadzieję, że ta rozmowa
pozostanie między nami. Zrozumiesz, o co mi chodzi, wiem że mi pomożesz. Nie
mógłbym zwrócić się do nikogo innego.
–No co tam? – powiedziała
dziewczyna odkładając na podstawkę łyżeczkę – spróbuję zrobić co w mojej mocy.
–Chcę się oświadczyć Lenie i
nie wiem, jaki pierścionek mogę jej kupić.
Rose totalnie wbiło w krzesło.
Nie spodziewała się tego po swoim przyjacielu. Była szczęśliwa, że jej przyjaciółka
będzie szczęśliwa. Pogratulowała Zaynowi odwagi i obiecała, że weźmie Lenę do
jubilera w celu pooglądanie pierścionków, a później powie mu, który najbardziej
ją urzekł.
Mniej więcej w tym samym
czasie Louis przeprowadził podobną rozmowę z Leną...
***
W poniedziałek dziewczyny
umówiły się i wybrały do jednego z lepszych jubilerów. Od razu po wejściu
rzuciły się na pierścionki i zachwycały się każdym po kolei.
–Patrz jaki ten jest cudowny!
– Rose pokazała Lenie jeden z pierścionków.
Po kilku godzinach
dyskutowania każda miała na oku coś dla siebie.
***
Zayn, Lena i Olivia pojechali
w góry. Cieszyli się swoim małym mieszkaniem, w którym już kiedyś spędzili miło
czas. Rozgościli się, zrobili ciepłą herbatkę. Usiedli na kanapie i rozmawiali.
Olivka spała w łóżeczku turystycznym w jednym z pokoi. Mieli spędzić miło
wspólny czas. Tylko on, ona i ich córeczka.
Był wieczór dwudziesty czwarty
grudnia. Olivka słodko spała, a Zayn z Leną kończyli przepyszną kolację.
Cieszyli się swoją obecnością. Patrzyli sobie w oczy, Zayn wiedział, że to
właśnie ten moment. Chciał to już mieć za sobą. Usiedli na kanapie wtuleni w
siebie.
–Lena, mam do ciebie bardzo
ważne pytanie – spojrzał w jej oczy. – Od dawna się znamy, od kilku miesięcy
mamy cudowne dziecko – uśmiechnął się promiennie. – Nasz los połączył się
tutaj, rok temu w tym wynajętym małym mieszkanku. Chciałbym… chciałbym zrobić
coś, co by jeszcze bardziej nas połączyło. – uklęknął przed nią i zaczął szukać
małego pudełeczka w kieszeni. Lena miała w oczach łzy. Już wiedziała, co ma
nastąpić. – cholera! – krzyknął chłopak i pobiegł do pokoju – kochanie poczekaj
chwilkę, nie mam najważniejszego – Lena cicho się zaśmiała. Już po chwili
zmachany Zayn był obok niej. – Lena, ty i Olivka jesteście całym moim światem.
Wyjdziesz za mnie? – zapytał, a jej oczom ukazał się piękny pierścionek. <KLIK>
–Tak! – krzyknęła dziewczyna i
rzuciła mu się na szyję.
Złączyli usta w delikatnym
pocałunku. Zayn nałożył na jej palec pierścionek.
LONDYN
W tym roku, święta Rose miały
przebiec zupełnie inaczej niż zawsze. Jej ojciec pojechał z mamą Harrego na
małą wycieczkę do Hiszpanii. Ona, Gemma, Harry i Louis mieli spędzić wigilię w
domu One Direction. Zjedli kolację przygotowaną przez dziewczyny i postanowili
przez chwilę pograć w pewną grę. Każdy z nich musiał wykonać zadanie powierzone
przez inną osobę. Na początku zadania były bardzo przyjemne. „Przynieś mi sok”,
„Pomasuj mi stopy”. Harry cięgle się niecierpliwił. Miał plan, a do jego
wykonania potrzebny był mu Louis. Kilka dni temu znalazł w jego pokoju duży
prezent i był bardzo ciekawy, co tam jest. Niestety dowiedział się tylko, że
jest to coś dla Rozalie. W końcu nadszedł ten upragniony moment.
–Nareszcie – szepnął Harry i z
iskierkami w oczach spojrzał na Louisa – Daj Rose ten wielki prezent.
Louis chwilę się wahał, nie
wiedział czy jest to odpowiedni moment. Jednak zadanie to zadanie. Prędzej czy później
Rozalie zobaczyłaby, co jest w środku. Poszedł na górę do swojego pokoju i z
łatwością zniósł wielkie pudełko. Postawił je przed swoja dziewczyną i polecił
jej otworzyć. Rose ochoczo się za to zabrała, rozerwała kolorowy papier i
zauważyła zielone pudełko. Otworzyła je, ale w wnętrzu był kolejny pakunek.
Taka sytuacja powtórzyła się jeszcze parę razy. Gemma i Harry śmiali się z miny
dziewczyny, a Louis był dość przejęty. W końcu na jej kolana upadło małe
błękitne pudełeczko. Louis wziął je do rąk. Uklęknął przed dziewczyną. Harry i
Gemma zamarli, Rose zaczęła się wiercić i spoglądała raz na Lou raz na pudełko,
które trzymał w dłoni.
–Myślałem, że zrobię to w
innych okolicznościach, ale jednak wyszło inaczej. Wiedz, że tego nie żałuję.
Dużo razem przeszliśmy, między nami było wiele smutnych i wesołych sytuacji,
były także wzloty i upadki. Jednak to, co do ciebie czuję jest nie do opisania.
– po policzkach dziewczyny pociekły łzy. Louis otworzył pudełko, a oczom
zgromadzonych w tym pomieszczeniu ukazał się pierścionek <KLIK> – Rose, chcesz spędzić ze mną
resztę życia? Zostaniesz moją żoną?
–Louis ja – szepnęła
dziewczyna, a jej ręka powędrowała do ust – ja nie… ja nie mogę… – w oczach
chłopaka czaił się strach przed odrzuceniem. – Ja nie mogę w to uwierzyć! –
przytuliła się do chłopaka. – oczywiście, że się zgadzam!
Louis
pocałował ją, a po jej policzkach popłynęły gorące łzy, które on otarł. Po
chwili na jednym z jej palców znajdował się pierścionek.
Następnego
dnia rano Rozalie zadzwoniła do Leny, chciała oznajmić jej co się właśnie
stało.
–O
cześć Rose, właśnie miałam do ciebie dzwonić.
–Muszę
ci coś powiedzieć – krzyknęły razem – ty pierwsza! – Zaręczyłam się!
Wszystko
wypowiedziały w tym samym czasie, chwilę później Zayn i Louis usłyszeli radosne
piski swoich partnerek.
***
Zayn
przebywał w gabinecie swojego menagera i próbował wytłumaczyć mu pewną bardzo
istotną sprawę. Chciał bowiem powiedzieć całemu światu, że jest związany z Leną,
a Olivka jest ich córką.
–Paul
zrozum! One są dla mnie bardzo ważne i ja nie chcę ich ukrywać.
–To
nie jest dobre wyjście.. Masz narzeczoną i dziecko? Jak wszyscy to przyjmą?
Przecież ty nawet dziewczyny nie miałeś!
–Paul
proszę…
–No
dobrze, ale zrobimy to delikatnie, najpierw powiesz, że jesteście razem i to
jest twoje dziecko – mężczyzna westchnął – nie mów nic o zaręczynach…
***
Rozalie
i Louis zastanawiali się nad kupnem domu. Chcieli mieć swój prywatny kącik
tylko dla siebie. Oglądali już wiele budynków, ale żaden nie miał tego czegoś. Harry
był załamany, że chcą zostawić go razem z Niallem.
–Rose
proszę – szepną do swojej kuzynki pewnego wieczoru – oni ciągle… no wiesz.
Wydają te swoje dźwięki!
Dziewczyna
się zaśmiała i go przytuliła.
–Oj
Harry, Harry. Ty powinieneś sobie dziewczynę znaleźć. Tyle kobiet za tobą
szaleje, a ty co?
–
No wiesz mam za duży wybór – wyszczerzył się do niej.
Pewnego
piątkowego popołudnia Louis pojechał w odwiedziny do Zayna. Miał pomóc mu zająć
się Olivką, ponieważ Rose i Lena pojechały na małe zakupy. Mężczyzna zaparkował
samochód i zobaczył sąsiada swoich przyjaciół, który wywieszał tabliczkę „na
sprzedaż”. Louis podszedł do niego zaciekawiony.
–Dzień
dobry! Sprzedaje pan ten dom?
–Dobry.
Tak, ja i moja żona postanowiliśmy kupić coś mniejszego –mężczyzna wzruszył
ramionami.
–A
mógłby pan się powstrzymać z tą tabliczką? – Louis pomyślał, że Rose byłaby
bardzo szczęśliwa, gdyby mieszkała tak blisko swojej przyjaciółki.
–
Jest pan zainteresowany kupnem? – właściciel uśmiechnął się na samą myśl,że nie
musiałby czekać na „zastrzyk gotówki” aż tak długo.
–Prawdopodobnie
tak.
Mężczyźni
weszli do środka, Louis był zachwycony wnętrzem. Jasne, przytulne kolory.
Prawie nic by nie musieli zmieniać. Obejrzał w skupieniu wszystkie pomieszczenia.
–
Niech pan tej tabliczki nie daje – powiedział po chwili zastanowienia – czy
byłaby taka możliwość, żebym jutro przyjechał tu z moją narzeczoną? Zdążyłby
pan ze wszystkim papierami?
–Oczywiście
– powiedział właściciel, a jego oczy aż się zaświeciły.
~*~*~*~*~
Cześć ludki :) Pamiętacie jak mówiłam, że jak będzie źle to do końca opowiadania zostanie tylko 6-10 rozdziałów? Myliłam się, do końca opowiadania został 1 rozdział + epilog. Przepraszam was za to, ale tak musi być naprawdę.
I takie mam do was pytanie. Chcielibyście żebym zaczęła coś nowego? czy lepiej już sobie całkowicie odpuścić?
Buziaki i do następnego!
Rose x
Ps. Jeśli chcecie coś wiedzieć odnoście tego opowiadania, albo opcjonalnie przyszłego to możecie pytać na asku. (Link na górze) chętnie odpowiem :)
BARDZO DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZE!! JAK TAK DALEJ PÓJDZIE TO NIE WIEM CZY KIEDYKOLWIEK DODAM KOLEJNY ROZDZIAŁ I EPILOG.
Jedynie Amy skomentowała... :( Naprawdę tak się cieszę, że aż skaczę po pokoju -,-
Kochana! :*
OdpowiedzUsuńDobrze, że ktoś uratował naszą Rose, ylko ona mogła zadzwonić na policję! Przecież tamten koleś, który ją uratował mógł zginąć, bo tamten miał nóż.. :c. Mam nadzieję, że nic mu się nie stało :).
Lou chce się oświadczyć *.*. AA! :D
Biedna Kate... Niall, jak mogłeś ją tak zostawić?! Mogłeś jej to porządnie wytłumaczyć! Nie popieram takiego zachowania ;p. Może Harry ją pocieszy? :D
OOOOOOOOO! Zayn się nareszcie oświadczył *.*. Lena ma śliczny pierścionek. Ten rozdział jest przesłodki. Dobra lecę czytać dalej :D.
Wybacz, że krótki komentarz, ale nie mam weny dzisiaj na nie :/.
Co do nowego opowiadania, tak pisz nowe! I napisz je do końca i dopiero publikuj!
Trzymaj się! :*
Amy :)
Super rozdział <3 zaręczyny. <3 szkoda że jeszcze tylko epilog :/
OdpowiedzUsuńszkoda ze zostal tylko 1 rozdział, pisz kolejne opowiadanie bo masz do tego ogromny talent, super piszesz!!!!
OdpowiedzUsuńNa szczęście ktoś uratował Rose! Jestem tylko ciekawa, kim był ten nieznajomy… Myślałam, że to może Louis pojawi się w stroju supermana i załatwi napastnika jednym uderzeniem, ale takie rozwiązanie też może być :D
OdpowiedzUsuńTen skok był po prostu przeuroczy! *_*
Hahaha! Tomlinoff- leję z tego do tej pory! Aaaaa! Lou się chce oświadczyć, Lou się chce oświadczyć! <3
Niall ma zawsze świetne wyczucie czasu! :D Jest z Holly :( No cóż, spróbuję jakoś to przeżyć… Jakby co, w moim łóżku zawsze jest dla niego miejsce! Harry pociesza Kate? To już całkowicie zapomniał o Lenie?
Dżizas, prawie na zawała zeszłam, bo na Twoim miejscu, jakbym była mną, to był doprowadziła do pocałunku między Rose i Niallem ( tak, lubię mieszać :D ), a to by doprowadziło do jednej, wielkiej masakry! Na szczęście obyło się bez tego!
OMG OMG OMG! Zayn się oświadczył! Nadzieja mi pozostała już tylko w trzech :D
Ok, zostało mi tylko dwóch… Niall, Harry- pilnujcie się! :D
Oooo, wspólny dom!
Ja bym chciała, żebyś zaczęła coś nowego! :) Trochę Cię poznałam i jestem pewna, że to będzie coś świetnego! :D
Całuski! :*
P.S. Przepraszam za krótki komentarz, ale jestem już padnięta… Mam nadzieję, że masz może jutro czas, żeby troszkę popisać? :)