09 maja 2014

Rozdział XLI

Komentujesz = wywołujesz uśmiech na mojej twarzy, a co za tym idzie? Kolejny rozdział! Bo Rose w dobrym humorze = nowy rozdział!


Narracja w trzeciej osobie
Na początku kwietnia Lena pojechała do swojego ojczystego kraju w celu powiadomienia rodziców o swoim stanie. Miała spędzić tam także swoje urodziny i kilka najbliższych dni. Jej mama była bardzo zaskoczona wiadomością od córki, nigdy nie spodziewała się tego, że w tak młodym wieku zostanie babcią. Przekonywała Luśkę do poinformowania ojca dziecka, niestety młoda kobieta miała przygotowane dużo argumentów przeciw. W końcu matka zrozumiała całą sytuację, postanowiła wspierać swoją córkę w każdej decyzji, jaką podejmie, nawet jeśli będzie to zła decyzja. Jej ojciec przyjął tą wiadomość nieco gorzej niż rodzicielka, miał do córki wyrzuty. Nie chciał przyjąć do wiadomości, że postąpiła tak nie rozsądnie. Powiedział wszystko, co mu ślina na język przyniosła, a gdy zobaczył łzy na policzkach swojego dziecka zaczął żałować, że użył tych niepotrzebnych słów. Przytulił ją i powiedział, że wszystko będzie dobrze.
Lena spędziła w Gdańsku dwa tygodnie oswajając się z wiadomością, że zostanie mamą. Mimo że wcześniej wiedziała, że prędzej czy później to nastąpi, to dopiero teraz tak naprawdę do niej to dotarło. Już za około pięć miesięcy miała tulić do serca swoje dzieciątko. Niestety musiała wracać do Londynu, miała małą przerwę na uczelni, ale obowiązki wzywały i musiała powrócić do dawnego życia. Coraz bardziej było widać rosnący brzuszek. W pewnych chwilach – szczególnie, gdy Lena zjadła coś słodkiego i położyła się na lewym boku – czuła delikatne ruchy swojego maleństwa. To było nowe, niezapomniane uczucie. Spotkała się także z Kubą, chciała powiedzieć mu o ciąży. Był jej przyjacielem, kiedyś byli nawet parą, lecz nic z tego nie wyszło. Dziewczyna czuła, że będzie mogła na niego liczyć. Był bardzo zdziwiony zaistniałą sytuacją, ale zarazem na jego twarzy można było dostrzec smutek. Tak naprawdę on kochał Lenę, ale skrywał to przed samym sobą, wiedział że ona nie odwzajemnia jego uczucia. 
Od chłopaków i Rose, Lena dostała w prezencie na urodziny dzień w Spa. Było to jej bardzo potrzebne, wypoczęła, zrelaksowała się, zapomniała o swoich kłopotach.  Dzień później wróciła na studia, spędzała dużo czasu na malowaniu, ale musiała uważać na niektóre farby ze względu na jej stan. Profesorowie zaczęli już coś podejrzewać.
Była piękna, słoneczna sobota. Dwie przyjaciółki siedziały w pokoju, jedna z nich stała przed lustrem i próbowała założyć spodnie, szło jej to dość marnie. W ostatnim czasie dość jej się przytyło, nie mogła ubierać swoich ulubionych ubrań. Najbardziej bolała ją strata eleganckiej miętowej koszuli. Żyła z postanowieniem, że gdy urodzi to zmieści się w swoje ukochane ubrania.
– Rose, ja nie dam rady – szepnęła zrozpaczona – patrz jak ja wyglądam! Nawet tego brzucha nie da się wciągnąć! 
– Oj tam, oj tam! Nie przejmuj się – druga z dziewczyn promiennie się uśmiechnęła – możesz mu jeszcze powiedzieć… – przerwała widząc karcący wzrok swojej przyjaciółki. 
– To ja jednak spróbuję wciągnąć. 
Panna Mikołajewska dostała szansę, o której zawsze marzyła – dwutygodniowe warsztaty w Paryżu. Bez większego zastanawiania przyjęła ofertę, spakowała się i wyruszyła z postanowieniem, że nie wróci już do tego domu. Znalazła miłe nieduże mieszkanko, do którego po powrocie z Francji miała się wprowadzić. Sypialnia, salon, kuchnia i łazienka. Czego trzeba było jej więcej? Razem z Rose przeniosła prawie wszystkie swoje rzeczy i pamiątki. Kilka zostawiła w celu kamuflażu, nie chciała żeby chłopcy za szybko dowiedzieli się o tym, że nie będzie już z nimi mieszkać.
Te dwa tygodnie minęły jej bardzo przyjemnie, ciągłe malowanie i zwiedzanie cudownego miasta. Dziecko coraz bardziej się ruszało, a w maju miał odwiedzić ją przyjaciel – Kuba. Chłopak chciał pomóc dziewczynie w zaaklimatyzowaniu się w nowym miejscu. W głębi serca liczył na to, że ich miłość się odrodzi. Był gotowy przygarnąć Lenę razem z dzieckiem, choć wiedział, kto jest jego prawdziwym ojcem. Samotne matki podejmują różne decyzje. Chciał, aby Lena podjęła taką, która będzie dobra także dla niego. 
W końcu chłopcy zrozumieli, że coś jest nie tak. Luśka za długo nie wracała, a Rose zbyt często znikała nie mówiąc nikomu gdzie idzie. Zasypywali ją gradem pytań, ale dziewczyna milczała. Nie chciała zdradzić przyjaciółki. Harry połączył wszystko w całość.
– Wiem, że spotykasz się z Leną. Nie ma jej większości rzeczy, wyprowadziła się. Ale dlaczego? Rose powiedz mi dlaczego!
Dziewczyna milczała, nie wiedziała jak ma dobrać słowa, aby niczego nie zdradzić.
– Harry to była jej decyzja – po policzkach pociekły łzy, bardzo przeżywała to, że jej przyjaciółka dokonała takiego, a nie innego wyboru – ja nie mogłam nic na to poradzić…
Chłopak ją przytulił i szepnął, że wszystko będzie dobrze. Ilekroć ktoś pytał Rozalie o miejsce przebywania jej przyjaciółki, tyle samo razy ona zamykał się w sobie, a po jej policzkach płynęły słone łzy. To było dla niej bardzo trudne. W końcu chłopcy odpuścili, dali dziewczynie trochę spokoju.
Nadszedł maj, a co za tym idzie? Koniec umowy Rozalie. Dziewczyna doszła do wniosku, że kariera piosenkarki to nie jest to, co chce robić w życiu. Postanowiła jej nie przedłużać i przez jakiś czas cieszyć się wolnością. Zbyt długo tego nie robiła, bo już kilka dni później dostała ważną propozycję. Simon Cowell zaproponował jej prowadzenie strony internetowej poświęconej chłopakom. Miała odpowiadać tam na pytania fanów, dodawać różne ciekawostki. Miała także w pewnym sensie promować zespół. Organizować spotkania z fanami i różne tego typu rzeczy. Oczywiście z wielką chęcią się zgodziła.  A co było gdy dowiedzieli się o tym chłopcy? Wreszcie byli szczęśliwi, że będą mogli wyrazić własne zdanie na każdy temat, a nie iść tam gdzie im każą.
Nadszedł dzień wizyty u lekarza, Lena razem z Kubą wybrała się do gabinetu, jednak przed samym wejściem rozmyśliła się i chłopak grzecznie na nią czekał. Wieczorem Rose czekała w swoim pokoju przed laptopem, miała porozmawiać z przyjaciółką przez Skype’a. Nawiązała połączenie, a chwilę później zobaczyła zapłakaną twarz Luśki.
– Lena, co się stało? Dlaczego płaczesz, coś z dzieckiem?
Młoda kobieta pokiwała głową i zaniosła się większym płaczem, na pocieszenie przybył Kuba. Objął ją ramieniem i wytłumaczył całą sytuację Rozalie. Dziewczyna bez wahania wzięła kluczyki do swojego samochodu, powiadomiła chłopaków, że wróci prawdopodobnie za kilka dni, i odjechała. Louis zaczął się martwić, domyślał się, że jego dziewczyna pojechała do swojej przyjaciółki, ale co jeśli tak naprawdę udaje? Co jeśli spotyka się potajemnie z innym? Szybko wyrzucił z głowy te natrętne myśli, co jak co, ale Rozalie by go nie zdradziła, i tego był pewny w stu procentach. Kiedyś przeprowadzili rozmowę na ten temat, Rose jasno dała do zrozumienie, że nienawidzi takich sytuacji. Gdy dwoje ludzi się kocha, to się nie zdradzają. I taką właśnie zasadą kierowała się w życiu. Uważała, że zdrada rozwala związek na zawsze, nie ma szans na powrót, bo jeśli raz zboczy się z właściwej ścieżki, to czemu nie można zrobić tego po raz kolejny?
Po kilkudziesięciu minutach Ross dojechała na miejsce. Wbiegła do kamienicy, znalazła drzwi z numerem 18, drżącymi rękami wyciągnęła z torebki klucze od mieszkania. Po chwili siedziała w salonie przytulając swoją przyjaciółkę. U jej skarbka podejrzewano poważna wadę serca, następnego dnia miała zgłosić się na dokładniejsze badania. U Leny spędziła dwa dni, razem poszły na badania (Rose była doskonale przebrana, nikt jej nie rozpoznał). Po kilku godzinach monotonnego czekania, Lena została poproszona do gabinetu. Prawie dwadzieścia cztery godziny płakała, bała się że z jej dzieckiem jest coś nie tak. Na szczęście wszystko było w porządku, niepotrzebnie się stresowała, ale kto by tego nie robił? Kto by się nie bał o swoje jeszcze nienarodzone dziecko? 

Oczami Rose
Z Leną i dzieciątkiem na szczęście wszystko było w porządku, cała rozpromieniona wróciłam do domu. Harry siedział na kanapie w salonie i bacznie mnie obserwował, z pewnością sama bym tak robiła. To było dziwne z mojej strony, tak nagle zniknęłam, prawie nic im nie powiedziałam. Podeszłam do chłopaka, usiadłam obok niego i wtuliłam się w jego tors. On objął mnie w talii, nie zadawał zbędnych pytań, wiedział że i tak nic mu nie powiem.
– Co ty na to, aby pójść na basen? – zapytał po chwili.
– Hmm, to dobry pomysł – odparłam z wielkim uśmiechem.
Poszliśmy zapytać resztę czy z nami idą, pomysł podchwycili tylko Niall i Louis. Liam wybierał się do swojej dziewczyny, a Zayn od kilku dni siedział przygnębiony w swoim pokoju. Brakowało mu Leny, to było pewne, wszystkim mówił, że to przez coś innego, ale ja swoje wiedziałam, tęsknił za nią. Już w domu przebrałam się w swój dwuczęściowy strój kąpielowy. Razem z chłopakami pojechaliśmy na najbliższy kryty basem. Wykupiliśmy wejścia na dwie godziny i poszliśmy do szatni. Nie minęło pięć minut, a już byliśmy w wodzie. Nie wiadomo skąd Niall wytrzasnął materac. Taaaak, nie ma to jak leżeć na materacu na krytym basenie, podziwiam pomysł Nialla. Harry i Louis poszli posiedzieć w jacuzzi, więc ja podpłynęłam do blondynka.
– Niall – szturchnęłam go w ramię – Niall – powiedziałam głośniej
– Hmm?
– Posuń się!
Chłopak podniósł głowę i popatrzył na mnie ze zdziwieniem, jednak nie uczynił mojej prośby. Wdrapałam się jakoś na ten przeklęty materac i położyłam się na oniemiałym chłopaku. Z oddali zauważyłam, że Hazza i Lou przyglądają się nam, nie wspominam już o ludziach znajdujących nie niedaleko. Zaczęłam się bardzo wiercić. W głowie powstał szatański plan. Postanowiłam działać, zepchnęłam biednego blondynka do wody, a sama uciekłam w stronę chłopaków. Najszybciej jak mogłam podeszłam do jacuzzi, weszłam tam i wtuliłam się w ramię mojego chłopaka. Chwilę później przyszedł do nas rozwścieczony Horan.
– Masz mi coś do powiedzenia?
– Nie?
– Wyjdź stamtąd, zmierzymy się twarzą w twarz! 
– Oj stary, przykro mi, ale teraz ci jej nie oddam – do akcji wkroczył Lou.
Niall tylko westchnął i poszedł popływać, chwilę później uciekł także Harry. Siedziałam w cieplutkiej wodzie razem z moim ukochanym.
– Wiesz, że cie kocham, prawda? – powiedział.
– Tak wiem, co chcesz? – wiedziałam, że chłopak wypowiedział te słowa, bo miał jakiś interes – A tak poza tym to ja też cię kocham – pocałowałam go w policzek.
– Idziemy na zjeżdżalnie? – powiedział z uśmiechem – proszę, proszę, proszę, proszę! – ja się tylko zaśmiałam i pokiwałam głową.
Lou złapał mnie za rękę i poszliśmy na schodki, żeby dostać się do naszego celu. Po kilku minutach staliśmy przed wejściem i czekaliśmy na swoją kolej. Gdy ona nadeszła, nie do końca wiedzieliśmy, kto ma pierwszy zjechać, bo wcześniej tego nie ustaliliśmy. Na szczęście wszechwiedzący i wszechmocny Louis w ostatniej chwili coś wymyślił. Pociągnął mnie i zjechaliśmy razem! On przez cały zjazd krzyczał, a ja tylko się z niego śmiałam. Na koniec dostaliśmy mały opiernicz od ratownika. Jacy to my jesteśmy nieodpowiedzialni itp. nie przejmując się tym poszliśmy na duży basen, gdzie pływali Niall i Harry. Postanowiliśmy, że urządzimy wyścig. Wygrał Niall, a ja przegrałam. Wracając do domu udawałam obrażoną, ale to tylko dlatego żeby Horan dał mi żelki. Haha, moja inteligencja czasem mnie rozbraja.
Wieczorem skryłam się w zaciszu swojego pokoju i zadzwoniłam do Leny. Rozmawiałyśmy o różnych rzeczach m.in. O jej samopoczuciu, o Kubie, który bardzo dobrze się sprawował, pomagał Luśce we wszystkim, chodził na zakupy itp. i o wielu innych rzeczach.
– Lubisz mnieeee? – zapytała po chwili moja przyjaciółka.
– Lubieeee – odpowiedziałam ze śmiechem.
– A baaaardzo? 
– Baaardzo.
Chwilę się tak powygłupiałyśmy, aż ja wpadłam na genialny pomysł.
– A teraz wysyłam ci wirtualnego przytulaska. 
– Jeszcze nie dotarł – powiedziała, a po chwili dodała – już, dziękuję, był naprawdę cudowny! – Zaczęłyśmy się śmiać. [taka oto rozmowa odbyła się pewnego wieczorku między mną, a Leną. Z tym, że odwrotnie mówiłyśmy :D <Od Autorek>]
– A dlaczego pytasz się czy cię lubię?
– A bo sprowadzam cię na złą drogę – zaśmiała się – pamiętasz jak w naszym gimnazjum nagle zaczęła się moda na ciąże? W jednym półroczu chyba trzy dziewczyny się bzyknęły i wpadły – zaśmiała się – pamiętasz jak wtedy godzinami o tym rozmawiałyśmy? – westchnęła – mówiłyśmy że nie popełnimy ich błędu, chyba mi się nie udało...
***
Siedziałam przy oknie i wpatrywałam się w małego kotka biegającego po naszym podwórku. Było mi smutno, bardzo. Tęskniłam za Leną, naprawdę mi jej brakowało. Chłopaki gdzieś poszli, a ja siedziałam sama w domu. Pogoda była nawet bardzo ładna, świeciło słońce, na niebie nie było chmur. Po kilku minutach usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Nie zwracałam na to uwagi i dalej wpatrywałam się w obraz za szybą. Nie minęła minuta, a otuliły mnie ciepłe dłonie i zapach męskich perfum. Wtuliłam się w tors przybysza.
– Cześć kochanie – powiedziałam, a w tym samym czasie poczułam jego usta na moim czole. 
– Dlaczego siedzisz taka smutna? – zapytał, a ja tylko wzruszyłam ramionami. – Lena?
– Louis, ja za nią tęsknię, ale nic nie mogę zrobić! – on mnie jeszcze mocniej przytulił. 
– Wróci, kiedyś na pewno – szepnął. Ja niestety wiedziałam, że tak się nie stanie. 
Poszliśmy razem do salonu, usiadłam na kanapie, a Lou poszedł po coś do kuchni. Wrócił z szklanką soku marchewkowego. Robił głupie miny, a ja od razu się uśmiechnęłam. W pewnym momencie – nie wiem czy to było przez przypadek, czy specjalnie – potknął się, a część soku wylądowała na jego koszulce. Zaczęłam się głośno śmiać, a on spojrzał na mnie oburzony.
– Czy ty się ze mnie śmiejesz?! No wiesz co! – udawał obrażonego.
Zrobiłam poważną minę, on się uśmiechnął i chciał mnie przytulić. W tym momencie spojrzałam na plamę na jego koszulce i ponownie wybuchnęłam śmiechem. On złapał za poduszkę i mnie nią uderzył. Przez chwilę udawałam obrażoną, ale po chwili złapałam inną i mu oddałam. Tak zaczęła się wojna. Biegaliśmy po całym domu. W pewnym momencie rzuciłam w Louisa, ale on zrobił unik. Drzwi się otworzyły i poduszka wylądowała na głowie Nialla wchodzącego do domu. Biedny chłopak aż się zachwiał. Po chwili reszta zespołu do nas dołączyła. To była trudna bitwa.
***
Siedziałam na łóżku w moim pokoju, a towarzyszył mi oczywiście Louis. Chłopak postanowił, że zrobimy twitcama. Trochę się opierałam, ale w końcu mnie namówił. Przywitaliśmy się z widzami, a z każdą sekundą liczba oglądających rosła. Byłam lekko przerażona, ale nie dawałam tego po sobie poznać. Louis odpowiadał na różne pytania, a ja tylko z uśmiechem mu się przyglądałam. W pewnym momencie przeczytałam niezbyt miły wpis. „Co ona tutaj robi? Po co przyszła?” W tamtym momencie zrobiło mi się smutno. Wiedziałam, że nie każdy będzie mnie lubił, jako dziewczynę Louisa, codziennie dostawałam wiele niemiłych wiadomości, ale myślałam, że może z czasem im przejdzie. Widocznie się myliłam.
– To nie jest zbyt miłe pytanie – powiedział Louis i objął mnie ramieniem – Rose jest moją dziewczyną, więc chyba mogę zrobić z nią twitcama prawda? I jak coś to jestem w jej pokoju, więc to ja do niej przyszedłem, a nie ona do mnie – chłopak pocałował mnie w policzek. Po chwili widziałam wiele wiadomości do tamtej osoby. Bardzo dużo osób zaczęło pisać, że cieszą się że Louis jest szczęśliwy, że widać to po nim. 
Włączyłam się do odpowiadania. Było bardzo przyjemnie. „Patrzycie na siebie tak, jakbyście mieli zaraz się na siebie rzucić i tu i teraz uprawiać dziki seks  ~ Harry” Zaczęłam się śmiać, Lou popatrzył na mnie ze zdziwieniem, pokazałam mu wpis.
– Tak Harry, tak. Zazdrościsz?
W tej chwili śmialiśmy się oboje. Lou objął mnie, spojrzałam na zegarek. Odpowiadaliśmy już prawie godzinę. Po chwili padło pytanie „Chcielibyście mieć teraz dzieci?”
– Tak/Nie – powiedziałam równo w Louisem.
– Nie?/Tak? 
– Ja myślałam, że ty nie chcesz i dlatego nie chce – powiedziałam.
– A ja myślałem, że ty chcesz, ale i tak nie zmienia to faktu, że bym chciał – uśmiechnął się chytrze i mnie pocałował.  – Wiecie co, my chyba będziemy już kończyć zważając na te okoliczności – mówił między pocałunkami. – Jeszcze kiedyś się odezwiemy, papa.
Chłopak się rozłączył, a ja zauważyłam tylko jedną wiadomość „Czyli jednak będzie dziki seks.”

Oczami Leny
Siedziałam na kanapie i myślałam o mojej przyszłości. Będę miała dziecko, będę miała dziecko! Nie byłam do końca pewna czy sobie poradzę. Chciałam dokończyć ten semestr na studiach i przenieść się do Gdańska. Czułam, że tam będzie lepiej, będę miała wsparcie w mamie, może Kuba mi trochę pomoże. A tutaj? Mam Rose, ale… Nie wyobrażam sobie, że dam sobie radę sama z dzieckiem, a co dopiero z dzieckiem i ze studiami? Nie, to nie wchodzi w grę. Mama mi pomoże, na pewno mi pomoże. Rose będzie mnie odwiedzać, będziemy często rozmawiać…
Poszłam do kuchni w celu zrobienia sobie kanapek, zastałam jednak tam Kubę, który kończył robić kolację.
– Siadaj Lenka, kolacja gotowa – powiedział z uśmiechem na ustach i podał mi kubek gorącej herbaty. 
Cały wieczór spędziłam z nim na lekkich pogawędkach. Było bardzo miło, zastanawiałam się już powoli nam imieniem dla dziecka. Nie wiedziałam jeszcze czy to chłopiec, czy dziewczynka. Chciałabym, żeby to była ona, mniej by mi o nim przypominała. Około godziny dwudziestej trzeciej położyłam się do łóżka, chwilę później już spałam.
***
Otworzyłam oczy, wydawało mi się, że coś jest nie tak. Sufit, był inny niż poprzedniego wieczoru. Szybko usiadłam, i ze zdziwieniem przyglądałam się pokojowi, w którym się znajdowałam. To było niemożliwe! Byłam w swoim starym domu, w Gdańsku. Automatycznie moja ręka powędrowała w stronę brzucha, ale… był dużo mniejszy niż dzień temu! Nie byłam w ciąży. Czy to był tylko sen? Nie jestem w ciąży, i nigdy nie byłam. Nie poznałam chłopaków? Złapałam telefon do ręki i spojrzałam na datę. Siódmy kwietnia 2013r. To niemożliwe!

Zachęcam do zadawania pytań na asku! <klik>

POD ROZDZIAŁEM PROSZĘ O KOMENTARZE DOTYCZĄCE TYLKO OPINII O NICH. INNE BĘDĘ USUWANE!


 Witajcie ludki moje kochane! :) Dzisiaj będzie tak krótko, bo kawa mi stygnie :D Chciałam tylko powiedzieć, że teraz to opowiadanie będzie pisane w trzeciej osobie, nie w pierwszej jak dotychczas. Może czasem będzie się zdarzało inaczej, ale na pewno nie dużo :) Wiem, że niektórzy wolą narrację w osobie pierwszej i o tym pisaliście, ale (jeśli nie wiecie) te rozdziały były pisane chyba pół roku temu i teraz nie będę tego zmieniać, a poza tym, to mi jakoś wygodniej się tak pisze :) 
Tak więc życzę wam miłego weekendu! :))
Buziaki Rose x
Ps. Zachęcam do głosowania w ankiecie, wiem że niektórzy jeszcze tego nie zrobili :)

5 komentarzy:

  1. Wooo, mam nadzieje, ze ta koncowka byla snem :o Swietne! Ale szkoda, ze Lena nie powiedziala mu, ze jest ojcem ;3;

    OdpowiedzUsuń
  2. Narracja w trzeciej osobie jest miłą odmianą. :) Nie wiem, czy lepiej Ci wychodzi, czy nie, ale bardzo fajnie się to czyta!
    Nie dziwię się reakcjom rodziców… Sama nie wiem, jakbym zareagowała na takie coś! Ale przynajmniej nie postanowili jej wydziedziczyć i nie wyrzucali jej z domu…
    Wzmianka o Kubie- grrr… Niech spada!
    Lenko kochana! Nie katuj się tak, tylko przyznaj się Zaynowi! To wiele ułatwi!
    Ooo, Rose zrezygnowała ze śpiewania? Tego się nie spodziewałam! :O Haha, kochany Simon! :D
    Dżizas Maria! Mam zgona! Co się stało?! Dlaczego Lena płacze?! NIEEE!! Nic nie może się stać z dzieckiem! Nie przeżyję tego! Rose jest prawdziwą przyjaciółką- rzuciła wszystko i pojechała wspierać przyjaciółkę w trudnych dla niej chwilach!
    Ufff… Co za ulga!
    No ja po prostu kocham Nialla! Mój cudowny słodziaczek!!! <333
    Kurczę, teraz jestem rozdarta między Harry’m a Niallem… Którego wybrać? Obu kocham za to ich cudowne poczucie humoru! W takim razie mam tylko jedno rozwiązanie- trójkącik! ;D
    Mmmmmm! Będą się seksić! :D :D :D
    Nie, Kuba mi się nie podoba i nie przekonam się do niego. Wiem, że jemu zależy na Lenie, no ale przecież ona kocha Zayna (zresztą z wzajemnością!).
    Wiesz, Lena się tak zastanawia nad imieniem dla dziecka, a ja mam taki jeden pomysł! Czy nie uważasz, że piękne imię to Monika? ;p Cudowne, nie? :D
    ……………………………………………….. Nie wiem, co mam myśleć na temat ostatniego fragmentu… Mam nadzieję, że to był jakiś sen, czy coś takiego…. Za bardzo zaangażowałam się w tą wersję z ciążą! Ej, nie rób mi tego! ;D
    Haha, też byłam na kawie w chwili, kiedy dodawałaś ten rozdział! Przypadek? ;) Latte <3
    Czekam z niecierpliwością caaaaaaały tydzień na nowy rozdział i z góry przepraszam za ten raczej kiepski komentarz, ale już padam… Chciałam jeszcze przed snem napisz Ci komentarz i teraz dopiero mogę iść spać. :)
    Całuski! :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam!Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Nie wiem jak ci wynagrodzić to, że wczoraj nie skomentowałam! Pojechałam zaraz po szkole do babci, ma chorą nogę i trzeba było jej pomóc, bo kot jej się ostatnio urodził i w dodatku chce sama chodzić na targ i sprzedawać szczaw ;/. Więc jej pomogłam i wróciłam bardzo późno około 22 i mama mi nie pozwoliła wejść na laptop, chociaż sama próbowałam do pokoju przemycić tel, ale za bardzo świecił pod kołdrą i się domyślili :c Przepraszam! To się nigdy więcej nie powtórzy, ale mam nadzieję, że zrozumiesz sytuację rodzinną i nie było ci wczoraj smutno? Tak wiem to moja wina i możesz mnie poćwiartować i zabić, pozwalam Ci :D. Ale dobra już komentuje i jeszcze raz przepraszam.
    Nie tylko nie Kuba! Chyba to jest ta kara dla mnie! Tylko nie on! nie lubię go! Lena go nie wybierze, nie może! Zayn się domyśli i wyjedzie szukać Leny *.* To musi być to.
    " Jednak to wciągnę" ten tekst mnie rozwalił :D. Mam same skojarzenia przez ciebie!
    Dobrze, że dzecku Leny nic nie jest :). Jestem bardzo z tego zadowlona! Tylko denerwuje mnie to, że Kuba przy niej jest! Przy jej boku ma siedzieć Zayn! Niech się w końcu chłopak domyśli!
    Biedny Niall wszedzie wejdzie w nieodpowiednim momencie :D.
    Lou jest cudowny! Taki słoodki! I ma rację zdrada jest okropna, nie do przebaczenia! :)
    Wow! Niespodziewałam sie, że to może być sen! Czekam nast. rozdział!
    Jeszcze raz przepraszam!
    Pozdrawiam!
    Amy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale to jest eeekstra :D kocham to opowiadanie a narracja jest nie ważna i tak będę czytać ;) pozdrawiam i weny ~ Misia

    OdpowiedzUsuń
  5. te zabawnie brzmiące "argumenty przeciw" to po prostu "kontrargumenty" ; )

    OdpowiedzUsuń