Komentujesz = wywołujesz uśmiech na mojej twarzy, a co za tym idzie? Kolejny rozdział! Bo Rose w dobrym humorze = nowy rozdział!
Narracja w trzeciej osobie
Na początku kwietnia Lena
pojechała do swojego ojczystego kraju w celu powiadomienia rodziców o swoim
stanie. Miała spędzić tam także swoje urodziny i kilka najbliższych dni. Jej
mama była bardzo zaskoczona wiadomością od córki, nigdy nie spodziewała się
tego, że w tak młodym wieku zostanie babcią. Przekonywała Luśkę do
poinformowania ojca dziecka, niestety młoda kobieta miała przygotowane dużo
argumentów przeciw. W końcu matka zrozumiała całą sytuację, postanowiła
wspierać swoją córkę w każdej decyzji, jaką podejmie, nawet jeśli będzie to zła
decyzja. Jej ojciec przyjął tą wiadomość nieco gorzej niż rodzicielka, miał do
córki wyrzuty. Nie chciał przyjąć do wiadomości, że postąpiła tak nie
rozsądnie. Powiedział wszystko, co mu ślina na język przyniosła, a gdy zobaczył
łzy na policzkach swojego dziecka zaczął żałować, że użył tych niepotrzebnych
słów. Przytulił ją i powiedział, że wszystko będzie dobrze.
Lena spędziła w Gdańsku dwa
tygodnie oswajając się z wiadomością, że zostanie mamą. Mimo że wcześniej
wiedziała, że prędzej czy później to nastąpi, to dopiero teraz tak naprawdę do
niej to dotarło. Już za około pięć miesięcy miała tulić do serca swoje
dzieciątko. Niestety musiała wracać do Londynu, miała małą przerwę na uczelni,
ale obowiązki wzywały i musiała powrócić do dawnego życia. Coraz bardziej było
widać rosnący brzuszek. W pewnych chwilach – szczególnie, gdy Lena zjadła coś
słodkiego i położyła się na lewym boku – czuła delikatne ruchy swojego maleństwa.
To było nowe, niezapomniane uczucie. Spotkała się także z Kubą, chciała
powiedzieć mu o ciąży. Był jej przyjacielem, kiedyś byli nawet parą, lecz nic z
tego nie wyszło. Dziewczyna czuła, że będzie mogła na niego liczyć. Był bardzo
zdziwiony zaistniałą sytuacją, ale zarazem na jego twarzy można było dostrzec
smutek. Tak naprawdę on kochał Lenę, ale skrywał to przed samym sobą, wiedział
że ona nie odwzajemnia jego uczucia.
Od chłopaków i Rose, Lena
dostała w prezencie na urodziny dzień w Spa. Było to jej bardzo potrzebne,
wypoczęła, zrelaksowała się, zapomniała o swoich kłopotach. Dzień później wróciła na studia, spędzała
dużo czasu na malowaniu, ale musiała uważać na niektóre farby ze względu na jej
stan. Profesorowie zaczęli już coś podejrzewać.
Była piękna, słoneczna sobota.
Dwie przyjaciółki siedziały w pokoju, jedna z nich stała przed lustrem i
próbowała założyć spodnie, szło jej to dość marnie. W ostatnim czasie dość jej
się przytyło, nie mogła ubierać swoich ulubionych ubrań. Najbardziej bolała ją
strata eleganckiej miętowej koszuli. Żyła z postanowieniem, że gdy urodzi to
zmieści się w swoje ukochane ubrania.
– Rose, ja nie dam rady –
szepnęła zrozpaczona – patrz jak ja wyglądam! Nawet tego brzucha nie da się
wciągnąć!
– Oj tam, oj tam! Nie przejmuj
się – druga z dziewczyn promiennie się uśmiechnęła – możesz mu jeszcze
powiedzieć… – przerwała widząc karcący wzrok swojej przyjaciółki.
– To ja jednak spróbuję
wciągnąć.
Panna Mikołajewska dostała
szansę, o której zawsze marzyła – dwutygodniowe warsztaty w Paryżu. Bez
większego zastanawiania przyjęła ofertę, spakowała się i wyruszyła z
postanowieniem, że nie wróci już do tego domu. Znalazła miłe nieduże
mieszkanko, do którego po powrocie z Francji miała się wprowadzić. Sypialnia,
salon, kuchnia i łazienka. Czego trzeba było jej więcej? Razem z Rose
przeniosła prawie wszystkie swoje rzeczy i pamiątki. Kilka zostawiła w celu
kamuflażu, nie chciała żeby chłopcy za szybko dowiedzieli się o tym, że nie
będzie już z nimi mieszkać.
Te dwa tygodnie minęły jej
bardzo przyjemnie, ciągłe malowanie i zwiedzanie cudownego miasta. Dziecko
coraz bardziej się ruszało, a w maju miał odwiedzić ją przyjaciel – Kuba.
Chłopak chciał pomóc dziewczynie w zaaklimatyzowaniu się w nowym miejscu. W
głębi serca liczył na to, że ich miłość się odrodzi. Był gotowy przygarnąć Lenę
razem z dzieckiem, choć wiedział, kto jest jego prawdziwym ojcem. Samotne matki
podejmują różne decyzje. Chciał, aby Lena podjęła taką, która będzie dobra
także dla niego.
W końcu chłopcy zrozumieli, że
coś jest nie tak. Luśka za długo nie wracała, a Rose zbyt często znikała nie
mówiąc nikomu gdzie idzie. Zasypywali ją gradem pytań, ale dziewczyna milczała.
Nie chciała zdradzić przyjaciółki. Harry połączył wszystko w całość.
– Wiem, że spotykasz się z Leną.
Nie ma jej większości rzeczy, wyprowadziła się. Ale dlaczego? Rose powiedz mi
dlaczego!
Dziewczyna milczała, nie
wiedziała jak ma dobrać słowa, aby niczego nie zdradzić.
– Harry to była jej decyzja –
po policzkach pociekły łzy, bardzo przeżywała to, że jej przyjaciółka dokonała
takiego, a nie innego wyboru – ja nie mogłam nic na to poradzić…
Chłopak ją przytulił i
szepnął, że wszystko będzie dobrze. Ilekroć ktoś pytał Rozalie o miejsce
przebywania jej przyjaciółki, tyle samo razy ona zamykał się w sobie, a po jej
policzkach płynęły słone łzy. To było dla niej bardzo trudne. W końcu chłopcy
odpuścili, dali dziewczynie trochę spokoju.
Nadszedł maj, a co za tym
idzie? Koniec umowy Rozalie. Dziewczyna doszła do wniosku, że kariera
piosenkarki to nie jest to, co chce robić w życiu. Postanowiła jej nie
przedłużać i przez jakiś czas cieszyć się wolnością. Zbyt długo tego nie
robiła, bo już kilka dni później dostała ważną propozycję. Simon Cowell
zaproponował jej prowadzenie strony internetowej poświęconej chłopakom. Miała
odpowiadać tam na pytania fanów, dodawać różne ciekawostki. Miała także w
pewnym sensie promować zespół. Organizować spotkania z fanami i różne tego typu
rzeczy. Oczywiście z wielką chęcią się zgodziła. A co było gdy dowiedzieli się o tym chłopcy?
Wreszcie byli szczęśliwi, że będą mogli wyrazić własne zdanie na każdy temat, a
nie iść tam gdzie im każą.
Nadszedł dzień wizyty u
lekarza, Lena razem z Kubą wybrała się do gabinetu, jednak przed samym wejściem
rozmyśliła się i chłopak grzecznie na nią czekał. Wieczorem Rose czekała w
swoim pokoju przed laptopem, miała porozmawiać z przyjaciółką przez Skype’a.
Nawiązała połączenie, a chwilę później zobaczyła zapłakaną twarz Luśki.
– Lena, co się stało? Dlaczego
płaczesz, coś z dzieckiem?
Młoda kobieta pokiwała głową i
zaniosła się większym płaczem, na pocieszenie przybył Kuba. Objął ją ramieniem
i wytłumaczył całą sytuację Rozalie. Dziewczyna bez wahania wzięła kluczyki do
swojego samochodu, powiadomiła chłopaków, że wróci prawdopodobnie za kilka dni,
i odjechała. Louis zaczął się martwić, domyślał się, że jego dziewczyna
pojechała do swojej przyjaciółki, ale co jeśli tak naprawdę udaje? Co jeśli
spotyka się potajemnie z innym? Szybko wyrzucił z głowy te natrętne myśli, co
jak co, ale Rozalie by go nie zdradziła, i tego był pewny w stu procentach.
Kiedyś przeprowadzili rozmowę na ten temat, Rose jasno dała do zrozumienie, że
nienawidzi takich sytuacji. Gdy dwoje ludzi się kocha, to się nie zdradzają. I
taką właśnie zasadą kierowała się w życiu. Uważała, że zdrada rozwala związek
na zawsze, nie ma szans na powrót, bo jeśli raz zboczy się z właściwej ścieżki,
to czemu nie można zrobić tego po raz kolejny?
Po kilkudziesięciu minutach
Ross dojechała na miejsce. Wbiegła do kamienicy, znalazła drzwi z numerem 18,
drżącymi rękami wyciągnęła z torebki klucze od mieszkania. Po chwili siedziała
w salonie przytulając swoją przyjaciółkę. U jej skarbka podejrzewano poważna
wadę serca, następnego dnia miała zgłosić się na dokładniejsze badania. U Leny
spędziła dwa dni, razem poszły na badania (Rose była doskonale przebrana, nikt
jej nie rozpoznał). Po kilku godzinach monotonnego czekania, Lena została
poproszona do gabinetu. Prawie dwadzieścia cztery godziny płakała, bała się że
z jej dzieckiem jest coś nie tak. Na szczęście wszystko było w porządku,
niepotrzebnie się stresowała, ale kto by tego nie robił? Kto by się nie bał o
swoje jeszcze nienarodzone dziecko?
Oczami Rose
Z Leną i dzieciątkiem na
szczęście wszystko było w porządku, cała rozpromieniona wróciłam do domu. Harry
siedział na kanapie w salonie i bacznie mnie obserwował, z pewnością sama bym
tak robiła. To było dziwne z mojej strony, tak nagle zniknęłam, prawie nic im
nie powiedziałam. Podeszłam do chłopaka, usiadłam obok niego i wtuliłam się w jego
tors. On objął mnie w talii, nie zadawał zbędnych pytań, wiedział że i tak nic
mu nie powiem.
– Co ty na to, aby pójść na
basen? – zapytał po chwili.
– Hmm, to dobry pomysł –
odparłam z wielkim uśmiechem.
Poszliśmy zapytać resztę czy z
nami idą, pomysł podchwycili tylko Niall i Louis. Liam wybierał się do swojej
dziewczyny, a Zayn od kilku dni siedział przygnębiony w swoim pokoju. Brakowało
mu Leny, to było pewne, wszystkim mówił, że to przez coś innego, ale ja swoje
wiedziałam, tęsknił za nią. Już w domu przebrałam się w swój dwuczęściowy strój
kąpielowy. Razem z chłopakami pojechaliśmy na najbliższy kryty basem.
Wykupiliśmy wejścia na dwie godziny i poszliśmy do szatni. Nie minęło pięć
minut, a już byliśmy w wodzie. Nie wiadomo skąd Niall wytrzasnął materac.
Taaaak, nie ma to jak leżeć na materacu na krytym basenie, podziwiam pomysł
Nialla. Harry i Louis poszli posiedzieć w jacuzzi, więc ja podpłynęłam do
blondynka.
– Niall – szturchnęłam go w
ramię – Niall – powiedziałam głośniej
– Hmm?
– Posuń się!
Chłopak podniósł głowę i
popatrzył na mnie ze zdziwieniem, jednak nie uczynił mojej prośby. Wdrapałam
się jakoś na ten przeklęty materac i położyłam się na oniemiałym chłopaku. Z
oddali zauważyłam, że Hazza i Lou przyglądają się nam, nie wspominam już o
ludziach znajdujących nie niedaleko. Zaczęłam się bardzo wiercić. W głowie
powstał szatański plan. Postanowiłam działać, zepchnęłam biednego blondynka do
wody, a sama uciekłam w stronę chłopaków. Najszybciej jak mogłam podeszłam do
jacuzzi, weszłam tam i wtuliłam się w ramię mojego chłopaka. Chwilę później
przyszedł do nas rozwścieczony Horan.
– Masz mi coś do powiedzenia?
– Nie?
– Wyjdź stamtąd, zmierzymy się
twarzą w twarz!
– Oj stary, przykro mi, ale
teraz ci jej nie oddam – do akcji wkroczył Lou.
Niall tylko westchnął i
poszedł popływać, chwilę później uciekł także Harry. Siedziałam w cieplutkiej
wodzie razem z moim ukochanym.
– Wiesz, że cie kocham, prawda?
– powiedział.
– Tak wiem, co chcesz? –
wiedziałam, że chłopak wypowiedział te słowa, bo miał jakiś interes – A tak
poza tym to ja też cię kocham – pocałowałam go w policzek.
– Idziemy na zjeżdżalnie? –
powiedział z uśmiechem – proszę, proszę, proszę, proszę! – ja się tylko
zaśmiałam i pokiwałam głową.
Lou złapał mnie za rękę i
poszliśmy na schodki, żeby dostać się do naszego celu. Po kilku minutach
staliśmy przed wejściem i czekaliśmy na swoją kolej. Gdy ona nadeszła, nie do
końca wiedzieliśmy, kto ma pierwszy zjechać, bo wcześniej tego nie ustaliliśmy.
Na szczęście wszechwiedzący i wszechmocny Louis w ostatniej chwili coś
wymyślił. Pociągnął mnie i zjechaliśmy razem! On przez cały zjazd krzyczał, a
ja tylko się z niego śmiałam. Na koniec dostaliśmy mały opiernicz od ratownika.
Jacy to my jesteśmy nieodpowiedzialni itp. nie przejmując się tym poszliśmy na
duży basen, gdzie pływali Niall i Harry. Postanowiliśmy, że urządzimy wyścig.
Wygrał Niall, a ja przegrałam. Wracając do domu udawałam obrażoną, ale to tylko
dlatego żeby Horan dał mi żelki. Haha, moja inteligencja czasem mnie rozbraja.
Wieczorem skryłam się w zaciszu
swojego pokoju i zadzwoniłam do Leny. Rozmawiałyśmy o różnych rzeczach m.in. O
jej samopoczuciu, o Kubie, który bardzo dobrze się sprawował, pomagał Luśce we
wszystkim, chodził na zakupy itp. i o wielu innych rzeczach.
– Lubisz mnieeee? – zapytała po
chwili moja przyjaciółka.
– Lubieeee – odpowiedziałam ze
śmiechem.
– A baaaardzo?
– Baaardzo.
Chwilę się tak
powygłupiałyśmy, aż ja wpadłam na genialny pomysł.
– A teraz wysyłam ci
wirtualnego przytulaska.
– Jeszcze nie dotarł –
powiedziała, a po chwili dodała – już, dziękuję, był naprawdę cudowny! –
Zaczęłyśmy się śmiać. [taka oto rozmowa odbyła się pewnego wieczorku między
mną, a Leną. Z tym, że odwrotnie mówiłyśmy :D <Od Autorek>]
– A dlaczego pytasz się czy cię
lubię?
– A bo sprowadzam cię na złą
drogę – zaśmiała się – pamiętasz jak w naszym gimnazjum nagle zaczęła się moda
na ciąże? W jednym półroczu chyba trzy dziewczyny się bzyknęły i wpadły –
zaśmiała się – pamiętasz jak wtedy godzinami o tym rozmawiałyśmy? – westchnęła
– mówiłyśmy że nie popełnimy ich błędu, chyba mi się nie udało...
***
Siedziałam przy oknie i
wpatrywałam się w małego kotka biegającego po naszym podwórku. Było mi smutno,
bardzo. Tęskniłam za Leną, naprawdę mi jej brakowało. Chłopaki gdzieś poszli, a
ja siedziałam sama w domu. Pogoda była nawet bardzo ładna, świeciło słońce, na
niebie nie było chmur. Po kilku minutach usłyszałam dźwięk otwierających się
drzwi. Nie zwracałam na to uwagi i dalej wpatrywałam się w obraz za szybą. Nie
minęła minuta, a otuliły mnie ciepłe dłonie i zapach męskich perfum. Wtuliłam
się w tors przybysza.
– Cześć kochanie –
powiedziałam, a w tym samym czasie poczułam jego usta na moim czole.
– Dlaczego siedzisz taka
smutna? – zapytał, a ja tylko wzruszyłam ramionami. – Lena?
– Louis, ja za nią tęsknię, ale
nic nie mogę zrobić! – on mnie jeszcze mocniej przytulił.
– Wróci, kiedyś na pewno –
szepnął. Ja niestety wiedziałam, że tak się nie stanie.
Poszliśmy razem do salonu,
usiadłam na kanapie, a Lou poszedł po coś do kuchni. Wrócił z szklanką soku
marchewkowego. Robił głupie miny, a ja od razu się uśmiechnęłam. W pewnym
momencie – nie wiem czy to było przez przypadek, czy specjalnie – potknął się,
a część soku wylądowała na jego koszulce. Zaczęłam się głośno śmiać, a on
spojrzał na mnie oburzony.
– Czy ty się ze mnie śmiejesz?!
No wiesz co! – udawał obrażonego.
Zrobiłam poważną minę, on się
uśmiechnął i chciał mnie przytulić. W tym momencie spojrzałam na plamę na jego
koszulce i ponownie wybuchnęłam śmiechem. On złapał za poduszkę i mnie nią
uderzył. Przez chwilę udawałam obrażoną, ale po chwili złapałam inną i mu
oddałam. Tak zaczęła się wojna. Biegaliśmy po całym domu. W pewnym momencie
rzuciłam w Louisa, ale on zrobił unik. Drzwi się otworzyły i poduszka
wylądowała na głowie Nialla wchodzącego do domu. Biedny chłopak aż się
zachwiał. Po chwili reszta zespołu do nas dołączyła. To była trudna bitwa.
***
Siedziałam na łóżku w moim
pokoju, a towarzyszył mi oczywiście Louis. Chłopak postanowił, że zrobimy
twitcama. Trochę się opierałam, ale w końcu mnie namówił. Przywitaliśmy się z
widzami, a z każdą sekundą liczba oglądających rosła. Byłam lekko przerażona,
ale nie dawałam tego po sobie poznać. Louis odpowiadał na różne pytania, a ja
tylko z uśmiechem mu się przyglądałam. W pewnym momencie przeczytałam niezbyt
miły wpis. „Co ona tutaj robi? Po co przyszła?” W tamtym momencie zrobiło mi
się smutno. Wiedziałam, że nie każdy będzie mnie lubił, jako dziewczynę Louisa,
codziennie dostawałam wiele niemiłych wiadomości, ale myślałam, że może z
czasem im przejdzie. Widocznie się myliłam.
– To nie jest zbyt miłe pytanie
– powiedział Louis i objął mnie ramieniem – Rose jest moją dziewczyną, więc
chyba mogę zrobić z nią twitcama prawda? I jak coś to jestem w jej pokoju, więc
to ja do niej przyszedłem, a nie ona do mnie – chłopak pocałował mnie w
policzek. Po chwili widziałam wiele wiadomości do tamtej osoby. Bardzo dużo
osób zaczęło pisać, że cieszą się że Louis jest szczęśliwy, że widać to po nim.
Włączyłam się do odpowiadania.
Było bardzo przyjemnie. „Patrzycie na siebie tak, jakbyście mieli zaraz się na
siebie rzucić i tu i teraz uprawiać dziki seks
~ Harry” Zaczęłam się śmiać, Lou popatrzył na mnie ze zdziwieniem,
pokazałam mu wpis.
– Tak Harry, tak. Zazdrościsz?
W tej chwili śmialiśmy się
oboje. Lou objął mnie, spojrzałam na zegarek. Odpowiadaliśmy już prawie
godzinę. Po chwili padło pytanie „Chcielibyście mieć teraz dzieci?”
– Tak/Nie – powiedziałam równo
w Louisem.
– Nie?/Tak?
– Ja myślałam, że ty nie chcesz
i dlatego nie chce – powiedziałam.
– A ja myślałem, że ty chcesz,
ale i tak nie zmienia to faktu, że bym chciał – uśmiechnął się chytrze i mnie
pocałował. – Wiecie co, my chyba
będziemy już kończyć zważając na te okoliczności – mówił między pocałunkami. –
Jeszcze kiedyś się odezwiemy, papa.
Chłopak się rozłączył, a ja
zauważyłam tylko jedną wiadomość „Czyli jednak będzie dziki seks.”
Oczami Leny
Siedziałam na kanapie i
myślałam o mojej przyszłości. Będę miała dziecko, będę miała dziecko! Nie byłam
do końca pewna czy sobie poradzę. Chciałam dokończyć ten semestr na studiach i
przenieść się do Gdańska. Czułam, że tam będzie lepiej, będę miała wsparcie w
mamie, może Kuba mi trochę pomoże. A tutaj? Mam Rose, ale… Nie wyobrażam sobie,
że dam sobie radę sama z dzieckiem, a co dopiero z dzieckiem i ze studiami?
Nie, to nie wchodzi w grę. Mama mi pomoże, na pewno mi pomoże. Rose będzie mnie
odwiedzać, będziemy często rozmawiać…
Poszłam do kuchni w celu
zrobienia sobie kanapek, zastałam jednak tam Kubę, który kończył robić kolację.
– Siadaj Lenka, kolacja gotowa
– powiedział z uśmiechem na ustach i podał mi kubek gorącej herbaty.
Cały wieczór spędziłam z nim
na lekkich pogawędkach. Było bardzo miło, zastanawiałam się już powoli nam
imieniem dla dziecka. Nie wiedziałam jeszcze czy to chłopiec, czy dziewczynka.
Chciałabym, żeby to była ona, mniej by mi o nim przypominała. Około godziny
dwudziestej trzeciej położyłam się do łóżka, chwilę później już spałam.
***
Otworzyłam oczy, wydawało mi się, że coś jest nie tak. Sufit, był inny
niż poprzedniego wieczoru. Szybko usiadłam, i ze zdziwieniem przyglądałam się
pokojowi, w którym się znajdowałam. To było niemożliwe! Byłam w swoim starym
domu, w Gdańsku. Automatycznie moja ręka powędrowała w stronę brzucha, ale… był
dużo mniejszy niż dzień temu! Nie byłam w ciąży. Czy to był tylko sen? Nie
jestem w ciąży, i nigdy nie byłam. Nie poznałam chłopaków? Złapałam telefon do
ręki i spojrzałam na datę. Siódmy kwietnia 2013r. To niemożliwe!
Zachęcam do zadawania pytań na asku! <klik>
POD ROZDZIAŁEM PROSZĘ O KOMENTARZE DOTYCZĄCE TYLKO OPINII O NICH. INNE BĘDĘ USUWANE!
POD ROZDZIAŁEM PROSZĘ O KOMENTARZE DOTYCZĄCE TYLKO OPINII O NICH. INNE BĘDĘ USUWANE!
Witajcie ludki moje kochane! :) Dzisiaj będzie tak krótko, bo kawa mi stygnie :D Chciałam tylko powiedzieć, że teraz to opowiadanie będzie pisane w trzeciej osobie, nie w pierwszej jak dotychczas. Może czasem będzie się zdarzało inaczej, ale na pewno nie dużo :) Wiem, że niektórzy wolą narrację w osobie pierwszej i o tym pisaliście, ale (jeśli nie wiecie) te rozdziały były pisane chyba pół roku temu i teraz nie będę tego zmieniać, a poza tym, to mi jakoś wygodniej się tak pisze :)
Tak więc życzę wam miłego weekendu! :))
Buziaki Rose x
Ps. Zachęcam do głosowania w ankiecie, wiem że niektórzy jeszcze tego nie zrobili :)
Wooo, mam nadzieje, ze ta koncowka byla snem :o Swietne! Ale szkoda, ze Lena nie powiedziala mu, ze jest ojcem ;3;
OdpowiedzUsuńNarracja w trzeciej osobie jest miłą odmianą. :) Nie wiem, czy lepiej Ci wychodzi, czy nie, ale bardzo fajnie się to czyta!
OdpowiedzUsuńNie dziwię się reakcjom rodziców… Sama nie wiem, jakbym zareagowała na takie coś! Ale przynajmniej nie postanowili jej wydziedziczyć i nie wyrzucali jej z domu…
Wzmianka o Kubie- grrr… Niech spada!
Lenko kochana! Nie katuj się tak, tylko przyznaj się Zaynowi! To wiele ułatwi!
Ooo, Rose zrezygnowała ze śpiewania? Tego się nie spodziewałam! :O Haha, kochany Simon! :D
Dżizas Maria! Mam zgona! Co się stało?! Dlaczego Lena płacze?! NIEEE!! Nic nie może się stać z dzieckiem! Nie przeżyję tego! Rose jest prawdziwą przyjaciółką- rzuciła wszystko i pojechała wspierać przyjaciółkę w trudnych dla niej chwilach!
Ufff… Co za ulga!
No ja po prostu kocham Nialla! Mój cudowny słodziaczek!!! <333
Kurczę, teraz jestem rozdarta między Harry’m a Niallem… Którego wybrać? Obu kocham za to ich cudowne poczucie humoru! W takim razie mam tylko jedno rozwiązanie- trójkącik! ;D
Mmmmmm! Będą się seksić! :D :D :D
Nie, Kuba mi się nie podoba i nie przekonam się do niego. Wiem, że jemu zależy na Lenie, no ale przecież ona kocha Zayna (zresztą z wzajemnością!).
Wiesz, Lena się tak zastanawia nad imieniem dla dziecka, a ja mam taki jeden pomysł! Czy nie uważasz, że piękne imię to Monika? ;p Cudowne, nie? :D
……………………………………………….. Nie wiem, co mam myśleć na temat ostatniego fragmentu… Mam nadzieję, że to był jakiś sen, czy coś takiego…. Za bardzo zaangażowałam się w tą wersję z ciążą! Ej, nie rób mi tego! ;D
Haha, też byłam na kawie w chwili, kiedy dodawałaś ten rozdział! Przypadek? ;) Latte <3
Czekam z niecierpliwością caaaaaaały tydzień na nowy rozdział i z góry przepraszam za ten raczej kiepski komentarz, ale już padam… Chciałam jeszcze przed snem napisz Ci komentarz i teraz dopiero mogę iść spać. :)
Całuski! :***
Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam!Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Nie wiem jak ci wynagrodzić to, że wczoraj nie skomentowałam! Pojechałam zaraz po szkole do babci, ma chorą nogę i trzeba było jej pomóc, bo kot jej się ostatnio urodził i w dodatku chce sama chodzić na targ i sprzedawać szczaw ;/. Więc jej pomogłam i wróciłam bardzo późno około 22 i mama mi nie pozwoliła wejść na laptop, chociaż sama próbowałam do pokoju przemycić tel, ale za bardzo świecił pod kołdrą i się domyślili :c Przepraszam! To się nigdy więcej nie powtórzy, ale mam nadzieję, że zrozumiesz sytuację rodzinną i nie było ci wczoraj smutno? Tak wiem to moja wina i możesz mnie poćwiartować i zabić, pozwalam Ci :D. Ale dobra już komentuje i jeszcze raz przepraszam.
OdpowiedzUsuńNie tylko nie Kuba! Chyba to jest ta kara dla mnie! Tylko nie on! nie lubię go! Lena go nie wybierze, nie może! Zayn się domyśli i wyjedzie szukać Leny *.* To musi być to.
" Jednak to wciągnę" ten tekst mnie rozwalił :D. Mam same skojarzenia przez ciebie!
Dobrze, że dzecku Leny nic nie jest :). Jestem bardzo z tego zadowlona! Tylko denerwuje mnie to, że Kuba przy niej jest! Przy jej boku ma siedzieć Zayn! Niech się w końcu chłopak domyśli!
Biedny Niall wszedzie wejdzie w nieodpowiednim momencie :D.
Lou jest cudowny! Taki słoodki! I ma rację zdrada jest okropna, nie do przebaczenia! :)
Wow! Niespodziewałam sie, że to może być sen! Czekam nast. rozdział!
Jeszcze raz przepraszam!
Pozdrawiam!
Amy :)
Ale to jest eeekstra :D kocham to opowiadanie a narracja jest nie ważna i tak będę czytać ;) pozdrawiam i weny ~ Misia
OdpowiedzUsuńte zabawnie brzmiące "argumenty przeciw" to po prostu "kontrargumenty" ; )
OdpowiedzUsuń