NIESPODZIANKA <KLIK>
Komentujesz = wywołujesz uśmiech na mojej twarzy, a co za tym idzie? Kolejny rozdział! Bo Rose w dobrym humorze = nowy rozdział!
Oczami
Rose
Razem
z Louisem leżeliśmy na moim łóżku wtuleni w swoje ciała. On delikatnie gładził
mi plecy, a ja wdychałam cudowny zapach jego perfum. Krople deszczu rytmicznie
uderzały w szyby, a nasze oddechy miały swój własny rytm. Zaczęłam bawić się
włosami mojego towarzysza.
– Lou…
– zaczęłam, a chłopak na mnie spojrzał – zjadłabym płatki – on się uśmiechnął i
już chciał wstać – ale nie chce żebyś szedł na dół, chce żebyś był ze mną –
westchnęłam i mocniej go przytuliłam.
– To
chodź ze mną – powiedział i uśmiechnął się promiennie.
Razem
wstaliśmy, a ja wskoczyłam mu na plecy, zaczęliśmy się śmiać. Zeszliśmy na dół
i Lou skierował swoje kroki do kuchni. Posadził mnie na blacie i zaczął
przygotowywać kulki czekoladowe z mlekiem. Machałam nogami i patrzyłam się jak
podgrzewa mleko. Po jakimś czasie wziął mnie na ręce i zaniósł do salonu,
posadził na krześle i wrócił do kuchni po płatki. Razem jedliśmy a przy tym Lou
opowiadał mi o ich trasie koncertowej, która została już oficjalnie zakończona.
Tak mi zleciał czas, że nawet tego nie zauważyłam, ale chłopaki i tak szybciej
wrócili. Z tego co pamiętałam to mieli wrócić za jakiś tydzień. Lou powiedział
mi, że menagerowie się nad nimi zlitowali i pozwolili szybciej wrócić. Będą
musieli się pojawić kilka razy w biurze, a tak poza tym to będą mieli luz, wolne.
Ile to jeszcze nie wiedzieli, ale na pewno do końca tego miesiąca.
Około
godziny dziesiątej powoli wszyscy zbierali się w salonie, a ja przytulałam po
kolei każdego chłopaka. Razem usiedliśmy w salonie i pogrążyliśmy się w
rozmowie. Niektórzy jedli, a niektórzy tylko siedzieli (nie licząc rozmawiania
oczywiście). Zauważyłam, że Lena co chwilę zerkała na Zayna. Ja wtuliłam się w
Louisa i przymknęłam powieki rozkoszując się ciepłem bijącym od jego ciała.
Było mi dobrze, bardzo dobrze. Chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie. Byłam
otoczona przyjaciółmi, na których zawsze mogłam liczyć. Deszcz przestał padać,
zza chmur wyjrzało słońce.
– Może
pójdziemy na pizze? – zapytała Lena – widziałam ostatnio że otworzyli nową
pizzerię. Można ją przetestować!
***
Weszliśmy
do budynku w którym było pusto, zupełnie. Nie widzieliśmy żadnej żywej duszy.
Rozglądaliśmy się dookoła i nie wiedzieliśmy w którą stronę pójść.
– Idziemy
w lewo – powiedział Zayn, i tak właśnie się stało.
Szliśmy
i szliśmy i szliśmy aż tu nagle ukazały nam się drzwi z napisem „wstęp
wzbroniony”. Zaczęliśmy się śmiać i postanowiliśmy wrócić. Tym razem poszliśmy
w prawo i dotarliśmy do odpowiedniego pomieszczenia w którym także było pusto..
– Ale
tłumy! – zaśmiał się Harry. Niestety w tym momencie przeszła obok nas
prawdopodobnie właścicielka, lub osoba pracująca tutaj, która obdarzyła Hazze
morderczym spojrzeniem. Chłopak się zawstydził i schował za moimi plecami.
Zajęliśmy
jeden z większych stolików i postanowiliśmy zamówić jakąś wielką pizze (lub
kilka). Podeszliśmy do takiego jakby baru i zaczęliśmy szukać ulotek z
propozycjami. Niestety nic nie mogliśmy znaleźć… Po kilku minutach poszukiwania
w stercie papierów dostrzegłam ulotkę.
– Bingo!
Zebraliśmy
się w kółku i wybraliśmy różne rodzaje pizzy. Było tam dziwnie, bardzo dziwnie.
Żadnej żywej duszy. Byliśmy bardzo zniecierpliwieni. Zaczęłam stukać palcami o
ladę, a po chwili podeszła do nas kobieta pytając się co zamawiamy. Nawet nie
przeprosiła za to że musieliśmy tyle czekać!
Po
złożeniu zamówienia usiedliśmy przy stole i prowadząc luźną rozmowę czekaliśmy
na jedzenie. Po jakimś czasie pani u której zamawialiśmy pizze przyniosła nam
zamówienie. Niedobry Harry włożył palec do ketchupu i jak się okazało to był..
koncentrat pomidorowy. Wiadomo ketchup też jest z pomidorów, ale ma zupełnie
inny smak. A na dodatek mogę dodać, że ten koncentrat rozrobiony był z wodą…
Po jakimś czasie chłopaki
zamówili sobie po piwie, a my z Leną siedziałyśmy i rozmawiałyśmy o wystroju
pomieszczenia. Było tu bardzo prosto, ściany pomalowane na kremowy kolor, proste
stoliki i krzesła z ciemnego drewna, gdzieniegdzie wisiały obrazy, a na
stolikach w małych wazonach stały kwiaty.
– Zjadłabym
frytki – westchnęła moja towarzyszka a ja jej przytaknęłam – zamawiamy?
Tak
więc poszłyśmy i zamówiłyśmy małe frytki. Czekając na nie przysłuchiwałyśmy się
rozmowie chłopaków. Czas minął szybko, i już po chwili zaczęłyśmy jeść.
– Nie
posolili ich – westchnęłam – może by ktoś poszedł po sól?
– A
nie przesadzaj damy radę!
KILKA MINUT PÓŹNIEJ
– Zjadłabym
jeszcze..
– No
ja też.. Zamawiamy?
I
właśnie w taki oto sposób ponownie jadłyśmy frytki.
– Nie
mogłyście od razy zamówić sobie po jednych frytkach na osobę? A nie jecie tak
razem – powiedział Harry.
– Ale
nam tak bardziej smakuje!
Posiedzieliśmy
sobie tak jeszcze chwilę, a ja zaczęłam się rozglądać po sali. Na stoliku
niedaleko zobaczyłam… sól! Walnęłam się z otwartej dłoni w czoło, a po chwili
wszyscy na mnie spojrzeli. Wskazałam ręką w odpowiednim kierunku. Wszyscy
zgodnie zaczęliśmy się śmiać.
[Taka właśnie sytuacja spotkała mnie, Lenę i naszych znajomych :D <od Rose>]
[Taka właśnie sytuacja spotkała mnie, Lenę i naszych znajomych :D <od Rose>]
***
Mijały dni, a my powoli
zaczynaliśmy przygotowywać się do świąt Bożego Narodzenia. Ja razem z Harrym
mieliśmy pojechać do niego do domu, gdzie miał przyjechać mój tato. Reszta
miała wybrać się do swoich rodzin. Plany na sylwestra były takie, że spędzimy
go wspólnie, ale to były tylko plany. Wszystko mogło się jeszcze zmienić. Lena
chodziła codziennie na uczelnie, a ja wolne przedpołudnia spędzałam w galerii
handlowej poszukując odpowiednich prezentów świątecznych. Każdemu kupiłam dużo
słodyczy, a inne rzeczy były indywidualne. Dla Louisa tak jak szybciej myślałam
kupiłam książkę pt. „Poradnik pięciolatka. Sznurowanie butów krok po kroku!”
oraz kilka koszulek w paski i przytulankę marchewkę. Harremu misia-kotka i inne
różne rzeczy.
Prezenty zapakowałam w
kolorowe torebki i schowałam tak, żeby nikt ich nie znalazł. Byłam sama w domu,
wiec postanowiłam że ugotuję obiad. Z pomocą mojej kuzynki z którą rozmawiałam
przez telefon (czytaj Niny) zrobiłam Pesto. Dziewczyna krok po kroku mówiła mi co
mam robić, bo niestety sama nie umiałam. Nigdy nie próbowałam, więc nie
wiedziałam co tan trzeba dodać. Około godziny szesnastej do domu wróciła Lena,
przywitała się ze mną buziakiem w policzek i opowiadając o swoim dniu w szkole
pomogła mi nakrywać do obiadokolacji.
– Dzisiaj mieliśmy wykłady z
takim starym profesorem-zrzędą nikt go nie lubi. Jeden chłopak, Mike chyba, nie
wiem dokładnie jak się nazywa. Nasmarował mu krzesło jakimś dobrze trzymającym
klejem, biedaczek tego nie zauważył i na nim usiadł. Cała sala pokładała się ze
śmiechu jak nie mógł wstać… – Zaczęłyśmy się śmiać i tak w dobrym humorze
przywitałyśmy chłopaków.
– O widzę że humorek dopisuje!
– powiedział Harry i pocałował mnie w policzek.
– No a jak! Lena opowiada mi o
dzisiejszych przygodach. Niby takie banalne, ale śmieszy bardzo! – Louis do
mnie podszedł i mocno przytulił od tyłu.
***
Kolejny dzień, który miałam
spędzić w samotności. Tak to już jest jak najlepsza przyjaciółka chodzi na
studia, a reszta ma także inne obowiązki.
Z racji tego, że już się
zbliżały święta postanowiłam, że upiekę pierniki! Pobiegłam do swojego pokoju i
z szuflady wyciągnęłam mój zeszyt z przepisami. Szybko odnalazłam to co
chciałam i zabrałam się za przygotowywanie składników. Mąka, przyprawa
korzenna, jajka, miód i inne potrzebne rzeczy po chwili znalazły się na
stoliku. Wykonując powoli poszczególne kroki, byłam coraz bliżej osiągnięcia
celu! Ciasto było gotowe, wiec zabrałam się za poszukiwanie foremek. Znalazłam
serduszka, gwiazdki, choinki, bombki i inne kształty. Umyłam je, wytarłam do
sucha i zaczęłam wykrawać ciasteczka. Gdy dwie blaszki były już ułożone
włączyłam piekarnik nastawiony na 200 stopni i wykrawałam dalej. Po kilku
godzinach pracy ciastka były gotowe i leżały w specjalnych pojemnikach.
Gdy wszyscy wrócili szybko
zjedliśmy wspólny posiłek. Wyciągnęłam – kilka dni wcześniej kupione – pisaki
do dekoracji ciastek [Coś takiego jak to
<klik> <od Autorek>] i zabraliśmy się za ozdabianie pierniczków. Wybrudziliśmy
cały dom, ale jaka była przy tym frajda! Każdy dostał po jednym opakowaniu,
które miał zabrać do siebie do domu. A reszta została nam do jedzenia tutaj.
***
Nadszedł upragniony dzień
dwudziesty drugi grudnia. Mieliśmy rozjechać się do domów. Część z nas miała
jechać samochodami, a część lecieć samolotem. Niall, Liam i Louis już
pojechali. Każdemu dałam prezenty i z buziakiem odprawiłam do samochodów (z
Louisem żegnaliśmy się całe dwie godziny. Najpierw godzinę staliśmy w salonie
przytulając się, całując i wykonując różne inne gesty, a później godzinę
staliśmy przy samochodzie otoczeni spadającym z nieba śniegiem, który bardzo
szybko się topił w wyniku czego powstawała niezbyt przyjemna ciapka, że tak
powiem. Razem z Harrym pożegnaliśmy się z pozostałą dwójką, wsiedliśmy do
samochodu i odjechaliśmy. Zayn miał Lenę odwieźć na lotnisko, ponieważ lot
miała dopiero za trzy godziny, a my musieliśmy już jechać. Rozsiadłam się
wygodnie w samochodzie i włączając radio zaczęłam z Harrym luźną pogawędkę.
***
W samochodzie jak zawsze
zaspałam i obudziłam się dopiero przed domem. Przetarłam leniwie oczy, a po
chwili dotarło do mnie gdzie się znajdujemy. Wybiegłam z samochodu – słysząc
przy tym wesoły śmiech Harrego – pędząc prosto do domu. Wbiegłam do przedpokoju
i rzuciłam się na szyję mojemu tacie, który już na nas czekał. Wyprzytulałam
także resztę rodzinki, która promiennie się uśmiechała. Gemma od razu –
oczywiście po przywitaniu się z bratem – pociągnęła mnie za rękę do kuchni.
Ściągnęłam buty i granatowy płaszczyk – które rzuciłam gdzieś w kąt – i razem z
kuzynką wzięłam się za pieczenie mega porcji ciasteczek cynamonowych.
Po skończonej pracy byłyśmy
bardzo zmęczone. Rozłożyłyśmy się na kanapie i prowadząc luźną pogawędkę oglądałyśmy
jakiś program telewizyjny. Dochodziła godzina 22:15 reszta domowników
zgromadziła się w salonie i zaczęliśmy planować wigilie. Postanowiliśmy te
święta spędzić bardziej w sposób godny polaków, tylko prezenty mieliśmy
rozpakować 25 grudnia.
WIGILIA
Przygotowania trwały, kobiety
robiły w kuchni różne dania, a mężczyźni dekorowali drzewko, któro chwilę
szybciej przywieźli. W całym domu czuć było zapach pierogów, uszek, barszczu i
innych równie pysznych potraw. Nie zabrakło kompotu z suszu ani opłatka.
Jak wiadomo, Louis miał
urodziny, więc przez godzinę rozmawialiśmy przez telefon. Najpierw złożyłam mu
życzenia, a później – jak to zawsze bywa rozmawialiśmy o różnych rzeczach.
Gdy na niebie pojawiła się
pierwsza gwiazdka, zebraliśmy się w salonie. Mój tato wygłosił przemowę,
przeczytał tekst z pisma świętego, a następnie składaliśmy sobie życzenia. Na pierwszy ogień poszedł Harry.
– Rose, życzę ci dużo, dużo,
dużo, dużo dzieci z Louisem – zaśmialiśmy się – albo nie. Nie tak dużo, bo nie
nadążycie pampersów zmieniać. Zawsze chciałaś mieć dwójkę, więc życzę ci dwoje
dzieci z Louisem. Chłopca i dziewczynkę – chłopak się uśmiechnął – a tak poza
tym to dużo miłości, szczęścia, spełniania marzeń i wielu innych cudownych
rzeczy..
***
Od razu gdy otworzyłam oczy do
moich nozdrzy dotarł zapach pierniczków. Wyskoczyłam z łóżka i ubierając moje
kapcie-pieski pobiegłam do salonu. Po drodze minęłam zaspanego Harrego i Gemmę,
którą przez przypadek lekko potrąciłam. Oni jakby się ożywili i pobiegli za mną
w stronę choinki. Jak się spodziewałam w salonie siedział już mój tato i mama
Harrego – z pewnością na nas czekali – przywitałam się z nimi krótkim buziakiem
i razem (w piątkę) zaczęliśmy rozpakowywać prezenty. Od cioci i Gemmy dostałam
zestaw kosmetyków, słodycze, książkę ze sprawdzonymi przepisami i bardzo ładną
sukienkę. <klik> Harry kupił mi zestaw biżuterii. Lena
namalowała mi obraz przedstawiający mnie i Lou przytulających się na kanapie,
był on cudowny! Nadszedł czas na ostatni prezent. Było to małe pudełko, które
wręczył mi mój tatuś. Byłam bardzo ciekawa co to może być. Otworzyłam pakunek i
zobaczyłam kluczyki. Spojrzałam pytająco na ojca, a on się tylko uśmiechnął.
Wziął mnie za rękę, a po chwili zasłonił oczy.
– Gdzie ty mnie prowadzisz? –
zapytałam ze śmiechem.
– Zaraz zobaczysz.
Szliśmy dosłownie chwilkę,
zrobiło się zimno. Tato odsłonił mi oczy, a ja je otworzyłam i.. zaniemówiłam.
Przede mną stał piękny samochód! <klik>
Taki, jaki zawsze chciałam mieć! No dobra, nie znałam się za bardzo na markach,
czy czymś takim, ale samochód wyglądał cudownie! Stałam chwilę w bezruchu, a
następnie z piskiem rzuciłam się na szyję mojego ukochanego tacie. Po chwili
się od niego oderwałam i wsiadłam do nowiutkiego samochodu. Harry pobiegł za
mną (skąd on się tu wziął?) i usiadł na miejscu pasażera.
– To gdzie jedziemy? – zapytał
i wyszczerzył się w uśmiechu
– Przed siebie! – powiedziałam.
Wykorzystując pilot
otworzyliśmy garaż i pojechaliśmy w świat! Po godzinnej przejażdżce wróciliśmy
do domu. Samochód sprawował się cudownie, byłam taka szczęśliwa! Wchodząc do
salonu miałam na twarzy wielki uśmiech.
Reszta dnia minęła dość
przyjemnie, siedzieliśmy i wesoło rozmawialiśmy ogrzewając się przy kominku.
Mój telefon zaczął wibrować, spojrzałam na ekran – dzwonił Louis. Przeprosiłam
całe towarzystwo i pobiegłam do swojego pokoju.
– Halo?
– Cześć kochanie! Wszystkiego
Najlepszego! Jak mijają święta?
– Loui! Dziękuję i nawzajem.
Święta cudowne, ale strasznie mi ciebie brakuje – westchnęłam – A tak poza tym
to wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Jak się zobaczymy to cię tak
wyściskam! I dostaniesz prezencik! – zaśmiałam się – a co tam u ciebie?
– Dość zabawnie. Lottie biegła
i się przewróciła wpadając na choinkę! Prawie wszystkie gałązki połamała –
zaśmiał się – a może ty chcesz nas odwiedzić? – serce zaczęło mi szybciej bić –
mama mówi że to świetny pomysł.
– Eee. Wiesz, bardzo bym
chciała się z tobą spotkać, ale nie wiem czy jestem gotowa na spotkanie z twoją
rodziną.
– Dobrze Rose, nie będziemy się
gniewać jak nie przyjedziesz. Przemyśl to jeszcze ok? Ja już muszę kończyć, bo
mnie siostry wołają. Chcą zagrać w jakąś grę. Trzymaj się! Tęsknie..
– Ja też tęsknię! Po Lou-Lou.
***
Po dość długich przemyśleniach
doszłam do wniosku, że mogłabym pojechać do Louisa za dwa dni. W sumie czemu
nie? Raz się żyje prawda? Tato i ciocia nie mieli nic przeciwko temu, ze trochę
szybciej bym ich opuściła. Jak to mówili „Muszę poznać przyszłą teściową”.
Razem z Harrym i Gemmą
poszliśmy na spacer. Chodziliśmy dość pustymi uliczkami, a wiatr muskał nasze
policzki.
– Harry, jak tam twoje
spotkania z Taylor? – zapytałam
– Yyyy. Wiesz… tak nie bardzo
się spotykaliśmy, bo nie miałem czasu i trochę się jej obawiam – zaczęłyśmy się
z Gemmą śmiać – no i z czego się tak śmiejecie? Jakby się na was takim wzrokiem
patrzyła to też byście się bały! – westchnął.
– Dobra, dobra. Wmawiaj sobie.
Po około godzinie wróciliśmy
do domu, czekała na nas już gorąca herbatka. Tato z ciocią siedzieli przy stole
i oglądali stare zdjęcia. Podeszłam do nich i zaczęłam przyglądać się starej
fotografii. Były na niej dwie około siedemnastoletnie dziewczyny. Jedna
blondynka, druga brunetka. Rozpoznałam rysy twarzy obu kobiet. To była ciocia i
moja mama.
– Miałam wtedy dziewiętnaście
lat, a twoja mama siedemnaście. Pojechałyśmy na kolonie nad morze. Pamiętam jak
musiałam jej pilnować, bo ciągle wokół niej zbierały się grupki chłopaków. Ja
też nie narzekałam na samotność, ale byłam pełnoletnia, nie to co ona.
Bawiłyśmy się doskonale, a na koniec wyjazdu Julia skręciła kostkę. Była wtedy
taka niezadowolona..
Przysłuchiwałam się temu z
wielką ciekawością, bardzo lubiłam opowieści cioci. Następne zdjęcie
przedstawiało dwoje dzieci. To byłam ja i Harry. Siedzieliśmy na kocu na trawie
i się przytulaliśmy uśmiechając do aparatu. Byliśmy wtedy tacy mali, niedługo
później nasz kontakt się urwał.
***
Po długiej i relaksującej
kąpieli położyłam się do łóżka. Było już późno, zastanawiałam się dlaczego Lena
nic nie pisała, nie dzwoniła. To było do niej nie podobne. Zaczynałam się już
martwić. Włączyłam laptopa i weszłam na twittera. Dodałam zdjęcie z Harrym i
Gemmą. Siedzieliśmy na kanapie i jedliśmy pierniki. Odpisałam znajomym ze
szkoły i poprzeglądałam różne strony internetowe. Dowiedziałam się, że w marcu
w Londynie odpędzie się mecz siatkówki. Dokładnie w moje urodziny mała grać
reprezentacja Polski. Byłabym strasznie szczęśliwa
gdybym zdobyła bilety, ale znając życie mi się nie uda.
Usłyszałam dzwonek mojego
telefonu, spojrzałam na ekran. Dzwoniła Lena! Nareszcie! Szybko odebrałam
połączenie.
– No Lena! Czego się nie
odzywałaś – zamilkłam na chwilę by wsłuchać się w głos mojej przyjaciółki – ale
jak to? Jak to się stało? Lena ty żartujesz czy mówisz serio?
Zachęcam do zadawania pytań na asku! <klik>
POD ROZDZIAŁEM PROSZĘ O KOMENTARZE DOTYCZĄCE TYLKO OPINII O NICH. INNE BĘDĘ USUWANE!
Hej! Jak podoba się rozdział? ;) Mam nadzieję, że nie jest źle. W następnym się będzie działo, oj będzie! :D haha, na pewno wam się spodoba. Ten rozdział planuję już w poniedziałek, co jest bardzo dziwne, chyba jeszcze tak nigdy nie robiłam. Wiem, że pewnie większość z czytelników tego nie będzie czytać, no tego co teraz piszę, ale dla tej małej grupki mogę coś powiedzieć prawda? :) Dziękuje wszystkim za komentowanie ;) Może jakiegoś szału nie ma, ale naprawdę bardzo dziękuję wszystkim za to co robicie <33 A teraz będę kończyć, bo kot mi się odzywa haha :)
Jeszcze mam dedykację! :D Dla mojej kochanej Kasix, kochana życzę ci wszystkiego, wszystkiego najlepszego! :)
18-sty wybił roczek,
w dorosłe życie zrobiłeś kroczek,
niechaj zawsze szczęście Ci sprzyja
i to co złe, niech Cię omija.
Wszystko co pragniesz, by Twoje było
i o czym marzysz, by się spełniło.
Buziaki i do następnego!
Rose x
Ps. Teraz jest czwartek prawie 22, weszłam żeby napisać coś pod rozdziałem i co widzę? Że jest to już zrobione haha ;D To właśnie jest moja pamięć ;P
Ps2. Tam po lewej stronie jest ankieta wystarczy wybrać jedna z trzech odpowiedzi i kliknąć "Zagłosuj" :)
Jeszcze mam dedykację! :D Dla mojej kochanej Kasix, kochana życzę ci wszystkiego, wszystkiego najlepszego! :)
18-sty wybił roczek,
w dorosłe życie zrobiłeś kroczek,
niechaj zawsze szczęście Ci sprzyja
i to co złe, niech Cię omija.
Wszystko co pragniesz, by Twoje było
i o czym marzysz, by się spełniło.
Buziaki i do następnego!
Rose x
Ps. Teraz jest czwartek prawie 22, weszłam żeby napisać coś pod rozdziałem i co widzę? Że jest to już zrobione haha ;D To właśnie jest moja pamięć ;P
Ps2. Tam po lewej stronie jest ankieta wystarczy wybrać jedna z trzech odpowiedzi i kliknąć "Zagłosuj" :)
Dobrze, że chłopaki wrócili :). Lou jest taki opiekuńczy w stosunku do Rose *.*. Idealna para <33.
OdpowiedzUsuńLeno zrób coś w końcu! Nie stój z założonymi rękami, tylko działaj! Zayn cię kochai każdy o tym wie, tylko nie ty!
Już widzę, jak przetestują tą nową pizzerie :D. Pewnie jeden z chłopaków wyleci z krzykiem ;p.
Rzeczywiście dziwna ta restauracja... Nie trafili na restaurację dla wegetarian? :D.
koncentrat pomidorowy zamiast ketchupu? Jakaś paranoja... Ciekawe jak ta pizza smakowała xD. Sól bez frytek? Niemożliwe...
Boskie! :D. Tak to jest, gdy się siedzi i nie patrzy tam gdzie trzeba :D. Pamiętam, że na koloni taka dziewczyna chyba pięć lat młodsza ode mnie zamiast cukru wsypała sobie sól. Wszyscy się z niej śmiali, a ona chciała byc w centrum uwagi i do tej herbaty dolała jeszcze ketchup i dżem... Najgorsze jest to, że ona to potem wypiła...
Już wyobrażam sobie minę Louisa, gdy w ręku będzie trzymał ten poradnik :D. Cudowny prezent!
Ten profesor-zrzęda musiał się potem naprawde zdenerwować :D. Tylko pytanie: Czy on uwolnił się z tego krzesła, czy nie? ;p
Harry i jego zyczenia xD. Bezcenny moment.
Co się stało? Czemu Lena tak długo nie dzwoniła? Był jakiś wypadek?
Teraz to ja nie wytrzymam tygodnia przez ciebie! Nie dasz mi się wyspać, bo cały czas bd myśleć co się stało! Jesteś niedobra! ;p
Pozdrawiam!
Amy ;)
Poprawka frytki bez soli xD.
Usuńjestem ciekawa co się stało... Czekam na next!
OdpowiedzUsuńJeszcze raz Kochana dziękuje <3 !!!!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze pozytywny, tylko znowu z niecierpliwością będę wyczekiwac piątku ;*
Kocham !! :*
No nie, przerwac w takim momencie?! Niecierpliwie czekam na ciag dalszy! :-) pozdrowionka- Ari
OdpowiedzUsuńOwwwwww so sweet nie mogę się doczekać :3 życzę weny ~ Misia
OdpowiedzUsuńHaha, zacznę od tego, że idealnie wpasowałaś się z tymi świętami bożonarodzeniowymi… :D To wyczucie czasu! :D
OdpowiedzUsuńRose i Louis- moja ulubiona para! <3 są tacy słodziaśni! Lou jest taki kochany i opiekuńczy! Jestem pewna, że prezent mu się spodoba :D
Harry- nasz kochany żartowniś! Takie życzenia są najlepsze :D W gimnazjum na Wigilijce klasowej zawsze życzyliśmy sobie dużych cycków (do dziewczyn) i dużo seksu :D Także tego..
Tylko wiesz, z Taylor coś tam nie idzie, więc trzeba by mu znaleźć jakąś super dziewczynę! Ale to tylko taka propozycja! Zrobisz z tym, co zechcesz (czytaj- spróbuj tego nie zrobić!) :)
Lena- było jej tutaj raczej mało, choć sytuacja w restauracji była rozbrajająca :D Tak btw, pamiętam jak kiedyś na obozie dosypaliśmy koledze całą solniczkę do zupy- jego mina, kiedy to jadł, była epicka! <3 huehuehue!
Jedyne co, to bardzo zaintrygowała mnie końcówka… No ale to chyba nie mogło być nic strasznego, skoro w następnym rozdziale ma się tak dużo dziać, nie?
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, który będzie za 6 dni i 59 min!
Całuski! :****
P.S. Przepraszam, że usunęłam wcześniejszy komentarz, ale coś mi nie wyszło...
Wspaniały rozdział! Przepraszam, że nie skomentowałam, ale ostatnio moje życie jest bardzo pokręcone... Nawet dobrze, przynajmniej się nie nudzę. Ciekawi mnie strasznie co Lena powiedziała Rose.
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział............. i nie wiem co jeszcze napisać. :)
Super rozdzial nie moge sie doczekac new!!*** :)
OdpowiedzUsuńHey chciałam powiedzieć, że to jest super blog!!! Wczoraj na niego przez przypadek wpadłam i naprawdę mi się spodobał. To jest najlepszy blog jaki czytałam i obecnie czytam (haha) To jest naprawdę super!! Podoba mi się, że te rozdziały są szybko dodawane z taką ilością tekstu, bo w niektórych blogach gdzie treść jest 3 razy mniejsza od tego jest dodawana o wiele rzadziej. Rozdział naprawdę mi się podoba jestem naprawdę ciekawa co się stało Lenie (oby nic strasznie strasznego i poważnego) naprawdę! Ja tak bym chciała aby Lenka i Zayn byli w końcu razem, wtedy byłabym strasznie very happy :) Tak więc na pewno będę czytała tego bloga do końca (obiecuje) i życzę ci dużo weny i czekam z niecierpliwością na next'a
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
rozdział jest jksandkjsndkjas,strasznie mi się podoba!
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na nowy :)
http://decision-changing-everything.blogspot.com/ -zapraszam do mnie ♡
Rozdział jest super! ♥ Bardzo podoba mi się twój blog i czekam na nn
OdpowiedzUsuńhttp://fanfiction-lovi.blogspot.com/