11 kwietnia 2014

Rozdział XXXVII


HISTORIA PEWNEJ PRZYJAŹNI <KLIK>

Komentujesz = wywołujesz uśmiech na mojej twarzy, a co za tym idzie? Kolejny rozdział! Bo Rose w dobrym humorze = nowy rozdział!




Oczami Leny 22 grudnia

W domu zostałam tylko ja i Zayn, mieliśmy niedługo wyjechać. Dopakowałam ostatnie rzeczy i sprawdziłam czy bilet jest w odpowiednim miejscu. Po chwili wsiedliśmy do samochodu. Dojazd zajął nam godzinę. Mój towarzysz pomógł mi wyciągnąć walizkę i razem weszliśmy do budynku. Chciałam już się żegnać, ale stało się coś czego się nie spodziewałam.
– Lena, a ty lecisz do Gdańska prawda? – zapytał chłopak
– Tak, a o co ci chodzi? – odpowiedziałam zdziwiona. 
– Może o to, że nie ma lotu do tego miasta? Na pewno tam lecisz? Bo mi się wydaje, ze jednak nie.
No i mnie miał, musiałam mu powiedzieć prawdę.
– Jak wiesz mój brat nie żyje, a ja nie potrafię sobie wyobrazić tegorocznych świąt. Bez jego śmiechu, bez taty. Postanowiłam, że spędzę ten okres w górach, chciałam sobie wszystko poukładać, żeby za rok zmierzyć się z tym wszystkim. Mama miała jechać do babci, a.. tam za dużo rzeczy mi go by przypominało – chłopak mnie mocno przytulił – proszę nie mów nic Rose. Pojadę do Szwajcarii w Alpy..
– Dobrze, nie powiem.  Ale poczekaj na mnie chwilkę, muszę coś załatwić.
Chłopak odszedł a ja stałam zdezorientowana na środku sali. Po około piętnastu minutach szedł już w moim kierunku ciągnąc walizkę i wymachując biletem.
– Lecę z Tobą! – powiedział i poszedł w stronę bramek.
– Zayn nie! Masz jechać do domu, rodzina na ciebie czeka!
– Dzwoniłem do nich. Nie będą źli, przyjadę trochę później.
– Zayn! Weź się wróć i jedź do domu! – nie mogłam zmarnować mu świąt!
– Lalalalalalalalaalalalalalaalalaaa mówiłaś coś? 
Byłam zdezorientowana, chłopak poszedł i po chwili zniknął mi za zakrętem. Pobiegłam za nim. Szukałam go wzrokiem, po chwili dostrzegłam. Przechodził już przez odprawę. Pobiegłam w tamtą stronę, ale niestety musiałam czekać na swoją kolej. Po kilku minutach szukałam go po całej hali. Dostrzegłam go na drugim końcu sali. Chwilę później byłam już obok niego.
– Zayn..
– Tak mamy iść w tamtą stronę. To miał być numer 41 prawda? To tam, patrz – wskazał palcem.
– Masz się wrócić! – krzyknęłam a kilka osób na mnie spojrzało.
– Chyba już nie mam jak – wzruszył ramionami i poszedł dalej.
Po jakimś czasie siedzieliśmy w samolocie, obok siebie. Założyłam ręce na piersi i udawałam obrażoną.
– Możesz jeszcze iść – powiedziałam, choć wiedziałam, ze jest to praktycznie niemożliwe.
– Ale ja chce spędzić te święta z Tobą! To będę miłe i niezapomniane święta! Uwierz mi.
– Ta miłe i niezapomniane – szepnęłam z sarkazmem – raczej okropne – powiedziałam już głośniej – nawet nie wiesz jaka mogę być wściekła!
– To ja może się wrócę – powiedział z udawanych przerażeniem – wstał z miejsca i już chciał wychodzić, ale zatrzymała go stewardessa. 
– Proszę zająć miejsce! Zaraz będziemy startować – chłopak usiadł a ja zachichotałam. 
– Widzisz, jednak muszę z tobą spędzić ten czas. Zobaczysz będzie naprawdę miło. Jednak to będą miłe święta! Jeeeeee! 
Westchnęłam i walnęłam się z otwartej ręki w czoło.
– Lena! Nie bij się, bo jak się tak będziesz bić, to wyrośnie róg i staniesz się jednorożcem! – powiedział – a ja chce spędzić święta z Tobą! – westchnął – ale jak się tak zastanowię, to święta z jednorożcem byłby bardzo ciekawe.
– Taaa, będziemy oglądać ulubioną bajkę Rose „Mia i ja”! – on spojrzał na mnie pytająco, a ja zaczęłam śpiewać – pod niebo aż, możesz też lecieć tam, więc ze mną leć i będziesz wolna tak jak ptak… Czy jak tam to szło – Zayn patrzył na mnie ze zdziwieniem a po chwili się odezwał.
– Lena, ładnie malujesz, ale kariery muzycznej to ty nie zrobisz.
Wkurzyłam się na niego i to bardzo. Zaczęłam lekko go bić, a on udawał że go to boli.
– Proszę się uspokoić! – krzyknęła stewardessa. 
Zapowiadał się niezapomniany lot!
***
Siedziałam z głową opartą na oknie i podziwiałam krajobrazy. Nie wiem dlaczego, ale coś ciągnęło mnie do tego bym popatrzyła się na skrzydło samolotu. Tak też zrobiłam i z przerażeniem odkryłam że się pali! Zaczęłam panikować, a chwilę później inni ludzie dowiedzieli się o co chodzi.
– Zayn my zginiemy! Mówiłam ci żebyś nie leciał! Co teraz będzie? 
– Lena! Spokojnie, jeśli to ostatnie chwile naszego życia, to chciałbym powiedzieć ci że wiele dla mnie znaczysz. Lena, kocham cie!
– O jejku, Zayn.. ja ciebie też – nasze usta złączyły się w pocałunku a ja…
– Lena obudź się! – ktoś zaczął potrząsać moje ramie – zaraz będziemy lądować.
Otworzyłam oczy, więc to był tylko sen. Z jednej strony to dobrze.. Skrzydło było całe, Zayn na swoim miejscu. Zapięłam pasy i się przeciągnęłam. Około trzydziestu minut później siedzieliśmy w taksówce i jechaliśmy w stronę hotelu. Oparłam głowę na ramieniu mojego towarzysza, a on mnie delikatnie objął.
– Zobaczysz, nie będzie tak źle – szepnął mi do ucha.
– Heh, mam taką nadzieję – uśmiechnęłam się do niego. 
Reszta czasu w taksówce upłynęła nam w zupełnej ciszy. Dojechaliśmy na miejsce, zapłaciliśmy za przejazd i skierowaliśmy się w stronę hotelu. Zostawiłam Zayna z bagażami i poszłam odebrać klucz do pokoju.
– Dzień dobry – zaczęłam oczywiście po angielsku – miałam rezerwacje na nazwisko Mikołajewska. 
– Dzień dobry, już sprawdzam – kobieta przeszukiwała nazwiska w komputerze, aż trafiła na moje – zgadza się.
– Czy mogłabym dokonać zmian? – pani pokiwała głową, a ja odetchnęłam z ulgą – chciałabym pokój dwuosobowy – wskazałam głową na rozglądającego się dookoła Zayna – nie, przepraszam, mieszkanie z dwoma pokojami.
Po chwili do ręki dostałam klucz i razem z Malikiem poszliśmy się rozpakować. Najpierw windą wjechaliśmy na pierwsze piętro, później znaleźliśmy drzwi z numerem 24. Nasze tymczasowe mieszkanie nie było zbyt duże, ale za to przytulne. Salon utrzymany w brązowo-kremowych barwach. Niebiesko-biała łazienka. Dwie sypialnie różniące się tylko kolorem – zielona i fioletowa. Oraz czerwona kuchnia. To było bardzo kolorowe mieszkanie. Może nie wszystko do siebie pasowało, ale było naprawdę przytulnie. Rozeszliśmy się do swoich pokojów, rozpakowałam się a po chwili leżałam już na łóżku. Nigdy nawet nie pomyślałam, że spędzę święta w taki sposób, z Zaynem. Usłyszałam pukanie do drzwi, a po chwili intruz wszedł do środka i rzucił mi się na łóżko.
– Głodny jestem – szepnął mi do ucha – a lodówka jest pusta!
– To idziemy do restauracji czy gdzieś? – zapytałam.
– Nie, ja chce spędzić te święta w inny sposób. Idziemy na zakupy!
Chłopak zaczął skakać mi po łóżku więc zrezygnowana wstałam i poszłam się ubrać. Założyłam kozaki i ciepły płaszczyk, zawołałam mojego towarzysza i razem wyszliśmy.
Mieliśmy mały problem, bo nie wiedzieliśmy gdzie jest najbliższy sklep. Podeszłam do jakiejś nastolatki i zapytałam się jej o drogę, niestety ona patrzyła na mnie jak na wariatkę i sobie poszła. Zrezygnowana westchnęłam i podeszłam do kolejnej osoby, która na szczęście wytłumaczyła mi dokładnie jak dojść do supermarketu.
Złapałam Zayna pod rękę i poszliśmy. Rozmawiając mijaliśmy wesołe dzieciaczki, które prowadziły bitwę na śnieżki. Do sklepu dotarliśmy po około dziesięciu minutach. Kupiliśmy najpotrzebniejsze produkty i wróciliśmy do hotelu. Dochodziła już godzina 22:00 zjedliśmy płatki, później po kolei szliśmy się myć, a następnie spać. Leżąc w łóżku myślałam nad tym co przyniosą mi kolejne dni.

24 grudnia

Wstaliśmy dość wcześnie bo już o godzinie 8:15. Szybkie śniadanie w postaci kanapek z serem i szynką i byliśmy gotowi przywitać kolejny dzień. Ubraliśmy się ciepło, a zarazem wygodnie i poszliśmy na narty! Dojazd zajął nam pół godziny. Ramie w ramie chodziliśmy i szukaliśmy wypożyczalni. Po jakichś dziesięciu minutach ją znaleźliśmy i poszliśmy wypożyczyć odpowiednie rzeczy.
Jak to czasem bywa, trafiliśmy na mężczyznę nie znającego języka angielskiego. Zayn na migi próbował pokazać czego potrzebujemy, niestety człowiek nie wiedział o co chodzi. Zrezygnowana opadłam na krzesło stojące w rogu pomieszczenia. Zayn się męczył, a do budynku w którym się znajdowaliśmy weszło dwoje ludzi. Pomyślałam, że to może być nasza szansa.
– Przepraszam – ludzie na mnie spojrzeli, więc zapewne znając język angielski – mogłabym prosić o pomoc? Ja i mój kolega chcielibyśmy wypożyczyć narty, ale niestety nie możemy dogadać się z właścicielem. 
– Oczywiście – powiedziałam około dwudziestoletnia dziewczyna uśmiechając się przy tym bardzo przyjaźnie. 
I tak stali się naszymi tłumaczami i bez problemu otrzymaliśmy odpowiednie rzeczy. Po mniej więcej piętnastu minutach byliśmy już na stoku i próbowaliśmy siebie nawzajem prześcignąć.
– Nie wygrasz ze mną! – krzyknął Zayn
– To się jeszcze okaże.
***
– Zjedziemy teraz jeszcze na sankach? – zapytałam mojego towarzysza
– A czemu nie?
Poszliśmy wiec do tego samego pana, oddaliśmy narty i żeby uniknąć kolejnych konfliktów poszukaliśmy innych ludzi którzy mogliby wypożyczyć nam to co chcieliśmy.
Teraz już bez żadnych konfliktów udało nam się zdobyć sanki. Robiło się późno, na stoku było coraz mniej ludzi. Weszliśmy na wielką górę i wsiedliśmy na sanki, Zayn nas odepchnął i pojechaliśmy. Było cudownie, sanki nabierały prędkości, popatrzyłam się przed siebie i zobaczyłam wielką zaspę.
– Zayn w lewo! Zaraz wpadniemy w zaspę – chłopak przeniósł ciężar ciała na jedną stronę a my dalej jechaliśmy prosto na zaspę – Zayn nie to lewo! Drugie lewo! – krzyknęłam, ale było już za późno.
Wpadliśmy w zaspę, cała oblepiona śniegiem próbowałam się wydostać, było trudno, ale po chwili się udało. Zayn już na mnie czekał strzepując śnieg ze swoich ubrań.
– Ty nawet sankami nie umiesz jeździć! – krzyknęłam.
– To wszystko przez twoją czapkę! Nic nie widziałem.
– Przez moją czapkę? W czym przeszkadzały ci królicze uszy? Chciałam tylko ładnie wyglądać!
– Bardzo ładnie wyglądasz – powiedział ze śmiechem – jak bałwan z króliczymi uszami.
Chłopak zaczął się śmiać, a ja się wściekłam. Z całej siły go popchałam, chłopak wylądował twarzą w zaspie z której przed chwilą się wydostał.

***

Siedzieliśmy w kuchni na stole pijąc ciepłą herbatkę. Wypad na narty i sanki uważałam za udany. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach, za oknem było już ciemno, a picie nam się skończyło. Zayn podszedł do szafki i wyciągnął z niej wino, które po chwili otworzył. Usiadł obok mnie, wypił trochę i podał mi butelkę. Pociągnęłam łyk i zaczęłam rozmowę.
– Nigdy się nie spodziewałam, że was poznam – westchnęłam – Rose do końca nie powiedziała mi do kogo lecimy. To był wielki szok gdy zobaczyłam Harrego, myślałam, że zemdleję. 
– Haha, dobrze że Rozalie cię wzięła ze sobą – chłopak uśmiechnął się i objął mnie ramieniem. Piliśmy wino z tak zwanego „gwintu” i wspominaliśmy nasze wspólne przeżycia.
– A pamiętasz jak porwali nam Horanka? – zapytał chłopak – jak ja się wtedy o niego bałem.
– Tak, ja też. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.
Machałam nogami i popatrzyłam na Zayna, który się we mnie wpatrywał.
– Mam coś na twarzy? – zapytałam z uśmiechem
– Nie – pokręcił głową – chociaż.. tak masz.
Zayn zbliżył się do mnie, nasze wargi były coraz bliżej. Czułam jego gorący oddech, serce zaczęło mi bić coraz szybciej. Wydawało mi się, że sekundy trwają minuty. Przymknęłam powieki czując gorące usta Malika na moich zimnych wargach. Zaczął mnie całować, a ja ten pocałunek oddałam. Chłopak wstał, objęłam rękami jego szyję, a nogami oplotłam go w pasie. On przyciągnął mnie bliżej siebie. Między naszymi ciałami nie było nawet milimetra odstępu. Chłopak zaczął kierować się do najbliższego pokoju, równocześnie nie przestając mnie całować. Weszliśmy do jego sypialni, Zayn całował mi szyję, a z moich ust wydobywały się jęki przyjemności. Chłopak potknął się o coś, a po chwili wpadliśmy na łóżko. Zaczęłam rozpinać mu koszulę, która po chwili wylądowała na podłodze. On nie był mi dłużny i szybko ściągnął moją koszulkę. Pocałował mnie w usta, schodząc powoli na szyję…

***

Obudziłam się naga w objęciach śpiącego Zayna. Powoli zaczynały docierać do mnie wspomnienia wczorajszego wieczora. Delikatnie wyswobodziłam się z objęć chłopaka, pozbierałam swoje ubrania i po cichu wyszłam z jego pokoju. Skierowałam się do swojej sypialni. Usiadłam na łóżku i schowałam głowę w dłoniach. Po policzkach pociekły mi łzy. Coś o czym zawsze marzyłam się stało, ale nie tak jak chciałam… Po chwili się otrząsnęłam, wzięłam do ręki czyste ubrania i poszłam pod prysznic. Gorąca woda powstrzymała natrętne myśli, ale nie na zawsze.– Zastanawiałam się jak spojrzę mu w oczy. Co powiem? – Wytarłam starannie całe ciało i się ubrałam. Poszłam do kuchni w celu zrobienia śniadania. Wyszło tak, że nie musiałam tego robić. Na krześle siedział Zayn pijący herbatę. Chciałam wycofać się do sypialni, ale niestety on mnie zauważył.
– Luśka, już jesteś – uśmiechnął się – siadaj zrobiłem kanapki. 
Usiadłam obok niego i w milczeniu jadłam. Po jakichś dziesięciu minutach krępującej ciszy wstałam i chciałam opuścić pomieszczenie, ale on mnie zatrzymał. Złapał za ręką. Spojrzałam w podłogę, ale on po chwili uniósł mój podbródek po góry, patrzyliśmy sobie w oczy.
– Lena, to co się wczoraj stało..
– Zayn, nic nie mów. Ja czuje to samo – powiedziałam – To… to nie powinno się wydarzyć. To… była jednorazowa przygoda – cudowna przygoda – nie obwiniaj się, bo ja też tego chciałam. Najlepiej jak o tym zapomnimy i będzie między nami tak jak przedtem.
Patrzyłam mu jeszcze przez chwilę w oczy i odeszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. W głębi serca miałam nadzieję, że on powie coś innego, że mnie zatrzyma, przytuli… widocznie się myliłam.
***
Dni mijały, atmosfera była w miarę dobra. Normalnie rozmawialiśmy, chodziliśmy na narty, zwiedzaliśmy okolicę. Czułam się dobrze, w miarę dobrze. Brakowało mi jego bliskości, mimo wszystko..
– Mam dzisiaj samolot do Londynu. Będę już wracać, bo mama się niecierpliwi – powiedział chłopak gdy jedliśmy razem obiad. 
– Ahhh, no tak. Wyleciało mi z głowy to że nie będziemy razem  wracać.. O której masz samolot?
– Za dwie godziny będę musiał wyjechać – pokiwałam głową na znak zrozumienia. 
Po obiedzie razem pozmywaliśmy, a następnie pomogłam chłopakowi spakować wszystkie swoje rzeczy. Bardzo szybko miną nam ten czas. Musieliśmy się pożegnać. Przytuliłam go, on pocałował mnie w czoło, spojrzeliśmy sobie w oczy. Jego piękne brązowe tęczówki chciały odczytać moją duszę, odwróciłam wzrok.
– No to zobaczymy  się na sylwestra? – cicho zapytałam.
– Tak – przytaknął – do zobaczenia.
– Do zobaczenia – szepnęłam, a Zayn opuścił pomieszczenie. 
Wzięłam do reki telefon i postanowiłam zadzwonić do Rose. Wybrałam odpowiedni numer i już po chwili słyszałam głos mojej przyjaciółki.
– No Lena! Czego się nie odzywałaś?
– Rose, nie jestem w Polsce. Jestem w Szwajcarii w górach, z Zaynem. Nie, Zayna już nie ma jestem sama, właśnie pojechał na lotnisko. Wczoraj się z nim przespałam – zaczęłam nawijać.
– Ale jak to? Jak to się stało? Lena ty żartujesz czy mówisz serio?
– Mówię serio, stało się… 

Zachęcam do zadawania pytań na asku! <klik>

POD ROZDZIAŁEM PROSZĘ O KOMENTARZE DOTYCZĄCE TYLKO OPINII O NICH. INNE BĘDĘ USUWANE!


Heeej, ten rozdział z pewnością wam się spodobał. Czekaliście na ich zbliżenie już od dawna :D Może nie wszystko potoczyło się po waszej myśli, ale nie martwcie się, już niedługo wszyyyystko się zmieni :) haha. Mogę jeszcze dodać, że ta sytuacja została wymyślona w dniu w którym powstał pomysł na to opowiadanie. Ponad 13 miesięcy temu. Czy to będzie tym razem pechowa liczba? :))
Tak na koniec dodam, że kolejny rozdział będzie poświęcony Rose. Ten w całości był Lenie, a następny będzie jej przyjaciółce. Tak jakoś to kiedyś wymyśliłyśmy i tak się stało. Będzie się działo (znowu) :D
A teraz już kończę, liczę na wasze opinie! :**
I pozdrawiam nową czytelniczkę, której dedykuję ten rozdział! :) Wiktoria Pazińska, witaj w naszym klubie! :D haha, gdy czytałam twój komentarz to zrobiło mi się baaaardzo miło, dziękuję :***
Rose
Ps. Właśnie zjadłam princesse, a miałam się odchudzać :(

8 komentarzy:

  1. Zayn jest taki słodki *.* ( wiem powtarzam się, ale ciii :D ). Lena nie będzie smutna, bo miło spędzi czas z Zaynem i jeszcze co się tam bedzie działo ;p. Kurcze dobra czytam dalej, bo zaraz coś głupiego napisze z tych emocji, chociaż już i tak plote bzdury, a to dopiero początek!
    Rozumiem Zayna. Chciał spędzić czas z Lena, ale także chciał mieć normalne świąteczne jedzenie przygotowane w domu, a nie w restauracji.
    Na świecie jest dużo nie miłych osób. Podchodzisz do kogoś, a on gapi się na ciebie jak na jakiegoś przybysza z kosmosu i nawet nie wytłumaczy trasy... Tylko cię porządnie zignoruje, a to nie jest miłe!
    AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! Wiedziałam! Dziewczyno co ty ze mną robisz? Moja mama wchodzi do pokoju, a ja krzyczę. Jak się cieszę, że Zayn w końcu zaczął działać, chociaż to po części zasługa wina jak mniemam :D.
    Zaynie ty debilu! Miałeś ją zatrzymac! Czemu tego nie zrobiłeś?
    Biedna Lena myśli, że to tylko jednorazowa przygoda dla niego, a to nie prawda!
    Rose na prawde była zaskoczona jak pamiętam tą informacją, a Lena teraz bedzie przeżywać katusze, bo będzie myslała, że Zayn jej nie chce ;/.
    Nie odchudzaj się przecież jesteś chuda!
    Pozdrawiam!
    Amy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No po prostu super!!!!!
    To takie słodkie ze strony Zayna, że towarzyszył Lenie w święta <333 Trochę mi smutno, że Lenka pomyślała, że to jednorazowa przygoda chociaż wcale tak nie jest. Szkoda. Naprawdę. Mógł jej powiedzieć, że czyje coś więcej niż przyjaźń, że ją kocha. Ahh no szkoda. Ale to jest ten urok tego blogu. Nie da się go nie czytać, bo jest mega ciekawy. Nie jest tak jak w innych blogach, te wszystkie loffki są po jakiś 7 a tu bardzo powoli i chce się strasznie wiedzieć co jest dalej. To jest ten urok. A właśnie pokazałam mojej Przyjaciółce tego bloga i Chociaż nie lubi One Direction to mówi, że ten blog jest świetny i jak doczyta do tego rozdziału to będzie komentować.
    Naprawdę super blog. Ciesze się, że na niego wpadłam. Nie żałuje. No to czekam z niecierpliwością na next'a i życze dużo weny.
    Pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja pierwsza myśl po przeczytaniu tego rozdziału: AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!! OMG OMG OMG OMG!!! NIEMOŻLIWE!
    A teraz przejdźmy do konkretów:
    Zayn jest kochany! Z daleka widać, że zależy mu na Lenie! To widać, słychać i czuć.. :D Super, że pojechał z nią! Teraz mogłabym się niesamowicie rozpisać na temat ich wyjazdu, jaki to był uroczy i słodki, ale wolę od razu przejść do tego najlepszego momentu :D
    Mmmm, kochali się :D Szczerze mówiąc, po tym, co pisałaś mi ostatnio, spodziewałam się raczej całego opisu :P huehuehue :D Zastanawiam się, czy gdyby nie wypili tego wina, to czy stało by się to… Ale może nie będę sobie tym zawracać głowy! Ważne, że to zrobili! :D Szkoda tylko, że tak wyszło… Skoro Zayn już zrobił tak znaczący krok, czemu nie zaprzeczył jej słowom?! Ja się pytam, kurcze! Biedna Lena… Teraz będzie się zamartwiać… Zayn, k****, musisz z nią pogadać i wszystko jej wytłumaczyć! Bo Cię znajdę w nocy i zgwałcę :3
    Bardzo mi się podobał ten rozdział, był http://data1.whicdn.com/images/71263598/large.gif ! Jest to jeden z moich ulubionych! :)
    Haha, odchudzać! Bardzo śmieszne! Jeszcze żebyś miała z czego! Dzisiaj moja koleżanka miała urodziny i zjadłam jej połowę cukierków, a na koniec doprawiłam ciastkiem w kawiarni :D i jestem szczęśliwa z tego powodu! :D Tak btw, niedawno wróciłam do domu i chyba muszę zjeść obiad… :D No i „Taniec z gwiazdami” już leci!!! :D
    Całuski i duuuużo weny! :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem ciekawa co będzie dalej z Zaynem i Leną...
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale fajne tylko błagam niech Lena nie zajdzie w ciążę :)) podoba mi się strasznie i czekam na kolejny rozdział :3 pozdro i weny ~ Misia

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam i czekam na to zeby Zayn i Lena byli razem i juz sobie mysle tak! W koncu! A tu jednaknic z tego :D oh no nic czekam dalej ;) swietnt rozdzial :* ~ Lolka

    OdpowiedzUsuń
  7. Więc tak, wiedziałam że to się stanie, a teraz masz jedno do zrobienia! ONI MUSZĄ BYĆ RAZEM! Hahahahaha Tak, to jest rozkaz :*

    OdpowiedzUsuń