21 marca 2014

Rozdział XXXIV

Zostałyśmy nominowane do 1D Awards w kategorii Najlepsze Autorki!

PROSZĘ O ODDAWANIE NA NAS GŁOSÓW! :) I Z GÓRY SERDECZNIE DZIĘKUJĘ, BĘDZIEMY BARDZO WDZIĘCZNE! :) <KLIK> :) Klikajcie ile się da! :D

NIESPODZIANKA <KLIK>

Komentujesz = wywołujesz uśmiech na mojej twarzy, a co za tym idzie? Kolejny rozdział! Bo Rose w dobrym humorze = nowy rozdział!

Oczami Rozalie


To był szok, nie spodziewałam się, że spotkam Alexandra w sklepie odzieżowym, nie ja nie spodziewałam się, że go w ogóle spotkam podczas mojego pobytu u Niny!
– To gdzie idziemy? – zapytał Alex
– Ja czekam na Ninę, ale wydaje mi się, że właśnie idzie w naszą stronę – wskazałam na zbliżającą się dziewczynę.
– O! Cześć braciszku! Widzę, że się spotkaliście. To nawet dobrze, bo muszę jechać z Ianem na plan, bo musimy powtórzyć kilka scen, weszły jakieś małe poprawki. Alex zaopiekuj się Rose! – powiedziała, a po chwili jej nie było.
Czy wspominałam już, że Alexander jest bratem Niny? Wydaje mi się że nie, no więc mówię to teraz. Jest on jej starszym uroczym braciszkiem, który czasem jest bardzo, ale to bardzo dziwny.
Zaczęliśmy się śmiać a moje oczy uchwyciły kawałek materiału w paski. Postanowiłam, że kupię tą sukienkę. Może zbyt często nie będę w niej chodzić, ale może Louisowi się spodoba.
– Przetrzymaj mi rzeczy, ja idę zmierzyć jeszcze jedną sukienkę!
Wpakowałam mojemu towarzyszowi reklamówki do rąk i pobiegłam do przymierzalni, z której po chwili wyszłam z zadowoloną miną. Podeszłam do kasy i zapłaciłam za sukienkę. W tłumie ludzi wyłapałam Alexandra, podeszłam do niego, wzięłam część zakupów i razem zgodnym krokiem ruszyliśmy do jego samochodu. Ciuchy włożyliśmy do bagażnika, a sami usiedliśmy na przednich siedzeniach pojazdu.
– To gdzie jedziemy? 
– Może na kolacje? Bo robi się późno – powiedziałam z uśmiechem. 

***

Pojechaliśmy do ulubionej restauracji mojego kuzynka, zamówiliśmy jedzenie i rozmawialiśmy.
– Co tam u ciebie słychać? – zapytał – słyszałem, że straciłaś pamięć…
– Tak, niestety. Nie pamiętam niektórych rzeczy, ale powoli wszystko do mnie wraca. A co tam u ciebie?
Kelner przyniósł nam nasze zamówienia więc wygłodniali rzuciliśmy się na jedzenie. Po skończonym posiłku kontynuowaliśmy rozmowę.
– A co tam powiesz? Zmieniło się coś u ciebie?
– Nie, dziewczyny dalej na mnie lecą. Mogę zdobyć każdą!
Zaśmiałam się pod nosem i porozglądałam po pomieszczeniu, zobaczyłam dziewczynę, około dwudziestoletnią. Czytała książkę i popijała wodę. Ciekawe..
– Widzisz tamtą dziewczynę siedząca pod ścianą? Idź do niej i spróbuj ją poderwać, zobaczymy jak Ci pójdzie! – powiedziałam ze śmiechem.
– Dobra! Ale wiesz, ja mam dziewczynę! 
Wstał i poszedł, a ja z uśmiechem na ustach mu się przyglądałam. Chwilę z nią rozmawiał, aż…. Dostał książką po głowie! Dziewczyna wstała oburzona krzycząc, że jest zboczeńcem i wyszła z pomieszczenia. Zaczęłam się śmiać, a ludzie zaczęli mi się ze zdziwieniem przyglądać. Alexander przyszedł do mnie cały czerwony.
– Chyba jednak ona nie była zainteresowana..  Ale inne na pewno by były! Możemy już stąd iść?
– Śnisz! Tu jest bardzo fajnie. Ale wiesz jeśli inne na ciebie lecą, to nie musisz się załamywać po tej jednej! Wierzę ci przecież – ta jasne, Haha, jest z ciebie taka ciota jak była!
– Jakoś chyba nie czuje że mi wierzysz – zaczął wymachiwać rękami – jestem bardzo męski – powiedział z poważną miną i przez przypadek strącił szklankę z sokiem. Szkło się potłukło, a napój jak wiadomo – wylał. 
– Taaak! Męski – zaśmiałam się – tak jak już wspominałam jest z ciebie mega ciota!
Podszedł do nas kelner i posprzątał stłuczoną rzecz, mówiąc przy tym, że będziemy musieli zapłacić za szkody, no nic.
– Wspomniałeś coś o dziewczynie?
– Taak! – złapał mnie za rękę i mówił z pięknym uśmiechem na ustach – ma na imię Katherine…
– Hahaha! Twoja siostra gra Katherine w filmie, a ty sobie taką dziewczynę znajdujesz! – chłopak zmroził mnie wzrokiem więc umilkłam.
– Ma dwadzieścia lat – kontynuował – jest niską szatynką, ma szaroniebieskie oczy. Piękny uśmiech.. – rozmarzył się – kiedyś Ci ją przedstawię! Ale dość o mnie, teraz ty opowiadaj! Jak tam u ciebie i Lou?
– O nim pewnie coś wiesz.. A jest bardzo fajnie! – uśmiechnęłam się – no może nie fajnie, tylko cudownie. Może nie pamiętam większości rzeczy, ale on się stara, i to bardzo… – powiedziałam patrząc mu w oczy.


Kilka dni później

Siedziałam w salonie i przeglądałam różne ciekawe strony internetowe. Trafiłam na artykuł o mnie i Alexandrze, w którym było napisane, że zdradzam Louisa. Ja nie mogę! To już nawet z kuzynem nie można wyjść na kolacje? Bo od razu już zdradzam, no cholera. To że niektórzy ludzie zdradzają swoich partnerów, nie znaczy, że ja też! Ja jestem wierną kochanką! Haha. To nie jest pierwszy artykuł na ten temat, już od jakiegoś czasu czytałam podobne bzdury! 
Do salonu wszedł Ian z Niną i usiedli obok mnie.
– Rose, bo my wyjdziemy na spacer i kolacje – powiedział chłopak – poradzisz sobie?
– No ba! Może się przejdę jest taka ładna pogoda.
Tak, było dzisiaj bardzo słonecznie. Temperatura też była całkiem, całkiem!
– Lepiej nie, a co jeśli się zgubisz?
– No wiecie co! Ja i moja orientacja się odnajdziemy! A jak coś by poszło nie tak, to mam przecież nawigację w telefonie! 
– Okej, mam nadzieję że nie będzie ci potrzebna. To my idziemy – Nina pociągnęła swojego chłopaka (który mi pomachał) i wyszli z domu.
Pobiegłam do pokoju się przebrać, wzięłam klucze i także wyszłam. Chodziłam po ulicach i podziwiałam widoki. Niestety – jak to już u mnie bywa. Jednak się zgubiłam! Rozglądałam się wokoło i nie mogłam przypomnieć sobie gdzie jestem! No ale przecież została mi nawigacja prawda? To że moja orientacja mnie opuściła, to nie znaczy, że jestem na straconej pozycji! Wyciągnęłam telefon i go odblokowałam. Gdy włączałam Internet stało się coś strasznego! On.. on się wyłączył! Próbowałam coś z tym zrobić, ale się nie dało. Teraz to naprawdę byłam na straconej pozycji. Ulica była cicha i nie widziałam na niej żywej duszy. Postanowiłam, że pójdę prosto. Szłam, i szłam, aż natrafiłam na około osiemnastoletnią dziewczyną.
– Przepraszam! Masz może nawigację w telefonie? – zapytałam z uśmiechem.
– Ta jasne paniusiu! Dam ci telefon i mi go ukradniesz! Nie ze mną te numery! – powiedziała chłodno – i jak można się tak ubrać! Zero gustu, zero! 
I sobie poszła! Co to za dziewczyna jest? I co złego jest w jeansowych szortach i koszulce na ramiączka w biało-czarne paski? Może nie jest to zjawiskowy strój, ale na luzie, wygodny, taki zwykły… I ja miałabym jej ukraść telefon? Pff!
– Nie dostaniesz autografu od mojego chłopaka! – krzyknęłam, a ona się obróciła.
– Po co mi autograf od jakiegoś chłopaka? Ty chyba jesteś chora! – odwróciła się na pięcie i poszła dalej.
Grrr. Jeszcze zobaczymy, kto będzie się śmiał ostatni!
Krążyłam po ulicach, powoli się ściemniało. Co ja mam teraz zrobić? Po jakichś pięciu minutach zobaczyłam policje! Moje wybawienie. Podeszłam pod radiowóz i zaczepiłam jednego z nich.
– Przepraszam jak mogę dostać się na ulicę – podałam adres – tak troszkę się zgubiłam…
Miły funkcjonariusz wytłumaczył mi jak mam dostać się po domu Niny, grzecznie podziękowałam i poszłam w lewo. Po kilku metrach w prawo, a później… Jak ja miałam iść? W lewo prawda? Tak w lewo, poszłam więc w tę stronę i zobaczyłam znajomy budynek. Hmm. Teraz w prawo tak? No i tak szłam i szłam, aż zobaczyłam tych samych policjantów! Je pierdziele, co to ma być?
– Ymm, chyba nie trafiłam – powiedziałam cała czerwona, a młodszy policjant się zaśmiał.
– Możemy Cię podwieźć jak chcesz – odparł uprzejmie.
– Max jak ty to sobie wyobrażasz! My tu mamy stać i pilnować porządku! 
– Ale także mamy pomagać innym! – otworzył drzwi do radiowozu, a ja do niego wsiadłam. Jeden policjant uśmiechnięty i wesoły, a drugi sknera, ale ich dobrali. Patrzyłam na mijające ulice i po chwili dotarło do mnie wspomnienie.
Miałyśmy jechać z Leną do Olsztyna załatwić parę spraw. Nie pamiętam już o co dokładnie chodziło. Śmiałyśmy się, ze jak nie znajdziemy drogi, to zadzwonimy na policje i oni nas zawiozą. Nie spodziewałam się, że coś takiego stanie się, z tym że w Ameryce i nie będzie ze mną Leny. Uśmiechnęłam się na samą myśl.
– Co się pani tak głupio szczerzy? – zapytał ten wkurzający policjant.
– A co nie można?
On się zamknął, że tak nie ładnie powiem, a ten młodszy się śmiał. Po kilkudziesięciu minutach dojechaliśmy na miejsce. Wyszliśmy z pojazdu, podeszłam do tego młodszego mężczyzny i podziękowałam mu.
– Moja córka jest pani wielką fanką! Mógłbym prosić o autograf? 
– Wiedziałem że miałeś w tym jakiś interes! 
Zaśmiałam się i podpisałam kartkę z dedykacją.

***

Dochodziła północ, a ja nie mogłam zasnąć. Myślałam o Londynie, o tym co się tam dzieje. Może nie powinnam wyjeżdżać? Zostawiłam wszystkich bez wyjaśnienia, jeszcze Lena… Zawsze jak chciałam z nimi porozmawiać, to albo byli w studio, albo nie odbierali. Achh, ta różnica czasu. Spali, a jak dzwonili do mnie to spałam ja. I jak to my cioty, nie mogliśmy się dogadać na konkretną godzinę. Po kilku minutach usłyszałam dzwonek telefonu. Złapałam urządzenie i szybko odebrałam połączenie.
– Halo?
– Rose! Uff, nareszcie się dodzwoniłem! Co robisz?
– Próbuje zasnąć, a co?
– To którą wy macie godzinę?
– Coś przed północą..
– Ojej. Ale to ważne, coś się dzieje z Louisem! Rose, on chodzi w zwykłych jeansach, nosi białe koszulki a nawet założył skarpetki! Coś jest nie tak, proszę wracaj.. 
– Co? Jak to.. – powiedziałam zaskoczona. 
– No tak, jeszcze te artykuły, najpierw zdjęcie z tym chłopakiem, mówiłem mu że to pewnie tylko jakiś znajomy, a on nic, siedzi w swoim pokoju i się nie odzywa. A teraz jeszcze w każdej gazecie twoje zdjęcie w radiowozie! I nagłówki: „Rozalie Dobrev zatrzymała policja! Co takiego zrobiła?” Rose musisz wrócić, ja się o was martwię, najpierw Lou, a teraz to zdjęcie. Jak ty się tam kurde znalazłaś? 
– Harry, to długa historia. Opowiem Ci jak wrócę, powiedz Louisowi, że za nim strasznie tęsknię, i że wrócę! Jak się uda to nawet jutro. Postaram się, ale teraz muszę kończyć, bo oczy mi się same zamykają. 
– Dobrze Rose, dobranoc! 
– Dzięki, papa! 
Rozłączyłam się, a telefon odłożyłam na szafkę. Nie pomyślałam o tym, że Louis może zobaczyć te zdjęcia! Wytłumaczę mu to wszystko, on naprawdę myśli że go zdradzam? Przecież sobie ufamy! A może on nie jest pewny co ma myśleć?

***

Udało mi się zarezerwować bilet, Nina była trochę przygnębiona, że już musiałam ją opuścić, ale doskonale mnie rozumiała. Razem z Ianem odwieźli mnie na lotnisko. Pożegnałam się z nimi, wyściskałam. Nie byłam pewna kiedy ich jeszcze raz odwiedzę, ale wiedziałam, że będzie wtedy ze mną Louis.

***

Po kilku godzinach lotu znalazłam się na lotnisku w Londynie. Dochodziła tam godzina dziesiąta, z tego co się orientuję chłopcy prawdopodobnie śpią, bo mają dzisiaj dzień wolny. Przepchnęłam się przez tłum ludzi i wsiadłam do wolnej taksówki. Podałam kierowcy adres, a on w trakcje jazdy co chwilę na mnie dziwnie zerkał. Zastanawiałam się wtedy czy mam coś na twarzy. Jak się później okazało nie miałam nic. Po jakimś czasie dotarliśmy pod dom, wyciągnęłam pieniądze i chciałam zapłacić, mężczyzna popatrzył się na mnie jak na jakąś wariatkę, nie wiedziałam o co mu chodzi! Popatrzyłam się na swoje dłonie i doznałam olśnienia, zamiast funtów miałam w rękach kilka banknotów dwudziestozłotowych. Myślałam, że je zostawiłam w domu, widocznie się myliłam. Szybko wyciągnęłam odpowiednie pieniądze, które wręczyłam taksówkarzowi, wzięłam torbę (na szczęście miała kółka) i poszłam w kierunku domu. Wyciągnęłam klucze i otworzyłam bramkę, a po przejściu kilkunastu metrów dotarłam pod drzwi. Otworzyłam je, swoje rzeczy zostawiłam w przedpokoju, ściągnęłam buty i na palcach pobiegłam do pokoju Louisa. Chłopak spał w zielonych bokserkach, był odkryty i lekko się trząsł. Położyłam się obok niego i przykryłam nas grubym kocem. Ogrzałam zimne ręce i wtuliłam się w Lou. On niespokojnie się poruszył i otworzył oczy, które po chwili zamknął.
– Jejku, śniło mi się, że obok mnie leżała Rose – szepnął.
Zachichotałam i pocałowałam go w czoło. On znowu otworzył oczy, a także usta.
– Rose? – kiwnęłam głową.
Chłopak mocno mnie przytulił, siedzieliśmy na łóżku tak przez kilka minut, aż ktoś przerwał nam ciszę.
– Louis.. – ta osoba zamilkła – co ty kurwa robisz! Obmacujesz się z jakąś dziewczyną? A co z Rose! Przecież ona się załamie jak się o tym dowie…
– Cześć Liam – powiedziałam z uśmiechem i odwróciłam się w jego stronę.
On spalił buraka, szepnął coś w stylu „Miło Cię widzieć” i wyszedł szybko z pokoju.
– Lou, ja chciałabym ci coś wytłumaczyć..
Chłopak spojrzał na mnie pytająco, a ja zaczęłam opowiadać mu o sytuacjach które przydarzyły się podczas mojego pobytu u Niny.

Oczami Leny
Rose jest już w domu, a razem z nią wszystko wróciło do normy. Jej wisiorek nosi ona sama, nie Louis. Ale jak wspominam jego z tym serduszkiem to mi się śmiać chce! Siedzieliśmy w salonie i jedliśmy śniadanie. Każdy miał coś innego, oryginalny Louis postanowił zjeść kanapkę z ketchupem. Wziął najostrzejszy nóż z domu i smarował chleb. Wymazał sobie przy tym całą koszulkę, ale to był szczegół. Po kilku minutach talerze były puste, a Louis pobiegł do pokoju Harrego, bo on jaka jedyny nie zszedł na dół. Reszta z nas zaszyła się w swoich pokojach.

Oczami Lou
            Wziąłem prostownicę i pobiegłem do pokoju mojego przyjaciela, postanowiłem, że zrobię mu małego psikusa. Nagrzałem urządzenie i zacząłem prostować mu włosy, cud był taki, że chłopak się nie obudził. Po kilkunastu minutach wszystkie włosy były proste. Wyszedłem z pokoju i zacząłem hałasować, żeby Hazza się obudził. Tak jak myślałem, chwilę później wyszedł ze swojego królestwa i skierował się do łazienki. Usłyszałem głośny krzyk, więc poszedłem zobaczyć, jak Harry zniósł ten widok. Wybiegł z łazienki ze straszną miną i łzami w oczach, zacząłem się śmiać, a on mnie zobaczył. 
            – Ty to zrobiłeś! – krzyknął i zaczął mnie gonić.
            Uciekałem na dół i biegaliśmy wokół stołu, Harry złapał do ręki nóż, a ja wybiegłem z przerażającym krzykiem na podwórko.
            – Aaaa, on chce mnie zabić! – krzyczałem
            – Nie uciekniesz mi!
            Biegaliśmy tak kilka minut, aż znowu wpadłem da salonu. Usłyszałem walenie w drzwi wejściowe, ale nie zwracałem na to uwagi. Ktoś otworzył drzwi, a ja potknąłem się na paczce żelek i z wielki hukiem padłem na podłogę.
            – Teraz mi nie uciekniesz! – krzyknął Harry i pochylił się nade mną z złowieszczą miną.

Oczami Leny
Usłyszałam krzyki, wiec zbiegłam na dół. Zobaczyłam Louisa leżącego z zamkniętymi oczami na podłodze, nad którym pochylał się Harry (z wyprostowanymi włosami!) z nożem w ręce. W drzwiach stało dwóch policjantów z pistoletami wymierzonymi w Harrego!
– Panie Styles, ręce do góry! – krzyknął jeden z nich. 
Przerażony Hazza odwrócił się w stronę funkcjonariuszy, a po schodach zbiegła reszta gromadki.
– Proszę odłożyć nóż i do mnie powoli podejść!
Drugi z nich powoli podszedł do Louisa. Harry rzucił nóż na podłogę.
– Ale ja nic nie zrobiłem! – krzyknął.
– Pana kolega leży zakrwawiony na podłodze, pan ma nóż w ręce i nic się nie stało? Nie wiadomo czy on jeszcze żyje!
– Przepraszam – wtrąciłam się – ale to jest ketchup! 
Louis wybuchnął śmiechem, Harry dalej stał przerażony, a policjant popatrzył się na mnie z dziwną miną.
– Dostaliśmy zgłoszenia od sąsiadów, każdy z nich mówił, że na waszym podwórku słychać dziwne krzyki, groźby!
– Ale, ale to były żarty – zaczął Harry – nigdy bym go nie zabił! 
Wyjaśniliśmy wszystko policji, oni nas przeprosili za najście i kazali nie robić nigdy podobnych rzeczy.  Jeden z nich wychodząc poklepał mnie po policzku i powiedział:
– Oj malutka, malutka jaka ty jesteś słodziutka!
Naburmuszyłam się, a reszta wybuchła śmiechem.
[Mam paskudny nastrój, więc następny rozdział będzie z pewnością także paskudny ;( <Rose>]

Zachęcam do zadawania pytań na asku! <klik>

POD ROZDZIAŁEM PROSZĘ O KOMENTARZE DOTYCZĄCE TYLKO OPINII O NICH. INNE BĘDĘ USUWANE!

Hej, jak się podoba rozdział? Mam nadzieję, że jest okej ;) Ilość komentarzy pod poprzednim postem jest cudowna! Kocham was! <33 Jeśli będzie tak częściej, to ja będę wniebowzięta! :D Bardzo wam za to dziękuję i liczę na to, że pozostanie tak na dłużej. Nie chciałabym, żeby był to jednorazowy przypadek...
Dzisiaj nie będę za bardzo przedłużać, bo przeprowadziłam bardzo ciekawą rozmowę i muszę przemyśleć parę spraw.. 
Buziaki i do następnego!
Rose x
Ps. Zachęcam do głosowania w ankiecie :)

~*~*~*~*~*~

8 komentarzy:

  1. Leżę na dywanie i zwijam się ze śmiechu. Serio! :D
    Zacznijmy od Alexa- no cóż, nie jest on żadnym byłym chłopakiem, przyjacielem, babcią, czy nawet ciocią, ale kuzyn też może być :D Jest taki słodki i kochany! Też ostatnio się bardzo zżyłam ze swoim kuzynem, więc wiem, jakie to fajne!
    Też miałam kiedyś podobną sytuację z policją, tylko że moja miała trochę inne zakończenie. Na moje pytanie o drogę, facet mi odpowiedział (uwaga, cytuję!): „ Nie mam czasu na jakieś pierdoły.” I biedna Mona musiała dalej szukać drogi, a była już mocno zdesperowana. Tak więc, chyba tylko Rose ma takie szczęście i trafia na miłych policjantów. :D „Nie dostaniesz autografu od mojego chłopaka!”- ja bym się obraziła za takie coś :D
    Kochana Lena się martwi! <3 „– Ojej. Ale to ważne, coś się dzieje z Louisem! Rose, on chodzi w zwykłych jeansach, nosi białe koszulki a nawet założył skarpetki! Coś jest nie tak, proszę wracaj..”- za ten tekst należy Ci się Oskar, Nobel, Grammy, czy coś! Leżę i kwiczę! :D
    No i Rose wraca, bo czego się nie robi dla miłości? <3 Ta sytuacja z Lou była taaaka urocza (nadużywam tego słowa w komentarzach do Twoich postów). Będąc Rose, bardzo bym się ucieszyła na słowa Liama- świadczą tylko o tym, że wszyscy wiedzą, jak bardzo Louis ją kocha ( co oczywiście i tak jest powszechnie wiadome :D ).
    Czas na akcję, która po prostu jest… No… Nie wiem, co mam powiedzieć!
    Jedno słowo mi się nasuwa: HAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHA, nie mogę! :D Począwszy od prostych włosów Harolda, do wtargnięcia policji, po prostu super! Świetny zbieg okoliczności z tym nożem i kepuczem ( to nie jest kechup, to KEPUCH!)! :D
    Na miejscu Leny też bym się obraziła. Nie lubię, jak mówią na mnie „mała” (chociaż jestem mała)- grrrr… Podobno też wyglądam na młodszą niż jestem… A najgorsze jest to, że nawet moja cztery lata młodsza siostra mnie przerasta! Za dużo danonków się najadła w dzieciństwie chyba…
    Podsumowując, leżę na dywanie i zaczyna brakować mi już powietrza :D Rozdział jest naprawdę dobry i bardzo się cieszę, że opublikowałaś go normalnie, po tygodniu :)
    Hmm… Nie dam Ci spokoju dzisiaj na gg! :P
    Całuski! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie domyśliłabym się, że to jest starszy brat Niny ;). Może on się w niej kochał? I teraz będzie próbował zniszczyć związek Lou i Rose? Nie na pewno tak nie bedzie. Za dużo książek czytam :D i miesza mi się w głowie. Wiem, że to jej kuzyn, ale po tb wszystkiego się można spodziewać ;)
    Dobra, jednak źle myślałam :D. Alex to ciota i na pewno nie odbiłaby Louisowi Rose :D. Za dużo myślę -,-.
    Znając jej orientację pewnie sie zgubi :D.
    No jasne! Jakżeby nie jak tak! Rozalie musiala się zgubić. Nie lubię tego policjanta-sknerusa. Ten młodszy jest o wiele lepszy, ale oczywiście musiał mieć w tym jakiś interes ;p. nie codziennie w końcu spotyka się sławne osoby.
    Troszkę Ci dzisiaj nie pomarudzę, bo nie mam zbytnio czasu, na chwilę wsiadłam.
    Weny życze!
    Amy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaka jestem szczęśliwa, że Alexander to tylko kuzyn Rose. Uff... Koffam te śmieszne moment. W tym przypadku to to jak Harry chciał zabić Lou. Przez najbliższe dwa dni będę się z tego śmiała. I nie wiem co mam jeszcze napisać, oprócz tego, że rozdział jak zwykle wspaniały. (Jestem tak bez życia w tym momencie)
    Całusy, przytulasy i dużooooooo weny od
    Waszej Zrujnowanej Psychicznie (oczywiście nie przez was) Czytelniczki

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahaha pozdro z podłogi xdd świetny styl pisania hahaha ten policjant na końcu hahaha albo akcja z Harrym i Louisem hehe jebłam i nie wstaje :D czekam na więcej mam nadzieję że takich akcji będzie więcej pozdrawiam i życzę weny ~ Misia

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaki słodki rozdział, a Aleksander to kuzyn Rose i wszystko się wyjaśniło <3
    Rozdział jest dla mnie słodki przez to że Rose poszła do pokoju Louisa i położyła się koło niego i wtuliła się w niego. Boże to jest przesłodkie, przecudnie i jeszcze wiele innych epitetów zaczynających się od prze-
    Harry z wyprostowanymi włosami - masakra, nieźle się wkurzył hahah :D
    I jeszcze ta policja mnie rozwaliła, że niby Harry to zabójca a Lou jest umazany krwią.
    Rozdział śmieszny :D
    ~http://you-are-the-life-to-my-soul.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne opowiadanie! Przeczytałam wszystkie rozdziały w dosłownie pół godziny!
    Zakochałam się od pierwszego słowa, a z każdą chwilą mój humor (który nawiasem mówiąc był paskudny) polepszał się :)
    Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały!
    Kat xx.
    PS. Zapraszam też do siebie feeling-in-lovee.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahaha, bardzo mi sie podoba Twoje opowiadanie. Przeczytalam od poczatku i widze, ze w ostatnich rozdzialach jest wiecej humoru. Boskie! :-) Brzuch ze smiechu boli i twarz zesztywniala ale chce wiecej! :-D pozdro Ari

    OdpowiedzUsuń