Zostałyśmy nominowane do 1D Awards w kategorii Najlepsze Autorki!
PROSZĘ O ODDAWANIE NA NAS GŁOSÓW! :) I Z GÓRY SERDECZNIE DZIĘKUJĘ, BĘDZIEMY BARDZO WDZIĘCZNE! :) <KLIK> :) Klikajcie ile się da! :D
NIESPODZIANKA <KLIK>
PROSZĘ O ODDAWANIE NA NAS GŁOSÓW! :) I Z GÓRY SERDECZNIE DZIĘKUJĘ, BĘDZIEMY BARDZO WDZIĘCZNE! :) <KLIK> :) Klikajcie ile się da! :D
NIESPODZIANKA <KLIK>
Komentujesz = wywołujesz uśmiech na mojej twarzy, a co za tym idzie? Kolejny rozdział! Bo Rose w dobrym humorze = nowy rozdział!
Oczami
Leny
Był
dzisiaj bardzo słoneczny i upalny dzień, opalaliśmy się na leżakach, a
niektórzy z nas ochładzali się w basenie. Co do "pocałunku" z Zaynem, udawaliśmy,
że nic się nie stało. No może nie udawaliśmy, ale nie wracaliśmy do tego.
–Ja
chce zagrać w piłkę – zaczął jęczeć Louis – niech ktoś ze mną zagra!
–Ja
chce! Ja chce! – krzyknął Niall i pobiegło do garażu, wrócił z ich ulubiona
piłeczką i zaczął z Louisem grać.
Liam
opalał się na leżaku obok mnie, po chwili zadzwonił mu telefon. Pobiegł po
niego i jak się okazało dzwoniła Danielle. Zaczął z nią rozmawiać i chodzić
wokół basenu (w którym pływała Rose i Harry). Louis podał piłkę do Nialla, a
Horanek kopnął ją w nie tą stronę, co trzeba i trafiła ona w czoło Liama.
Biedny chłopak zachwiał się, telefon wypadł mu z ręki i z wielkim pluskiem
wpadł do wody, a za nim jego właściciel (z wielkim krzykiem) super Liam-bez
miotły w ręce [Sytuacja pod namiotami <od Autorek>]. Harry z Rose pomogli
wydostać się Liamowi z basenu, a reszta razem ze mną pokładała się ze śmiechu.
***
–Liam!
Liam, jesteś tu?! – usłyszałam krzyki dochodzące z oddali.
–Jestem
tutaj! – krzyknął nawoływany, który był owinięty w ręcznik.
–Dzięki
Bogu! Dlaczego nie zadzwoniłeś! – zaczęła go opieprzać – martwiłam się!
Usłyszałam twój krzyk i odgłos czegoś wpadającego do wody – rzuciła mi się na
szyję – takie wiesz plum, plum!
Zaczęliśmy
się śmiać, a Liaś spalił buraczka. Danielle go wyprzytulała, wycałowała, wzięła
za rękę i zaciągnęła do domu.
***
–Co
powiecie na przejażdżkę rowerową? – zapytał Zayn po godzinie od przyjścia
Danielle.
–Dobry
pomysł! – krzyknął uradowany Niall – ale jest jeden problem… my nie mamy
rowerów…
–Ej
no! – zawył Louis – możemy wypożyczyć rowery!
No
i w taki właśnie sposób pojechaliśmy do wypożyczalni rowerów, i teraz był
problem, bo mimo moich protestów, co do jazdy musiałam z nimi iść! A mi się tak
nie chciało. Danielle z Liamem zostali, a mi nie pozwolili!
–Ale
ja nie umiem jeździć! – krzyczałam – ja nie umiem! Rose..
–Oj
Lena nie marudź – mruknęła dziewczyna, i to ma być przyjaźń? – umiesz jeździć,
tylko Ci się nie chce! Dasz radę..
–Jak
tak bardzo nie chcesz, to mogę ciebie wziąć na bagażnik! – powiedział Zayn
–Juhu!
– krzyknęłam i wskoczyłam mu na plecy, a reszta zaczęła się śmiać. – Ja
naprawdę nie umiem jeździć.
I
w taki właśnie sposób Zayn uratował mnie przed niewygodnym siodełkiem, a skazał
na niewygodny bagażnik, ale na szczęście wszechwiedzący Harry znalazł w
bagażniku kocyk! I miałam miękkie siedzenie.
Jeździliśmy
po cichych uliczkach (ja oczywiście przytulałam się do Zayna, z czego byłam
bardzo, ale to bardzo zadowolona) aż w końcu dotarliśmy do jeziorka mijając
przecudne łąki pełne kolorowych kwiatów. Postawiliśmy na boku rowery i
położyliśmy się na miękkiej trawie. Było bardzo przyjemnie, słońce ogrzewało
nasze twarze. Gawędziliśmy o różnych nieistotnych rzeczach i obserwowaliśmy
białe obłoki wolno poruszające się w górze. Zayn wstał z trawy (i jak się
domyślam) poszedł w kierunku jeziora. Po chwili usłyszeliśmy plusk, podparłam
się na łokciach i popatrzyłam w kierunku wody. Nie widziałam tam chłopaka. Czy
ona wpadł do wody!? Poderwałam się z miejsca i popędziłam w stronę jeziora,
wiedziałam że on nie umie pływać. Nie myśląc o niczym wskoczyłam do wody i nie
wiedziałam co robić. Zaczęłam się rozglądać, nagle coś złapało mnie za łydkę i
pociągnęło do wody. Nabrałam do płuc trochę powietrza i zanurzyłam się w
chłodnawej cieczy. Chciałam wypłynąć na powierzchnię, ale coś mi to utrudniało.
Machałam rękami na wszystkie strony, uderzyłam coś. Po chwili poczułam czyjeś
wargi na swoich ustach. Ten ktoś to był zapewne Zayn, nie wiem jak to się
stało, ale lekko otworzyłam usta, a on „dał” mi trochę swojego powietrza.
Złapał mnie za rękę (ciągle byliśmy pod wodą) i pociągną mnie w nieznanym
kierunku. Wszystko działo się błyskawicznie. Wynurzyliśmy się wśród krzaków,
zaczęłam się rozglądać, ale nie widziałam naszych przyjaciół, słyszałam tylko
ich głośne krzyki.
–Zayn
co ty wyprawiasz? – szepnęłam i uderzyłam go w ramię – oni się tam martwią!
–No
to chodź im się pokażemy. Ale inną drogą.
Wyszliśmy
z wody i przeszliśmy kawałek po trawie, Zayn objął mnie ramieniem. Uśmiechnęłam
się, a po chwili zobaczyłam resztę naszej załogi w wodzie po pas.
–Ej!
Tu jesteśmy – krzyknęłam i zaczęłam się śmiać, a Zayn do mnie dołączył.
Reszta
miała przezabawne miny, wyszli z wody szczęśliwi a zarazem wściekli. I w taki
oto sposób wróciliśmy do wypożyczalni cali mokrzy odprowadzani zdziwionymi
spojrzeniami przechodniów.
–Ty mnie wiozłeś, więc ja pójdę oddać rower –
więc poszłam, ale w pewnym momencie się zatrzymałam, bo musiałam powiedzieć coś
Rose.
–Ałaaaaa! – przerażona się odwróciłam i
zauważyłam, że Zayn szedł za mną i uderzył się w swoje klejnociki.
–Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Zayn nic
ci nie jest?
–Nie nic, tylko trochę mnie boli i – zaczął
podnosić głos – i przez ciebie nie będę miał dzieci!
***
W domu usiedliśmy przy kominku
rozkoszując się ciepłem, które się z niego wydobywało. Nasz tatuś Liam i
mamusia Danielle zrobili nam kakao i owinięci w koce siedzieliśmy i
przypatrywaliśmy się pomarańczowo-czerwonym płomieniom.
–Nie pytałam się jak tam w
Polsce było – powiedziała Rose opierając się o ramię Louisa, który korzystając
z okazji objął ją w talii i jeszcze bardziej do siebie przyciągnął.
–A dobrze, mama znalazła nową
pracę, twój tato ciągle zabiegany nie ma go w domu. Mówił, że zrobi sobie
trochę wolnego i ciebie odwiedzi – uśmiechnęłam się – odwiedziłam Kubę.
Porozmawialiśmy trochę, poszliśmy do kina – popatrzyłam na Zayna, chciałam
wiedzieć czy jest może troszeczkę zazdrosny, miał smutną minkę. To chyba dobrze
prawda? – i nie wiecie co mi powiedział! Jego rodzice zaadoptowali
siedmioletnią Maję.
–To bardzo fajnie.
–Tak, ale to nie wszystko.
Kuba zaczął spotykać się z Natalią! Dziewczyną z naszej klasy.
I w tym właśnie momencie minka
Malika się rozpromieniła. Uśmiechnął się szeroko i pogładził palcem moją dłoń.
Spojrzałam na niego zaskoczona, a on tylko się uśmiechnął. Nikt inny nie
zauważył jego gestu. Pochyliłam się nad jego uchem i szepnęłam:
–Tak naprawdę to ja umiem
jeździć, ale mi się nie chciało.
***
Był wieczór, siedziałam sama w
salonie. Reszta załatwiała swoje sprawy, chłopcy siedzieli jeszcze w studio, a
Rose poszła na zakupy, bo zaczęło brakować jedzenia. Miałam doła, i to
wielkiego doła. Przygnębiające myśli plątały mi się po głowie i nie chciały
odejść. Zastanawiałam się, gdzie teraz jest Filipek, czy jest w niebie z
Bogiem? A co jeśli niebo nie istnieje? Co jeśli po śmierci jest nicość? Pustka?
Co jeżeli dusze błąkają się po ziemi i nie mogą zaznać spokoju? A jeśli po
śmierci się rozpływamy? Boję się śmierci… Chciałabym wiedzieć co się stanie po
niej. Wierzę w Boga, ale czasem mam chwile zwątpienia. Czy przez to mogę nie
zaznać spokoju wiecznego?
Byłam tak zamyślona, że nie
zauważyłam, że Rose wróciła i usiadła obok mnie na kanapie. Objęła mnie
ramieniem i zaczęła nucić tylko jej znaną melodię.
–Lena co się dzieje? –
zapytała – Kiedyś wpatrywałaś się w słoneczniki na obrazie, a dzisiaj siedzisz
przygnębiona..
Mam jej powiedzieć o moim
incydencie z Zaynem? Przecież nic się nie stało, to był jednorazowy przypadek.
Nie wracaliśmy do tego. A jak powiem Rose, to może będzie miała jakąś nadzieję,
że coś między nami zaiskrzy? Może i straciła pamięć, ale opowiedziałam jej o
mojej sytuacji. Nie chciałam żeby między nami wystąpiły tajemnice.
–Więc o tym pamiętasz? – ona
przytaknęła – Bo wtedy poprosiłam Zayna, żeby przyniósł mi wodę, no i nie
chciał mi jej oddać – uśmiechnęłam się – chciał żebym dała mu buziaka, nastawił
policzek, a gdy miałam dotknąć ustami jego skóry, to on przekręcił głowę i
nasze wargi się spotkały, chwilę się na siebie popatrzyliśmy i on się
uśmiechnął i wyszedł.
Rose się uśmiechnęła, wiedziałam
że tak będzie. Przytuliła mnie i powiedziała, żebym zaczęła działać. A co jeśli
ja nie chce działać? No może chce, ale boję się konsekwencji. Wole być jego
przyjaciółką przez całe życie, niż być jego dziewczyną przez rok. On zasługuje
na kogoś lepszego ode mnie. Ja jestem tylko nijaką Leną z Gdańska. Rose to coś
innego, ona w rodzinie ma znane osoby, Harry, Nina, nawet jej tato. Z Louisem
dogaduje się wspaniale, mimo jej wypadku między nimi jest prawie tak jak
dawniej. Przewiduje im piękną przyszłość z gromadką dzieci. Rose urodziła się w
Londynie, jej rodzice są z różnych zakątków świata. A ja? Zwykła dziewczyna z
Polski kochająca rysować. Dziewczyna, która może się zatopić w swojej pasji i
nie zorientować się że z godziny piętnastej zrobiła się osiemnasta.
***
Oczami Rose
Dni mijały, a ja postanowiłam
napisać do mojej ukochanej kuzynki! Dawno z nią rozmawiałam, jakoś nie było
czasu. Ciekawe czy będzie miała gdzieś teraz kilka dni wolnego. Chciałabym się
z nią spotkać, powspominać stare dobre czasy, poszaleć na zakupach. Zawsze, gdy
się spotykałyśmy musiałyśmy odstawić jakże miłą scenkę.
Postanowiłam, że najpierw
pójdę do fryzjera i powrócę do swojego dawnego koloru. Mimo że lubię czerwony,
jakoś na włosach przez długi czas mi to nie pasuje. Bardzo lubię swój naturalny
kolor i w najbliższym czasie nie będę tego zmieniać, chyba że Nina do szamponu
doda mi zieloną farbę, to będzie inna sprawa. Kiedyś gdy byłam u niej na
wakacjach wykręciła mi taki numer. Do szamponu dodała mi niebieską farbę do
włosów, umyłam włosy, patrzę się w lusterko a tam nie ma mojego kolorku. Byłam
na nią tak wściekła, że schowałam jej ulubione płatki w szafce z środkami
czystości. Biedna Nina nie mogła ich nigdzie znaleźć, a ja umówiłam się z
ciocią i wujkiem, że nie kupią jej nowej paczki. Przez jakiś czas chodziła
przygnębiona, więc zlitowałam się nad nią i pokazałam kryjówkę. Ona szczęśliwa
pochłonęła wszystkie płatki, a na następny dzień była strasznie chora. Ciągle
wymiotowała, bo przecież nie ma to jak zjeść płatki, które przeleżały kilka dni
tam gdzie nie powinny.
***
Do domu wróciłam około godziny
dwunastej. Bilet zarezerwowałam, Nina miała mnie odebrać razem ze swoim
chłopakiem Ianem. [Tak tylko chciałam powiedzieć, że wiem, że oni już nie są
razem, ale dla mnie są cudowną parą i w tym opowiadaniu będą ze sobą <od
Autorek>] Pobiegłam do swojego pokoju spakować rzeczy. Nic nikomu nie
powiedziałam, bo prawdę mówiąc zapomniałam. Jakoś o tym nie pomyślałam, to był
impuls. A jaka Nina była wściekła gdy ją obudziłam telefonem. Ona to lubi sobie
pospać i nie cierpi, gdy ktoś jej przerywa. Na szczęście, gdy dowiedziała się
że przyjadę była bardzo szczęśliwa. Wspominałam już, że dawno się widziałyśmy?
Gdy się spakowałam (podręczna
walizka wystarczyła) powoli żeby się nie przewrócić zeszłam na dół, i dalej jak
to ja zapomniałam powiedzieć reszcie, że wyjeżdżam, przypomniałam sobie już na
podwórku. Miałam się wrócić, ale ktoś złapał mnie za rękę, miał bardzo
przyjemną dłoń. Odwróciłam się i napotkałam zmartwione niebieskie tęczówki Louisa.
Co on mógł pomyśleć widząc mnie w podręcznym bagażem, w moim naturalnym kolorze
włosów? Ucieka ode mnie! A co innego?
–Rose, co ty robisz? Jedziesz
do taty? Dlaczego nic nie powiedziałaś? – pytał zmartwimy.
–Miałam się wrócić powiedzieć
– uśmiechnęłam się – bo wcześniej to zapomniałam. A jadę do mojej kuzynki Niny,
strasznie się za nią stęskniłam i postanowiłam, że się spotkamy, a że ona się
zgodziła, to nie widziałam żadnych przeciwwskazań.
–Już myślałem, ze chcesz od
nas uciec! Odwiozę Cię na lotnisko – uśmiechnął się – idziesz się pożegnać z
resztą?
–Wyściskasz ich jak wrócisz, a
podwózka mile widziana! Nie zdążę się ze wszystkimi pożegnać, bo jak się do
mnie dobiorą to się na samolot spóźnię.
Po około godzinie byliśmy na
lotnisku, były straszne korki, ale daliśmy radę. Pożegnałam się z Lou,
wyściskałam go, pocałowałam w policzek. Nie chciał mnie puścić, ale jakoś udało
mi się uświadomić go że niedługo wrócę, moja kuzynka ma przecież także swoje
życie, nie mogę jej siedzieć na głowie. Wiem, że nie miałaby nic przeciwko, ale
nie chce jej sprawiać kłopotu.
–Ale wrócisz do mnie?
W tym momencie chciałam
wszystko rzucić i uciec z nim na koniec świata. Mogłam tak stać i wpatrywać się
w jego tęczówki wieczność. Zrobiło mi się cieplej na sercu słysząc jego
słowa. Mimo, że nie pamiętałam chwil
spędzonych z nim, chciałam czuć jego obecność. Codziennie ciało domagało się
jego uwagi, jego dotyku. Niestety uciec nie możemy, ale mogę zapewnić mu to że
wrócę.
–Oczywiście, że do ciebie
wrócę! Jak bym mogła nie wrócić? – zapytałam i się uśmiechnęłam. A może dać mu
coś, co może mu o mnie przypomnieć, coś co bardzo kocham? Moje ręce powędrowały
na łańcuszek zawieszony na mojej szyi, ten w którym znajduje się zdjęcie moje z
rodzicami, jeszcze przed chorobą mamy. Odkąd go dostałam, próbuje się z nim nie
rozstawać, ściągam go tylko w wyjątkowych sytuacjach. Ściągnęłam go z szyi i
podarowałam chłopakowi – a to na dowód tego, że nie kłamię, chcę żebyś go miał
ze sobą. Wiem, ze nie jest męski, bo jak męski może być łańcuszek z sercem, ale
on jest dla mnie bardzo ważny, tak jak ty.
Chłopak się uśmiechnął i mocno
mnie przytulił, mimo mojego zdziwionego spojrzenia poprosił o zapięcie wisiorka
na szyi, zdania nie zmienił. Powiedział, że serce powinno być razem z innym
sercem. Uśmiechnęłam się, jeszcze raz go przytuliłam i udałam się w stronę
bramek.
Po kilkudziesięciu minutach
siedziałam w samolocie i czekałam na start. Przyglądałam się ludziom szukającym
wolne miejsca, wszyscy zabiegani, jedni z dziećmi, drudzy samotni. Postanowiłam,
że się prześpię, bo w ciągu ostatnich dni się nie wysypiałam. Wyciągnęłam z
torby mój różowy kocyk oraz pluszaka – kudłatego pieska, <klik>
usiadłam na fotelu, zapięłam pasy, przykryłam się kocykiem, przytuliłam misia i
zamknęłam oczy
***
Obudziłam się gdy samolot
prawie był na ziemi. Pasy miałam ciągle zapięte, wiec pewnie dlatego nikt mnie
nie obudził. Złożyłam koc i czekałam aż maszyna wyląduje. Po kilku minutach to
właśnie się stało, ludzie zaczęli się przepychać w stronę wyjścia. I jak ja
sama miałam zdjąć walizkę i jeszcze się dopchać do wyjścia? Postanowiłam, że
poczekam, aż ludzie się choć trochę rozejdą. Po około pięciu minutach dałam
radę wyjść. Złapałam torbę do ręki i wyszłam z samolotu. Przeszłam przez
odpowiednie drzwi, czekała mnie już tylko odprawa paszportowa. Wyjęłam
wszystkie dokumenty i stanęłam w kolejce, która ciągnęła się niemiłosiernie.
Gdy nadeszła moja kolej pokazałam dokumenty, wszystko było okej, więc bez
problemów poszłam dalej. Znalazłam się na wielkiej hali pełnej ludzi. Zaczęłam
rozglądać się za Niną i jej chłopakiem, nie mogłam ich dostrzec, rozglądałam
się, aż trafiłam wzrokiem na grupkę chłopaków którzy się we mnie wpatrywali.
Chyba we mnie, tak mi się przynajmniej wydawało. Po ich prawej stronie stała
Nina! Udało mi się ją znaleźć, machała mi, więc jej odmachałam. Jeden z
chłopaków się zaczerwienił. Chyba pomyślał, że to do niego. Uśmiechnęłam się i
pobiegłam w stronę mojej kuzynki. Chłopcy stali z otwartymi ustami, a ja nic
sobie z tego nie robiąc rzuciłam się na szyję Niny. Wyściskałyśmy się, a
następnie przywitałam się z jej chłopakiem. Popatrzyłam na oniemiałych
chłopaków i zaczęłam się śmiać, moi towarzysze nie wiedzieli o co chodzi, ale
się tym nie przejmowałam. Ian wziął moją walizkę i udaliśmy się w stronę
wyjścia. Chwilę później obok nas pojawił się tłum ludzi, którzy chcieli zdjęcia
lub autografy, jednym słowem mówiąc — fani. Zatrzymaliśmy się na chwilę, a obok
nas pojawił się ochroniarz, który dopilnował porządku.
***
W domu byliśmy dwie godziny
później, urocza parka pokazała mi pokój. Od razu położyłam torbę na podłodze i postanowiłam,
że się odświeżę. Wyciągnęłam czyste ubrania i skierowałam się w stronę
wcześniej pokazanej łazienki. Po dziesięciu minutach kierowałam się w stronę
salonu. Na kanapie siedzieli Ian z Niną, słodko razem wyglądali, tacy wtuleni w
siebie.
–Ej ja też chce! –
powiedziałam i skoczyłam na nich.
Zaczęliśmy się śmiać, złapałam
w rękę poduszkę i zaczęłam ich bić, i tak zaczęła się wojna która trwała przez
kilkanaście minut.
–Zjadłabym coś – powiedziałam
po skończeniu naszej zabawy – Nina masz może płatki?
–Jasne, i nie są w szafce ze
środkami czystości – uśmiechnęłam się na samo wspomnienie.
Pobiegłam do kuchni kilka razy
potykając się o biały puchaty dywan, a oni ze mnie się śmiali, ale w tym
momencie się nie przejmowałam. Byłam taka głodna.. Wtargnęłam do pomieszczenia
i zaczęłam przeszukiwać półki, otwierając drugą z rzędu natrafiłam na różne
rodzaje płatków śniadaniowych. Wsypałam czekoladowe kulki do dużej miski.
Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam butelkę z mlekiem. Nalałam je do szklanki i
włożyłam do mikrofalówki, może nie było to zdrowe, ale szybko się grzeje, a mi
nie chce się stać pół godziny przy kuchence. Po około minucie wyciągnęłam
szklankę i cieplutkie mleczko przelałam do miski z płatkami. Otworzyłam
pierwszą lepszą szufladę i (dzięki mojemu szczęściu) trafiłam na łyżkę. Wzięłam
ja do ręki i poszłam do salonu jeść. Usiadłam przy stole i zanurzyłam łyżkę w
misce, aby po chwili powędrowała do moich ust. Nina wstała i poszła do kuchni,
a Ian się do mnie uśmiechał. Po chwili wróciła z wściekłym wyrazem twarzy.
Oparła dłonie na stole i popatrzyła mi w oczy.
–Zjadłaś mi wszystkie płatki –
krzyknęła z wyrzutem przy okazji mnie opluwając.
–Serio? – powiedziałam z
pełnymi ustami.
–Serio, serio! – Ian pokładał
się ze śmiechu, a jego dziewczyna kontynuowała
- Dlaczego moje? Moje! Moje czekoladowe kulki! A nie cynamonowe gwiazdki
Iana?
–Nie tylko ty kochasz
czekoladowe kulki! Wszyscy je kochają! Ja też! – powiedziałam już po
przełknięciu jedzenia – bez obrazy Ian, ale cynamonowe gwiazdki są słabe –
chłopak obdarzył mnie groźnym spojrzeniem, a Nina parsknęła śmiechem – dobra
kupię Ci te płatki, na mój własny koszt! Jedźmy do sklepu!
***
Pojechaliśmy do galerii
handlowej, udaliśmy się na odpowiednie piętro i zaczęłam zastanawiać się w
którym miejscu jest sklep spożywczy z tymi magicznymi płatkami.
–Dobra to gdzie jest ten
sklep? – zapytałam z bardzo poważną miną
–Rose, ja się na ciebie nie
gniewam, kupię sama sobie płatki i przy okazji zrobię większe zakupy –
uśmiechnęła się moja kuzynka – jeśli chcesz to możesz pochodzić po sklepach,
może jakieś ubrania sobie kupisz lub coś…
–Dzięki ci mamo! – krzyknęłam
i pobiegłam w stronę najbliższego sklepu z odzieżą. Z oddali słyszałam tylko
wesoły śmiech Niny i Iana.
Chodziłam już po sklepach od
pół godziny, a oni nie dawali znaku życia, jak długo można robić zwykłe zakupy?
Wiem, że można długo, ale oni mają tylko dwie osoby, no dobrze, może jestem
jeszcze żarłok-ja, ale to taki tyci-tyci szczegół. Kupiłam sobie kilka rzeczy,
ale z braku pomysłów na inne zajęcie przeglądałam ciągle wieszaki z ubraniami.
Byłam właśnie przy sukience w paski, która na pewno spodobałaby się Louisowi,
gdy ktoś trącił mnie lekko w ramię. Podniosłam głowę i dostrzegłam przystojnego
mężczyznę powyżej dwudziestki. Stał i się we mnie wpatrywał. Na głowie miał
czapkę z daszkiem, a na nosie czarne okulary (zasłaniające oczy), które po
chwili ściągnął. Zatopiłam się w jego brązowych tęczówkach, i nagle mnie
olśniło!
–Alexander? – zapytałam z
niedowierzaniem.
–Rose?
Już wiedziałam, że to jest on.
Rzuciłam mu się na szyję z taką siłą, że cofnął się o dwa kroki. Trwaliśmy w
uścisku i błogiej ciszy (nie licząc oczywiście przechodniów i muzyki płynącej z
głośników) przez kilka minut. Odsunęłam się od niego lekko i spojrzałam mu w
oczy przepełnione iskierkami szczęścia.
–Rozalie! Co ty tu robisz? –
zapytał z szerokim uśmiechem.
–Co ja tu robię? Co ty tutaj
robisz! – powiedziałam i zaczęłam się śmiać – Nieważne, będzie jeszcze czas
żeby o tym porozmawiać. Tęskniłam. – powiedziałam i wtuliłam się w jego klatkę
piersiową. Jego perfumy miały bardzo ładny zapach.
POD ROZDZIAŁEM PROSZĘ O KOMENTARZE DOTYCZĄCE TYLKO OPINII O NICH. INNE BĘDĘ USUWANE!
~*~*~*~*~*~
PRZECZYTAJ TO WAŻNE!!
Hej :) Pewnie się zastanawiacie kim jest nowy bohater! Otóż jest on... Nie powiem wam kim :**
Ale dzisiaj nie chcę o tym mówić.
Rozmawiałam z Leną na pewien temat i doszłyśmy do pewnego wniosku.
Z każdym rozdziałem jest coraz mniej komentarzy. :( Okej. Nie jest to zbyt przyjemne. I proszę osoby która zawsze komentują niech nie piszą "Będzie dobrze zobaczysz" lub "Nie przejmuj się" Nie, nie chcę takich słów, bo może dają nadzieję, ale nie na długo, bo i tak się tych komentarzy nie doczekam.
Otóż, (przechodzę do najważniejszej części) nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział! Może on być za tydzień, za dwa tygodnie, za trzy tygodnie. Naprawdę nie wiem kiedy.
Nie chcę nikogo zmuszać do komentowania w ten sposób. Dodawałam rozdziały co tydzień (rzadko się zdarza, żeby autorka tak robiła) i nie było zbyt wiele komentarzy. Chciałam nawet dodawać częściej! Naprawdę. Byłabym do tego zdolna, ale? 4 komentarze? Serio? Kiedyś było 18...
Tak więc rozpisałam się, ale już kończę. Tak więc do napisania!
EDIT
Tak więc po rozmyślaniach wieczornych (około 20 haha) I dokładnym przeanalizowaniu pierwszego komentarza doszłam do wniosku, że rozdziały w dalszym ciągu będą dodawane regularnie. Będę to robić, dla tej garstki czytelników, która jest ze mną zawsze. Dziękuję wam dziewczyny! :**
EDIT
Tak więc po rozmyślaniach wieczornych (około 20 haha) I dokładnym przeanalizowaniu pierwszego komentarza doszłam do wniosku, że rozdziały w dalszym ciągu będą dodawane regularnie. Będę to robić, dla tej garstki czytelników, która jest ze mną zawsze. Dziękuję wam dziewczyny! :**
Rose xxx
Tak, to prawda, że zastanawiam się kim jest ten tajemniczy Alexander. Nie będę pisała moich (dziwnych, crazy) myśli na ten temat. Czekam na dalsze perspektywy Leny i Rose, bo są to obecnie bardzo, ale to bardzo ciekawe, interesujące i jeszcze raz ciekawe.
OdpowiedzUsuńNa temat zmniejszającej się liczby komentarzy mogę jedynie stwierdzić, że wiesz kto jest (można to określić mianem prawdziwy czytelnik) prawdziwym czytelnikiem, ale wiem również na przykładzie z życia, że niektóre osoby nie są w stanie komentować (tak jak moja przyjaciółka, która czyta to opowiadanie, ale nie może komentować z powodu jednego zasadniczego problemu). No 18 osób kiedyś i obecnie 4 to coś nie tak. Mam nadzieję, że nadal będziecie pisać to opowiadanie dla czytelników, którzy pozostali.
Czekam na następny rozdział, który będzie... kiedyś niedługo. Będę cierpliwa. Obiecuję.
Całusy, przytulasy i dużoooooooo weny od
Waszej Crazy Very Cierpliwej Czytelniczki Na Wieki :) (nie zwracajcie uwagi na bzdury, które napisałam, to wina działania towarzystwa moich przyjaciółek)
Koffam Was
Byłam Tu (tekst mojej BF, która dorwała się do mojego zeszytu)
Boskie ale zastanawiam się kim jest ten Alexander czy jak mu tam xD
OdpowiedzUsuńSuuuuuuper!!!!!!
OdpowiedzUsuńJest OK! Czekam nn :))
OdpowiedzUsuńSuper jak zawsze :) tylko nie wiem kim jes Alexander... Życzę dalszej weny :*
OdpowiedzUsuńZuza
dobry ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na next!
Biedny Liam :c. Też na pewno bym się śmiała, gdyby ktoś wpadł do basenu, w takim momencie, ale mogło mu się coś stać! Wszystko przez piłkę!
OdpowiedzUsuńDanielle się tak o niego troszczy <3.
Kolejny "pocałunek" Zayna i Leny *.*. Jakie to słoodkie! On na pewno chce jej coś powiedzieć. Niech wrescie wyzna jej swoją miłość!
Ups... Biedny Zayn :/.
Kurcze... Ale fajnie! Zayn jest taki boski! Ten gest *.*. Lena jest wniebowzięta! Ale czuje, że ten Kuba jeszcze namiesza... Co z tego, że jest z tą Natalią, skoro nadal pewnie kocha się w Lenie? Co on jeszcze zrobi?
Leno uwierz w siebie! Zacznij działać, bo Zayn już powoli zaczął! Teraz tylko musisz zrobić następny krok, przecież widzisz jak cie kocha!
Jakoś sobie nie wyobrażam Rose z zielonym kolorze :D.
Rose wyjeżdza :/. Szkoda, ale ciekawi mnie co się tam wydarzy :D. Fajnie, że dała Lou swój jakże cenny naszyjnik z sercem :). Teraz chłopak ma pewność, że do niego wróci.
Kim jest Alexander? Bo go nie pamiętam :D.
Dobra, a więc to nowy bohater :). Może były chłopak? Przyjaciel? Ale raczej nie... Bo przecież już Lena ma podobną sytuację. Jeszcze namiesza w życiu Lou i Rose... kuzyn też mi nie pasuje ;/.
Czemu mi to robisz? Czemu?! Ja nie przeżyje bez Twojego opowiadania! Masz za najwięcej trzy tyg. wstawić kolejny rozdział, bo do cb przyjade i zobaczysz co bedzie. Wiem gdzie mieszkasz! :D.
Ściskam i życzę duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużo weny, bo teraz Ci jest bardzo potrzebna :)
Amy ;)
Wow naprawdę super rozdział uwielbiam tego bloga ja nie za często używam komputera tylko telefonu a z niego nie dało się komentować teraz w magiczny sposób już się da więc zostawiam po siebie ślad xd bardzo mi się podoba ciekawe kto to ten Alexander czekam z niecierpliwością żeby się dowiedzieć ;) pozdrawiam xoxo ~ Misia
OdpowiedzUsuńto nie piszcie w ogóle jak Wam za mało komentarzy. proste. bo w ten sposób krzywdzicie te osoby co komentują. i nie pierdziel mi głupot, że to rzadkość, jak rozdziały są dodawane raz na tydzień. bo to nie prawda. a tak poza tym to bloga powinno się pisać/prowadzić dla samego siebie, a nie dla ilości komentarzy.
OdpowiedzUsuńa tak poza tym to rozdział jak zwykle bardzo dobrze napisany.
i proszę nie hejtować mnie czy coś, bo tylko wyraziłam swoją opinię.
pozdrawiam i życzę weny
Alexandra
Kochana Alexandro
UsuńZa nic nie będę cię hejtować, bo ja pieprzonym (przepraszam za słowo) hejterem nie jestem.
Dodałam tą notatkę, aby sprawdzić czy komukolwiek zależy na tym opowiadaniu.
Pisać będę na pewno, nie mam zamiaru z tego zrezygnować. Jak powstał pomysł na to opowiadanie, to także powstała myśl "Nigdy nie zawieszę tego, doprowadzę to do końca!"
Już wczoraj zauważyłam, że komuś na tym zależy, a dlaczego? Popatrz trochę wyżej. ;)
Nie będę się teraz dużo wypowiadać na ten temat, bo to nie ma sensu.
Jestem wyspana, mam dobry humor więc co powiem?
Miałem tego nie robić, no aleeee.
Rozdziały będą tak jak zawsze w piątek, i nawet jakby liczba komentarzy była taka sama jak tydzień temu, to post by się pojawił. Postanowiłam tak wczoraj wieczorem (tak mi się przynajmniej w tej chwili wydaje).
A jeszcze wracając do sprawy pisania. Ja naprawdę piszę dla siebie, tylko jak się ma czytelników, to idzie to o wiele łatwiej!
Weźmy taką Amy, ma komentarze? Ma. Ma wenę? Ma i to prawie przez cały czas!
A ja? Ostatnio napisałam rozdział na blog chyba dwa miesiące temu... Nie mam weny, bo nie mam dopingu. A doping jest równie ważny.
Wyobraź sobie, że rozgrywany jest mecz siatkówki o złoto. Na trybunach siedzą tylko kibice jednej z drużyn, kto wygra? Na pewno nie ta która nie ma wsparcia. A dlaczego? Bo tamci są psychicznie nastawieni na to że wygrają, mają dla kogo. A ta druga drużyna zaczyna mieć coraz więcej wątpliwości, a dlaczego? Bo nikt nie przyszedł, że im pomóc.
Nie kieruję tych słów tylko do ciebie, ale także do wszystkich czytelników (żeby nie była wątpliwości)
Wczoraj było prawie 400 wyświetleń, (jak ktoś nie wierzy, to mogę dać screena) jakby każdy zostawił po sobie komentarz to? To byłoby niemożliwe. No ale przyjmijmy zrobiłoby to 1/20 odwiedzających. Wtedy wyglądałoby to zupełnie inaczej.
Dobra teraz już kończę, bo rozpisałam się strasznie a i tak nikt sobie tego do serca nie weźmie ;(
Rose xxx
Boże taki cudny, świetny, boski rozdział
OdpowiedzUsuńNie mam słów.
Zayn i Lena, jak ja ich kocham, myślałam, że Zayn będzie udawał, że się utopił dla zabawy, a jednak wymyślił coś innego xd A pocałunek w wodzie, czekałam na to, to było to :))))))))))))))
Co do wyjazdu Rose, pożegnała się tylko z Louisem, rozumiem bo pewnie tamci by ją wyściskali na śmierć i nie puścili :D
Fajnie, że wprowadziłaś Ninę i Iana do opowiadania, moim zdaniem oni nie są tacy jak Rose, tacy śmiesznie (znaczy że się śmieją z byle czego), ale w tym opowiadaniu naprawdę w to uwierzyłam.
AAaa i jeszcze jak chłopacy patrzyli na Rose, a jak podeszła do Niny to musieli zrobić niezłą Poker Face xd
I ciekawi mnie kim jest ten Aleksander i skąd go zna, może to jej eks, dobra nei będę zmyślać
Rozdział B O S K I i czekam na następny :)
http://you-are-the-life-to-my-soul.blogspot.com/
Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale nie miałam jak… Mam szlaban na dosłownie WSZYSTKO :D To i tak cud, że teraz jestem na laptopie, ale jestem w trakcie rozmów z rodzicami, więc może uda mi się znieść ten głupi zakaz :D
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się w tym rozdziale to, że jest dużo Leny. Ostatnio trochę więcej było perspektywy Rose i stęskniłam się :) Akcja z rowerem mnie rozwaliła, no ale czego się nie robi dla wyprzytulania Zayna Malika? :D Też bym tak zrobiła!
Myślałam, że może trochę inaczej zakończy się ta akcja z jeziorem, ale takie zakończenie też mi bardzo odpowiada :D Teraz tylko czekamy na jakieś turbo- super- hiper- mega romantyczne wyznanie z obu stron :D
Rose wyjechała :/ Teraz będzie Louis tęsknił! Ja go pocieszę! :D Szkoda, że pożegnała się tylko z nim… Ja bym się obraziła na miejscu np. Nialla :D
Aleksander? Hmmm… Nie znam gościa :D I szczerze mówiąc, nie wiem, czy chcę go poznać! Boję się, że może trochę namieszać… Może to jakiś przyjaciel, były chłopak, sąsiad, babcia, ciocia? (odwala mi :P) W każdym razie niech się odwali od Rose, bo ona kocha Louisa!
Teraz ta smutna sprawa- cieszę się, że jednak będziesz dodawać rozdziały co tydzień, choć nie miałabym Ci za złe, gdybyś zdecydowała się też na wtorki :) Doskonale Cię rozumiem i mam dokładnie ten sam problem! Ale piszę dla tej mojej małej (ale jakże kochanej!) garsteczki osób. Dobrze, że też doszłaś do takiego wniosku, zresztą patrząc na ankietę, masz czytelników, którzy nie komentują, bo nie wiem… Nie chce im się? Tego nie rozumiem, ale cóż… Wiem, że jest Ci ciężko, ale my Ciebie i tak będziemy zawsze kochać!
I sama się zastanawiam, czy czytelnicy nie wiedzą, że my mamy statystyki? :D
Życzę Ci baaaardzo dużo weny!
Całuski i do spisania się kiedyś! :***
Cholera, przepraszam Was, że dopiero teraz komentuję, ale mam w [CENZURA] zaległości w blogosferze i coraz ciężej jest mi nadganiać z komentarzami, a chciałabym, żeby każdy przeczytany przeze mnie rozdział był skomentowany, także w końcu ogarnęłam i jestem tutaj, aby napisać co nieco o rozdziale, jak i ogółem o blogu.
OdpowiedzUsuńNa sam początek, jeszcze nie zaczynając tematu o rozdziale, napiszę o szablonie.
Bardzo podoba mi się nagłówek tego szablonu. Ogólnie kolorystyka jest bardzo fajna, bo ja uwielbiam takie ''ponure'' kolorki, także tutaj jest +. Jednak, muszę Was o coś prosić. Błagam, zmieńcie kolor czcionki, bo czytając rozdział musiałam sobie wszystko zaznaczać, a wtedy strasznie raziło mnie w oczy. Zmieńcie kolor na jaśniejszy, ale nie taki, który będzie oczojebny, że tak się wyrażę. Co do szablonu, to tylko na to chciałam zwrócić uwagę. :)
Zakładki są fajnie stworzone i opisane, także tutaj nie ma o czym dyskutować.
Według mnie w tych kolumnach trochę za chaotycznie jest, ale to tylko moje zdanie.
Głównie, wchodząc na bloga, który znajdzie się w SPAMIE na moim blogu, zwracam uwagę na szablon, gdyż jest on tutaj niezwykle ważny, bo to od niego zależy czy będzie czytało się przyjemnie, czy też będzie mnie wszystko rozpraszać i w ogóle. Chyba wiadomo o co chodzi.
Tutaj nie miałam z tym problemu, no może poza ciemną czcionką, ale poza tym, wszystko było okej, bardzo mi się podoba wygląd bloga, o czym wspomnę raz jeszcze. ^.-
Dobra, czas napisać kilka słów o rozdziale:
Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to brak spacji po myślniku. Zmieńcie to, jak najszybciej! Może i się czepiam, ale serio trochę mnie to irytowało podczas pisania. Interpunkcja odgrywa tutaj również ważną rolę, o czym nie wolno zapominać. Zauważyłam też te nieszczęsne nawiasy, które pojawiały się od czasu do czasu. Według mnie, nie powinno ich tam być.
Dobra, to teraz w końcu przejdę do części, w której piszę o rozdziale!
Zdecydowanie polubiłam Lenę i Rose. Jakoś tak po prostu miałam pozytywne odczucia, co do tych postaci.
Przeogromnym plusem jest to, że każdy z chłopaków (1D) odgrywa tutaj jakąś rolę i wspominacie o nich, bo wiecie, zauważyłam na kilku blogach, że opowiadanie jest o zespole, a odzywa się zaledwie dwójka z nich, a reszta jakoś jest pomijana.
Muszę przyznać, że czytając o tym basenie, graniu piłką i w ogóle, aż miałam ochotę wstać, podejść do okna, otworzyć i skoczyć, bo ja tak bardzo chcę wakacje!
Może i jestem dziwna, ale kiedy Danielle zaczęła przytulać, obcałowywać Liama, to poczułam się odrobinkę zazdrosna. Czy ja mam problemy ze sobą? Maybe!
Kurczę, czemu Rosia wyjechała? Polubiłam ją, naprawdę polubiłam tę postać, więc niech mi tutaj wraca jak najszybciej, bo sama ją znajdę i to się może źle skończyć. Ona ma być tam, gdzie kurczę oni!
O.o Zayn i Lena? Szipuję to! Jak najbardziej! Cholercia, oni są tacy uroczy. No, szykuje się kolejny ''szip życia''!
Lena ma być z Zaynem, a Rose ma być z Louisem i kurde mać kropka! Żaden Alexanderek tego nie zmieni, nie i już! Nawet nie wiem, kim on do cholery jest. Pojawił się już w zakładce? Może coś mi umknęło, wiec zaraz muszę to sprawdzić! ;o
Nina i Ian? ;OOO Taaak, jestem jak najbardziej na TAK! ;))
Ogólnie bardzo mi się podobało. Czytało mi się lekko i przyjemnie, chociaż momentami miałam dość czcionki, ale koniec narzekania/marudzenia!
UsuńRozdział sam w sobie był naprawdę w porządku, także tym samym zostaję na blogu, dołączam do obserwatorów i wyczekuję kolejnego rozdziału.
Co do kwestii komentarzy, to zgadzam się z Tobą. Na moim blogu również mam podobną sytuację, bo widzę, że wyświetleń jest naprawdę sporo, a komentarzy malutko, no i to nie jest przyjemne, bo sporo siedziałam nad rozdziałem i chciałam, aby był jak najszybciej, a tu dupa. No, ale nie zamierzam rezygnować z bloga z takiego powodu, bo wierzę, że z czasem się to zmieni, i trzeba też pamiętać, że ludzie chodzą do szkoły/pracy, i nie mają czasu, aby skomentować. Szczególnie, jeśli rozdział jest długi i dużo się w nim dzieje.
Także no ten tego... Przepraszam za taki długi komentarz, ale chciałam skomentować tak ''porządnie'', żeby zostawić po sobie duży ślad.
Pozdrawiam gorąco i życzę duuużo weny oraz czasu! ;)
xo xo
Mam nadzieję, że nie odebrałyście moich początkowych marudzeń jako hejtu, bo nawet o tym nie pomyślałam!
O cholera, przekroczyłam limit znaków. Łups. :))
Jejku <33 Dziękuję ci za ten cudowny komentarz! <333 Chyba takiego długiego jeszcze nie miałam. Co ja mówię! Na pewno nie miałam! <33
UsuńNaprawdę miło mi się zrobiło czytając go po przyjściu ze szkoły, takie oderwanie od rzeczywistości :))
Zaraz popracuję nad tą czcionką i o spacjach więcej nie zapomną!
No już kiedyś komuś o tym pisałam, że nie wiedziałam, że tak trzeba robić. A w książkach nie zwróciłam na to uwagi (teraz już to widzę :D)
Jeszcze raz dziękuję za komentarz! Podniósł mnie na duchu!
O! I odnoście tego koloru czcionki. Że jaśniejszy dać? Bo mi się wydaje, ze z jaśniejszym byłoby gorzej. Nie lepiej troszkę ciemniejszy? ;)
+ Przed chwilą patrzyłam się w ustawieniach szablonu i nie umiem zmienić czcionki w poście ;/ Szablon jest robiony na zamówienie ( i z tego co mi się wydaje ta dziewczynka która go robiła już tam "nie pracuje"
Jak wchodzę tam w tej edycji to nie ma koloru czcionki ;/ Nie wiem dlaczego...
I w wolnej chwili wpadnę na twój blog/blogi :)
Rose xxx
Ach, ależ nie ma za co! Polecam się na przyszłość. ^^
UsuńKurczę, to kijowo, że się nie da. Nie myślałam o takim bardzo jasnym, żeby był oczojebny, ale takim troszeczkę jaśniejszym, aby literki były wyraźniejsze. Chociaż można by było też pokombinować z ciemniejszym, ale skoro się nie da, to... Ech, no trudno, dla tego opowiadania jestem w stanie się ''poświęcić''. Pisz mi ten rozdział szybciutko! ;*
xx
Świetny rozdział
OdpowiedzUsuńA ja pochwalę to piękną grafikę, która trafiła się tam na samej górze. I nie chłopaków, a dziewczyny. Wspaniała kompozycja,. obojętnie, czy tworzona z wykorzystaniem znaku wodnego, czy przesiewaniem lub przenikaniem, albo inne:) i do mnie na wiersze zapraszam:)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny rozdział. Pocałunek Leny i Zayna! ♥ hahahahahah shippuję to xD A później mały wypadek. Oj Zayn będziesz miał dzieci, będziesz.
OdpowiedzUsuńI kawałek z perspektywy Rose na lotnisku. Cudowne po prostu!
Więcej takich rozdziałów :*