10 stycznia 2014

Rozdział XXIV

Hej, Zmieniłam ankietę! (po lewej stronie) Zachęcam do głosowania! Chciałabym was poinformować, że możecie wybrać więcej niż jedno imię ;)) Zachęcam do czytania, komentowania i zadawania pytań na asku :) <klik>
Buziaczki Rose xxx
Ps. Przypominam anonimkom o podpisywaniu się!
EDIT NA KOŃCU ROZDZIAŁU
+ Do Blanche

Hej kochana, niestety nie mam jak się z tobą skontaktować, więc piszę tu. Przepraszam, że tak publicznie, no ale jak już wspomniałam nie mam jak. Wchodzę dzisiaj na twojego bloga, bo dość dawno był u ciebie rozdział, a tam co widzę? Odmowa uprawnień :( Co się dzieje? :(( Postanowiłaś blog zawiesić czy coś, czy tylko ja nie mogę tam wejść? :( Brakuje mi twojego opowiadania... Mam nadzieję, że dasz znać co i jak..

Komentujesz = wywołujesz uśmiech na mojej twarzy, a co za tym idzie? Kolejny rozdział! Bo Rose w dobrym humorze = nowy rozdział!

Oczami Rozalie

 

– Co jej jest?– usłyszałam pytanie skierowane na sto procent do mnie. 

– Ktoś dodał jej do drinka pigułkę gwałtu– wyszeptałam–  Zayn jak dobrze, że za nią poszedłeś!– Przytuliłam chłopaka– teraz możemy do niej pójść, ale wiecie, może mieć jeszcze halucynacje i różne inne rzeczy…

 

Tydzień później oczami Leny

 

Dziś jest dzień taki jak zawsze, zwykły dzień <klik>. Jak zawsze nie mam ochoty wstać z łóżka, nie chce zejść na dół. Od tygodnia Zayn próbuje się mną opiekować. Zabiera mnie na spacery, na lody. Jestem mu z tego powodu wdzięczna, i to bardzo. Próbuję zapomnieć o zdarzeniu sprzed tygodnia. Poprosiłam domowników żeby też tak zrobili. Niall ciągle mnie przeprasza, obwinia się. Nie musiał oglądać tych rysunków, ale to, że ktoś chciał mnie zgwałcić to nie jego wina! Skąd miał wiedzieć, że pójdę zdenerwowana do klubu i tam dodadzą mi pigułkę do drinka?

–Lena mogę?

W drzwiach pojawiła się głowa Zayna, a ja się uśmiechnęłam.

–Jasne wchodź!

Chłopak zamknął za sobą drzwi i położył się obok mnie na łóżku.

–Co tam powiesz?

–Ta nic, nudzę się.

–A dlaczego nie zejdziesz do reszty?

–Wiesz.. jakoś nie mam ochoty..

–Lena no chodź! Rose powiedziała, że ma coś dla Nialla, i zaraz to przyniesie, jeśli jej się uda. Musimy to zobaczyć.

Chyba wiem, o co chodzi. Horanek będzie szczęśliwy!

–Okej.

Zayn wstał, wziął mnie za rękę i pociągnął w stronę drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam Rose<klik> mocującą się z dużą, naprawdę dużą walizką.

–Może Ci pomogę?

–Mógłbyś? Dzięki Ci o dobry człowieku!

Rose pokłoniła się nisko, a ja się zaśmiałam. Robiłam to coraz częściej.

–Emm. Rose? A ty musiałaś tak się ubrać? Nie mogłaś jakoś wiesz.. Trochę zakryć?– zapytałam.

–Oj, tam! Mam zamiar wyjść zaraz trochę na słonko. Ty też być mogła. Dzisiaj jest upał no! Rekordowa temperatura w Londynie, i to tak jak w zeszłym lecie w Polsce, wiesz trzydzieści pare stopni. W pokoju Ci wiatrak wieje w twarz, więc tego tak nie czujesz.

No tak dzisiaj jest bardzo ciepło, tak bardzo, bardzo. Zeszliśmy po schodach i udaliśmy się do salonu, w którym wszyscy na nas czekali, a raczej na Rose. Uśmiechnęłam się nieśmiało i usiadłam na kanapie czekając na rozwój wydarzeń.

–Jak pewnie wszyscy wiecie mój tato jest właścicielem firmy produkującej wafelki „Góralki”. Przeszukałam wam wszystkie szafki i po prostu się zawiodłam, nie znalazłam tam ani jednego wafelka! Postanowiłam zrobić krok, i przywieźć do was owe pyszności. Niall, pamiętasz jak mówiłam Ci na lotnisku, że mam coś dla ciebie?– chłopak chwilę się zastanowił, i pokiwał głową– no to tym czymś są te wafelki!– W salonie zrobiło się głośno.

–Ej ja też chce!– krzyknął Harry.

–Haha, będę dla wszystkich!– powiedziała Rose i otworzyła walizkę, w której znajdowała się wielka sterta wafelków.

I teraz była bitwa. Każdy chciał spróbować wszystkie smaki. Po pięciu minutach chłopcy się zajadali, a my się śmiałyśmy.

–Umm, to jest pyszne!

 

***

 

–Może pójdziemy na lody? Jest taki gorąc..–Powiedziałam.

–TAAAAAAAAK.

Czyli wszyscy się zgadzają. Zaraz, chwila, dlaczego ja jestem sama w salonie?

–Lena ile trzeba czekać?– krzyknął Zayn.

Pobiegłam w ich kierunku, ale po chwili leżałam już w ramionach Malika. Cholerna Rose podstawiła mi nogę, a reszta się śmiała.

–Dobrze, że chociaż mam silne ramiona– powiedział chłopak i się do mnie uśmiechnął.

Zgromiłam spojrzeniem Rozalie i wyszliśmy. Po kilku minutach doszliśmy do centrum, i znaleźliśmy budkę z lodami. Każdy zamówił największe, jakie były. Udaliśmy się do parku niedaleko, i usiedliśmy na ławce w cieniu. Ledwo się zmieściliśmy, bo przecież z nas potężna grupa jest, co nie? Harry wymazał Rose policzek, a ona mu się odwdzięczyła. Mieliśmy Truskawkową Rose, i Truskawkowego Harrego.

–Ja chce jeszcze jednego loda!

Kiedy on zdążył tyle zjeść? Już prawie nic nie miał…

–Ale przecież jeszcze masz!– Powiedział Liam.

–Ale już się prawie kończy, ja pójdę sobie kupię i zaraz wrócę– Powiedział Niall i poszedł.

 

Oczami Rose

 

Nialla nie ma już pięć minut, a powinien już powoli wracać, już powinno być go stąd widać.

–Nie wiem jak wy, ale ja idę zobaczyć, co z głodomorkiem– powiedziałam i wstałam.

–No to my też pójdziemy- odezwał się Harry, a ja się uśmiechnęłam.

Poszliśmy pod budkę, ale jego tam nie było.

–Przepraszam, widziała pani tu takiego blondyna, niebieskie oczy… miał przyjść po loda, ale nie wrócił jeszcze do nas– powiedziałam do pani sprzedającej lody.

–A tak, był tu taki. Zamówił podwójną porcję, i podszedł do niego jakiś koleś. Powiedział mu coś i razem poszli w tamtą stroną– pani wskazała odpowiedni kierunek.

–Och, dziękuję – chwila milczenia– dobra, idziemy!

Poszliśmy w odpowiednim kierunku, a po pięciu minutach szybkiego marszu dostrzegłam sylwetkę Nialla przy czarnym samochodzie. Robił sobie z kimś zdjęcie, to pewnie fan. Odetchnęłam z ulgą, już się bałam, że go ktoś porwał. Popatrzyłam na resztę.

–Co kurwa– Zayn miał przestraszoną minę.

Spojrzałam na samochód, ale Nialla już nie było prawie widać. Został wepchnięty do środka. Porywacz zamknął drzwi, i szybko pobiegł do przodu, włączył silnik i zaczął odjeżdżać.

–Lena, wiesz, co robić– krzyknęłam– wy dzwońcie po Policje.

Zaczęłam biec w stronę odjeżdżającego samochodu, Lena biegła obok mnie. Ludzie patrzyli na nas z otwartymi ustami, na nas, na samochód, i na zdezorientowanych chłopaków stojących gdzieś za nami. Zrobiłyśmy gwiazdę na ulicy (tak dla widowiska, a co! Nich ludzie nas zapamiętają!). Wokół było pełno paparazzi, robiących zdjęcia, no to promocję pierwszej piosenki mam już zapewnioną. Jeszcze z Leną i to w dodatku w takim stroju. Tak świetnie biega się w wysokich butach i spódnicy. Powoli doganiałyśmy samochód, który nie mógł się bardzo rozpędzić, ponieważ było ograniczenie prędkości, i przed nim jechały jeszcze inne pojazdy. Popatrzyłam w tylną szybę. Widziałam głowę Nialla przyciśniętą do niej, taki przyciśnięty nos. Machał do nas jedną rękę, i zapewne coś krzyczał, bo usta mu się ruszały. Wydawało mi się, że wołał o pomoc. W drugiej ręce chłopak trzymał loda. Zauważył, że na niego patrzę, więc przestał krzyczeć i zaczął jeść. On to ma z tym jedzeniem. Wskoczyłam na tył samochodu, chwilę po mnie zrobiła to Lena, zeszła na maskę zasłaniając widoczność kierowcy, On powoli się zatrzymał. Zeskoczyłam z samochodu, i szybko otworzyłam drzwi. Niall wyleciał jak oparzony i się do mnie przytulił.

–Rose, nie opuszczaj mnie już nigdy!– Powiedział.

Zaśmiałam się i mocno go przytuliłam. Lena zatrzymała gościa, chłopcy do nas przybiegli, a po chwili dołączyła także policja, która zgarnęła porywacza Nialla.

Wokół nas zgromadziła się gromadka ludzi.

–Rozejdźcie się! Nie ma tu nic do oglądania!– Krzyknął Liam.

Ludzie zaczęli się rozchodzić, po chwili został tylko jakiś miło wyglądający pan.

–Czy mógłbym zadać wam do gazety kilka pytań dotyczących tego, co się właściwie stało?– zapytał

–Oczywiście– odparł Harry– może usiądziemy gdzieś na jakiejś ławce?

Poszliśmy w kierunku dwóch ławek stojących bardzo blisko siebie.

–Może na początku się przedstawię. Nazywam się Lucas McCurdy. Was znam, może nie wszystkich, ale pięciu chłopaków tak.

–Ja jestem Rozalie Dobrev – powiedziałam– a to moja przyjaciółka Lena Mikołajewska.

Pan Lucas wyciągnął dyktafon i wszystko zaczął nagrywać.

–Co tak właściwie się przed chwilą stało?

– Porwali nam Horanka– powiedziałam ze śmiechem. Horanka, Horanka, Góralki –Horanki. To jest to!

–Poszedłem po loda, ale reszta miała na mnie czekać. Podszedł do mnie jakiś gościo i powiedział, że chciałby sobie zrobić zdjęcie ze mną przy jego samochodzie, bo znajomi inaczej pomyślą, że to fotomontaż. No to się zgodziłem, poszliśmy, zrobiliśmy zdjęcie, a ten gość wepchnął mnie do samochodu i chciał porwać! Na szczęście dziewczyny przyszły mi z pomocą.

–O właśnie. Bardzo szybko biegacie, szczególnie ty Rose, i to w takich butach! Jak to się stało?

–Gdy byłam mniejsza to chodziłam na różne kursy walki, i wychowałam się tylko z ojcem, ale nie chce o tym mówić.

–Dobrze nie będę nalegać. A ty Leno?

–Ja uczyłam się z Rose, ale ona biega szybciej! Zawsze wygrywała w szkole zawody…

–Dobra, dobra już – powiedziałam – to nie czas na takie wspomnienia.

–Niall, jak czułeś się sam w tym samochodzie?

 

***

 

Na koniec naszego małego wywiadu Pan Lucas zrobił nam zdjęcie, nawet kilka. Dał wizytówkę, i poprosił o e-mail osoby jednej z nas. Chciałby gotowy artykuł nam wysłać, żebyśmy go sprawdzili i zatwierdzili. Bardzo z niego miły człowiek. Myślę, że będzie z nami częściej współpracować. Dzisiejszy dzień był pełen przygód, a raczej jednej przygody. Właśnie wracamy z Nandos. Wzięliśmy tam Nialla, musiał jakoś odreagować ten „wypadek”.

–O patrzcie łyżworolki!– Krzyknęłam widząc sklep, na którego wystawie stała przepiękna para rolek.

Pociągnęłam Harrego za rękę, i już staliśmy w środku. Zaczęłam chodzić między półkami szukając odpowiednią rzecz. W końcu znalazłam. Wybrałam odpowiednią parę i przymierzyłam, były dla mnie stworzone. Poprosiłam panią, aby mi je zapakowała.

–Harry ty też sobie kup!

–Ale ja nie umiem jeździć!

–Ja cię nauczę! Proszę…

Chłopak się zgodził i wybrał parę odpowiednią dla siebie. Zapłaciliśmy i wyszliśmy ze sklepu. Kupiłam także długie skarpetki (specjalnie do rolek). Przed sklepem czekała na nas piątka przyjaciół. Ściągnęłam swoje buty i zaczęłam ubierać rolusie.

–Ymm, Rose, co ty robisz?– Zapytała Lena.

–A nie wydać? Chce je wypróbować, wiesz, że kocham jeździć! Ooo. Poniesiesz mi buty!

Jak ja coś postanowię to nie ma zmiłuj, robię to. A Lena doskonale o tym wie. Wzięła moje buty do ręki, a ja zaczęłam jeździć. Było cudownie, to mój żywioł. I tak szliśmy do domu, na ja jechałam.

–O patrzcie ile gołębi!- Wskazałam ręką do góry.

–Aaaaaaaa. KEVIN!– Krzyknął Lou i próbował zasłonić wielką plamę na spodniach, koło jego… Umm. Że tak powiem, strategicznego miejsca. Ptaszysko narobiło na niego! Uh, niedobry gołąb! Chłopak zaczął biec w stronę domu.

–Ja za nim pojadę, wy powoli dojdziecie– powiedziałam i zaczęłam jechać coraz szybciej.

Lou zdążył już pokonać spory kawałek drogi jak na niego. Zaczęłam jechać coraz szybciej. O nie, koniec chodnika! Nie miałam jak wyhamować, chłopak był już po drugiej stronie.

–LOUUUUUIS– krzyknęłam wylatując w powietrze (wiecie aż mnie do góry wybiło, jak na filmach).

Chłopak się odwrócił, a gdy mnie zauważył to się po prostu przestraszył. Ludzie, jak to ludzie gapili się niesamowicie. Po kilku sekundach wylądowałam na brzuchu Louisa, a ten z kolei na chodniku.

–Lou! Nic Ci nie jest?– zapytałam szybko wstając i podając chłopakowi rękę. Dziwię się sama sobie, że udało mi się po takiej jeździe tak szybko wstać i to w rolkach!

–Nie nic, a Tobie?

Chłopak wstał, a my usłyszeliśmy śmiech ludzi dookoła.

–Co mu ma być? Tak się gościo podniecił Twoją bliskością, że patrz, co się stało!– krzyknął ktoś.

Odruchowo spojrzałam w tamto miejsce. Zarumieniłam się, i szybko odwróciłam wzrok. Przypałętali się paparazzi i zaczęli robić nam zdjęcia. No to promocję piosenki będę miała jeszcze większą. Wzięłam chłopaka ze rękę. Spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem.

–Uciekamy!

On zaczął biec, a ja jechałam. Po pięciu minutach byliśmy w domu, ja ściągnęłam rolki, a Louis pobiegł po lód. Usiedliśmy na kanapie, i zaczęliśmy ochładzać obolałe stopy. Wzięłam nam po jednym góralku i zaczęliśmy się zajadać. Rozmawialiśmy o całym zdarzeniu, teraz wygląda to śmiesznie, ale przedtem nie było.

–Dobra, to ja idę zmienić spodnie.

–Okej..

Włączyłam telewizor, i zaczęłam skakać po kanałach.

–Gdzie Lou?– usłyszałam

–Poszedł zmienić spodnie.

–Widzieliśmy wielkie poruszenie na ulicy, tam gdzie byliście. Stało się coś?

–No bo przewróciłam się i spadłam na Louisa, a że on miał białą plamę na spodniach to ludzie myśleli, że no wiesz… ale to szczegół. Pewnie zaraz coś będzie w Internecie. Ludzie będę mnie znali, jako Rose tą od One Direction, a nie, jako zwykłą Rose. Będę mówili, że wybijam się, bo was znam, że robię to specjalnie! Że jestem z wami, bo chce być sławna! Harry ja nie chce żeby tak było!– Powiedziałam i się rozpłakałam. Dopiero teraz to do mnie dotarło. Przecież nikt nie robiłby mi zdjęć jakby nie było ze mną  Louisa!– I Jakie będą nagłówki? Że mam romans z dwójką z was! A może nawet z wszystkimi?

Harry mnie przytulił, a reszta towarzystwa się ulotniła.

–Rose, Shhh. Nie płacz, nie będą tak mówić, nie pozwolę im na to. Pokażesz, na co Cię stać! Już jutro ludzie zobaczą twoją piosenkę, i nie będę w stanie tak powiedzieć! Może i jest ona po Polsku, ale ma dla ciebie ważne znaczenie!  Zaproś tatę do was na weekend, wyjaśnimy wszystkim sprawę między nami, jakiś wywiad lub coś, później może pojedziemy do mojej mamy? Co ty na to? Uśmiechnij się!

Rose, weź się w garść. Oby tak się stało. Tatę zaproszę, a co do domu Harrego, to się zobaczy. Blado się uśmiechnęłam.

–No dobrze, ale teraz nauczę Cie jeździć!

Widziałam strach w oczach chłopaka.

–Nie ma się czego bać!

– Ja się wcale nie boję!

 

Oczami Lou

 

Siedzę w pokoju przy oknie, i obserwuję parę jeżdżącą na rolkach, przynajmniej próbującą jeździć. Rose uczy Harrego, a jemu coraz bardziej się to udaje. Jadą teraz powoli trzymając się za ręce. Niedawno ja trzymałem rękę tej dziewczyny. Zwariowałem na jej punkcie… Dalej ich obserwuje, Harry się potyka i upada ciągnąc dziewczynę za sobą. Leżą na ziemi i się śmieją. My też tak leżeliśmy, ale tylko przez chwilę… Oni leżą ciągle, są bardzo blisko siebie. Twarze dzielą milimetry. Odwracam wzrok i odchodzę od okna. Nie jestem w stanie więcej na to patrzeć. Czuję ból przeszywający moje serce…

EDIT
 Nie wiem dlaczego, ale myślicie, że Rose i Harry się pocałowali. :D Moja odpowiedź brzmi: nie. Oni się nie pocałowali. ;) Tylko jak się przewrócili to tak spadli, że na sobie leżeli (jak to brzmi :D) I ich twarze były bardzo blisko. Ale jeszcze raz powtarzam, oni się nie pocałowali! :)

 

POD ROZDZIAŁEM PROSZĘ O KOMENTARZE DOTYCZĄCE TYLKO OPINII O NICH. INNE BĘDĘ USUWANE!

Zachęcam do zadawania pytań na asku! <klik>

8 komentarzy:

  1. Biedny Lou ;c. Przecież Rose jest spokrewniona z Harrym i ma być z Lou! Nie może się całować z Harrym! Ja tak nie chce! Ja chce Lou! Biedaczek teraz będzie pośmiewiskiem... To nie jego wina, że gołąb nie wytrzymał... :D. To mnie rozwaliło. Musiał sie wysilić, aby pobiec szybciej niż potrafił :D. Rose pokrzyżowała mu plany :). Widzę, że Lena i Zayn mają się ku sobie i bardzo dobrze, ale teraz mogłabyś zbliżyxc troszke do siebie Rose i Lou. To to będzie zabawa! a Zayn musi zobaczyć te rysunki Leny, będzie się działo!
    Ściskam Amy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział mogę skomentować jednym słowem: EXTRA!!!!!!!!! A dlaczego? Już wyjaśniam. Po pierwsze- niezły rozwój akcji po drugie- śmieszne momenty po trzecie- Lena żyje. :)
    Kocham Was :*************
    Nord

    PS. Czekam na kolejny piątek

    OdpowiedzUsuń
  3. Lou...Rozdział świetny. Dobrze, że nie udało mu się porwać Nialla. Fajnie, że Zayn opiekuje się Leną. Zapraszam do siebie na nowy rozdział. XOXO

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety nie mam dzisiaj za bardzo czasu, więc napiszę tylko, że to świetne!!!!
    Adrianna.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooo! Zayn i Lena mają się wyraźnie ku sobie! Baaardzo się cięszę! :D
    Lou... (ale i tak Cię kocham!) Tylko czemu Rose całuje się z Harry'm (Ciebie też kocham, ale Rose ma być z Louis'em!)...
    Ogólnie rozdział świetny i nie mogę doczekać się następnego! :D
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham Twojego bloga! <3 Cały czas mogę go czytać!
    Zapraszam do mnie http://best-thing-i-have.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. ale śmieszny rozdział, Niall porwany i loda wżerał, oj ten Nial hahahhah :)
    Jakie to było słodkie jak Rose wpadła na Lou, mogłaś bardziej opisać to zdarzenie np ze spojrzeli sobie w oczy czy coś takiego, ale i tak jest boski rozdział
    Czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń