Szczęśliwego Nowego Roku!! :**
Jest nam troszkę smutno, że jest coraz mniej komentarzy... :(
Zachęcam do odwiedzania zakładek:
Liebster Award <klik>
Versatile blogger award <klik>
Buziaki Rose&LenaPs. Przypominam anonimkom o podpisywaniu się!
EDIT
Na początku nie uwierzyłam w to co zobaczyłam.. Naprawdę w to nie uwierzyłam! Dziękuję wam :**
Aaaaa. Dziękuję! :*** |
Komentujesz = wywołujesz uśmiech na mojej twarzy, a co za tym idzie? Kolejny rozdział! Bo Rose w dobrym humorze = nowy rozdział!
Oczami Nialla
Jest już
godzina piętnasta, a Harrego, i Lou nie ma w ich pokoju. Gdzie oni wybyli? Lena
siedzi w kuchni i pije wodę, Zayn szuka dla niej tabletek, Liam jest u
Danielle, a Rose pewnie jeszcze śpi. Ile ona będzie spać? Trzeba ją obudzić!
–Idę zbudzić
Rose.
Po
chwili byłem już przed jej drzwiami, zapukałem w nie, ale nic nie usłyszałem
oprócz równomiernego pochrapywania. Coś jest nie tak! Rose nie chrapie, a to
wygląda mi na Harrego! Nacisnąłem klamkę i wszedłem do pokoju dziewczyny.
Widok, jaki zastałem był przekomiczny. W łóżku leżały trzy osoby: Harry, Louis
i Rozalie. Dziewczyna spała w środku, a do niej przytulali się chłopcy.
Cichutko zamknąłem dziwi i pobiegłem na dół po aparat.
–Chodźcie ze
mną!– powiedziałem do towarzystwa w kuchni.
Chwilę
po tym staliśmy w pokoju blondynki. Zrobiłem im słodkie zdjęcie, a Zayn zaczął
się śmiać budząc naszych śpiochów.
–Znowu razem w
łóżku!– krzyknął, a Lena oparła się o ścianę, aby nie upaść.
Rose
patrzyła na wszystkich zaspanym wzrokiem.
–O cześć–
powiedziała i przytuliła się do przecierającego oczy Louisa.
Ross
poderwała się z miejsca.
–Harry? Lou?
Co wy tu robicie?– krzyknęła
–Co my?
Co ty i Lou robicie w MOIM pokoju?
–Głąbie
to jest mój pokój!
Chłopak
porozglądał się po pomieszczeniu.
–Aaa, no
tak– szepnął i położył głowę na poduszce. Ja robiłem im zdjęcia, Lou popatrzył
się na nas szepcząc coś w stylu „to przez tę cholerną skórkę od banana”, a
pozostała dwójka się śmiała.
Oczami Rose kilka dni później
Harry
wpadł na genialny pomysł i kupił bujany fotel, o który teraz wszyscy się biją.
Teraz walka trwa między Niallem, a Liamem. Krzyczą niemiłosiernie, a ja tak źle
się czuję. Walkę właśnie wygrał Liam. Niezadowolony Niall pobiegł go kuchni.
Jakbym była zdrowa to zaczęłabym się śmiać. O co się stało? Niall wrócił w
ekspresowym tempie z butelką mleka, i usiadł na kolanach Liama!
–Gdzie
mi z tą dupą!
Urażony
chłopak wstał i popatrzył smutno na butelkę.
–Kocham
Cię, ale muszę to zrobić– Szepnął i odkręcił nakrętkę.
O co mu
chodzi? Może zaraz się dowiem. Chłopak jeszcze raz spojrzał na butelkę, a jej
zawartość po chwili znalazła się na spodniach Daddyiego.
–Niall!
Wielki
krzyk rozniósł się po całym domu, a już po chwili obydwu chłopaków nie było w
salonie.
Otuliłam
się szczelniej kocem, a do pomieszczenia, w którym się znajdowałam wszedł Harry
z kubkiem w ręce.
–Zrobiłem
Ci kakao– Powiedział podając mi parującą ciecz.
–O
dziękuję..
Wzięłam
łyk pysznego napoju, a do salonu wpadł Lou krzycząc, że zgubił marchewkę.
Zaczął czołgać się po podłodze, wszedł pod ławę stojącą niedaleko kanapy.
–Mam–
krzyknął– Ałć.
Biedny
chłopak wyszedł spod ławy z marchewką w ręce, masując głowę. Harry objął mnie
ramieniem, a ja poczułam, że robi mi się niedobrze.
–Harry, ja…
Wyrwałam
się z uścisku chłopaka i pobiegłam do łazienki. Zwróciłam wszystko, co
znajdowało mi się w żołądku. Przemyłam twarz wodą, i umyłam zęby. Usłyszałam
pukanie do drzwi.
– Rose..
Otworzyłam
je i spojrzałam na Harrego.
–
Chodźmy do salonu.
Ponownie
przykryłam się kocem i przytuliłam do poduszki leżącej niedaleko.
– Ymm. Rose, a
może ty jesteś w ciąży? Nie spóźnia Ci się?– Powiedział lekko zmieszany Louis.
Co za
wariat!
– Ja w
ciąży? Upadłeś na głowę?– rzuciłam w chłopaka poduszką, która tak dobrze
nadawała się do przytulania– A niby, z kim?
–No
właśnie z kim? Jakiś czas temu powiedziałbym, że z Harrym, ale teraz to nie
wiem.
Popatrzyłam
na chłopaka, miał bardzo smutną minę. Czy on się martwi, że tak szybko zostanę
mamą? Haha. Nie no. Jeszcze nie mam dzieci w planie. Hahaha. Spojrzałam na
chłopaka o zielonych tęczówkach. Wyglądał na bardzo rozbawionego, ja pewnie
też. Popatrzyliśmy sobie w oczy, a po chwili wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
–Tak,
tak.. To pewnie przez tą rybę, lub coś– powiedziałam.
Dwa dni
później
Czuję się już bardzo dobrze, ale Lou
nie. Pewnie zjadł to samo, co ja, tylko trochę później. Właśnie oglądamy film,
zebraliśmy się wszyscy.. No prawie. Lena siedzi zamknięta w pokoju od kilku
dni, wychodzi tylko jeść i do wc. Nikogo nie chce do siebie wpuścić. Próbowałam
do niej dotrzeć, ale kompletnie nie daję rady.
–Louis– powiedziałam zmieniając mój
tok myślenia– Ja się tak zastanawiam– wszyscy na mnie spojrzeli– a może ty
jesteś w ciąży?– krzyknęłam.
Moi
towarzysze ryknęli śmiechem, a Lou siedział ze skwaszoną miną.
–Przepraszam
was, ale ciężarni mężczyźni często oddają mocz– powiedział wstając– zaraz
wrócę.
Nasze
miny były po prostu bezcenne. Po kilku minutach usłyszeliśmy, że chłopak zbiega
po schodach niczym słoń. Wszedł do salonu, a my zamarliśmy i próbowaliśmy
powstrzymać śmiech. Lou włożył sobie pod koszulkę poduszkę (tak mi się
przynajmniej wydaje) i z poważną miną szedł w naszą stronę. Trzymał ręce na
plecach tak jak ciężarne kobiety w grze The Sims 3, które wkrótce mają rodzić.
Chłopak usiadł na naszym nowym fotelu (zapomniałam dodać, że ustaliliśmy
grafik, w którym rozpisane było kto, i od której do której godziny mógł
siedzieć na tymże fotelu. Było to bardzo przydatne albowiem nikt nie kłócił się
o miejsce, a w domu panowała przyjemna dla ucha cisza..) i zaczął głaskać swój
„brzuszek”.
–Tak,
kochanie, tak. Masz bardzo przystojną mamusię– ledwo powstrzymywaliśmy śmiech–
Harry pomasuj mi stopy, nasze maleństwo domaga się o to.
Już nie
daliśmy rady i wybuchnęliśmy śmiechem. Śmialiśmy się bardzo głośno przez kilka
minut. Usłyszałam, że Lena zbiega po schodach (a któżby inny?) Wtargnęła do
salonu i krzyknęła.
–Możecie się w
końcu zamknąć?
Umilkliśmy
momentalnie. Co się dzieje z tą dziewczyną? Coraz częściej ma takie ataki
złości, których nie da się powstrzymać. A przecież obiecała mi, że nic się nie
zmieni…
Luśka
obrzuciła nas nienawistnym spojrzeniem i uciekła z powrotem na górę.
–Idę z nią
porozmawiać– szepnęłam i poszłam w stronę jej pokoju.
Szybko
pokonałam drogę i zaczęłam pukać do jej drzwi.
–Lena
otwórz!– cisza– Lena proszę, co się z Tobą dzieje? Kiedyś
taka nie byłaś.. Lena…
–Nic mi
nie jest, możesz iść do swoich nowych przyjaciół.
Czy to
jest moja wina? Może ja nie poświęcałam jej odpowiedniej ilości czasu, może
czuła się odtrącona?
–Lena! Ty
jesteś moją najlepszą przyjaciółką, i to nigdy się nie zmieni! Wiesz, że kocham
cię jak rodzoną siostrę, ty kiedyś też mnie tak kochałaś…
Oczami Leny
Miałam
już wszystkiego dosyć. Czułam wielki ból, który rozdzierał moje serce na
maluteńkie kawałki. Ciągle obwiniałam się o śmierć Filipa, przecież on mógł
żyć! Miałam się nie załamywać, ale nie udało mi się. Zaczęłam pić, na początku
drobne piwko, później coraz mocniejsze trunki. Mam jakieś dziwne napady
agresji, emocje się we mnie kumulują i w nieodpowiednim momencie chcą wyjść na
zewnątrz…
–Rose nic mi
nie jest, możesz iść. Muszę pobyć chwilę sama.
I dalej
wielka zmiana nastroju. Przed chwilą byłam wściekła a teraz co? Mam ochotę się
rozpłakać…
***
Siedzę
<klik> już w pokoju od ponad 2 godzin i rysuję
różne rzeczy i osoby... To mój ulubiony sposób na odstresowanie się.
Właściwie to rysuję jedną osobę, ale ciągle coś mi nie wychodzi. Kiedy
zaczynam rysować jego usta, myślę o tym, co by się stało gdybyśmy złączyli je w
pocałunku...Długim, namiętnym i... Jestem naiwną idiotką, ale to już wiem od dawna.
Podczas myślenia o tych pierdołach nie zauważyłam jak bardzo zaschło mi w
gardle. Postanowiłam zejść na dół i się czegoś napić. Jak pomyślałam, tak też
zrobiłam. Na szczęście w salonie nikogo nie było. Poszłam do kuchni i nalałam
sobie soku. Po opróżnieniu szklanki, skierowałam się do pokoju. Kiedy
przekroczyłam próg, zauważyłam Nialla pochylającego się nad moim biurkiem.
Jasna cholera! Zostawiłam na nim wszystkie szkice!
– Co ty
robisz?! – krzyknęłam tak głośno, że chłopak aż podskoczył do góry i popatrzył
na mnie przestraszonym wzrokiem.
– Ja tylko
chciałem zobaczyć..
– Mama
nie nauczyła cię, że nie rusza się cudzych rzeczy? –powiedziałam wściekła.
Nienawidzę, kiedy ktoś ogląda moje rysunki bez mojej zgody.
–
Przepraszam... – wydukał speszonym głosem Niall.
W tej
chwili mój wzrok spoczął na jego dłoni, w której był rysunek. Przedstawiał
Zayna... Bez koszulki. Do tej pory byłam dumna, że wyszedł mi tak dobrze, ale
teraz miałam ochotę zapaść się pod ziemię ze wstydu lub wyskoczyć przez okno.
Niall pomyśli, że jestem jakąś napaloną kretynką. Jak mogłam pozwolić na to,
aby ktoś to zobaczył?!
Wyrwałam
Niallowi kartkę z ręki i wściekłymi ruchami ją podarłam. Kawałki papieru
wyrzuciłam na podłogę, wzięłam pozostałe rysunki z biurka i wkurzona, a zarazem
zawstydzona wybiegłam z pokoju. Złapałam torbę do ręki i wyszłam z domu
trzaskając drzwiami, dając wszystkim do zrozumienia, że jestem wściekła i
szybko nie wrócę.
Znowu
emocje nade mną zapanowały, może nie powinnam tak reagować? Trzeba było
wymyśleć, że rysuję wszystkim takie rysunki, a później je wykonać, i im
podarować? Może trzeba było obrócić wszystko w żart? Znowu te zmiany nastroju,
jestem prawie jak kobieta w ciąży! Muszę iść do klubu i się czegoś napić, to
najlepsze wyjście.
Na miejsce
dotarłam bardzo szybko, przysiadłam się do jakiegoś kolesia i zaczęłam pić.
Wdałam się w lekką pogawędkę. Po jakimś czasie zaproponował mi drinka.
Powiedział, że jest najlepszy w tym barze, i robiony tylko i wyłączne dla niego
(przez jego przyjaciela pracującego tutaj). Po niespełna minucie przede mną
stał drink, który szybko wypiłam, a następnie skierowałam się na parkiet.
Zaczęłam tańczyć w rytm muzyki. Zauważyłam, że przygląda mi się pewien chłopak
– całkiem przystojny. Uśmiechał się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech, a wtedy
chłopak podszedł do mnie.
– Matt –
przedstawił się – Mogę się przyłączyć?
–Jasne –
odpowiedziałam uśmiechając się wesoło.
Po
chwili wirowałam w jego objęciach. Matt mówił coś do mnie, ale nic nie
rozumiałam. Jego twarz była rozmazana, a do tego wszystkiego zaczęła boleć mnie
głowa. Na początku nie zwracałam na to uwagi, ale teraz ból stawał się nie do
zniesienia. Kręciło mi się w głowie i zrobiło mi się niedobrze. Muszę zwymiotować.
Byle nie na Zayna. Nie, nie Zayna. To Matt.
–
Przepraszam – powiedziałam i odeszłam zostawiając za sobą zdezorientowanego
chłopaka.
Zeszłam
z parkietu i skierowałam się w stronę toalet. Weszłam do kabiny i opadłam na
kolana. Było mi potwornie niedobrze, ale przecież nie wypiłam tak dużo, prawda?
Właściwie to nie pamiętałam ile wypiłam. Żołądek wywracał mi koziołki. Było mi
bardzo gorąco. Chciałam podejść do umywalki i spryskać twarz chłodną wodą.
Tylko gdzie są krany? Nie ma ich! Nieważne. Nie mogę zemdleć, muszę stąd wyjść
i iść do łóżka. Położyć się. Nogi odmawiają posłuszeństwa. Głupie nogi. Źle się
czuję. Teraz jest mi zimno. Bardzo zimno. Mamo? Wyłącz te światła! Niech ktoś
je wyłączy. Widzę drzwi. Nie chcą się otworzyć. Nie chcę tu zostać. Znów za
gorąco. Ciągnąć. Nie, muszę pchać. Zimne powietrze. Tak lepiej…
Skręciłam
w prawo, w stronę chłodnego wietrzyka, a nie w lewo z powrotem na imprezę.
Potykając się, szłam w stronę wyjścia awaryjnego. Po chwili ktoś złapał mnie za
rękę i przycisną do ściany. Chciał mnie pocałować, ale odwróciłam głowę.
Chciałam się wyrwać. Szarpałam się, a przynajmniej tak mi się zdawało. Jednak
on nie zwalniał uścisku. To chyba mężczyzna, bo ma krótkie włosy. A może
kobieta? Nie wiem, nie mam pojęcie i nie obchodzi mnie to! Niech tylko weźmie
ręce z mojego tyłka! Pomocy!!! Chcę krzyczeć, ale nie mogę. Dlaczego tu nikogo
nie ma? Mamo? Rose? Ktokolwiek?! On rozpina mi sukienkę! Po jaką cholerę szłam
na to durne zaplecze? Zostaw mnie! Nic nie widzę. Wszędzie jest ciemno. Słyszę
czyjeś kroki. Ktoś woła jakąś Lenę. Chwila… To ja jestem Lena!
Oczami Zayna jakiś czas wcześniej
Usłyszałem
głośny krzyk Leny, więc wyszedłem z pokoju. Dziewczyna akurat biegła po
schodach a za nią podążał Niall przepraszający ją.
–Niall!– krzyknąłem–
o co
chodzi?
–No, bo
ja.. Poszedłem do Leny pokoju i zobaczyłem jej rysunki, i chciałem je lepiej
zobaczyć i ten no wziąłem do ręki jeden z nich i okazała się, że ty na nim
jesteś, a ona weszła i to nie spodobało się jej, że je oglądam. Zaczęła
krzyczeć i wybiegła– powiedział– Zayn idź za nią, ona może zrobić coś, czego
będzie później żałować.
Pokiwałem
głową i wybiegłem z domu na ulicę. Zacząłem rozglądać się wokoło próbując
dostrzec dziewczynę, niestety nigdzie jej nie było. W którą stronę ona mogła
pójść? Wiem! Do tego klubu, który odwiedza ostatnio bardzo często. Udałem się w
jego kierunku.
***
Szedłem
długim korytarzem i szukałem Leny. Nigdzie jej nie ma. Gdzie ona polazła?
Sprawdziłem toalety, ale tylko dostałem ochrzan od jakiś dziewczyn. Wyzywały
mnie od zboczeńców, ale mało mnie to obchodziło. Liczyło się tylko to, żeby ją
znaleźć.
Nagle
zobaczyłem ją na końcu korytarza. Tak, to na pewno ona. Poznaję po sylwetce i
włosach. Zauważyłem też, że nie jest sama. Jakiś facet ją przytulał.
Zatrzymałem się, ale przyspieszyłem kroku, gdy zobaczyłem jak rozpina jej
sukienkę. A ona wyraźnie tego nie chce. Wyrywa mu się, ale on nie zwraca na to
uwagi. Podbiegłem do nich i odciągnąłem go od Leny. Walnąłem go pięścią w
twarz. Siedem razy z rzędu. Przestałem, kiedy zakrwawiony spadł na podłogę.
Spojrzałem na Lenę. Nawet nie zauważyłem jak osunęła się po ścianie i upadła na
podłogę. Była bardzo blada. Uklęknąłem obok niej.
–Lena?
Lenka? Co on ci zrobił? Odezwij się mała… – powiedziałem potrząsając nią
delikatnie.
Nie
reagowała, więc bez namysłu wziąłem ją na ręce i udałem się w stronę drzwi.
Następnie skierowałem się do samochodu, który na szczęście niedaleko
zaparkowałem. Ułożyłem ją ostrożnie na tylnym siedzeniu, wsiadłem za kierownicę
i ruszyłem w stronę szpitala. W drodze napisałem do Rose i chłopaków, aby
przyjechali.
***
Siedziałem
przed salą w której leżała Lena. Właśnie lekarze sprawdzali co jej się stało.
Przecież od samej.. nie jestem w stanie nawet w myślach wypowiedzieć tych słów.
Co by się stało, jakbym nie przyszedł? Ochh. Nie chce o tym nawet myśleć.
–Zayn,
Zayn!– usłyszałem, a po chwili ktoś mną lekko potrząsnął.
Popatrzyłem
w stronę nieznajomego, który okazał się znajomym. Była to Rose.
–Zayn co
z Leną? Gdzie ona jest? Co się stało? Zayn.
–Lena..
poszła do klubu, ja ją szukałem i znalazłem jak jakiś koleś próbował… próbował
ją zgwałcić!– popatrzyłem na dziewczynę która zamarła, reszta towarzyszy też
(właśnie do nas dołączyli)– przywaliłem mu parę razy. Lena chyba zemdlała, nie
otwierała oczu. Wziąłem ją na ręce i przywiozłem tutaj. Teraz lekarz ją bada.
Powiedział, że jak będzie coś wiedział to nam powie. Dużo na pewno nie zdążyła
wypić…
Siedzieliśmy
w ciszy i czekaliśmy na jakieś wiadomości o Lenie. Jak dobrze, że za nią
poszedłem! Już nigdy nie pozwolę jej być w klubie samej! Wybije jej takie
rzeczy z głowy, chociaż pewnie ona sama to sobie zrobi. Schowałem twarz w
dłonie, muszę jej jakoś pomóc! Tak bardzo się o nią boję… Ona nie może stoczyć
się na dno…
–Czy
ktoś jest z rodziny Leny Mikołajewskiej?– natychmiast spojrzałem na osobę,
która wypowiedziała te słowa.
– Ja jestem
jej najlepsza przyjaciółką, jesteśmy jak siostry.
– Więc proszę
na chwilę do mojego gabinetu.
Rose poszła za
lekarzem, a my czekaliśmy. Oby to nie było nic poważnego. Po pięciu minutach
Rozalie wróciła z przerażeniem na twarzy.
– Co jej
jest?– zapytałem od razu.
.
.
.
.
.
.
Zachęcam do głosowania w ankiecie!!
Co jej jest?! Zayn będzie załamany, dobrze, że ja odciągnął od tego kolesia :). Lou, Harry, Liam i Niall zachowywali sie bardzo dziecinnie... Najbardziej podobała mi się scena z Leną. Początek taki troszczke nie do końca najlepszy, ale potem nadrobiłyście to :).Dodawajcie następny rozdział!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam Amy :)
Walnąłem go pięścią w twarz. Siedem razy z rzędu - nie mogę przestać się śmiać <3 Czy ro źle?
OdpowiedzUsuńKochaaaane :*
OdpowiedzUsuńDługo wyczekiwany przeze mnie rozdział!! Zayn bohaterem- podoba mi się! :)
Byle tylko Lena to doceniła i wyznali sobie miłość. :D
Jak możesz kończyć w takim momencie?! Co jej jest? Rozdział cudowny (jak zwykle), Lou w ciąży...HAHA...to było najlepsze. Kocha, kocham i jeszcze raz kocham! Jesteś niesamowita. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. XOXO
OdpowiedzUsuńzajebisty rozdział
OdpowiedzUsuń** Wiedziałam, że Lou nie trafił do swojego pokoju hahahah
** Biedna Lena
** Zayn bohater, uwielbiam go takiego, dobrze, że ją uratował
** Tylko teraz co się stało Lenie?
Czekam na nexta
~http://you-are-the-life-to-my-soul.blogspot.com/
Biedna Lena, jakbym dorwała tego kolesia, to bym na siedmiu razach nie poprzestała...
OdpowiedzUsuńUwaga, uwaga! Czy to naprawdę tak trudno się domyśleć, że ten koleś przy barze dodał jej tabletkę gwałtu do drinka? Nie! A więc o to, co się stało Lenie. Tak w zasadzie, to jak czytałam, o tym "specjalnym" drinku to od razu pomyślałam "O ho! Będzie chciał ją zgwałcić, jak nic!" I bingo! Nie, że się z tego cieszę, bo myślę, że to ostatnie, co jest jej teraz potrzebne, ale było to przewidywalne.
Nie podoba mi się zachowanie Rose. Wydawało mi się, że kiedy ściągnie Lenę do Londynu to będzie się starała jej pomóc, a ona bawi się w najlepsze z chłopakami. Nie mam jej tego, za złe, ale gdyby moja przyjaciółka przeżywała coś takiego, to w życiu bym jej nie pozwoliła siedzieć samej zamkniętej w pokoju całymi dniami. Siłą bym ją wyciągała, nawet jakby miała na mnie krzyczeć i obrażać.
Niall pewnie będzie miał teraz poczucie winy... Zayn musi się teraz zająć Leną :)
Weny :*
Adrianna.
Rozdział jak zawsze zajebisty! :*** Chciałabym żebyście wiedziały, że czytam na bieżąco rozdziały, ale nie zawsze mam jak skomentować, bo na telefonie nie mogę... Bardzo pofoba mi się wasze opowiadanie ;))
OdpowiedzUsuńPs. Zostałyście nominowane do Liebster Award :) Więcej informacji tutaj: http://larry-forget-the-past.blogspot.com/
Scena z "ciążą" Louisa mega śmieszna. Lena znów w szpitalu. Ciekawe co jej jest. Najważniejsze, że Zayn przyszedł w porę. Rozdział Me Gusta. Czekam na nastepny.
OdpowiedzUsuńNord
Świetnie piszecie<3 Nie mogę się doczekać na następny ;D
OdpowiedzUsuńZayn- SUPER HERO :D haha! Rozdział cudowny, szczególnie wątek z Leną! Ale jak można kończyć w takim momencie?! To powinno być karalne! ;p
OdpowiedzUsuńTrochę zgadzam się z Adrianną... Nie do końca podoba mi się zachowanie Rose... Zapomniała o swojej przyjaciółce, która teraz przechodzi trudny okres w swoim życiu.. No ale cóż, mam nadzieję, że po tym "wypadku" będzie już lepiej! :)
Pozdrawiam i życzę weny, bo nie mogę doczekać się następnego rozdziału! :*
Wrociłam ;*
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, jak zawsze zreszztą.. Lena i Zayn <3
Nominuję Cię do Versatile Blogger Award ;*