03 stycznia 2014

Rozdział XXIII

Hej! Siedzę sobie właśnie u Leny (ona siedzi obok mnie :D) i planuję ten oto rozdział. :) Mamy nadzieję, że Wam się spodoba.
Szczęśliwego Nowego Roku!! :**
Jest nam troszkę smutno,  że jest coraz mniej komentarzy... :(
Zachęcam do odwiedzania zakładek:
Liebster Award <klik>
 Versatile blogger award <klik>
Buziaki Rose&Lena
Ps. Przypominam anonimkom o podpisywaniu się!
EDIT
Na początku nie uwierzyłam w to co zobaczyłam.. Naprawdę w to nie uwierzyłam! Dziękuję wam :**
Aaaaa. Dziękuję! :***


Komentujesz = wywołujesz uśmiech na mojej twarzy, a co za tym idzie? Kolejny rozdział! Bo Rose w dobrym humorze = nowy rozdział!




 Oczami Nialla

 Jest już godzina piętnasta, a Harrego, i Lou nie ma w ich pokoju. Gdzie oni wybyli? Lena siedzi w kuchni i pije wodę, Zayn szuka dla niej tabletek, Liam jest u Danielle, a Rose pewnie jeszcze śpi. Ile ona będzie spać? Trzeba ją obudzić!
–Idę zbudzić Rose.
 Po chwili byłem już przed jej drzwiami, zapukałem w nie, ale nic nie usłyszałem oprócz równomiernego pochrapywania. Coś jest nie tak! Rose nie chrapie, a to wygląda mi na Harrego! Nacisnąłem klamkę i wszedłem do pokoju dziewczyny. Widok, jaki zastałem był przekomiczny. W łóżku leżały trzy osoby: Harry, Louis i Rozalie. Dziewczyna spała w środku, a do niej przytulali się  chłopcy. Cichutko zamknąłem dziwi i pobiegłem na dół po aparat.
–Chodźcie ze mną!– powiedziałem do towarzystwa w kuchni.
 Chwilę po tym staliśmy w pokoju blondynki. Zrobiłem im słodkie zdjęcie, a Zayn zaczął się śmiać budząc naszych śpiochów.
–Znowu razem w łóżku!– krzyknął, a Lena oparła się o ścianę, aby nie upaść.
 Rose patrzyła na wszystkich zaspanym wzrokiem.
–O cześć– powiedziała i przytuliła się do przecierającego oczy Louisa.
 Ross poderwała się z miejsca.
–Harry? Lou? Co wy tu robicie?– krzyknęła
 –Co my? Co ty i Lou robicie w MOIM pokoju?
 –Głąbie to jest mój pokój!
 Chłopak porozglądał się po pomieszczeniu.
 –Aaa, no tak– szepnął i położył głowę na poduszce. Ja robiłem im zdjęcia, Lou popatrzył się na nas szepcząc coś w stylu „to przez tę cholerną skórkę od banana”, a pozostała dwójka się śmiała.

Oczami Rose kilka dni później

 Harry wpadł na genialny pomysł i kupił bujany fotel, o który teraz wszyscy się biją. Teraz walka trwa między Niallem, a Liamem. Krzyczą niemiłosiernie, a ja tak źle się czuję. Walkę właśnie wygrał Liam. Niezadowolony Niall pobiegł go kuchni. Jakbym była zdrowa to zaczęłabym się śmiać. O co się stało? Niall wrócił w ekspresowym tempie z butelką mleka, i usiadł na kolanach Liama!
 –Gdzie mi z tą dupą!
 Urażony chłopak wstał i popatrzył smutno na butelkę.
 –Kocham Cię, ale muszę to zrobić– Szepnął i odkręcił nakrętkę.
 O co mu chodzi? Może zaraz się dowiem. Chłopak jeszcze raz spojrzał na butelkę, a jej zawartość po chwili znalazła się na spodniach Daddyiego.
–Niall!
 Wielki krzyk rozniósł się po całym domu, a już po chwili obydwu chłopaków nie było w salonie.
 Otuliłam się szczelniej kocem, a do pomieszczenia, w którym się znajdowałam wszedł Harry z kubkiem w ręce.
 –Zrobiłem Ci kakao– Powiedział podając mi parującą ciecz.
 –O dziękuję..
 Wzięłam łyk pysznego napoju, a do salonu wpadł Lou krzycząc, że zgubił marchewkę. Zaczął czołgać się po podłodze, wszedł pod ławę stojącą niedaleko kanapy.
–Mam– krzyknął– Ałć.
 Biedny chłopak wyszedł spod ławy z marchewką w ręce, masując głowę. Harry objął mnie ramieniem, a ja poczułam, że robi mi się niedobrze.
–Harry, ja…
 Wyrwałam się z uścisku chłopaka i pobiegłam do łazienki. Zwróciłam wszystko, co znajdowało mi się w żołądku. Przemyłam twarz wodą, i umyłam zęby. Usłyszałam pukanie do drzwi.
 – Rose..
 Otworzyłam je i spojrzałam na Harrego.
 – Chodźmy do salonu.
 Ponownie przykryłam się kocem i przytuliłam do poduszki leżącej niedaleko.
– Ymm. Rose, a może ty jesteś w ciąży? Nie spóźnia Ci się?– Powiedział lekko zmieszany Louis.
 Co za wariat!
 – Ja w ciąży? Upadłeś na głowę?– rzuciłam w chłopaka poduszką, która tak dobrze nadawała się do przytulania– A niby, z kim?
 –No właśnie z kim? Jakiś czas temu powiedziałbym, że z Harrym, ale teraz to nie wiem.
 Popatrzyłam na chłopaka, miał bardzo smutną minę. Czy on się martwi, że tak szybko zostanę mamą? Haha. Nie no. Jeszcze nie mam dzieci w planie. Hahaha. Spojrzałam na chłopaka o zielonych tęczówkach. Wyglądał na bardzo rozbawionego, ja pewnie też. Popatrzyliśmy sobie w oczy, a po chwili wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
 –Tak, tak.. To pewnie przez tą rybę, lub coś– powiedziałam.

 Dwa dni później

            Czuję się już bardzo dobrze, ale Lou nie. Pewnie zjadł to samo, co ja, tylko trochę później. Właśnie oglądamy film, zebraliśmy się wszyscy.. No prawie. Lena siedzi zamknięta w pokoju od kilku dni, wychodzi tylko jeść i do wc. Nikogo nie chce do siebie wpuścić. Próbowałam do niej dotrzeć, ale kompletnie nie daję rady.
            –Louis– powiedziałam zmieniając mój tok myślenia– Ja się tak zastanawiam– wszyscy na mnie spojrzeli– a może ty jesteś w ciąży?– krzyknęłam.
 Moi towarzysze ryknęli śmiechem, a Lou siedział ze skwaszoną miną.
–Przepraszam was, ale ciężarni mężczyźni często oddają mocz– powiedział wstając– zaraz wrócę.
 Nasze miny były po prostu bezcenne. Po kilku minutach usłyszeliśmy, że chłopak zbiega po schodach niczym słoń. Wszedł do salonu, a my zamarliśmy i próbowaliśmy powstrzymać śmiech. Lou włożył sobie pod koszulkę poduszkę (tak mi się przynajmniej wydaje) i z poważną miną szedł w naszą stronę. Trzymał ręce na plecach tak jak ciężarne kobiety w grze The Sims 3, które wkrótce mają rodzić. Chłopak usiadł na naszym nowym fotelu (zapomniałam dodać, że ustaliliśmy grafik, w którym rozpisane było kto, i od której do której godziny mógł siedzieć na tymże fotelu. Było to bardzo przydatne albowiem nikt nie kłócił się o miejsce, a w domu panowała przyjemna dla ucha cisza..) i zaczął głaskać swój „brzuszek”.
 –Tak, kochanie, tak. Masz bardzo przystojną mamusię– ledwo powstrzymywaliśmy śmiech– Harry pomasuj mi stopy, nasze maleństwo domaga się o to.
 Już nie daliśmy rady i wybuchnęliśmy śmiechem. Śmialiśmy się bardzo głośno przez kilka minut. Usłyszałam, że Lena zbiega po schodach (a któżby inny?) Wtargnęła do salonu i krzyknęła.
–Możecie się w końcu zamknąć?
 Umilkliśmy momentalnie. Co się dzieje z tą dziewczyną? Coraz częściej ma takie ataki złości, których nie da się powstrzymać. A przecież obiecała mi, że nic się nie zmieni…
 Luśka obrzuciła nas nienawistnym spojrzeniem i uciekła z powrotem na górę.
–Idę z nią porozmawiać– szepnęłam i poszłam w stronę jej pokoju.
 Szybko pokonałam drogę i zaczęłam pukać do jej drzwi.
 –Lena otwórz!–  cisza–  Lena proszę, co się z Tobą dzieje? Kiedyś taka nie byłaś.. Lena…
 –Nic mi nie jest, możesz iść do swoich nowych przyjaciół.
 Czy to jest moja wina? Może ja nie poświęcałam jej odpowiedniej ilości czasu, może czuła się odtrącona?
–Lena! Ty jesteś moją najlepszą przyjaciółką, i to nigdy się nie zmieni! Wiesz, że kocham cię jak rodzoną siostrę, ty kiedyś też mnie tak kochałaś…

 Oczami Leny

 Miałam już wszystkiego dosyć. Czułam wielki ból, który rozdzierał moje serce na maluteńkie kawałki. Ciągle obwiniałam się o śmierć Filipa, przecież on mógł żyć! Miałam się nie załamywać, ale nie udało mi się. Zaczęłam pić, na początku drobne piwko, później coraz mocniejsze trunki. Mam jakieś dziwne napady agresji, emocje się we mnie kumulują i w nieodpowiednim momencie chcą wyjść na zewnątrz…
–Rose nic mi nie jest, możesz iść. Muszę pobyć chwilę sama.
 I dalej wielka zmiana nastroju. Przed chwilą byłam wściekła a teraz co? Mam ochotę się rozpłakać…

 ***

 Siedzę <klik> już w pokoju od ponad 2 godzin i rysuję różne rzeczy i osoby... To mój ulubiony sposób na odstresowanie się.  Właściwie to rysuję jedną osobę, ale ciągle coś mi nie wychodzi. Kiedy zaczynam rysować jego usta, myślę o tym, co by się stało gdybyśmy złączyli je w pocałunku...Długim, namiętnym i... Jestem naiwną idiotką, ale to już wiem od dawna. Podczas myślenia o tych pierdołach nie zauważyłam jak bardzo zaschło mi w gardle. Postanowiłam zejść na dół i się czegoś napić. Jak pomyślałam, tak też zrobiłam. Na szczęście w salonie nikogo nie było. Poszłam do kuchni i nalałam sobie soku. Po opróżnieniu szklanki, skierowałam się do pokoju. Kiedy przekroczyłam próg, zauważyłam Nialla pochylającego się nad moim biurkiem. Jasna cholera! Zostawiłam na nim wszystkie szkice!
 – Co ty robisz?! – krzyknęłam tak głośno, że chłopak aż podskoczył do góry i popatrzył na mnie przestraszonym wzrokiem.
– Ja tylko chciałem zobaczyć..
 – Mama nie nauczyła cię, że nie rusza się cudzych rzeczy? –powiedziałam wściekła. Nienawidzę, kiedy ktoś ogląda moje rysunki bez mojej zgody.
– Przepraszam... – wydukał speszonym głosem Niall.
 W tej chwili mój wzrok spoczął na jego dłoni, w której był rysunek. Przedstawiał Zayna... Bez koszulki. Do tej pory byłam dumna, że wyszedł mi tak dobrze, ale teraz miałam ochotę zapaść się pod ziemię ze wstydu lub wyskoczyć przez okno. Niall pomyśli, że jestem jakąś napaloną kretynką. Jak mogłam pozwolić na to, aby ktoś to zobaczył?!
 Wyrwałam Niallowi kartkę z ręki i wściekłymi ruchami ją podarłam. Kawałki papieru wyrzuciłam na podłogę, wzięłam pozostałe rysunki z biurka i wkurzona, a zarazem zawstydzona wybiegłam z pokoju. Złapałam torbę do ręki i wyszłam z domu trzaskając drzwiami, dając wszystkim do zrozumienia, że jestem wściekła i szybko nie wrócę.
 Znowu emocje nade mną zapanowały, może nie powinnam tak reagować? Trzeba było wymyśleć, że rysuję wszystkim takie rysunki, a później je wykonać, i im podarować? Może trzeba było obrócić wszystko w żart? Znowu te zmiany nastroju, jestem prawie jak kobieta w ciąży! Muszę iść do klubu i się czegoś napić, to najlepsze wyjście.
 Na miejsce dotarłam bardzo szybko, przysiadłam się do jakiegoś kolesia i zaczęłam pić. Wdałam się w lekką pogawędkę. Po jakimś czasie zaproponował mi drinka. Powiedział, że jest najlepszy w tym barze, i robiony tylko i wyłączne dla niego (przez jego przyjaciela pracującego tutaj). Po niespełna minucie przede mną stał drink, który szybko wypiłam, a następnie skierowałam się na parkiet. Zaczęłam tańczyć w rytm muzyki. Zauważyłam, że przygląda mi się pewien chłopak – całkiem przystojny. Uśmiechał się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech, a wtedy chłopak podszedł do mnie.
 – Matt – przedstawił się – Mogę się przyłączyć?
 –Jasne – odpowiedziałam uśmiechając się wesoło.
 Po chwili wirowałam w jego objęciach. Matt mówił coś do mnie, ale nic nie rozumiałam. Jego twarz była rozmazana, a do tego wszystkiego zaczęła boleć mnie głowa. Na początku nie zwracałam na to uwagi, ale teraz ból stawał się nie do zniesienia. Kręciło mi się w głowie i zrobiło mi się niedobrze. Muszę zwymiotować. Byle nie na Zayna. Nie, nie Zayna. To Matt.
 – Przepraszam – powiedziałam i odeszłam zostawiając za sobą zdezorientowanego chłopaka.
 Zeszłam z parkietu i skierowałam się w stronę toalet. Weszłam do kabiny i opadłam na kolana. Było mi potwornie niedobrze, ale przecież nie wypiłam tak dużo, prawda? Właściwie to nie pamiętałam ile wypiłam. Żołądek wywracał mi koziołki. Było mi bardzo gorąco. Chciałam podejść do umywalki i spryskać twarz chłodną wodą. Tylko gdzie są krany? Nie ma ich! Nieważne. Nie mogę zemdleć, muszę stąd wyjść i iść do łóżka. Położyć się. Nogi odmawiają posłuszeństwa. Głupie nogi. Źle się czuję. Teraz jest mi zimno. Bardzo zimno. Mamo? Wyłącz te światła! Niech ktoś je wyłączy. Widzę drzwi. Nie chcą się otworzyć. Nie chcę tu zostać. Znów za gorąco. Ciągnąć. Nie, muszę pchać. Zimne powietrze. Tak lepiej…
 Skręciłam w prawo, w stronę chłodnego wietrzyka, a nie w lewo z powrotem na imprezę. Potykając się, szłam w stronę wyjścia awaryjnego. Po chwili ktoś złapał mnie za rękę i przycisną do ściany. Chciał mnie pocałować, ale odwróciłam głowę. Chciałam się wyrwać. Szarpałam się, a przynajmniej tak mi się zdawało. Jednak on nie zwalniał uścisku. To chyba mężczyzna, bo ma krótkie włosy. A może kobieta? Nie wiem, nie mam pojęcie i nie obchodzi mnie to! Niech tylko weźmie ręce z mojego tyłka! Pomocy!!! Chcę krzyczeć, ale nie mogę. Dlaczego tu nikogo nie ma? Mamo? Rose? Ktokolwiek?! On rozpina mi sukienkę! Po jaką cholerę szłam na to durne zaplecze? Zostaw mnie! Nic nie widzę. Wszędzie jest ciemno. Słyszę czyjeś kroki. Ktoś woła jakąś Lenę. Chwila… To ja jestem Lena!
  
 Oczami Zayna jakiś czas wcześniej

 Usłyszałem głośny krzyk Leny, więc wyszedłem z pokoju. Dziewczyna akurat biegła po schodach a za nią podążał Niall przepraszający ją.
–Niall!– krzyknąłem– o co chodzi?                    
 –No, bo ja.. Poszedłem do Leny pokoju i zobaczyłem jej rysunki, i chciałem je lepiej zobaczyć i ten no wziąłem do ręki jeden z nich i okazała się, że ty na nim jesteś, a ona weszła i to nie spodobało się jej, że je oglądam. Zaczęła krzyczeć i wybiegła– powiedział– Zayn idź za nią, ona może zrobić coś, czego będzie później żałować.
 Pokiwałem głową i wybiegłem z domu na ulicę. Zacząłem rozglądać się wokoło próbując dostrzec dziewczynę, niestety nigdzie jej nie było. W którą stronę ona mogła pójść? Wiem! Do tego klubu, który odwiedza ostatnio bardzo często. Udałem się w jego kierunku.

***

 Szedłem długim korytarzem i szukałem Leny. Nigdzie jej nie ma. Gdzie ona polazła? Sprawdziłem toalety, ale tylko dostałem ochrzan od jakiś dziewczyn. Wyzywały mnie od zboczeńców, ale mało mnie to obchodziło. Liczyło się tylko to, żeby ją znaleźć.
 Nagle zobaczyłem ją na końcu korytarza. Tak, to na pewno ona. Poznaję po sylwetce i włosach. Zauważyłem też, że nie jest sama. Jakiś facet ją przytulał. Zatrzymałem się, ale przyspieszyłem kroku, gdy zobaczyłem jak rozpina jej sukienkę. A ona wyraźnie tego nie chce. Wyrywa mu się, ale on nie zwraca na to uwagi. Podbiegłem do nich i odciągnąłem go od Leny. Walnąłem go pięścią w twarz. Siedem razy z rzędu. Przestałem, kiedy zakrwawiony spadł na podłogę. Spojrzałem na Lenę. Nawet nie zauważyłem jak osunęła się po ścianie i upadła na podłogę. Była bardzo blada. Uklęknąłem obok niej.
 –Lena? Lenka? Co on ci zrobił? Odezwij się mała… – powiedziałem potrząsając nią delikatnie.
 Nie reagowała, więc bez namysłu wziąłem ją na ręce i udałem się w stronę drzwi. Następnie skierowałem się do samochodu, który na szczęście niedaleko zaparkowałem. Ułożyłem ją ostrożnie na tylnym siedzeniu, wsiadłem za kierownicę i ruszyłem w stronę szpitala. W drodze napisałem do Rose i chłopaków, aby przyjechali.

 ***

 Siedziałem przed salą w której leżała Lena. Właśnie lekarze sprawdzali co jej się stało. Przecież od samej.. nie jestem w stanie nawet w myślach wypowiedzieć tych słów. Co by się stało, jakbym nie przyszedł? Ochh. Nie chce o tym nawet myśleć.
 –Zayn, Zayn!– usłyszałem, a po chwili ktoś mną lekko potrząsnął.
 Popatrzyłem w stronę nieznajomego, który okazał się znajomym. Była to Rose.
 –Zayn co z Leną? Gdzie ona jest? Co się stało? Zayn.
 –Lena.. poszła do klubu, ja ją szukałem i znalazłem jak jakiś koleś próbował… próbował ją zgwałcić!– popatrzyłem na dziewczynę która zamarła, reszta towarzyszy też (właśnie do nas dołączyli)– przywaliłem mu parę razy. Lena chyba zemdlała, nie otwierała oczu. Wziąłem ją na ręce i przywiozłem tutaj. Teraz lekarz ją bada. Powiedział, że jak będzie coś wiedział to nam powie. Dużo na pewno nie zdążyła wypić…
 Siedzieliśmy w ciszy i czekaliśmy na jakieś wiadomości o Lenie. Jak dobrze, że za nią poszedłem! Już nigdy nie pozwolę jej być w klubie samej! Wybije jej takie rzeczy z głowy, chociaż pewnie ona sama to sobie zrobi. Schowałem twarz w dłonie, muszę jej jakoś pomóc! Tak bardzo się o nią boję… Ona nie może stoczyć się na dno…
 –Czy ktoś jest z rodziny Leny Mikołajewskiej?– natychmiast spojrzałem na osobę, która wypowiedziała te słowa.
– Ja jestem jej najlepsza przyjaciółką, jesteśmy jak siostry.
– Więc proszę na chwilę do mojego gabinetu.
Rose poszła za lekarzem, a my czekaliśmy. Oby to nie było nic poważnego. Po pięciu minutach Rozalie wróciła z przerażeniem na twarzy.
– Co jej jest?– zapytałem od razu.
 .
 .
.
Zachęcam do głosowania w ankiecie!!

POD ROZDZIAŁEM PROSZĘ O KOMENTARZE DOTYCZĄCE TYLKO OPINII O NICH. INNE BĘDĘ USUWANE!

Zachęcam do zadawania pytań na asku! <klik>

11 komentarzy:

  1. Co jej jest?! Zayn będzie załamany, dobrze, że ja odciągnął od tego kolesia :). Lou, Harry, Liam i Niall zachowywali sie bardzo dziecinnie... Najbardziej podobała mi się scena z Leną. Początek taki troszczke nie do końca najlepszy, ale potem nadrobiłyście to :).Dodawajcie następny rozdział!
    Serdecznie pozdrawiam Amy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Walnąłem go pięścią w twarz. Siedem razy z rzędu - nie mogę przestać się śmiać <3 Czy ro źle?

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochaaaane :*
    Długo wyczekiwany przeze mnie rozdział!! Zayn bohaterem- podoba mi się! :)
    Byle tylko Lena to doceniła i wyznali sobie miłość. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak możesz kończyć w takim momencie?! Co jej jest? Rozdział cudowny (jak zwykle), Lou w ciąży...HAHA...to było najlepsze. Kocha, kocham i jeszcze raz kocham! Jesteś niesamowita. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. XOXO

    OdpowiedzUsuń
  5. zajebisty rozdział
    ** Wiedziałam, że Lou nie trafił do swojego pokoju hahahah
    ** Biedna Lena
    ** Zayn bohater, uwielbiam go takiego, dobrze, że ją uratował
    ** Tylko teraz co się stało Lenie?
    Czekam na nexta

    ~http://you-are-the-life-to-my-soul.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedna Lena, jakbym dorwała tego kolesia, to bym na siedmiu razach nie poprzestała...
    Uwaga, uwaga! Czy to naprawdę tak trudno się domyśleć, że ten koleś przy barze dodał jej tabletkę gwałtu do drinka? Nie! A więc o to, co się stało Lenie. Tak w zasadzie, to jak czytałam, o tym "specjalnym" drinku to od razu pomyślałam "O ho! Będzie chciał ją zgwałcić, jak nic!" I bingo! Nie, że się z tego cieszę, bo myślę, że to ostatnie, co jest jej teraz potrzebne, ale było to przewidywalne.
    Nie podoba mi się zachowanie Rose. Wydawało mi się, że kiedy ściągnie Lenę do Londynu to będzie się starała jej pomóc, a ona bawi się w najlepsze z chłopakami. Nie mam jej tego, za złe, ale gdyby moja przyjaciółka przeżywała coś takiego, to w życiu bym jej nie pozwoliła siedzieć samej zamkniętej w pokoju całymi dniami. Siłą bym ją wyciągała, nawet jakby miała na mnie krzyczeć i obrażać.
    Niall pewnie będzie miał teraz poczucie winy... Zayn musi się teraz zająć Leną :)
    Weny :*
    Adrianna.

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jak zawsze zajebisty! :*** Chciałabym żebyście wiedziały, że czytam na bieżąco rozdziały, ale nie zawsze mam jak skomentować, bo na telefonie nie mogę... Bardzo pofoba mi się wasze opowiadanie ;))

    Ps. Zostałyście nominowane do Liebster Award :) Więcej informacji tutaj: http://larry-forget-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Scena z "ciążą" Louisa mega śmieszna. Lena znów w szpitalu. Ciekawe co jej jest. Najważniejsze, że Zayn przyszedł w porę. Rozdział Me Gusta. Czekam na nastepny.
    Nord

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetnie piszecie<3 Nie mogę się doczekać na następny ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Zayn- SUPER HERO :D haha! Rozdział cudowny, szczególnie wątek z Leną! Ale jak można kończyć w takim momencie?! To powinno być karalne! ;p
    Trochę zgadzam się z Adrianną... Nie do końca podoba mi się zachowanie Rose... Zapomniała o swojej przyjaciółce, która teraz przechodzi trudny okres w swoim życiu.. No ale cóż, mam nadzieję, że po tym "wypadku" będzie już lepiej! :)
    Pozdrawiam i życzę weny, bo nie mogę doczekać się następnego rozdziału! :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Wrociłam ;*
    Rozdział świetny, jak zawsze zreszztą.. Lena i Zayn <3
    Nominuję Cię do Versatile Blogger Award ;*

    OdpowiedzUsuń