Komentujesz = wywołujesz uśmiech na mojej twarzy, a co za tym idzie? Kolejny rozdział! Bo Rose w dobrym humorze = nowy rozdział!
Narracja w
trzeciej osobie
–Eleanor,
mogę wejść – spojrzał na pięciomiesięczną dziewczynkę – albo ja wrócę za
chwilę. Kompletnie zapomniałem, że już urodziłaś. Gratulują! Masz śliczną
córeczkę, ale teraz poczekaj chwilę skoczę po czekoladę czy coś.. Ale ze mnie
idiota!
–Louis
nie wygłupiaj się! Wchodź. Idź do salonu, ja położę tylko Sophie. Miałam ją
ukołysać, poczekaj dziesięć minut.
Louis
usiadł na kanapie w salonie i cierpliwie czekał. Powoli się uspokajał, ale
serce wciąż go bolało.
–Co
cię do mnie sprowadza? – zapytała El. wchodząc do pomieszczenia.
Chłopak
nic nie odpowiedział, wstał i przytulił dziewczynę w falowanych włosach. Po
kilku minutach opowiedział wszystko swojej towarzyszce. Ona cierpliwie go
wysłuchała, a następnie doradziła mu co ma zrobić.
–Tak
naprawdę to nie powinieneś się tak zachowywać. Powinniście spokojnie
porozmawiać i wszystko sobie wyjaśnić. Najlepiej by było jakbyś ją teraz
przeprosił i spróbował na spokojnie porozmawiać.
–Dzięki
za pomoc El. – powiedział i pocałował dziewczynę w policzek – to ja już pójdę –
spojrzał na zegarek – jest już prawie dziesiąta.
Dziewczyna
odprowadziła go do drzwi i powiedziała że trzyma kciuki. Około godzinę później
Louis dotarł do domu. Od razu skierował się do pokoju Rozalie.
–Rose
musimy porozmawiać – zamilkł widząc pusty pokój.
–Ona
przed chwilą wyjechała – powiedział Harry stojący na korytarzu, a Lou się
odwrócił w jego stronę – stary przegiąłeś. Ten koleś narzuca się jej od kilku
dni, a ty postąpiłeś jak postąpiłeś. Daj jej teraz odpocząć.Wróci.
Louis
poszedł zrezygnowany do swojego pokoju.
–Co
ja najlepszego zrobiłem – szepnął.
Wziął
do ręki telefon i próbował dodzwonić się do Rozalie, niestety – tak jak on
wcześniej – odrzucała każde połączenie. Postanowił napisać jej smsa.
„Rose
wróć do domu, porozmawiamy”
„Nie
będziesz mi rozkazywać”
–Jestem
skończonym idiotą – szepnął i rzucił się na łóżko.
***
Rozalie
postanowiła, że pojedzie do swojego taty. Miała z nim bardzo dobre kontakty,
więc od razu powiedziała mu o sytuacji która zdarzyła się kilka godzin
wcześniej. Tom porozmawiał szczerze ze swoją córką. Razem doszli do wniosku, że
dziewczyna zostanie u ojca klika dni, a następnie wróci i szczerze porozmawia z
Louisem. Zadzwoniła do Leny, chciała powiedzieć jej kiedy ma zamiar przybyć do
Londynu.
–Cześć
Rose – powiedziała – słyszałam co się stało. Louis jest bardzo przygnębiony,
żałuje, że tak wybuchnął.
–Cześć
Lenka. Niech żałuje… Wrócę prawdopodobnie za tydzień, ale teraz muszę kończyć.
Przyjechał do mnie Alexander. Pa.
–Pa.
Następnego
dnia rano zaspany Liam wszedł do kuchni. Chciał na śniadanie zjeść tosty,
zauważył że zostały ostatnie dwa. Włożył je to tostera i uderzył ręką w
„wichajster” który odpadł. Liam się nieco przestraszył, wyciągnął kromki.
Ułożył odpowiednio zepsutą część i zrobił sobie płatki i usiadł przy stole.
Taka sytuacja powtórzyła się także Niallowi, Harremu i Zaynowi. Poprzednicy nie
przyznawali się, że coś wiedzą. W końcu do pomieszczenia weszła Lena. Włożyła
kromki w odpowiednie miejsce, a po chwili wichajster leżał na podłodze.
Schyliła się i go podniosła.
–Chłopaki
– wszyscy na nią spojrzeli – wichajster od tostera odpadł.
–Wooow!
Lena jaka ty jesteś silna! – powiedział Niall – ciąża ci służy!
[Zaczerpnięte
z serialu Rodzinka.pl <od Autorek>]
***
Rozalie
kilka dni przed powrotem do Londynu poszła na spacer. Był już prawie wieczór.
Bardzo bolał ją brzuch. Przechodząc koło szpitala postanowiła iść do jakiegoś
lekarza po tabletki. Niestety jedna z pielęgniarek kazała jej zostać w budynku
na noc. Dziewczyna niechętnie się zgodziła, zadzwoniła do taty tłumacząc mu
zaistniałą sytuację, i poszła za pielęgniarką. Po kilku minutach została
poproszona do gabinetu w celu ustalenia przyczyny bólu.
–Kiedy
miała pani ostatnią miesiączkę? – zapytał lekarz, a Rose złapała się za głowę.
–Cholera!
Zapomniałam o tym… Nie wiem, nie pamiętam.. chyba w kwietni, a może.. nie wiem
– dziewczyna schowała twarz w dłonie.
–Proszę
się nie przejmować, zrobimy pani badanie USG i sprawdzimy czy to może być
ciąża.
Dziewczyna
położyła się na fotelu i podwinęła koszulkę. Nie mogła uwierzyć, że dzieje się
to naprawdę. Niedawno Lena przez to przechodziła. Nie chciała popełnić jej
błędów, nie zataiłaby takiej informacji przed Louisem, ale oni… oni się
pokłócili.
–To
jest z pewnością ciąża! Gratuluję. – lekarz uważnie przyglądał się monitorowi,
zmarszczył brwi.
–Coś
jest nie tak? – zapytała Rozalie, w duszy cieszyła się z zaistniałej sytuacji.
–To
mi wygląda na szósty tydzień, czwarty od zapłodnienia, ale… zarodek powinien
się już zagnieździć, ale tego nie zrobił – lekarz zamilkł na chwilę, a Rose
wstrzymała oddech – nie będę pani okłamywać. Coś jest nie tak jak powinno. – w
oczach dziewczyny pojawiły się łzy – musi pani u nas trochę zostać, chyba że
woli pani wrócić do swojego lekarza.
–Ja…
ja bym wolała wrócić do Londynu.
–Dobrze,
jutro rano pani wyjdzie, ale teraz proszę się nie przemęczać i iść do sali.
Rozalie
wyszła już następnego dnia. Przyjechał po nią Tom, który od razu zabrał ja do
domu. Nie wiedział jak ma zachowywać się wobec swojej córki, nie chciał jej w
żaden sposób urazić, zasmucić.
–Tato,
ja muszę wrócić… Muszę mu powiedzieć – wyszeptała kobieta trzymając w dłoniach
kubek z gorącą melisą.
–Rozumiem
cie kochanie. Zarezerwuję bilet.
***
Louis
siedział na kanapie i przeglądał najnowszą gazetę. Jego uwagę przykuł pewien
artykuł.
„Czy to jest to,
o czym myślimy?”
Wczoraj
wieczorem na przedmieściach Los Angeles nasi ludzie zauważyli Rozalie Dobrev –
dziewczynę Louisa Tomlinsona – pod jedną z tutejszych klinik. Dziewczyna wyszła
z budynku dopiero następnego dnia rano (…) Nieoficjalnie mówi się, że lekarze
dokonują tam potajemnie aborcji. (…) Czy właśnie taka sprawa sprowadziła tam,
tą dziewczynę?
Chłopak
nie wiedział, co ma myśleć o tym, co przeczytał. W domu był sam, usłyszał, że
ktoś wchodzi do środka. Poszedł wiec sprawdzić, kto to jest. Oparł się o
framugę drzwi i w spokoju przyglądał się Rozalie wchodzącej do środka. Przez
chwilę patrzyli sobie w oczy, dziewczyna wyglądała jakby była czymś zmartwiona.
Miała podkrążone oczy, a delikatny makijaż tego nie zakrywał. Louis podał jej
gazetę, a ona z uwagą przeczytała cały tekst.
–To
prawda? – zapytał.
–A
jak myślisz? – powiedziała ze smutkiem w oczach.
–Myślę,
że byś tego nie zrobiła.
–To
dobrze myślisz…
Patrzyli
na siebie w skupieniu, w końcu Louis zrobił ten pierwszy krok. Podszedł do
dziewczyny i ją przytulił.
–Rose
przepraszam. Powinienem od razu z Tobą porozmawiać…
–Ja
też przepraszam – powiedziała wtulając się w jego tors.
–Możemy
teraz porozmawiać?
–Ale
walizka…
–Pieprzyć
walizkę. Chodź – złapał ją za rękę i pociągnął w stronę salonu.
Usiedli
na kanapie, Lou niepewnie objął swoją dziewczynę. Ona oparła głowę na jego
ramieniu. Chwilę później szczerze porozmawiali o sytuacji sprzed kilku dni.
Doszli do wniosku, że muszą sobie całkowicie zaufać, i że Rose powinna zmienić
numer telefonu.
–A
co ty robiłaś w tej klinice?
–Louis
posłuchaj.. Ja tam dowiedziałam się że jestem w ciąży, ale…
–Nie
wkręcasz mnie? – zapytał z uśmiechem.
–Louis…
coś jest nie tak. Muszę iść do mojego lekarza, bo… prawdopodobnie stracę
dziecko – powiedziała i się rozpłakała.
–To
ja wolę, żebyś mnie wkręcała.. – zamilkł na chwilę – kochanie nie płacz. Będzie
dobrze.
Louis
wziął Rozalie na ręce i zaniósł ją do samochodu. Razem pojechali do szpitala –
gdzie znajdował się gabinet lekarza dziewczyny. Miała zostać ona w szpitalu,
zrobili jej badania. Niestety wyniki nie były dobre.
–Nie
będę kłamać – powiedział lekarz ze smutkiem w głosie – prawdopodobnie straci
pani dziecko. Jest tylko dziesięć procent na to że tak się nie stanie. Musi
pani zostać w szpitalu, podamy pani kroplówkę. Jutro rano okaże się
czy zostanie pani wkrótce mamą.
Louis
przez cały dzień siedział z Rozalie w szpitalu. Za wszelką cenę próbował ją
rozśmieszyć, niestety marnie mu to szło. Sam nie miał nastroju na żarty…
Od
kilku godzin ktoś próbował się do nich dodzwonić, oni jednak ignorowali
natarczywe urządzenie. Przez cały ten czas trzymali się za ręce i wpatrywali w
swoje oczy. W końcu Louis postanowił odebrać.
–Louis,
jesteś z Rose? Widziałam jej walizkę. Pogodziliście się?
–Lou,
kto dzwoni?
–Daj
mi ją do telefonu! – chłopak posłusznie spełnił prośbę Luśki.
–Halo?
–Rose,
wszystko okej? Pogodziliście się? Gdzie jesteście?
–Lena
ja… ja jestem w szpitalu – dziewczyna zamilkła.
–Ale
co się stało? Rose…
W
tamtym momencie po policzkach Rozalie pociekły łzy, zaczęła płakać. Louis od
razu objął ją ramieniem.
–Napiszę…
Ci.. wiadomość – powiedziała przez łzy i się rozłączyła.
Chwilę
później wystukała kilka słów. „Jestem w ciąży, ale prawdopodobnie stracę
dziecko. Proszę nie informuj o tym chłopaków”
Następnego
dnia wszystko było jasne. Niestety nie udało się przetrzymać ciąży. Rozalie i
Louis stracili swoje pierwsze nienarodzone dziecko. Dziewczyna nie chciała się
z nikim widzieć. Po kilku dniach wróciła do domu, zaszyła się w swoim pokoju i
na spokojnie wszystko przemyślała. Od początku coś było nie tak, to nie była
jej wina. Musiała się z tym pogodzić.
Dziewczyna
wyszła ze swojego pokoju i skierowała się do salonu, gdzie znajdowali się
wszyscy domownicy. Gdy weszła do pomieszczenia wszyscy na nią spojrzeli.
–Harry,
przytulisz mnie? – zapytała powstrzymując płacz.
Między
nią, a Louisem było tak jak dawniej, a może nawet lepiej. Mimo tego chciała
poczuć choć trochę ciepła od swojego kuzyna, który zawsze jej we wszystkim
pomagał.
Chłopak
od razu do niej podszedł i otoczył opiekuńczo ramieniem. Od kiedy dowiedzieli
się co się stało, nie wiedzieli jak mają zachowywać się w obecności Rose.
Najgorzej czuła się Lena. Samą swoją osobą przypominała przyjaciółce o tym że
straciła swoje maleństwo.
Przez
kilka kolejnych dni, Rose wraz z Louisem spędzili w samotności bardzo dużo
czasu. Siedzieli w pokoju dziewczyny, lub wychodzili na wieczorne spacery.
Powoli wszystko wracało do normy.
–Cześć
Lena, jak się czujesz? – zapytała pewnego dnia wchodząc do kuchni i widząc
swoją przyjaciółkę jedzącą płatki.
–Ymm,
jest okej – odparła lekko zmieszana Luśka. W dalszym ciągu nie wiedziała jak ma
zachowywać się w obecności swojej przyjaciółki. Bardzo ją kochała, ale
zaistniała sytuacja nieco je od siebie oddaliła.
–Lena
– dziewczyna usiadła naprzeciwko niej – mi już jest lepiej. Pogodziłam się z
tym – złapała ją za rękę – mogę dotknąć – wskazała na brzuch swojej
przyjaciółki, a ta pokiwała głową.
Rozalie
kucnęła obok Leny i delikatnie dotknęła jej brzucha. Po chwili czuła jak Olivka
się porusza.
–Cieszy
się, że ją odwiedziłaś.
***
–Louis
co to ma być? – powiedział Paul rzucając w chłopaka gazetą.
–Yyyy.
Plotki?
–Coś
za dużo plotek wokół was – wskazał na niego palcem – najpierw wyjeżdżasz do
Ameryki i robią ci tam zdjęcie z dziewczynką krzyczącą „tatusiu” a teraz
jeszcze to.
–To
nie moja wina!
–Tak
nie twoja? A czyja? Moja? Mógłbyś trochę mniej z nią wychodzić?
–Nie
Paul! Nie! Wiesz co ci powiem? Rose była w ciąży, ale poroniła! Rozumiesz
PORONIŁA!! – wykrzyknął i wyszedł trzaskając przy tym drzwiami.
Koniec
Sierpnia
Trasa
chłopaków trwała już od dłuższego czasu. Gdy chłopcy mieli próby Rozalie i Lena
chodziły po sklepach, oglądały i kupowały ubranka dla dzieciątka. W czasie
koncertów przeważnie Lena odpoczywała w łóżku, a Rose była z chłopakami „za
kulisami” i nadzorowała przebieg występu. Następnie pisała sprawozdania i tego
typu podobne rzeczy oraz aktualizowała informacje na stronie internetowej.
Przygotowania
do ślubu Liama i Danielle powoli się zaczynały. Miał odbyć się on dwudziestego
września. Razem znaleźli już odpowiednie miejsce, a nad przygotowaniami czuwała
przyszła panna młoda.
W lipcu
Louis i Rose obchodzili swoją pierwszą rocznicę odkąd są razem. Wybrali się do
kina i do restauracji na romantyczną kolację. Bardzo miło spędzili wspólnie
czas. Wspominali ubiegły rok, ich wzloty i upadki. Zabawne i mniej zabawne
historie.
Termin
porodu Leny coraz bardziej się zbliżał. Dziewczyna była już.. dość duża. Rozalie jako dobra przyjaciółka postanowiła
urządzić baby shower! Przyjęcia miało odbyć się już po trasie koncertowej
chłopaków. Rose miała już plan. Zaprosiła Kate – dobrą przyjaciółkę Nialla – z
którą ona i Lena także się w pewnym sensie zaprzyjaźniły. Miała przybyć tam
także koleżanka ciężarnej ze studiów oraz Danielle i Eleanor. Wszystkie
dziewczyny miały spędzić miło czas bez chłopaków.
W
dniu urodzin Liama, do chłopaka przyjechała jego narzeczona. Ten wspaniały
dzień spędzili razem w tylko im znanym miejscu. Około tydzień później trasa
koncertowa dobiegła końca, a chłopcy do końca roku mieli wolne – oczywiście nie
licząc kilku wywiadów, gali i innych tego typu spotkań.
Czternastego
września – tydzień przed ślubem Danielle i Liama – w domu przyszłych małżonków
miało odbyć się baby shower. Dani udostępniła dom, z czego Rose bardzo się
ucieszyła. Z pomocą starszej dziewczyny wszystko dokładnie urządziła. Różowe
baloniki, pluszaki i wiele innych słodkich rzeczy. Wszystko było gotowe, no
może prawie. Brakowało gości!
Rozalie
pojechała po Lenę, a w tym czasie na miejsce przyjęcia przybyły wszystkie
zaproszone osoby. Po około godzinie najlepsze przyjaciółki dotarły na miejsce.
Weszły do słodkiego salonu i usłyszały zgodny krzyk „Niespodzianka!” Po chwili
Lena otrzymała od każdego mały prezent. Były to głównie ubranka i kosmetyki dla
dziecka. Usiadły wygodnie na kanapie i pogrążyły się w rozmowie. Oglądały swoje
zdjęcia z dzieciństwa, opowiadały różne śmieszne historie. Eleanor, jako
doświadczona mamusia udzielała cennych rad. Po jakimś czasie usłyszały dzwonek
do drzwi. Zdziwiona Rozalie chciała pójść otworzyć, lecz nie zdążyła, bo do
pokoju weszło pięć przebranych osób. Byli to członkowie One Direction w
damskich ubraniach i perukach…
–HARRY!
CZY TY MASZ MOJĄ SUKIENKĘ? – krzyknęła zdenerwowana dziewczyna rozpoznając
swoją rzecz, a chwilę później wszyscy wybuchnęli śmiechem widząc wchodzącego do
pokoju Zayna..
Mianowicie
chłopak wyglądał jak ciężarna kobieta! Ubrał jedną z tunik Leny i „nawkładał
coś w miejsce brzucha”. Podszedł do oniemiałej dziewczyny i powiedział:
–Widzisz?
Teraz jesteśmy w tym jeszcze bardziej razem… - jego wypowiedź przerwała
krzycząca Rozalie.
–Louis!
Ściągaj te buty! Nie wiesz ile one kosztowały! Jak mi je połamiesz, to nie wiem
co ci zrobię!
–Rose,
no bo wiesz… obcas się rusza.
–Nieeeeee!
Po
około dziesięciu minutach wszystko wróciło do normy. Rozalie się uspokoiła, a
chłopcy dołączyli do wspólnej zabawy.
–To
my może się przebierzemy?
–A
macie ubrania? – w tym momencie Zayn wstał i „wyciągnął z brzucha” ubrania
chłopaków.
–Ja
niestety nie mogę tak zrobić – prychnęła Lena.
Chłopcy
się przebrali, a chwilę później ktoś zadzwonił do drzwi, otworzyć poszła
Danielle, a po chwili wróciła z pewną blondynką.
–Niall?
– powiedziała nowoprzybyła dziewczyna i spojrzała na chłopaka, który obejmował
zdziwioną Kate.
Zachęcam do zadawania pytań na asku! <klik>
POD ROZDZIAŁEM PROSZĘ O KOMENTARZE DOTYCZĄCE TYLKO OPINII O NICH. INNE BĘDĘ USUWANE!
POD ROZDZIAŁEM PROSZĘ O KOMENTARZE DOTYCZĄCE TYLKO OPINII O NICH. INNE BĘDĘ USUWANE!
Witajcie w ten pochmurny dzień. U was też tak zimno? Mi zamarzamy, jest 15 czerwca a my w kurtkach biegamy! To straszne.. Rozdział jest w połowie smutny, ale to musiało kiedyś nastąpić. Ale mimo wszystko zachęcamy do czytania i czekamy na wasze opinie! :) I zachęcamy również do zadawania pytań na asku. Chętnie odpowiemy <klik>
Nie będę przedłużać, bo nie ma po co. Pozdrawiam i do następnego! :)
Nie będę przedłużać, bo nie ma po co. Pozdrawiam i do następnego! :)
Rose x
Witajcie 'znalazłam wczoraj waszego bloga i nir mogłam sie oderwać od waszego bloga.SUPER.A te wesołe momenty doprowadziły mnie do napadu śmiechu co troche dziwnie wyglądało:rżeć patrząc się na tel.Chciałam napisać że nie mam naście lat i nie znam zespołu ale będę z wami do końca opowiadania bo jest zarąbiste.pozdrawiam Was dziewczyny-wasza czytelniczka Ewa :
OdpowiedzUsuńWitaj kochana! :*
OdpowiedzUsuńRose zaczyna mnie naprawdę denerwować! Jak mogła od tak sobie wyjechać, hm? Louis źle postąpił, ale przynajmniej chciał z nią potem szczerze porozmawiać, a nie jak Rose się chować! Coraz bardziej zaczyna przeginać. Jeszcze te słowa " niech żałuje" a ona to co? Przecież on nic w sumie takiego strasznego nie zrobił! Kłótnie sie zdarzają, a ona jak będzie za każdym razem uciekać do ojca do nic z tego związku nie będzie... :c. Niech się dziewczyna opamięta! :)
Jest! Wreszcie wszystko ułożyło się między nimi, ale ta ciąża... Biedna Rose. Teraz Lena będzie jej przypominała o tym, że straciła dziecko... Szkoda, że nie dowiedziała się o tej ciąży wcześniej ;/.
Podziwiam Rose, bo nie patrząc na to iż straciła dziecko to zrobiła imprezę dla Leny, ja chyba nie byłabym w stanie tego zrobić po takich przeżyciach...
Z komentarzami lepiej? Bo widze, że już nawet o tym nie wspominasz...
Kiedy w końcu porozmawiamy? :c
Dzisiaj nie będę Ci truć :D. Nie mam w ogóle chęci dzisiaj nic robić... Opowiem Ci, jak będziesz dostępna na gg :). Idę czytać książkę.
Trzymaj się!
Amy :)
cuudowny rozdział :D
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa kto przyszedł niestety nie mam żadnych typów bo mój mózg od nadmiaru nauki (biologia mnie wykańcza a chemia to mało powiedziane - spr z całego roku)
OdpowiedzUsuńCzekam na next!
Świetny... na razie tylko tyle mogę napisać... Trochę mnie zdziwiłyście nie zaprzeczę xD ~Nika
OdpowiedzUsuń