15 czerwca 2014

Rozdział XLVI

Komentujesz = wywołujesz uśmiech na mojej twarzy, a co za tym idzie? Kolejny rozdział! Bo Rose w dobrym humorze = nowy rozdział!


Narracja w trzeciej osobie
–Eleanor, mogę wejść – spojrzał na pięciomiesięczną dziewczynkę – albo ja wrócę za chwilę. Kompletnie zapomniałem, że już urodziłaś. Gratulują! Masz śliczną córeczkę, ale teraz poczekaj chwilę skoczę po czekoladę czy coś.. Ale ze mnie idiota!
–Louis nie wygłupiaj się! Wchodź. Idź do salonu, ja położę tylko Sophie. Miałam ją ukołysać, poczekaj dziesięć minut.
Louis usiadł na kanapie w salonie i cierpliwie czekał. Powoli się uspokajał, ale serce wciąż go bolało.
–Co cię do mnie sprowadza? – zapytała El. wchodząc do pomieszczenia.
Chłopak nic nie odpowiedział, wstał i przytulił dziewczynę w falowanych włosach. Po kilku minutach opowiedział wszystko swojej towarzyszce. Ona cierpliwie go wysłuchała, a następnie doradziła mu co ma zrobić.
–Tak naprawdę to nie powinieneś się tak zachowywać. Powinniście spokojnie porozmawiać i wszystko sobie wyjaśnić. Najlepiej by było jakbyś ją teraz przeprosił i spróbował na spokojnie porozmawiać.
–Dzięki za pomoc El. – powiedział i pocałował dziewczynę w policzek – to ja już pójdę – spojrzał na zegarek – jest już prawie dziesiąta.
Dziewczyna odprowadziła go do drzwi i powiedziała że trzyma kciuki. Około godzinę później Louis dotarł do domu. Od razu skierował się do pokoju Rozalie.
–Rose musimy porozmawiać – zamilkł widząc pusty pokój.
–Ona przed chwilą wyjechała – powiedział Harry stojący na korytarzu, a Lou się odwrócił w jego stronę – stary przegiąłeś. Ten koleś narzuca się jej od kilku dni, a ty postąpiłeś jak postąpiłeś. Daj jej teraz odpocząć.Wróci.
Louis poszedł zrezygnowany do swojego pokoju.
–Co ja najlepszego zrobiłem – szepnął.
Wziął do ręki telefon i próbował dodzwonić się do Rozalie, niestety – tak jak on wcześniej – odrzucała każde połączenie. Postanowił napisać jej smsa.
„Rose wróć do domu, porozmawiamy”
„Nie będziesz mi rozkazywać”
–Jestem skończonym idiotą – szepnął i rzucił się na łóżko.
***
Rozalie postanowiła, że pojedzie do swojego taty. Miała z nim bardzo dobre kontakty, więc od razu powiedziała mu o sytuacji która zdarzyła się kilka godzin wcześniej. Tom porozmawiał szczerze ze swoją córką. Razem doszli do wniosku, że dziewczyna zostanie u ojca klika dni, a następnie wróci i szczerze porozmawia z Louisem. Zadzwoniła do Leny, chciała powiedzieć jej kiedy ma zamiar przybyć do Londynu.
–Cześć Rose – powiedziała – słyszałam co się stało. Louis jest bardzo przygnębiony, żałuje, że tak wybuchnął.
–Cześć Lenka. Niech żałuje… Wrócę prawdopodobnie za tydzień, ale teraz muszę kończyć. Przyjechał do mnie Alexander. Pa.
–Pa.
Następnego dnia rano zaspany Liam wszedł do kuchni. Chciał na śniadanie zjeść tosty, zauważył że zostały ostatnie dwa. Włożył je to tostera i uderzył ręką w „wichajster” który odpadł. Liam się nieco przestraszył, wyciągnął kromki. Ułożył odpowiednio zepsutą część i zrobił sobie płatki i usiadł przy stole. Taka sytuacja powtórzyła się także Niallowi, Harremu i Zaynowi. Poprzednicy nie przyznawali się, że coś wiedzą. W końcu do pomieszczenia weszła Lena. Włożyła kromki w odpowiednie miejsce, a po chwili wichajster leżał na podłodze. Schyliła się i go podniosła.
–Chłopaki – wszyscy na nią spojrzeli – wichajster od tostera odpadł.
–Wooow! Lena jaka ty jesteś silna! – powiedział Niall – ciąża ci służy!
[Zaczerpnięte z serialu Rodzinka.pl <od Autorek>]
***
Rozalie kilka dni przed powrotem do Londynu poszła na spacer. Był już prawie wieczór. Bardzo bolał ją brzuch. Przechodząc koło szpitala postanowiła iść do jakiegoś lekarza po tabletki. Niestety jedna z pielęgniarek kazała jej zostać w budynku na noc. Dziewczyna niechętnie się zgodziła, zadzwoniła do taty tłumacząc mu zaistniałą sytuację, i poszła za pielęgniarką. Po kilku minutach została poproszona do gabinetu w celu ustalenia przyczyny bólu.
–Kiedy miała pani ostatnią miesiączkę? – zapytał lekarz, a Rose złapała się za głowę.
–Cholera! Zapomniałam o tym… Nie wiem, nie pamiętam.. chyba w kwietni, a może.. nie wiem – dziewczyna schowała twarz w dłonie.
–Proszę się nie przejmować, zrobimy pani badanie USG i sprawdzimy czy to może być ciąża.
Dziewczyna położyła się na fotelu i podwinęła koszulkę. Nie mogła uwierzyć, że dzieje się to naprawdę. Niedawno Lena przez to przechodziła. Nie chciała popełnić jej błędów, nie zataiłaby takiej informacji przed Louisem, ale oni… oni się pokłócili.
–To jest z pewnością ciąża! Gratuluję. – lekarz uważnie przyglądał się monitorowi, zmarszczył brwi.
–Coś jest nie tak? – zapytała Rozalie, w duszy cieszyła się z zaistniałej sytuacji.
–To mi wygląda na szósty tydzień, czwarty od zapłodnienia, ale… zarodek powinien się już zagnieździć, ale tego nie zrobił – lekarz zamilkł na chwilę, a Rose wstrzymała oddech – nie będę pani okłamywać. Coś jest nie tak jak powinno. – w oczach dziewczyny pojawiły się łzy – musi pani u nas trochę zostać, chyba że woli pani wrócić do swojego lekarza.
–Ja… ja bym wolała wrócić do Londynu.
–Dobrze, jutro rano pani wyjdzie, ale teraz proszę się nie przemęczać i iść do sali.
Rozalie wyszła już następnego dnia. Przyjechał po nią Tom, który od razu zabrał ja do domu. Nie wiedział jak ma zachowywać się wobec swojej córki, nie chciał jej w żaden sposób urazić, zasmucić.
–Tato, ja muszę wrócić… Muszę mu powiedzieć – wyszeptała kobieta trzymając w dłoniach kubek z gorącą melisą.
–Rozumiem cie kochanie. Zarezerwuję bilet.
***
Louis siedział na kanapie i przeglądał najnowszą gazetę. Jego uwagę przykuł pewien artykuł.
„Czy to jest to, o czym myślimy?”
Wczoraj wieczorem na przedmieściach Los Angeles nasi ludzie zauważyli Rozalie Dobrev – dziewczynę Louisa Tomlinsona – pod jedną z tutejszych klinik. Dziewczyna wyszła z budynku dopiero następnego dnia rano (…) Nieoficjalnie mówi się, że lekarze dokonują tam potajemnie aborcji. (…) Czy właśnie taka sprawa sprowadziła tam, tą dziewczynę?
Chłopak nie wiedział, co ma myśleć o tym, co przeczytał. W domu był sam, usłyszał, że ktoś wchodzi do środka. Poszedł wiec sprawdzić, kto to jest. Oparł się o framugę drzwi i w spokoju przyglądał się Rozalie wchodzącej do środka. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, dziewczyna wyglądała jakby była czymś zmartwiona. Miała podkrążone oczy, a delikatny makijaż tego nie zakrywał. Louis podał jej gazetę, a ona z uwagą przeczytała cały tekst.
–To prawda? – zapytał.
–A jak myślisz? – powiedziała ze smutkiem w oczach.
–Myślę, że byś tego nie zrobiła.
–To dobrze myślisz…
Patrzyli na siebie w skupieniu, w końcu Louis zrobił ten pierwszy krok. Podszedł do dziewczyny i ją przytulił.
–Rose przepraszam. Powinienem od razu z Tobą porozmawiać…
–Ja też przepraszam – powiedziała wtulając się w jego tors.
–Możemy teraz porozmawiać?
–Ale walizka…
–Pieprzyć walizkę. Chodź – złapał ją za rękę i pociągnął w stronę salonu.
Usiedli na kanapie, Lou niepewnie objął swoją dziewczynę. Ona oparła głowę na jego ramieniu. Chwilę później szczerze porozmawiali o sytuacji sprzed kilku dni. Doszli do wniosku, że muszą sobie całkowicie zaufać, i że Rose powinna zmienić numer telefonu.
–A co ty robiłaś w tej klinice?
–Louis posłuchaj.. Ja tam dowiedziałam się że jestem w ciąży, ale…
–Nie wkręcasz mnie? – zapytał z uśmiechem.
–Louis… coś jest nie tak. Muszę iść do mojego lekarza, bo… prawdopodobnie stracę dziecko – powiedziała i się rozpłakała.
–To ja wolę, żebyś mnie wkręcała.. – zamilkł na chwilę – kochanie nie płacz. Będzie dobrze.
Louis wziął Rozalie na ręce i zaniósł ją do samochodu. Razem pojechali do szpitala – gdzie znajdował się gabinet lekarza dziewczyny. Miała zostać ona w szpitalu, zrobili jej badania. Niestety wyniki nie były dobre. 
–Nie będę kłamać – powiedział lekarz ze smutkiem w głosie – prawdopodobnie straci pani dziecko. Jest tylko dziesięć procent na to że tak się nie stanie. Musi pani zostać w szpitalu, podamy pani kroplówkę. Jutro rano okaże się czy zostanie pani wkrótce mamą. 
Louis przez cały dzień siedział z Rozalie w szpitalu. Za wszelką cenę próbował ją rozśmieszyć, niestety marnie mu to szło. Sam nie miał nastroju na żarty…
Od kilku godzin ktoś próbował się do nich dodzwonić, oni jednak ignorowali natarczywe urządzenie. Przez cały ten czas trzymali się za ręce i wpatrywali w swoje oczy. W końcu Louis postanowił odebrać.
–Louis, jesteś z Rose? Widziałam jej walizkę. Pogodziliście się?
–Lou, kto dzwoni?
–Daj mi ją do telefonu! – chłopak posłusznie spełnił prośbę Luśki.
–Halo?
–Rose, wszystko okej? Pogodziliście się? Gdzie jesteście?
–Lena ja… ja jestem w szpitalu – dziewczyna zamilkła.
–Ale co się stało? Rose…
W tamtym momencie po policzkach Rozalie pociekły łzy, zaczęła płakać. Louis od razu objął ją ramieniem.
–Napiszę… Ci.. wiadomość – powiedziała przez łzy i się rozłączyła.
Chwilę później wystukała kilka słów. „Jestem w ciąży, ale prawdopodobnie stracę dziecko. Proszę nie informuj o tym chłopaków”
Następnego dnia wszystko było jasne. Niestety nie udało się przetrzymać ciąży. Rozalie i Louis stracili swoje pierwsze nienarodzone dziecko. Dziewczyna nie chciała się z nikim widzieć. Po kilku dniach wróciła do domu, zaszyła się w swoim pokoju i na spokojnie wszystko przemyślała. Od początku coś było nie tak, to nie była jej wina. Musiała się z tym pogodzić.
Dziewczyna wyszła ze swojego pokoju i skierowała się do salonu, gdzie znajdowali się wszyscy domownicy. Gdy weszła do pomieszczenia wszyscy na nią spojrzeli.
–Harry, przytulisz mnie? – zapytała powstrzymując płacz.
Między nią, a Louisem było tak jak dawniej, a może nawet lepiej. Mimo tego chciała poczuć choć trochę ciepła od swojego kuzyna, który zawsze jej we wszystkim pomagał.
Chłopak od razu do niej podszedł i otoczył opiekuńczo ramieniem. Od kiedy dowiedzieli się co się stało, nie wiedzieli jak mają zachowywać się w obecności Rose. Najgorzej czuła się Lena. Samą swoją osobą przypominała przyjaciółce o tym że straciła swoje maleństwo.
Przez kilka kolejnych dni, Rose wraz z Louisem spędzili w samotności bardzo dużo czasu. Siedzieli w pokoju dziewczyny, lub wychodzili na wieczorne spacery. Powoli wszystko wracało do normy.
–Cześć Lena, jak się czujesz? – zapytała pewnego dnia wchodząc do kuchni i widząc swoją przyjaciółkę jedzącą płatki.
–Ymm, jest okej – odparła lekko zmieszana Luśka. W dalszym ciągu nie wiedziała jak ma zachowywać się w obecności swojej przyjaciółki. Bardzo ją kochała, ale zaistniała sytuacja nieco je od siebie oddaliła.
–Lena – dziewczyna usiadła naprzeciwko niej – mi już jest lepiej. Pogodziłam się z tym – złapała ją za rękę – mogę dotknąć – wskazała na brzuch swojej przyjaciółki, a ta pokiwała głową.
Rozalie kucnęła obok Leny i delikatnie dotknęła jej brzucha. Po chwili czuła jak Olivka się porusza.
–Cieszy się, że ją odwiedziłaś.
***
–Louis co to ma być? – powiedział Paul rzucając w chłopaka gazetą.
–Yyyy. Plotki?
–Coś za dużo plotek wokół was – wskazał na niego palcem – najpierw wyjeżdżasz do Ameryki i robią ci tam zdjęcie z dziewczynką krzyczącą „tatusiu” a teraz jeszcze to.
–To nie moja wina!
–Tak nie twoja? A czyja? Moja? Mógłbyś trochę mniej z nią wychodzić?
–Nie Paul! Nie! Wiesz co ci powiem? Rose była w ciąży, ale poroniła! Rozumiesz PORONIŁA!! – wykrzyknął i wyszedł trzaskając przy tym drzwiami.
Koniec Sierpnia
Trasa chłopaków trwała już od dłuższego czasu. Gdy chłopcy mieli próby Rozalie i Lena chodziły po sklepach, oglądały i kupowały ubranka dla dzieciątka. W czasie koncertów przeważnie Lena odpoczywała w łóżku, a Rose była z chłopakami „za kulisami” i nadzorowała przebieg występu. Następnie pisała sprawozdania i tego typu podobne rzeczy oraz aktualizowała informacje na stronie internetowej.
Przygotowania do ślubu Liama i Danielle powoli się zaczynały. Miał odbyć się on dwudziestego września. Razem znaleźli już odpowiednie miejsce, a nad przygotowaniami czuwała przyszła panna młoda.
W lipcu Louis i Rose obchodzili swoją pierwszą rocznicę odkąd są razem. Wybrali się do kina i do restauracji na romantyczną kolację. Bardzo miło spędzili wspólnie czas. Wspominali ubiegły rok, ich wzloty i upadki. Zabawne i mniej zabawne historie.
Termin porodu Leny coraz bardziej się zbliżał. Dziewczyna była już.. dość duża.  Rozalie jako dobra przyjaciółka postanowiła urządzić baby shower! Przyjęcia miało odbyć się już po trasie koncertowej chłopaków. Rose miała już plan. Zaprosiła Kate – dobrą przyjaciółkę Nialla – z którą ona i Lena także się w pewnym sensie zaprzyjaźniły. Miała przybyć tam także koleżanka ciężarnej ze studiów oraz Danielle i Eleanor. Wszystkie dziewczyny miały spędzić miło czas bez chłopaków.
W dniu urodzin Liama, do chłopaka przyjechała jego narzeczona. Ten wspaniały dzień spędzili razem w tylko im znanym miejscu. Około tydzień później trasa koncertowa dobiegła końca, a chłopcy do końca roku mieli wolne – oczywiście nie licząc kilku wywiadów, gali i innych tego typu spotkań.
Czternastego września – tydzień przed ślubem Danielle i Liama – w domu przyszłych małżonków miało odbyć się baby shower. Dani udostępniła dom, z czego Rose bardzo się ucieszyła. Z pomocą starszej dziewczyny wszystko dokładnie urządziła. Różowe baloniki, pluszaki i wiele innych słodkich rzeczy. Wszystko było gotowe, no może prawie. Brakowało gości!
Rozalie pojechała po Lenę, a w tym czasie na miejsce przyjęcia przybyły wszystkie zaproszone osoby. Po około godzinie najlepsze przyjaciółki dotarły na miejsce. Weszły do słodkiego salonu i usłyszały zgodny krzyk „Niespodzianka!” Po chwili Lena otrzymała od każdego mały prezent. Były to głównie ubranka i kosmetyki dla dziecka. Usiadły wygodnie na kanapie i pogrążyły się w rozmowie. Oglądały swoje zdjęcia z dzieciństwa, opowiadały różne śmieszne historie. Eleanor, jako doświadczona mamusia udzielała cennych rad. Po jakimś czasie usłyszały dzwonek do drzwi. Zdziwiona Rozalie chciała pójść otworzyć, lecz nie zdążyła, bo do pokoju weszło pięć przebranych osób. Byli to członkowie One Direction w damskich ubraniach i perukach…
–HARRY! CZY TY MASZ MOJĄ SUKIENKĘ? – krzyknęła zdenerwowana dziewczyna rozpoznając swoją rzecz, a chwilę później wszyscy wybuchnęli śmiechem widząc wchodzącego do pokoju Zayna..
Mianowicie chłopak wyglądał jak ciężarna kobieta! Ubrał jedną z tunik Leny i „nawkładał coś w miejsce brzucha”. Podszedł do oniemiałej dziewczyny i powiedział:
–Widzisz? Teraz jesteśmy w tym jeszcze bardziej razem… - jego wypowiedź przerwała krzycząca Rozalie.
–Louis! Ściągaj te buty! Nie wiesz ile one kosztowały! Jak mi je połamiesz, to nie wiem co ci zrobię!
–Rose, no bo wiesz… obcas się rusza.
–Nieeeeee!
Po około dziesięciu minutach wszystko wróciło do normy. Rozalie się uspokoiła, a chłopcy dołączyli do wspólnej zabawy.
–To my może się przebierzemy?
–A macie ubrania? – w tym momencie Zayn wstał i „wyciągnął z brzucha” ubrania chłopaków.
–Ja niestety nie mogę tak zrobić – prychnęła Lena.
Chłopcy się przebrali, a chwilę później ktoś zadzwonił do drzwi, otworzyć poszła Danielle, a po chwili wróciła z pewną blondynką.
–Niall? – powiedziała nowoprzybyła dziewczyna i spojrzała na chłopaka, który obejmował zdziwioną Kate.

Zachęcam do zadawania pytań na asku! <klik>

POD ROZDZIAŁEM PROSZĘ O KOMENTARZE DOTYCZĄCE TYLKO OPINII O NICH. INNE BĘDĘ USUWANE!

Witajcie w ten pochmurny dzień. U was też tak zimno? Mi zamarzamy, jest 15 czerwca a my w kurtkach biegamy! To straszne.. Rozdział jest w połowie smutny, ale to musiało kiedyś nastąpić. Ale mimo wszystko zachęcamy do czytania i czekamy na wasze opinie! :) I zachęcamy również do zadawania pytań na asku. Chętnie odpowiemy <klik>
Nie będę przedłużać, bo nie ma po co. Pozdrawiam i do następnego! :)
Rose x

5 komentarzy:

  1. Witajcie 'znalazłam wczoraj waszego bloga i nir mogłam sie oderwać od waszego bloga.SUPER.A te wesołe momenty doprowadziły mnie do napadu śmiechu co troche dziwnie wyglądało:rżeć patrząc się na tel.Chciałam napisać że nie mam naście lat i nie znam zespołu ale będę z wami do końca opowiadania bo jest zarąbiste.pozdrawiam Was dziewczyny-wasza czytelniczka Ewa :

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj kochana! :*
    Rose zaczyna mnie naprawdę denerwować! Jak mogła od tak sobie wyjechać, hm? Louis źle postąpił, ale przynajmniej chciał z nią potem szczerze porozmawiać, a nie jak Rose się chować! Coraz bardziej zaczyna przeginać. Jeszcze te słowa " niech żałuje" a ona to co? Przecież on nic w sumie takiego strasznego nie zrobił! Kłótnie sie zdarzają, a ona jak będzie za każdym razem uciekać do ojca do nic z tego związku nie będzie... :c. Niech się dziewczyna opamięta! :)
    Jest! Wreszcie wszystko ułożyło się między nimi, ale ta ciąża... Biedna Rose. Teraz Lena będzie jej przypominała o tym, że straciła dziecko... Szkoda, że nie dowiedziała się o tej ciąży wcześniej ;/.
    Podziwiam Rose, bo nie patrząc na to iż straciła dziecko to zrobiła imprezę dla Leny, ja chyba nie byłabym w stanie tego zrobić po takich przeżyciach...
    Z komentarzami lepiej? Bo widze, że już nawet o tym nie wspominasz...
    Kiedy w końcu porozmawiamy? :c
    Dzisiaj nie będę Ci truć :D. Nie mam w ogóle chęci dzisiaj nic robić... Opowiem Ci, jak będziesz dostępna na gg :). Idę czytać książkę.
    Trzymaj się!
    Amy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem ciekawa kto przyszedł niestety nie mam żadnych typów bo mój mózg od nadmiaru nauki (biologia mnie wykańcza a chemia to mało powiedziane - spr z całego roku)
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny... na razie tylko tyle mogę napisać... Trochę mnie zdziwiłyście nie zaprzeczę xD ~Nika

    OdpowiedzUsuń