25 kwietnia 2014

Rozdział XXXIX


HISTORIA PEWNEJ PRZYJAŹNI <KLIK>
Komentujesz = wywołujesz uśmiech na mojej twarzy, a co za tym idzie? Kolejny rozdział! Bo Rose w dobrym humorze = nowy rozdział!
Oczami Leny 18 stycznia
Była sobota, od samego rana padał okropny deszcz. Kroiłam ogórka na kanapkę, ale jak to ja zaczęłam patrzeć na spadające z nieba krople. Moja nieuwaga sprawiła, że nóż przeciął mi palec, z którego zaraz pociekła szkarłatna ciecz. Syknęłam z bólu – na szczęście nie był wielki – i poszłam do salonu, w którym siedziała Rose z Louisem, chciałam się ich zapytać czy wiedzą gdzie są plastry. W chwili, gdy wchodziłam do pomieszczenia chłopak – nie wiem, jakim sposobem – walnął nosem w stół! Jemu także zaczęła lecieć krew. Rose zrobiła się bardzo blada i szeptała, że zaraz zemdleje. Na skutki nie musieliśmy długo czekać. Chwilę później leżała nieprzytomna na stole. Zastanawiałam się czy to jest dzień wypadków. Jakim sposobem mogły przydarzyć nam się te rzeczy. Niestety to był dopiero początek.  Podbiegłam do dziewczyny i próbowałam ją obudzić, Lou nie wiedział, co robić, zaczął panikować. Lekko klepałam ją po policzku aż otworzyła oczy. Uśmiechnęła się, ale gdy zobaczyła mój palec zemdlała ponownie.
– Harry! – krzyknęłam
Już po chwili chłopak zbiegł po schodach, a widząc nieprzytomną Ross przyśpieszył kroku. Na jego drodze leżał but, niestety chłopak go nie zauważył, potknął się i gdyby nie Niall idący z drugiej strony wszystko byłoby w porządku. Blondyn niósł w ręce talerz, który na wskutek uderzenia upadł na jego stopę, rozbijając się i kalecząc wszystko dookoła. Byłam pewna, to był dzień wypadków.
– Liam, dzwoń po pogotowie! – krzyknął Harry – Lou zaraz się wykrwawi, Rose jest nieprzytomna, Niall ma pokaleczoną stopę, a ja chyba skręciłem kostkę. 
Po schodach zbiegł Liam i próbował opanować sytuację. Najpierw zadzwonił na pogotowie, później próbował obudzić Rose, a gdy to mu się udało zajął się nogą Nialla. Ja próbowałam opanować krwotok z nosa. Po chwili było słychać dźwięk karetki. Zayn pobiegł otworzyć drzwi. Usłyszałam wielki huk.
– Aaaaa – wydarł się Malik
Chwilę później trzymając się za nos, wszedł do salonu razem z ratownikami. Jak się później okazało jeden z ratowników otwierając drzwi walnął chłopaka prosto w nos... 

25 stycznia
Dzień wypadków skończył się na kanapie przez telewizorem, prawie każdy z nas był poszkodowany. Oczywiście oprócz Liama, nasz tatuś nie spisał się w ten dzień za dobrze i nie dopilnował swoich dzieci.
Usiadłam obok Rose, która zawzięcie mówiła coś do Nialla.
– Ale Rose, zrozum! Ja nie mam dziewczyny od… nawet nie pamiętam, od kiedy! Ja po prostu jestem brzydki i żadna mnie nie chce! – załamał ręce.
– Niall, mówiłam ci już coś na ten temat! Jesteś ślicznym słodziaczkiem! – chłopak już chciał coś powiedzieć, ale Rose nie pozwoliła mu dojść do słowa – A tak na poprawę humoru ja i Lena – wskazała na mnie – pójdziemy z tobą na ciastko! Co ty na to?
– No możemy pójść – powiedział rozpromieniony. 
I tak zrobiliśmy. Ubraliśmy się i nogami poszliśmy do kafejki niedaleko. Zamówiliśmy cappuccino i po kremówce. Jedząc ciągle komplementowałyśmy Nialla, a on słodko – w niektórych momentach – się rumienił. Gdy my zjadłyśmy prawie połowę placka, Niall zajadał się już kolejnym. Niedaleko naszego stolika siedziała dziewczyna, która kogoś mi przypominała, ale nie miałam pojęcia kogo. Miała długie brązowe włosy, moją uwagę przykuł jej promienny uśmiech. Byłam pewna, że ja skądś znam. Pokazałam ją moim towarzyszom. Od tamtej pory Niall, co chwilę zaglądał w tamtą stronę. Widać było, że dziewczyna jest zniecierpliwiona i na kogoś czeka. Po jakimś czasie – i jej piątym, jeśli się nie pomyliłam ciastku – podszedł do niej jakiś chłopak.
– Czekam na ciebie już piętnaście minut! – spojrzała na zegarek z wyrzutem – przepraszam, mój błąd dwadzieścia pięć minut!
– No weź się tak nie bulwersuj! Czy kazałem ci to robić? Trzeba było sobie pójść!
Według mnie to nie był mężczyzna tylko cham! Jak można odzywać się tak do kobiety!
– I ty uważasz się za mojego chłopaka – prychnęła.
– Wiesz co? Dobry pomysł! Zrywam z tobą!
Po policzkach dziewczyny pociekły łzy. Wzięła do ręki talerzyk i rzuciła mu go na głowę, po czym wybiegła z płaczem na zewnątrz.
– Wiecie co dziewczyny – powiedział pośpiesznie Niall – ja jeszcze gdzieś wstąpię i wrócę do domu – wstał, dał nam po buziaku w policzek i wybiegł. 
– I on myślał, że nie będziemy wiedzieć gdzie poszedł? – Rose popatrzyła na mnie z wielkim uśmiechem – widzisz, dzięki nam Niall zakochał się w Kate!
– Skąd ty znasz jej imię? – może ja naprawdę znam tą dziewczynę? Jeśli Rose zna jej imię..
– Przecież to jest ta modelka Kate! Kate.. no jakaś tam. Nigdy nie pamiętałam jej nazwiska.
Zaśmiałyśmy się, dokończyłyśmy pić, zapłaciłyśmy za wszystko i powolnym krokiem wróciłyśmy do domu.
Już w salonie, na kanapie znalazłyśmy Louisa i Zayna, chłopcy gdy nas zobaczyli zaczęli głośno lamentować.
– Rose – sapnął Lou – strasznie mnie boli żołądek.. Może ze mną też gdzieś pójdziesz? I pomasujesz? – uśmiechnął się.
– Och Louis, ty mój biedaczku poczekaj chwilkę – powiedziała i poszła do kuchni.
Uśmiechnęłam się do nich, a Zayn zaczął coś mamrotać pod nosem.
– Lenaaaa, włosy mi wypadają! – powiedział łapiąc się za głowę. Po chwili oderwał od niej rękę i pokazał mi garść ciemnych włosów. 
Bardzo się przestraszyłam, ale nie panikowałam. Podeszłam do nich i lepiej się im przyjrzałam. Były dłuższe niż te Zayna, i się kręciły. Byłam pewna, że to nie są jego włosy. Przyglądałam im się chwilę, podeszła do nas Rose niosąc coś na łyżeczce.
– Lou, mam dla ciebie krople żołądkowe. Otwieraj pyszczek – zaczęłam się głośno śmiać, a Lou zrobił dziwną minę. Wziął od swojej dziewczyny tą nieszczęsną łyżeczkę, a po schodach zbiegł Harry.
– Rose, czyściłaś moją szczotkę? Bo jakimś cudem nie ma na niej moich włosów, co mi wypadły.
Popatrzyłam znacząco na Malika, a on się strasznie zmieszał. Wybełkotał coś i uciekł do kuchni. Louis widząc, że nikt nie zwraca na niego uwagi, wrzucił do doniczki z kwiatkiem leki, które przyniosła mu Rose i z wielkim uśmiechem na ustach oddał jej łyżeczkę.
– Grzeczny chłopiec – powiedziała i pocałowała go w czubek głowy.

Oczami Zayna, 27 stycznia
Siedziałem na łóżku, a przed oczami miałem pamiętną noc w górach. Nie mogłem o tym zapomnieć, chciałem, ale nie mogłem. Straciłem nadzieję na to, że może się kiedyś zwiążemy. Chciałem, z całego serca pragnąłem stworzyć z Leną piękną parę. Przeczesałem dłonią włosy i wstałem z łóżka. Postanowiłem, że pójdę do salonu po coś do picia. Przechodząc obok pokoju Luśki usłyszałem jakieś jęki.
– Aaaa! Ała, to boli – przysunąłem się do drzwi, żeby lepiej słyszeć – nie mógłbyś się postarać i robić tego trochę delikatniej?
– Przepraszam – czy to był Niall? – robię to pierwszy raz, a ty?
– Ał! Ja już pierwszy mam za sobą, ale proszę rób to delikatniej.
Cały zesztywniałem, czy oni robili to, o czym myślałem? Byłem prawie w stu procentach przekonany, że tak. Jednak ciekawość zwyciężyła, otworzyłem szeroko drzwi.
– Co tu robicie?
Siedzieli na łóżku, Lena z przodu, a Niall z tyłu. Chłopak trzymał ręce w jej włosach, a ona siedziała lekko przychylona do przodu.
– Niall mi czesze włosy, a co? – powiedziała Lena – zrobił mi się straszny kołtun i nie mogłam sobie z nim poradzić, a że Rose mizia się na kanapie z Louisem to nie chciałam im przeszkadzać. 
Zmieszany wyszedłem z pokoju, co ja sobie myślałem?

Oczami Rose, 29 stycznia
Leżałam z Louisem w jego pokoju, rozmawialiśmy na różne tematy. To była taka rozmowa bez tabu.
– Jesteś dziewicą? – wypalił nagle, spojrzałam na niego lekko zaskoczona. Z pewnością nie spodziewałam się takiego pytania. 
– Nie – teraz to on był zaskoczony, spojrzał na mnie z pytaniem w oczach – ale nie chce o tym rozmawiać – uśmiechnęłam się do niego – ty pewnie swój pierwszy raz masz też za sobą, prawda? – Louis pokiwał głową na tak.
– Szkoda gadać, to był niewypał – oboje się zaśmialiśmy – mamy podobne wspomnienia.
Zastanawiałam się chwilę, co powiedzieć. Już od jakiegoś czasu myślałam o tym, czy chcę aż tak zbliżyć się z Lou, jeszcze zanim Lena powiedziała mi o swojej przygodzie.
– A czy ty.. ty – zaczął się jąkać – chciałabyś kiedyś, wiesz w najbliższej przyszłości zrobić to ze mną – spodziewałam się tego pytania.
– Myślę, że tak – powiedziałam, a Louis się szeroko uśmiechnął.
– A bierzesz może tabletki? – zapytał z cwanym uśmiechem i błyskiem w oku.
– Szczerze to jeszcze nie, ale mam zamiar iść do ginekologa. Mamy z Leną iść oddać krew, najpierw zrobimy wszystkie badania, a jak będą już wyniki, to będziemy się dzielić krwią z potrzebującymi. Już się nawet umówiłyśmy, a do ginekologa też się zapisałam, więc.. – uśmiechnęłam się – a ty jesteś zabezpieczony?
Louis szeroko się uśmiechnął, sięgnął ręką w stronę piórnika leżącego na szafce nocnej, a tak nawiasem mówiąc to zawsze zastanawiałam się, po co on trzyma ten piórnik. [Chodzi o taki piórnik saszetkę, wiecie o co chodzi prawda? <od Rose>] Otworzył go uśmiechnął się chytrze, patrzyłam na niego uważnie, włożył rękę do środka, chwilę ją tam potrzymał i szybko wyjął jedną prezerwatywę, którą rzucił mi na kolana.
– Serio Louis, serio? W piórniku? – zaczęłam się tak śmiać, że nie mogłam przestać, a mój chłopak do mnie dołączył. 
Po kilku minutach Louis mnie pocałował, a ja ten pocałunek odwzajemniłam. Po chwili zszedł pocałunkami na moją szyję.
– Rose – wysapał – a może, może…
Wiedziałam, o co mu chodzi, pocałowałam go i zaczęłam rozpinać jego koszulę, która wylądowała na lampie – na suficie oczywiście [Nie mogłam się powstrzymać przepraszam... Muszę wam o tym powiedzieć! Ostatnio na lampie wisiały moje skarpetki :D Zasługa mojej kochanej siostrzyczki i jej partnera <od Rose>] – Louis ściągnął moją koszulkę. Położył się na mnie dalej całując, poczułam wybrzuszenie w okolicach jego rozporka. Wszystko potoczyłoby się inaczej gdyby nie jeden – czasem bardzo denerwujący – człowiek.
– Rose, nie tak ostro – do pokoju wpadł Harry, a ja zrobiłam się cała czerwona – że tak na lampę? No wiesz co! – złapał się za głowę – O nie! Rose, przecież ty masz teraz dni płodne! Co by było, gdybym nie wszedł – ponownie złapał się za głowę i wyszedł z pokoju. 
Położyłam się na brzuchu i głośno westchnęłam. Chciałam to zrobić, bardzo chciałam. Ale on musiał nam przerwać!
 – Lou – powiedziałam, a chłopak na mnie spojrzał – proponuję zimny prysznic.
Wyszczerzyłam się do niego, zeszłam z łóżka, ubrałam swoją koszulkę, pocałowałam go lekko w usta i poszłam do salonu. Usiadałam na kanapie obok Leny i zaczęłam oglądać jakiś serial. Wydawało mi się, że był to „Home and Away” ale nie byłam pewna. [Teraz też nie mogłam się powstrzymać :D Ale gdy byłam w Londynie to oglądałam ten serial trochę, porąbane to jest! :D <od Rose>] Po kilku minutach do pomieszczenia wpadł Lou, usiadł obok mnie i wtulił się w moją szyję. Harry co chwile wysyłał nam znaczące spojrzenia, ale ja udawałam, że tego nie widzę.

Oczami Leny, 30 stycznia
Siedziałyśmy z Rose w salonie i bawiłyśmy się czerwonym balonem, który chwilę szybciej nadmuchałyśmy. Rose znalazła go w swojej szafce i nie miała pojęcie skąd on się tam wziął.
– Ej Lena! Pamiętasz jak w przedszkolu były takie zawody – podrapała się po głowie – no wiesz, musieliśmy trzymać balon pomiędzy swoimi czołami..
– No było coś takiego! – powiedziałam podekscytowana – wygrałyśmy wtedy! Z tymi no, Bartkiem i, i jeszcze jakimś chłopakiem, nie pamiętam jak on się nazywał. 
– Hmmm, Mateusz!
–Tak! – krzyknęłyśmy obie
– Rose – zaczęłam, a dziewczyna na mnie spojrzała – a może pobijemy nasz rekord?
– Ej, to dobry pomysł! Pamiętasz ile miałyśmy?
– Hmm, chyba 29 minut i 59 sekund. Haha, prawie pół godziny wytrzymałyśmy. 
I właśnie w taki oto sposób przez prawie trzydzieści minut siedziałyśmy na podłodze i czołami przytrzymywałyśmy balonik. Gdy dochodziło nam już prawie trzydzieści minut usłyszałyśmy otwierające się drzwi wejściowe, a po chwili śmiechy chłopców.
– O nie! – jęknęłam.
– Może nie wejdą – szepnęła Rose – zostało tylko dwadzieścia sekund. 
Modliłyśmy się w duszy, żeby wytrzymali jeszcze te kilka sekund.
– Cześć dziewczyny – do pomieszczenia wpadł Niall – co wy tu robicie?
– Lena spokojnie trzy sekundy! – krzyknęła podenerwowana Rose, a Niall zaczął biec w naszą stronę.
Byłam pewna, że chciał zabrać nam balon w chwili, gdy nam go zabrał minęło pół godziny i rekord został pobity! Zaczęłyśmy skakać ze szczęścia, a chłopcy z rozbawieniem się nam przyglądali. 

8 lutego
Urodziny Harrego spędziliśmy w klubie na wspólnej zabawie. Była z nami Danielle, Perrie i wiele innych znajomych. Zabawa była bardzo udana mimo tego, że Zayn większość czasu spędził z Perrie, co mimo wszystko było dla mnie ciężkie. Większość czasu spędziłam z Harrym, Niall zaczął spotykać się z Kate, okazało się, że dziewczyna ma na nazwisko Young. Była z niej bardzo miła osoba.
Siedziałyśmy z Rose w salonie i wspominałyśmy stare dobre czasy w gimnazjum.
– A pamiętasz naszego wychowawcę? – zapytałam po chwili.
– Jasia? Jakbym mogła go nie pamiętać? – uśmiechnęła się – pamiętam te jego tłumaczenie na biologii. Mówi coś mówi, aż nagle się zacina, a po kilkunastu sekundach: „Co ja mówiłem?” – Wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem. 
– A pamiętasz jak byłyśmy z nim na wycieczce klasowej i tak szłyśmy z nim na końcu i on potknął się o coś i zarył twarzą w błoto.
– Hahaha, tak – zaczęłam się śmiać – a jaka reakcja klasy była! Zupełnie wtedy jak z tym kościotrupem.
– Jakim kościotrupem?
– A.. bo ciebie wtedy nie było na lekcji. Jasiu się cofał w klasie patrząc na tablicę, i zapomniał, że za plecami ma kościotrupa, mieliśmy wtedy lekcje o tych kościach wszystkich, wiesz. No i biedny na niego wpadł i razem upadli na podłogę!
***
– Ej! My miałyśmy iść po wyniki badań krwi – powiedziała po chwili Rose.
Dwa dni temu byłyśmy w szpitalu, aby zrobić badania, chciałyśmy oddać krew. Z głowy wyleciało mi to, że już czas iść po wyniki. Ubrałyśmy się cieplej, powiadomiłyśmy chłopaków o naszych zamiarach. Wsiadłyśmy do samochodu Rose i pojechałyśmy do odpowiedniego szpitala. Po jakimś czasie byłyśmy już na szpitalnym korytarzu. Rose dostała wyniki od pielęgniarki, mi kazano iść do lekarza. Byłam przerażona, zastanawiałam się czy jestem na coś chora, przecież jakby było wszystko w porządku to pielęgniarka dałaby mi wyniki. Weszłam do gabinetu, byłam przerażona. W pomieszczeniu siedział starszy mężczyzna, który kazał mi usiąść. Na drżących nogach podeszłam do niego i zajęłam miejsce.
– Sprawa nie jest zbyt poważna, więc proszę się nie denerwować – odetchnęłam z ulgą – na podstawie pani badań krwi wynika – lekarz spojrzał na mnie i zrobił krótką pauzę – że jest pani w ciąży.
Siedziałam na krześle jak sparaliżowana.  Ja w ciąży? Czy to był żart? Jak tak to głupi.. Czułam jak krew odpływa mi z twarzy. W głowie zaczęłam liczyć tygodnie od ostatniej miesiączki.
– To dlatego mi się spóźnia – szepnęłam – a ja zwalałam to na stres. 
– Proszę iść do gabinetu numer 269, jest to gabinet ginekologiczny, lekarz zrobi pani USG i stwierdzi czy to na pewno jest ciąża. 
Wyszłam z gabinetu i nie zważając na Rose poszłam w stronę wyjścia.
– Lena czekaj – usłyszałam za sobą, ale mimo to się nie zatrzymałam – Lena! Lena czekaj mówię coś do ciebie. 
Rose złapała mnie za ramie, gdy byłam tuż przed wyjściem.
– Co ci powiedział lekarz?
– Wyjdźmy na zewnątrz.
Stanęłyśmy pod ścianą, Rozalie patrzyła na mnie wyczekująca.
– Jestem w ciąży!
– Co? – przerwała na chwilę – Ojej. Ale, że jak?
– No jakoś tak – powiedziałam zszokowana – zostałam skierowana do ginekologa.
– Mogę iść z tobą – powiedziała.
– Byłoby miło.
Więc poszłyśmy. Rose podtrzymywała mnie na duchu. Obawiałam się tego spotkania. Modliłam się o to żeby moje wyniki pomylili z innymi. Po chwili weszłyśmy do gabinetu, ginekolog spojrzał na nas zdziwiony.
– Ymm, jestem przyjaciółką Leny – zaczęła Rose – a ona nie chciała być sama w tej ważnej chwili – mężczyzna pokiwał głową i kazał nam usiąść. 
– Kiedy miała pani ostatnią miesiączkę?
– Siódmego grudnia – wyjąknęłam.
Lekarz zadał mi jeszcze parę pytań, a później wykonał badanie USG. Leżałam z zamkniętymi oczami, a Rose mocno trzymała mnie za rękę. Po chwili usłyszałam coś, jakby szybkie bicie serca.
– Gratulacje! Jest pani w ciąży, a to co teraz słyszymy to bicie serca pani dzieciątka – w oczach stanęły mi łzy i nie byłam do końca pewna czy są to łzy szczęścia...

Zachęcam do zadawania pytań na asku! <klik>
POD ROZDZIAŁEM PROSZĘ O KOMENTARZE DOTYCZĄCE TYLKO OPINII O NICH. INNE BĘDĘ USUWANE!

 PROSZĘ PRZECZYTAJ TO JEST NAPRAWDĘ WAŻNE !!

Hej! Tak na początek powiem wam, że pewnie większość spodziewała się takiego obrotu spraw. Ciąża Leny została stworzona już w dniu powstania pomysłu na to opowiadanie :) 
Ale nie o tym chciałam dzisiaj mówić. To będzie trochę dłuższa wypowiedź, wiec proszę dotrwajcie do końca :)
Od dość dawna nie napisałam żadnego rozdziału, poruszałam tę sprawę już nie jeden raz, ale wychodziło to z dość marnym skutkiem. Teraz nie miałam czasu, bo zbliżały się egzaminy, a nauczyciele wariowali. A za jakiś tydzień w moim życiu bardzo dużo się zmieni... To jest dość prywatna sprawa, więc nie chcę o tym pisać. Chodzi o to, że nie wiem czy będę miała dużo wolnego czasu...
 Mimo iż rozdziały mam zaplanowane już do końca roku szkolnego, to nie wiem jak będzie później. Czy w ogóle uda mi się to wszystko zakończyć, naprawdę nie wiem jak to będzie...
 I tutaj jest takie pytanie do was. Wolelibyście, żeby rozdziały były dodawane co tydzień i jak mi się skończą to blog zostałby zawieszony aż do napisania kolejnych rozdziałów, czy wolicie aby rozdziały były dodawane co dwa tygodnie?
 Jest jeszcze do tego opcja taka, że przy dodawaniu co tydzień i ewentualnym zawieszeniu (nie umiem sensownie skończyć tego zdania :D) no po prostu chodzi mi o to, że niekoniecznie to zawieszenie będzie. Może się okazać, że wena magicznie wróci (wątpię w to) i zawieszenie nie będzie konieczne ;)
Ten temat już zakańczam i powiem wam, że zjebałam za przeproszeniem matematykę. Liczyłam na 90% a prawdopodobnie będzie 70% jestem kompletnie załamana. A było to banalne! Tylko cudowna Rose musi się pomylić w najłatwiejszych zadaniach jakie są możliwe :(   2+2=5
 I tak na koniec jeśli ktoś ma podły humor (tak jak ja) to zapraszam do przeglądania nominacji <klik> Jedna z nich jest tak na śmiesznie :) Zamiast uczyć się wiązań z chemii właśnie to robiłyśmy :) A tak btw. wiązań na szczęście nie było. :D
 Buziaki i do następnego!
                                       Rose
Zachęcam do głosowanie w ankiecie! :)

8 komentarzy:

  1. Haha :D. Zgadzam się to dzień wypadków. Biedna Rose musiała na to patrzeć, a potem nie wytrzymała i zemdlała. Ja sama nie znoszę widoku krwi, ale na szczęście nie mdleje :).
    Ale z Louisa niegrzeczny chłopiec! Ładnie to tak wyrzucać lekarstwa do doniczki z kwiatkiem? :D Jeszcze Zayn... Kurcze pogadaj chłopaku z Leną, a nie! Ogarnij się człowieku i rusz tyłek. Działaj! Dziwię się, że Lena w ogóle chce go widzieć na oczy...
    Te włosy Harrego mnie rozwaliły, tylko dlaczego te włosy ze szczotki znalazły się u Zayna? :). Magia? :D
    Niall poszedł do Kate? Może stworzą śliczną pare?
    Niall musi się słodko rumienić ;p.
    W ogóle ten chlopak Kate zachował się jak cham i gbur. Niestety chyba przystojni faceci z fajnym charakterem to gatunek wymarły ;/.
    Zayn mnie rozbroił. Lena i Niall? Nie pasują do siebie. Przynajmniej dobrze, że otworzył drzwi i zobaczył wszystko. Teraz ma pewność, że nic nieprzyzwoitego tam nie robili :D.
    Harry czemu im przerwałeś w takiej sytuacji?
    Dobrze, że Rose i Lou się dogadują :). Louis jest taki słoodki ( wiem powtarzam się xD ). Jednak może to dobrze, że im przerwano? Już Lena miała przygodę swojego życia ostatnio i Zayn jeszcze z nią o tym nie porozmawiał! Nie rozumiem tego faceta -,-.
    Z kim Rose spała? Mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości to wyjaśnisz :D.
    Jest! Niall im nie przerwał, chyba pierwszy raz w życiu :p.
    Wiedziałam, że Niall zacznie się spotykać z Kate :D.
    Fajnie tak czasem powspominać :).
    Kościotrup mnie rozwalił xD. Chciałabym sobie wyobrazić Jasia zbierającego kości, które pewnie się rozsypały po podłodze.
    Sala 269? Przypadek? Nie sądzę :D
    Kurcze... Biedna Lena... Z jednej strony się ciesze, że jest w ciąży ( chociaż uważam, że jest trochę za młoda :D ), a po drugie kurcze ciężko jej teraz będzie i jak zareaguje Zayn? Będzie się cieszył, czy też może odwrotnie?
    Ciesze się, że masz tyle nominacji!
    Nie powiem, żebyś się nie przejmowała, bo to zupełnie nie prawda. Kurczę nie wiem co zrobić jeszcze, aby ludzie zaczeli Ci komentowac rozdziały ;/. Może wena przyjdzie?
    Ja jestem za tym, abyś dodawała rozdziały co dwa tygodnie, a nie zawieszała, bo możesz do tego nie wrócić ( oczywiście ja ci nie pozwolę, bo przyjadę i wiesz co będzie! Dostaniesz opiernicz! ) Wena wróci, to tylko kwestia czasu...
    Trzymaj się i życzę duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużo weny!
    Amy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam! Po prostu wiedziałam że ona będzie w ciąży!
    Jestem ciekawa co na to Zayn.....
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeeeej wiedziałam!!! :D Lena w ciąży!!! Jestem genialna ;) fajne to masz baaaardzo mi się podoba i nie raz już to pisałam. Myślę że lepiej będzie jak będziesz dodawać co tydzień. Wena na pewno wróci a jak nie to wbije ci ją do głowy ;)) rozdział jest eeekstra! Pozdrawiam i życzęę duuuuużo weny ~ Misia

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział dziewczyny!!! Bardzo fajnego bloga macie , a ja muszę jeszcze SPORO nadrobić :-) życzę wam dużo weny i pozdrawiam - Adusia

    P.S- jak słodko że Lena jest w ciąży <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietne! Lena w ciazy :o ciekawe jak Zayn sie i tym dowie, to co zrobi. Ja osobiscie chcialabym abys dodawala rozdzialy raz w tygodniu, w wybranym dniu, na przyklad w sobote.

    OdpowiedzUsuń
  6. Matko, będzie ciekawie... Już nie mogę się doczekać <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej! :) Rozdział jest świetny, naprawdę fajnie się go czyta :) Jak zawsze ;)
    Rozbroił mnie ten moment: "Niall mi czesze włosy, a co?" - myślałam, że z krzesła spadnę :D
    A końcówka... no cóż, końcówka powala. Ciąża? Nie spodziewałam się tego, w sumie trochę zapomniałam i ... Ojej. Co to teraz będzie? Dziecko i kariera? Oj, będzie się działo...
    Czekam na kolejny :) +Wolę, żeby rozdziały dodawane były tak jak do tej pory :)
    Ps. W sumie to głupio się przyznać, ale ja tak naprawdę od dłuższego czasu czytam waszego bloga, tylko po prostu nie komentuję... Wiem, że to dziwne, ale po prostu albo nie wiem co napisać albo zapomnę i tak jakoś wychodzi... Dzisiaj się zebrałam i powiedziałam sobie: "Masz coś napisać!" no więc piszę... :) Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewacie, ale myślę, że nie jestem jedyna. Zapewne wiele osób czyta ale nie komentuje. Dlatego po prostu nie patrzcie ile macie komentarzy bo one nie są ważne. Jestem pewna, że ludzie doceniają wasz czas który poświęcacie temu opowiadaniu, ale to po prostu lenie, takie jak ja :D
    I to chyba tyle... Nie obiecuję, że będę komentować, bo nie chcę składać obietnic których nie dotrzymam. Ale pamiętajcie, że jestem z wami :)
    Pozdrawiam i całuję, Lisa.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahahha Świetny rozdział!
    Biedny Malik! Myślał, że oni tam, coś ten teges, a on jej czesał włosy hahahahaha
    Sala 269? tak wiem, trudno jest się powstrzymać xD
    A teraz jeszcze dziecko! Ciekawa jestem jak to będzie. Oby Malik nie zachował się jak cham i nie zaczął się umawiać z Perrie. Mam nadzieję, że jakoś to wymyśliłyście dla dobra Leny :)

    OdpowiedzUsuń