27 grudnia 2013

Rozdział XXII

Hej! Jak minęły wam święta? Dużo kilogramów przybyło? :D Mamy nadzieję, że spodoba Was się ten rozdział! :) Myślę, że w związku z dwoma sytuacjami spodoba wam się na pewno :D

Dzisiaj nie będę przedłużać, zapraszam do czytania! No i oczywiście zachęcam do komentowania :)
Rose&Lena xxx
Ps. Przypominam anonimkom o podpisywaniu się!

EDIT

31.12.2013r będziemy z Leną dostępne na asku i gg! :) Możecie śmiało pisać, zadawać pytania!! :) Na pewno odpowiemy :D
Prawdopodobnie będziemy między godziną 17:00 a 00:00 :D

Komentujesz = wywołujesz uśmiech na mojej twarzy, a co za tym idzie? Kolejny rozdział! Bo Rose w dobrym humorze = nowy rozdział!


Oczami Leny

Leżę w szpitalnym łóżku, i wpatruję się w sufit. Przez mój „pokój” przechodzi wiele osób, ale nie zwracam na nich uwagi. Czułam tu czyjąś obecność, ale nie wiedziałam czyją… Ktoś wszedł do pomieszczenia i podszedł do mojego łóżka. Ta osoba złapała mnie za rękę. Odwróciłam głowę w jej stronę, to była Rose. Co ona tu robi? Chciałam się do niej uśmiechnąć, ale nie potrafiłam. Po policzku spłynęła mi łza. Ross mnie przytuliła.
–Lena nie płacz! On nie chciałby żebyś teraz się załamała! Teraz jest w niebie, jest małym aniołkiem, może nawet spotkał moją mamę? Teraz patrzą na nas z góry i chcą dodać otuchy, chociaż nie mogą nic nam przekazać. Pamiętasz te słowa: „Coś się kończy, żeby coś mogło się zacząć?” – pokiwałam głową– może Bóg celowo zabrał nam Filipka, żeby coś innego mogło się stać?
– Mógł zabrać mnie, a nie jego– szepnęłam.
– A może to jest związane właśnie z tobą? Nie obwiniaj się o jego śmierć, proszę Cie zrób to dla mnie, dla chłopaków. Chcieli tu przylecieć ze mną, ale wiesz jakby to się skończyło. Louis już raz zaryzykował, ale na szczęście nic się nie stało.
Ona ma rację, muszę się wziąć w garść. Przynajmniej na jakiś czas. Później zobaczą, że ze mną jest wszystko w porządku, i będę mogła zrobić co będę chciała. 

***

Dzisiaj wypisali mnie ze szpitala. Siedzę w pokoju ze spuszczoną głową i przytulam ulubionego misia Filipka, obok mnie leżą ubrania <klik>, które muszę ubrać. Za godzinę będzie pogrzeb. Pełno ludzi kręci się po domu, ale ja chce być sama. Usłyszałam pukanie do drzwi, nie zareagowałam. Drzwi się otworzyły, popatrzyłam w ich stronę. Stała tam Rose. <klik>
–Lena ubieraj się, już czas.
Wykonałam jej „polecenie”, razem przytulone zeszłyśmy na dół. Podeszłam do malutkiej trumienki mojego braciszka. Złapałam za jego rączkę, i położyłam mu misia. Zawsze z nim spał. Niech razem z nim pójdzie w tę ostatnią drogę, która przyszła tak wcześnie. 

***

Stałam na cmentarzu i nie mogłam powstrzymać łez. Właśnie wkładają trumnę z ciałkiem mojego braciszka do ziemi. Nikt nie potrafił powstrzymać łez, wszyscy płaczą, nawet ksiądz…

Oczami Rozalie

Stałam i podtrzymywałam Lenę jedną ręką, z drugiej strony stał Kuba. Łzy leciały mi po policzkach wielkimi strumieniami. Będzie mi brakować tego malca… Mamo jeśli mnie w jakiś sposób słyszysz, proszę zaopiekuj się Filipkiem. On jest jeszcze taki malutki, proszę. Wiem, że to zrobisz, bo mnie kochasz. Musiałaś mnie opuścić, ale wiem, że mi pomagasz, i nadal kochasz… Pomóż mi, proszę, pomóż mi znaleźć taką osobę, która będzie dla mnie taka jak tata był dla ciebie. Pomóż mi znaleźć miłość. Taką prawdziwą wielką…
Promień słońca oświetlił mi twarz, teraz wiem że na pewno mi pomożesz. Wiatr lekko wieje w moją twarz. Ludzie zakopują trumną z maleńkim ciałkiem. Dlaczego ludzie odchodzą w nieodpowiednich momentach? Złożyłam kwiaty na maleńkim grobie i podeszłam do taty. Przytuliłam się do niego. 

***

Siedzimy w domu, w którym panuje smutna atmosfera. Każdemu brakuje tego malca. Jemy kolacje, prawie nic nie zjadłam, ale odkładam talerz i odchodzę od stołu. Ciężko jest mi żyć w tym domu. Przyzwyczaiłam się do Londynu, i jeszcze teraz… Nie mogę tu wytrzymać. Wiąże z tym miejscem wiele wspomnień, ale na samą myśl o tym że tu on mieszkał, że chodził po tych korytarzach, chce mi się płakać. Na razie nie jestem w stanie tu przebywać. Wiem co czuje Lena, tylko, że ona przeżywa to setki razy gorzej niż ja… Muszę jej pomóc. 

***

–Tato mogę dzisiaj z Tobą spać? Nie mogę zasnąć bo myślę ciągle o tym..– szepnęłam wchodząc do sypialni mojego taty.
–Oczywiście kochanie!
Położyłam się obok niego i przytuliłam, zawsze tak robiłam gdy byłam mała i śnił mi się jakiś koszmar.
–Opowiem Ci o Twojej mamie chcesz?
–Oczywiście, że tak.
–Poznaliśmy się na koncercie, naszego ulubionego zespołu. Szedłem z coca-colą w ręce. Ona szła z drugiej strony razem z przyjaciółkami. Ja rozglądałem się we wszystkie strony szukając mojego brata, a ona jak to ona, plotkowała. I tak wyszło, że wpadliśmy na siebie. Poleciałem na trawę, cola się na mnie wylała, a twoja mama spadła na mój brzuch. Byłem cały mokry. Ona szybko wstała i pomogła zrobić to mnie. Jej koleżanki patrzyły się na nas, ale my skupiliśmy się na sobie. Miała ubraną zwiewną czerwoną sukienkę, włosy rozpuszczone, lekko się falowały. Właśnie po niej je odziedziczyłaś swoje- uśmiechnęłam się- Oczy miała zielone jak wiosenna trawa. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Przedstawiłem się jej, a ona mi. Umówiliśmy się na następny dzień w cukierni. Przyszła punktualnie. Zaczęliśmy się spotykać coraz częściej. Mieliśmy po dziewiętnaście lat, czyli tyle ile ty masz teraz. Pół roku później zostaliśmy oficjalnie parą. Nasi rodzice bardzo się cieszyli. Szczęście nie trwało długo, bo następne sześć miesięcy później podjąłem kolejną decyzję, bardzo ważną. Oświadczyłem się twojej mamie. I od teraz trwało wielkie szczęście, a nie tylko szczęście. Znalazłem pracę, dobrze płatną, mama też. A co było później? Ślub, następnie urodziłaś się ty. Mieszkaliśmy trochę w Londynie, a następnie przeprowadziliśmy się do Polski. Znaliśmy język, i jakoś tak wyszło. Julia zaczynała się coraz gorzej czuć, zrobiła badania. Okazało się, że ma raka. Nic nie mogliśmy na to poradzić. Każda minuta, a nawet sekunda przybliżała nas do rozłąki na zawsze. Spędzaliśmy ze sobą całe dnie. Miałem wyrozumiałego szefa, przestałem pracować przez ten rok. Ty rosłaś, stawałaś się coraz bardziej podobna do mamy. A Julia cieszyła się, że mamy ciebie. Że będę miał kogoś bliskiego jak ona odejdzie. I nadszedł ten dzień, padał strasznie deszcz, a Julia powiedziała, że dzisiaj odejdzie. Przekazała mi list, który napisała do ciebie. Miałem Ci go dać, jak zechcesz wyjechać z domu i żyć własnym życiem. Po śmierci Julki załamałem się, ale obiecałem jej, że będę silny. Zrobiłem to dla ciebie. Zaopiekowałem się Tobą najlepiej jak umiałem. Nie wiem dlaczego, ale zerwałem kontakty z całą rodziną. Tylko od czasu do czasu do nich dzwoniłem nie mówiąc Tobie o tym nic. Kilka lat później przejąłem firmę z wafelkami. Resztę naszej historii znasz.. A list dam Ci jak z powrotem wybierzesz się do Londynu. Kocham Cie córeczko, i mama też Cię kocha. Kazała mi, żebym ciągle Ci to powtarzał.
–Ja was też kocham.
Przytuliłam się do taty i razem usnęliśmy.

Oczami Leny dwa tygodnie później

Obudziłam się, wspomnienia nie dawały mi spać. Śnił mi się Filip, mówił do mnie żebym się nie załamywała, bo jest szczęśliwy z mamą Rose? Czy to jest prawda czy tylko wytwór mojej wyobraźni? Nie wiem, ale wiem, że chce jak najszybciej stąd wyjechać. Na jakiś czas. Muszę poukładać parę spraw, odpocząć. Pogodzić się ze śmiercią brata… Najpierw zacznę od Rose. Wstałam i podeszłam do szafy. Wzięłam ubrania i się przebrałam. <klik> Zapukałam do sąsiedniego pokoju. Usłyszałam ciche proszę, weszłam do środka. Rose <klik> była na łóżku. Po prostu siedziała.
–Rose, czy mogłabym z Tobą lecieć do Londynu?
–Oczywiście! Mam zamiar Cię zabrać. Chłopcy też tego chcą. A ty kiedy chcesz wyjechać?
– Nie wiem. Jak najszybciej! Może nawet dzisiaj jakby nie było problemu.
–Załatwione!
–No to idę porozmawiać z mamą.
Wyszłam. Poszłam do salonu, gdzie przeważnie znajdowałam mamę. Siedziała na kanapie.
–Mamo, ja… chciałabym jechać z Rose. Mogę? Poradzisz sobie sama?
–Oczywiście słońce. Mną się nie martw. Zrozumiałam, że to musiało się zdarzyć. Znajdę jakąś pracę, i pogodzę się z tym wszystkim. Spełniaj marzenia!
Jak ona mogła się tak szybko z tym pogodzić? Nie rozumiej jej. Przecież to było jej dziecko! A może jednak to jest dobre rozwiązanie. Może muszę zapomnieć? Trzeba spróbować. Teraz muszę wyjaśnić sprawę z Kubą.
– Wychodzę, idę do Kuby, muszę z nim porozmawiać.
– Dobrze.
Szłam przez ulice. Mijałam wiele ludzi, którzy patrzyli na mnie współczująco. Czułam zapach kwiatów. Wokoło było bardzo ładnie. Przechodziłam przez park, i zobaczyłam mojego chłopaka. Podeszłam do niego i lekko przytuliłam.
–Kuba ja… musimy porozmawiać. Muszę Ci coś wyjaśnić, to bardzo ważne.
– Dobrze, usiądźmy na ławce.
Tak też zrobiliśmy…
–Proszę nie przerywaj mi, bo to jest dla mnie bardzo trudne. Ty… kiedyś bardzo mi się podobałeś. Ciągle o tobie myślałam, byłam zakochana. Ale teraz gdy jesteśmy razem, jest coś innego. Ja do ciebie nic nie czułam, chciałam, aby uczucie powróciło, ale niestety to się nie udało. Kuba wybacz mi… Ja chciałam cie pokochać, ale mi się nie udało.
–Lena, dziękuję, że mi o tym powiedziałaś. Rozumiem, że chcesz zakończyć nas związek?- przytaknęłam głową– dobrze. Nie mam ci tego za złe, ale proszę o jedno. Niech między nami będzie to co kilka tygodni temu. Bądźmy normalnymi znajomymi, lub przyjaciółmi. Ale nie tak jak w większości związków. Bo to się mówi, żeby druga osoba bardziej nie cierpiała, a później łamie się dane słowo. Niech będzie tak jak kiedyś.
–Zrobię wszystko, żeby tak było. I bardzo dziękuję ci za to, że mnie zrozumiałeś. Naprawdę nie chodzi tu o ciebie, tylko raczej o mnie. Tyle działo się ostatnio w moim życiu, że sama nie wiem czego chcę. Nie mam pojęcia co będzie dalej, ale może tak jest lepiej? Zawsze chciałam żyć z dnia na dzień i nie przejmować się jutrem. Teraz zamierzam wcielić ten plan w życie i zobaczyć co z tego wyjdzie.
Przytuliłam chłopaka i odeszłam. Mimowolnie po policzku spłynęła mi samotna łza, którą szybko otarłam. 

***

Wróciłam do domu, Rose zarezerwowała bilety na godzinę 1330. Zostało nam jeszcze trochę czasu. Spakowałam się, Rose także. Chłopcy już wiedzą o naszym przyjeździe. Będę tam może przez całe wakacje i później tu wrócę. Zacznę studiować, może poznam kogoś ciekawego? Byłoby naprawdę fajnie się zakochać, i żeby tamta osoba odwzajemniała moje uczucia…

***

Za pięć minut będziemy lądować. Ciekawe czy ktoś na nas czeka, czy będziemy musiały dojechać same… Prawie całą drogę milczałam, Rose próbowała mnie zagadać, ale zbywałam ją ciągle pojedynczymi słówkami. W końcu odpuściła. Ona nie przeżywa tego wypadku tak jak ja, to nie ona widziała martwą twarz mojego brata…

 Oczami Rozalie

Wzięłam Leną pod rękę, bo mieliśmy już wysiadać. Szłyśmy powolnym krokiem po pokładzie samolotu, po chwili szukałyśmy naszych torb. Poczułam czyjeś ręce oplatające mnie w talii. Przestraszyłam się, i od razu odwróciłam. Za mną stał Harry! Przytuliłam go bardzo mocno. Mówiłam już jak bardzo go kocham? Rozglądnęłam się dookoła, koło Leny stał Zayn i próbował ją przytulić, ale ona nie odwzajemniała jego gestu. Luśka zamknęła się w sobie, nie rozmawiamy tak jak dawniej, prawie wcale się do siebie nie odzywamy. Niall, Liam i Louis stali niedaleko i się przyglądali.
 –Harry poszukaj nasze walizki, ja pójdę się przywitać z resztą.
 Podeszłam do Nialla, i go przytuliłam szepcząc „Mam coś dla ciebie”. Chłopakowi aż oczy się zaświeciły. Następny był Liam, potem Zayn, który właśnie do mnie podszedł. Na koniec został mi Louis.
– Dlaczego ja jestem ostatni?– Zapytał ze smutkiem.
–Bo to, co najlepsze zostawia się na koniec– powiedziałam z uśmiechem i go przytuliłam.
 W siódemkę poszliśmy do samochodów. Dzisiaj siedziałam z Harrym i Leną. Próbowałam zabawić koleżankę, ale nie bardzo mi to wychodziło. 

***

Przyjechaliśmy do domu, w którym czekała na nas miła niespodzianka. Była tam Danielle(Liam nie wiedział, że przyjdzie, a dziewczyna miała zapasowe klucze), która przyniosła obiad od jej mamy. Zjedliśmy, a ja i Lena poszłyśmy się rozpakować. Po trzydziestu minutach moja walizka była pusta, a na biurku leżał list od mamy. Przeczytam go wieczorem, teraz muszę iść porozmawiać z Leną. Wstałam z podłogi i poszłam do pokoju niedaleko. Zapukałam i weszłam. Lena kończyła wyciągać swoje rzeczy, postanowiłam, że jej pomogę.
–Lena, proszę nie załamuj się! Jemu teraz jest tam dobrze, on nie chce żebyś chodziła w takim stanie. Zrób to dla niego i dla mnie. Bądź tą dawną Leną, którą znałam. Bądź szczęśliwa. Może wyjdziemy gdzieś dzisiaj? Co ty na to?
 –Rose, to nie jest takie proste, ale się postaram. A wyjść możemy, do jakiegoś klubu, przyda mi się trochę zabawy. Może to za szybko, niedawno umarł mój braciszek, ale muszę się z tym pogodzić.
                Przytuliłam ją i razem poszłyśmy do salonu, gdzie siedziała wesoła gromadka. Usiadłyśmy na kanapie, i zaczęłyśmy rozmawiać. Po kilku minutach Zayn dostał smsa, i powiedział, że musi wyjść. Czuję, że Lena tylko udawała wesołą, od dawna podobał jej się ten chłopak.
                –Pozdrów Perrie!– Krzyknął Liam
                -Okej..
 Chłopak wyszedł z domu zabierając kluczyki do samochodu leżące na szafce.
–A może wyjdziemy do jakiegoś klubu?– Zapytała Lena
–Czemu nie!
 Poszliśmy się przebrać. Otworzyłam szafę i nie wiedziałam, co mam ubrać, mam za dużo ubrań, stanowczo za dużo! W końcu zdecydowałam się na sukienkę <klik> , którą niedawno kupiłam. Przebrałam się, ułożyłam włosy, i zrobiłam makijaż. Następnie zeszłam na dół. Wszyscy już na mnie czekali, chyba trochę długo mnie nie było. Uśmiechnęłam się, wzięłam Lenę <klik> pod rękę i wyszłyśmy z domu.
 Pół godziny później byliśmy już w klubie. Zamówiłam jednego drinka i zaczęłam się nim rozkoszować. Niall i Liam zaoferowali się, że nie będą pić, żeby odwieźć nas do domu. Lena gdzieś umknęła, Niall zresztą też. Siedziałam z chłopakami i rozmawialiśmy o przeróżnych rzeczach.
–Zatańczysz?– zapytał Harry i lekko się do mnie uśmiechnął.
–No ba!
 Wstaliśmy i poszliśmy na parkiet, aby po chwili wirować w rytmie muzyki. Po kilku szybkich piosenkach wróciliśmy do stolika, przy którym siedzieli: Liam, Louis i Danielle.
 Danielle? Co ona tu robi? Po chwili dowiedziałam się, że Liam napisał jej, smsa żeby przyjechała. Wypiłam kolejnego drinka. Nudziłam się okropnie. Liam i Danielle gdzieś uciekli, a kilka sekund temu zrobił to też Harry.
– Umm. Rose zatańczysz?– Louis wydawał się trochę nieśmiały wypowiadając te słowa, co do niego było niepodobne. Lou nieśmiały?
–Wiesz…– przerwałam na chwilę– z wielką przyjemnością! Czekam na to już od– spojrzałam na zegarek– trzydziestu dziewięciu sekund.
  Chłopak uśmiechnął się i złapał mnie za rękę, prowadząc na parkiet. Puścili właśnie wolną piosenkę. Zarzuciłam ręce na szyją chłopaka, a on złapał mnie w tali. Zaczęliśmy się kołysać w rytm powolnej melodii. Popatrzyłam w jego niebieskie oczy, były takie piękne mogłabym patrzeć się w nie całe życie… Rose stop! O czym ty myślisz, co? Mój wzrok padł na usta chłopaka, wydawały się takie miękkie i słodkie. Wpatrywałam się w nie przez chwilę, w końcu dotarło do mnie, co robię. Zaczerwieniałam się, i popatrzyłam na chłopaka. On słodko się do mnie uśmiechnął, widział co przed chwilą robiłam…

***

 Jestem taka zmęczona! Lena już słodko śpi, więc ja też muszę to zrobić. Weszłam do pokoju, rozebrałam się i weszłam na łóżko. Przykryłam się kołdrą i zamknęłam oczy odchodząc w krainę snów..

 Oczami Harrego

 Poszedłem do kuchni, by napić się wody. Lou śpi na podłodze w salonie. Biedaczek nie był w stanie dojść do pokoju. Zaspał od razu, gdy wszedł do domu. Podszedłem do niego.
–Lou! Obudź się i idź do pokoju, bo będziesz cały obolały.
–Już idę.. – mruknął.
 Może pójdzie, może nie. Ja tak, czy siak idę spać. Poszedłem na górę jedząc banana, rzuciłem skórkę na podłogę i wszedłem do pokoju. W samych bokserkach zbliżyłem się do łóżka. Co robi tu Rose? Pokoje pomyliła czy co? A tam! Będę spać z nią. Położyłem się obok dziewczyny, przytuliłem się do niej, i zasnąłem.

 Oczami Louisa

 Harry mnie obudził. Dobrze zrobił, bo nie wyspałbym się na tej podłodze. Idę wolno po schodach. Przechodzę właśnie obok pokoju Rozalie, czuję że „podłoga ucieka mi spod stóp”. Uderzyłem się w głowę. Rozmasowując ją wszedłem do pokoju. Rozebrałem się i położyłem do łóżka, przytulając się do mojego misia.

POD ROZDZIAŁEM PROSZĘ O KOMENTARZE DOTYCZĄCE TYLKO OPINII O NICH. INNE BĘDĘ USUWANE!

 Zachęcam do zadawania pytań na asku! <klik>



8 komentarzy:

  1. Jejku! Ten rozdział jest niesamowity.
    Pogrzeb Filipka był naprawdę smutny. Nie wyobrażam sobie nawet co musiała przeżywać Lena. W dodatku ten sen, że mały jest z mamą Rose. Mam nadzieję, że Lena dojdzie szybko do siebie, a przyjaciele jej w tym pomogą.
    Nareszcie! Lena roztała się z Kubą! Fajnie, że chłopak zrozumiał jak się sprawy mają.
    Zayn debilu! Lena przyleciała, a ty biegniesz do Pierrie?!
    Owww... Rose i Lou są tacy asdfghjkl! ! Sweeeeeeet!!!
    Cudny rozdział ! !
    Wszystkiego najlepszego w zbliżającym się 2014 roku! Życzę Wam, aby Wasza przyjaźń trwała wiecznie, abyście miały głowy pełne pomysłów na to wspaniałe opowiadanie i żeby spełniły się Wasze najskrytsze marzenia :*
    Adrianna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Znając szczęście Lou, przytulił się z pewnością do Rose, a Harry znalazł się pewnie przez przypadek u Leny lub odwrotnie :D. Jeeest! Zerwała z Kubą, zerwała z Kubą, zerwała z Kubą! Jupi! Dobrze, że jednak zrozumiał sytuacje i nie robi problemów, mam nadzieje, że nie będzie miał jakiś planów dotyczących życia towarzyskiego Leny. Wszyscy są smutni z powodu śmierci Filipka, nie dziwie się. Był bardzo miłym i spokojnym dzieckiem. Mam nadzieję, że Lena rozerwie się trochę w Londynie, a nie kto inny jak Zayn jej w tym pomoże :D. Rose ma być z Lou, ten związek będzie piękny! Ciekawi mnie co na to Harry ;p. Jeszcze jedna spawa, co było w tym liście, mam nadzieję, że wspomniałaś coś o tym w następnym rozdziale :).
    Szczęśliwego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pogrzeb Filipka zepsuł mi humor, który jednak się poprawił, kiedy Lena zerwała z Kubą! NARESZCIE!!! Tylko czemu nie odwzajemniła uścisku?! GŁUPIA!!! No i Zayn- wracaj do domu!
    Rose i Lou są bardzo słodcy i kochani :D Mam nadzieję, że w końcu dojdą do tego, że chcą być razem!
    Oby Lenie poprawił się w końcu humor i to może za zasługą Zayn'a? Byłoby super!
    Cudowny rozdział i z niecierpliwością czekam na następny!
    Pozdrawiam i szczęśliwego Nowego Roku życzę! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny!!!
    Ten fragment z pogrzebem Filipka był strasznie smutny. Sama mam brata, teraz ma 2 lata i nie wyobrażam sobie co by było gdybym była na miejscu Leny. Właśnie! Myślałam jak to teraz z nią będzie. Czy pobyt w Londynie poprawi jej chociaż trochę humor czy będzie miała depresje, zacznie przesadzać z alkoholem, zacznie palić, ćpać albo np. będzie rysowała buźkę Filipka w zeszycie. No cóż... czekam na następny rozdział.
    Weny wam życzę ;*
    ~ Veronika

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy czytałam fragmenty o pogrzebie Filipka.... pociekła mi łza. Lena mimo wszystko znalazła siłę by zerwać z Kubą.... a tu już uśmiech się pojawił na mojej twarzy. Co do Lou myślę, że poszedł do Rose i Harry również. :) I skórka od banana I LIKE IT!!!
    Nord

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział świetny, piękny
    **Pogrzeb Filipka, to musiało być straszne dla Leny i całkowicie ją rozumiem, że jest smutna i tak dalej. W końcu niedawno umarł jej braciszek.
    **Cieszę się, że akcja teraz przeniosła się do Londynu, bo uwielbiam czytać o One Direction.
    **Była impreza, uuu Harry z Rose w łóżku. Coś mi się wydaje, że Louis też nie trafił do swojego łóżka :*
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojeju! Biedna Lena...ona to wszystko musi przeżywać. Mam nadzieję, że kiedyś będzie z Zaynem. Widać, że Rose czuje coś do Louisa. Kocham to opowiadanie. Jedno z moich ulubionych. Niesamowite. Masz ogromny talent. Zapraszam do mnie na krótką notkę bo jestem ciekawa co myślisz. XOXO

    OdpowiedzUsuń
  8. Biedna Lena :C
    aż nam się łza w oku zakręciła :c
    Mamy nadzieję że zayn przejrzy na te swoje czekoladowe oczęta i pomoże jej :)
    pozdrawiamy i czekamy na kolejny rozdziałek :)

    OdpowiedzUsuń