20 grudnia 2013

Rozdział XXI

Hej! Na początek takie tam moje trucie! :)
Chciałabym bardzo podziękować osobom, które skomentowały poprzedni rozdział! Jesteście najlepsi!! :)
Tam miło było czytając tylko komentarzy! :) To jest rekord, naprawdę, kocham was :**
Dedykacja - nie mogłam się zdecydować dla kogo będzie ten rozdział. Wszyscy jesteście wyjątkowi! :] Naprawdę to było ciężkie zadanie...  Rozdział jest z dedykacją dla Blanche. Wiem  kochana, że nie zawsze możesz skomentować, ale wierzę, że robisz wszystko żeby to zrobić. :)
Już nie przedłużam, zapraszam do czytania! 
Rose xxx
Ps. Przypominam anonimkom o podpisywaniu się!

Komentujesz = wywołujesz uśmiech na mojej twarzy, a co za tym idzie? Kolejny rozdział! Bo Rose w dobrym humorze = nowy rozdział!


Oczami Leny kilka godzin wcześniej

Achh. Dzisiaj wyjeżdżam z tatą i Filipkiem za miasto na wieś. Będę tam miesiąc. Moi rodzice są już po rozwodzie. Mama ma się nami opiekować, ale tato ma jej pomagać, i dlatego jedziemy do niego na wakacje. Przyda mi się trochę świeżego powietrza. Może poznam tam kogoś ciekawego? Właśnie kończę pakować walizkę, jeszcze tylko szczoteczka do zębów, właśnie gdzie ona jest? W łazience jej nie widziałam.
–Mamo gdzie jest moja szczoteczka do zębów?– krzyknęłam
–W twoim pokoju na szafce, nie widzisz.
Popatrzyłam na jedną z szafek.
– A no tak, jest.
Okej to jestem spakowana. Teraz pójdę do Kuby na godzinkę, a za dwie powinien przyjechać po nas tato. Przebrałam się <klik> i wyszłam z domu. Skierowałam się do domu mojego chłopaka. Po koło dwudziestu minutach byłam na miejscu. Zapukałam w drzwi, które od razu się przede mną otworzyły. Zostałam przywitana słodkim buziaczkiem.
–Cześć słońce– usłyszałam i uśmiechnęłam się promiennie.
– Hej, kocie.
Usiedliśmy na kanapie i przytuliliśmy się do siebie. Było tak miło. Kuba włączył jakiś film, na który nie zwracałam uwagi. Wyobraziłam sobie właśnie, że leżę z Zaynem na hamaku. Stop! Lena wybij to sobie z głowy. Zayn nic do ciebie nie czuje! On spotyka się z Perrie Edwards. On ciebie tylko lubi, nic dla niego nie znaczysz!
– O czym tak myślisz?– usłyszałam
– Achh. O niczym, takim. Tęsknię za Rose, a przez ten miesiąc będę jeszcze tęsknić za Tobą – skłamałam szybko.
Kuba mnie przytulił i powiedział, że może nie będzie tak źle.
***
Wróciłam do domu. Taty jeszcze nie było. Poszłam do salonu gdzie czekał na mnie obiad. Złapałam za widelec i zaczęłam jeść. Filipek też zajadał swoją porcję. Uśmiechnęłam się na widok jego wybrudzonej słodkiej buźki. Wzięłam do ręki serwetkę i wytarłam mu brudne miejsca. On pokazał mi swoje ząbki i się zaśmiał. Jak ja kocham tego malca! Chociaż czasem mnie denerwuje, to nie umiem bez niego żyć. Jest moim światełkiem w ciemnym tunelu. Nadaje sens mojemu dziwnemu życiu. Chciałabym kiedyś mieć takiego synka jak on. Chociaż córeczkę też bym chciała mieć. Gdy kończyłam posiłek usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu.
– Cześć tato – powiedziałam widząc mojego ojca.
– Cześć córeczko. Już spakowana?– pokiwałam głową– no to idę po twoją walizkę, i rzeczy Filipa.
Po kilku minutach wrócił z naszymi rzeczami.
– Więcej się wziąć nie dało?
– Nieee!
– To ja jeszcze chwilę porozmawiam z mamą i możemy jechać.
– Okej.
Do Rose zadzwonię później, jak już dojedziemy. Porozmawiamy przez Internet, tak będzie najlepiej. Po kilku minutach przyszła mama i kazała nam się zbierać. Poszłam do samochodu. Usiadłam z tyłu, żeby być koło braciszka. Mama zapięłam go w foteliku.
– Macie być grzeczni!
–Okej!
– Nie przeszkadzać tam tacie za bardzo!
– No wiemy!
– Nie dokuczać!
– Mamo!
– Słuchać się!
– No już, już! Papa.
– No to pa dzieciaczki  i…
– Mamo wiem! Papa. Do zobaczenia za miesiąc!
– Pa mamusiu. Kocham cie!– krzyknął Filipek i dam mamie buziaka w policzek. Jakie to słodkie. On jest słodki!
– Dobra załoga jedziemy!– powiedział tata zapinając pasy.
Jechaliśmy ciągle śpiewając piosenki lecące w radiu. Było przy tym wiele śmiechu.
–A co tam u ciebie i tego chłopaka?
–Emm. Dobrze.
–Fajny jest?
–No..
–Nie czuję entuzjazmu.
Z tatą mogę porozmawiać o wszystkim prawda?
–No bo tato ja go nie kocham!
–Co?
–Ja próbuje go pokochać, aby oddalić od siebie nieodwzajemnioną miłość. Pamiętasz mój ulubiony zespół?
–Ten One Direction tak?
–No tak. A pamiętasz tego chłopaka co najbardziej go lubię?
Filipek przysłuchiwał się naszej rozmowie, i wyglądał jakby chciał mi jakoś pomóc, ale jak?
–Zayn Malik chyba.
– No tak. Mi się on podoba. A jak pojechałam z Rose do Londynu to go poznałam, i poczułam coś. Chciałam jak najczęściej być w jego pobliżu. Ross mówiła mi, że on się ciągle na mnie patrzy, i że czuje to co ja. Ale ja tego nie dostrzegłam, a patrzyłam się uważnie – zaczął padać deszcz– Wiesz, ze ja umiem rozpoznać zakochane osoby. A teraz dowiedziałam się, że poznał taką dziewczynę Perrie. I on teraz wydaje się jakiś taki inny.
– A może on naprawdę się w Tobie zakochał?
– Nieee. Przecież on jest gwiazdą a ja kim? Zwykłym człowiekiem. Zwykłą Leną.
Jechaliśmy milcząc. Przemyślałam dużo rzeczy. Jeśli przez ten miesiąc nie będę tęsknić za Kubą, rozstanę się z nim. On czuje coś do mnie, a ja tylko udaję. Tak nie może być. A co z Zaynem? Jak pojadę do Rose na ostatni miesiąc, to porozmawiam z nim. Tak szczerze, jeśli oczywiście się na to odważę. Jeśli nie odwzajemnia moich uczuć to nic. Uleczę kiedyś serce. Po miesiącu zniknę z jego życia, i za jakiś czas on o mnie zapomni. A jeśli odwzajemni, to zobaczymy jak to się wszystko skończy.
Popatrzyłam na drogę, było bardzo ślisko, ale deszcz przestał padać. Filipek zasnął. Nagle tato stracił panowanie nad kierownicą. Jechaliśmy prosto na drzewo! Nie proszę nie! Ja nie mogę umrzeć, nie teraz! A Filip jest jeszcze taki mały! Proszę Jezu ratuj! Samochód rozpędzał się coraz bardziej. Coraz mniej dzieliło nas od drzewa. Zaczęłam krzyczeć, Filip się zbudził i popatrzył na mnie przerażonym wzrokiem.
–Kocham was!- krzykną tata, a po chwili uderzyliśmy w nieszczęsne drzewo.
Poczułam wielki ból z tyłu głowy. Po moim policzku zaczęła lecieć krew. Szyby wyleciały z okien i okaleczyły moje ręce. Po chwili straciłam przytomność.
***
Ocknęłam się. Nie mam pojęcia gdzie jestem, dopiero po chwili dociera do mnie to co się stało. Jechaliśmy z tatą i Filipem, uderzyliśmy w drzewo. Ale mi nic nie jest, więc im pewnie też nic się nie stało, zaraz się obudzą. Spojrzałam na siedzenie obok, w stronę Filipka. Nie ruszał się. Był odwrócony w stronę okna, więc nie widziałam jego twarzy. Złapałam  go za rękę. Była zimna. Serce zaczęło mi szybciej bić. To nie może być prawda… On żyje, tylko po prostu zmarzł… Prawda? Wyciągnęłam rękę do jego twarzy, delikatnie złapałam go za podbródek. Poczułam coś mokrego i lepkiego na dłoni – to pewnie krew, na pewno ma na buzi kilka zadrapań. Powoli odwróciłam jego głowę w moją stronę i zamarłam. Krew. Na całej jego maleńkiej twarzy. Teraz już zaschnięta, ale wcześniej wypływała z jego ust i nosa. Duży odłamek szkła wbity w bok jego głowy. I oczy. Nieruchome, wielkie, i wpatrzone we mnie. Dobry Boże, to nie może się dziać naprawdę…
–Tato? Tato…? – cisza – Odezwij się, powiedz coś… cokolwiek…
Zakryłam dłonią usta, żeby powstrzymać płacz. Na próżno. Potoki łez spływały po mojej twarzy. Nie chciałam tam dłużej zostać… Odpięłam pas i chciałam otworzyć drzwi. Niestety zacięły się. Kopnęłam w nie kilka razy i udało się. Szybko wyskoczyłam z samochodu i pobiegłam przed siebie, nie zwracając uwagi na to że jestem na drodze. W końcu nic gorszego nie może mnie spotkać, a śmierć w obecnej sytuacji byłaby dla mnie najlepszym rozwiązaniem. Prawdopodobnie straciłam dwie z najważniejszych osób w moim życiu. Przez łzy nic nie widziałam, nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Upadłam na trawę, co oznaczało że byłam po drugiej stronie ulicy. Spojrzałam w stronę roztrzaskanego samochodu, przed oczami miałam obraz twarzy mojego maleńkiego braciszka. Podkurczyłam nogi i znowu zaczęłam płakać. Po chwili usłyszałam zbliżającą się karetkę. Wyskoczyło z niej kilku ratowników. Jeden z nich podbiegł do mnie. Zaczął zadawać mi jakieś pytania, ale do mnie nic nie ocierało.
– Ratujcie ich… –tylko tyle zdołałam powiedzieć.
Siedziałam na poboczu i tępo patrzyłam na akcje ratunkową. Na miejsce kolejno przyjechały straż pożarna i policja. Ten sam młody ratownik podszedł do mnie i powiedział, że muszę iść do karetki. Pomógł mi wstać, ale ja nie miałam siły żeby samodzielnie utrzymać się na nogach. Chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł do ambulansu. Lekarz zaczął mnie badać i opatrywać zadrapania, a ja siedziałam tylko bez ruchu. Znowu wszystko wróciło… Nie mogę tu siedzieć, muszę zobaczyć co z Filipem i ojcem. Zerwałam się  na równe nogi i pobiegłam w stronę samochodu. Stanęłam jak wryta kiedy zobaczyłam jak wkładają ciało mojego braciszka do czarnego worka.
Zakręciło mi się  w głowie, miałam czarno przed oczami. Zemdlałam.
***
Obudziłam się w szpitalu. Otworzyłam oczy. Przy moim łóżku siedziała moja mama i trzymała mnie za rękę. Była smutna, oczy miała zaczerwienione i opuchnięte od płaczu. Zobaczyła, że się obudziłam i spojrzała na mnie zatroskanym wzrokiem.
– Jak się czujesz córeczko?
– Boli mnie głowa i jest mi trochę niedobrze. Ale poza tym jest ok.
Pogłaskała mnie po głowie, a następnie pochyliła się nade mną i pocałowała mnie w czoło.
– Mamo?
– Tak, kochanie?
– Co z tatą i Filipkiem? – zapytałam, ale tak naprawdę bałam się usłyszeć odpowiedź.
– Ojciec jest tutaj, w szpitalu. Ma złamany nadgarstek, i pilnuje go jego nowa kobieta. – Powiedziała uśmiechając się gorzko. Kiwnęłam głową na znak, że zrozumiałam i spojrzałam na nią wyczekująco, aby powiedziała co z Filipem. Miałam nadzieję, że to co wcześniej widziałam było tylko złym snem. Pragnęłam, żeby powiedziała, że Filip jest cały i zdrowy.
– Skarbie… Nie wiem jak ci to powiedzieć – odwróciła głowę, ale zobaczyłam jak jej oczy zaszkliły się – Twój braciszek… Nie żyje.
Po jej twarzy spłynęło kilka łez. Usiadłam na łóżku i przytuliłam ją mocno do siebie. W tedy rozkleiła się całkowicie. Ja też zaczęłam płakać. Mój brat nie żyje. On miał dopiero trzy lata! To ja powinnam zginąć, nie on! Miał przed sobą całe życie. Ja obecnie w moim życiu nie widzę żadnego sensu.
Siedziałyśmy z mamą i płakałyśmy, mocząc sobie wzajemnie koszulki. Jednak żadna z nas nie zwracała na to uwagi. Byłyśmy wykończone, nie tyle fizycznie, co psychicznie. Położyłyśmy się razem na szpitalnym łóżku. Przytuliłam się do mamy i czułam się jakbym znowu była malutką dziewczynką, która jest bezpieczna w ramionach swojej mamusi. Po chwili obie zasnęłyśmy, a w sali nie było już słychać naszego szlochu, tylko równomierny i spokojny oddech.
***
Wielki ból przeszywający moje serce. Czuję się jak zdjęta ze stosu. Los zabrał mi ukochanego brata, ale dlaczego jego? Dlaczego nie mógł zabrać mnie. Jego kochał każdy… Był uroczym dzieckiem, a teraz go nie ma. Nie umiem przyjąć tego do wiadomości. Chciałabym, aby okazało się, że to jest tylko sen. Że jestem w swoim własnym łóżku, że rodzice są razem, że Filipek zaraz do mnie przybiegnie i przytuli prosząc, żebym poszła z nim na lody. Oddałabym wszystko, abym to ja umarła, a nie on. Jak umiera dziecko, umierają marzenia! Boże dlaczego go zabrałeś? Mogłeś przecież zabrać mnie nie jego!

Oczami Rose

–Lena, ona– głos mi się załamał– miała wypadek. Jechała z Filipkiem i tatą– mówiłam przez łzy– Wpadli w poślizg– rozpłakałam się jeszcze bardziej– Lena leży w szpitalu razem z ojcem. Ciocia jest załamana.
–A co z małym? – zapytał Louis
– Filipek…– nie umiałam tego wymówić– on zginął na miejscu.
W salonie zapanowała cisza. Przytuliłam się do Harrego i płakałam. Filipek był takim pociesznym dzieckiem. Zawsze mi pomagał. Kochałam go, tak jakby był moim młodszym braciszkiem. Miał taki cudowny śmiech. Pamiętam dzień w którym się urodził. Był to wtorek. Wróciłam ze szkoły, a Lena poszła do siebie. Nie minęła minuta, a moja przyjaciółka siedziała ze mną na kanapie. Powiedziała, że dom jest zamknięty i musze ją chwilę „przechować”.
Po jakiejś godzinie się otrząsnęłam. Przecież ja musze lecieć do Polski! Lena mnie potrzebuje.
–Liam proszę zarezerwuj mi bilet do Polski najszybciej jak się da, musze lecieć do Leny, ona mnie potrzebuje!
–Liam dla mnie też!– powiedział Harry.
–Harry, nie! Wy nie możecie lecieć! Lena to zrozumie. Musicie tu zostać, pracujecie teraz nad kolejną płytą i każda minuta się dla was liczy. Odwieziecie mnie na lotnisko. Później wrócicie do domu, proszę.
–Ja wolałbym lecieć z Tobą Rose, pewnie tak jak wszyscy, ale masz racje nie możemy. I nie chodzi tu tylko o płytę. Nie możemy przecież polecieć do obcego kraju nie znając języka i to bez ochrony. Może Harry zna Polski, ale ochroniarze. Nie będą w stanie teraz z nimi polecieć! – powiedział Zayn– Ale wiem co musisz zrobić! Zostań tam trochę, ale nie długo, i przyleć do Londynu z Leną. Ona po tych wydarzeniach będzie bardzo cierpieć. Musisz tak zrobić.
–Tak wiem. Też o tym pomyślałam. Idę się spakować, a wy załatwcie resztę.
Ciągle chciało mi się płakać, ale nie mogę do tego dopuścić. Lena mnie potrzebuje! Muszę być silna! Dla niej! Musi mieć w kimś podporę. W mamie jej nie znajdzie, bo ta pewnie też jest załamana. Wzięłam małą torbę i wrzuciłam do niej parę ciuchów. Przebrałam się <klik> i poszłam do łazienki. Przemyłam twarz, i zrobiłam lekki makijaż. Zeszłam na dół do chłopaków.
–Możemy jechać?– zapytałam i popatrzyłam na Liama.
–No to ja i Lou Cię odwieziemy, a reszta niech będzie w domu– Harry objął mnie ramieniem, i razem wyszliśmy z domu.
W ciszy dojechaliśmy na lotnisko. Zostało mi już mało czasu do odlotu, musiałam się śpieszyć. W rogu budynku zobaczyłam paparazzi. Ach, oni znajdą nas wszędzie. Jeszcze nikt nie wie, o moim śpiewaniu. Sama chce to wyjawić.
–Rose, trzymaj się! Nie załamuj, i pomóż Lenie, ona ciebie potrzebuje– wyszeptał Harry i mnie przytulił.
Podeszłam do Louisa i się do niego przytuliłam.
–Dziękuję, że jesteś– powiedziałam.
-Nie, to ja dziękuję. I pamiętaj, nie możesz się załamać! Przywieź Lenę, bo czuję, że ona już chce ze sobą skończyć, a ty nie możesz do tego dopuścić. Jest osoba która ją kocha, i miejmy nadzieję, że ona kocha go także– Popatrzyłam pytająco na Louisa– Obiecałem, że nic nie powiem. Trzymaj się!
Przytuliłam ich jeszcze raz i odeszłam.
Za około dwie godziny będę mogła pomóc przyjaciółce.
 ~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

W związku z zbliżającymi się świętami chciałybyśmy z Leną złożyć wam życzenia świąteczne! :)

Małą gwiazdkę przed świętami
Przyjmij proszę z życzeniami
Może spełni się marzenie
Białe Boże Narodzenie
Lub, gdy przyjdzie Ci ochota
Niech to będzie gwiazdka złota
Bo, gdy spada taka z nieba
Wtedy zawsze marzyc trzeba
No, a jeśli tak się zdarzy,
Że srebrzysta ci się marzy
Możesz także taką zdobyć
I choinkę nią ozdobić
Gwiazda, gwiazdce zamrugała
I choinka lśni już cała
Naszych marzeń jest spełnieniem
Bo jest piękna jak marzenie
A pomarzyć czasem trzeba
Każdy pragnie gwiazdki z nieba. 

 KOCHAMY WAS!

POD ROZDZIAŁEM PROSZĘ O KOMENTARZE DOTYCZĄCE TYLKO OPINII O NICH. INNE BĘDĘ USUWANE!

 Zachęcam do zadawania pytań na asku! <klik>

15 komentarzy:

  1. Cuudo! Czemu zabiłaś Filipka, to było takie urocze dziecko! Jak mogłaś mi to zrobić?! Biedna Lena, co ona teraz zrobi? Załamie się z pewnością. Mógł do niej przyjechać Zayn. Jedyna rzecz, która mnie ucieszyła to, że za miesiąc skończy z Kubą! Jupi! :D. Chce aby Lenie i Zayn'owi ( tak się to pisze?) się w końcu udało. Będą wspaniałą parą. Teraz Rose :D. Dobrze, że jedzie do Leny, da jej bardzo duże wsparcie. Fajnie mieć taką przyjaciółkę :). Ona ma być z Lou!
    Wesołych Świąt! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pierdole - .- wiem co czuję bo umarła mi właśnie babcia ;c przykro ... Przecież to było tylko dziecko ... Ona się zalamie! Ale Zayn ją kocha...

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział - podoba mi się, chociaż dramatyczny :(
    ** Chciałabym, żeby Lena była z Zaynem, a nie z Kubom. Dobrze, że chociaż przejrzała na oczy, że nie kocha Kuby.
    ** Takiego zwrotu akcji się niespodziewałam - wypadku. Boże biedny, mały Filipek nie żyje. A Lena załamana - straszne. Niech Rose jej pomoże :(
    Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie piszecie;D Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. BOŻE *_* KOCHAM CIĘ ! Naprawdę genialny rozdział ^^ Ja tam bym chciała, żeby Lena była z Lou, ale to już tylko moja chora wyobraźnia :) Z niecierpliwością czekam na następny :) Kinga xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest... Brak mi słów.
    Niestety nie mogę dzisiaj dłużej skomentować, bo mama goni mnie do sprzątania, ale obiecuje, że jeszcze wrócę.
    Adrianna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wróciłam!
      Nie mogę przyjąć do siebie tego, że mały Filipek nie żyje. Jak mogłaś uśmiercić takiego malca?
      Tak strasznie szkoda mi Leny, nawet nie wyobrażam sobie, co ona może teraz przeżywać... Mam nadzieję, że Rose pomoże jej przez to przejść.
      Cieszę się, że Lena przyznała się dotego, że nie kocha Kuby, to nie jest chłopak dla niej. Szkoda, że Zayn do nie nie poleciał :( Wtedy ona by zrozumiała, że on też ją kocha. Louis na końcu tak ładnie powiedział o tym, że Zayn ją kocha, ale nie mógł powiedzieć Rose o kogo chodzi, bo mu to obiecał <3
      Na koniec chciałabym złożyć Wam życzenia.
      Zdrowych rodzinnych, pogodnych (ale ze śniegiem :P) Świąt Bożego Narodzenia, aby pierwsza Gwiazdka przyniosła Wam spełnienie wszystkich marzeń, bogatego Mikołaja i wszystkiego, czego tylko sobie życzycie :*
      Całuski <3
      Adrianna.

      Usuń
  7. Przeczytałam, że komentarz, to nowy rozdział, także komentuję, bo już nie mogę doczekać się następnego odcinka opowiadania. ;)

    Bardzo podoba mi się styl w jakim piszesz. ;*

    Masz ogromny talent, dlatego życzę dużo weny. ;D

    Zapraszam w wolnej chwili do siebie: bromance-larry.blogspot.com
    polskie-imaginy.blogspot.com
    jeden-kierunek-jedno-opowiadanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. O nie :( czemu uśmierciłaś Filipka? Taki smutny ten rozdział przez to... No i czemu Zayn też nie poleci? Przecież oni muszą być razem!
    Pozdrawiam i również życzę wesołych i magicznych świąt! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Popłakałam się jak przeczytałam ten rozdział.
    Btw. Lena musi być z Zayn'em!
    Możesz mnie informować o nowych rozdziałach ? @Naataalina

    OdpowiedzUsuń
  10. omggggggggg! Uwielbiam twoje opowiadanie! Masz OGROMNY talent *-*
    W wolnym czasie zapraszam na mój blog: http://story--of-my--life.blogspot.com/ i na blog mojej przyjaciółki: http://never-be-well.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Oh...nie wiem co tak naprawdę mam napisać. Ostatnio cierpię na bezsenność więc calutką noc przesiedziałam czytając wszystkie rozdziały. Przepraszam, że nie komentowałam każdego po kolei ale tak się wciągnęłam, że...No nie ważne. Dodałam już Twój blog do obserwowania. Właściwie WASZ blog. Chcę tylko powiedzieć, że piszecie niesamowicie! Już dawno nie czytałam czegoś tak pięknego! Jest mi bardzo smutno, że Filipek nie żyje. Normalnie popłakałam się w tym momencie. Szkoda, że Zayn nie przyjechał do Leny...Szkoda. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będą razem bo bardzo do siebie pasują. A co z Rose? Jak na razie wydaje mi się, że będzie pocieszać załamaną Lenę. Może za niedługo znajdzie miłość swojego życia. Kto wie? Jeszcze raz wspomnę, że piszecie genialnie. Niektóre teksty mnie dosłownie rozwalają na przykład z tymi trojaczkami...CUDOWNE! Jestem ogromną fanką. Duuuuuużo weny życzę. Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Szczerze mówiąc....... zaskoczyłaś mnie śmiercią Filipka. Smutno mi, że takie małe dziecko, ale...... pamiętajmy, że to tylko opowiadanie. Bardzo fajne opowiadanie. Czekam na rozwinięcie akcji między Leną a Zaynem.
    Nord

    OdpowiedzUsuń
  13. Suuuper i Wesołych Świąt!!! :D Czekam kiedy Louis powie hej że ją kocha ;3

    OdpowiedzUsuń
  14. Ty, ty, ty! Zła istoto! Ja się popłakałam. Pierwszy raz od dawna czytając opowiadanie. Utopiłam laptopa we łach. Dlaczego Filip?! To tylko niewinne dziecko! A ty go zabiłaś! Żyj z tą świadomością! A teraz tak serio. Szkoda, że go już nie ma, jednak wiem, iż zrobiłaś to dla ubarwienia opowiadania. Jednak wciąż chce mi się ryczeć. Jeszcze rano wycierała jego buźkę, a potem!? Nie, ja się nie zgadzam! Uf, ogar Blanche ;) Muszę się uspokoić i przejść do innych wątków... A mianowicie...
    " że leżę z Zaynem na hamaku"
    I wszystko inne przestaje się liczyć. Uwielbiam czytać opowiadania o Maliku... Może dla tego, że sama odleciałabym na zawał spotykając go. DO JASNEJ CIASNEJ! JAKIM PIEPRZONYM CUDEM ON MOŻE WOLEĆ PERRIE-SRERRIE od Lenki?! Łaj?! Łaj?! Kurde, znów dramatyzuje xd Po prostu ten rozdział wywołał we mnie tyle emocji! Kurde, wpadłam na pomysł...
    ....
    ....
    ...
    5 minuts later
    ....
    ....
    ....
    Już jestem, a co właśnie robiłam dowiecie się na końcu komentarza ;) Wracają do mojego ulubionego shipu w opowiadaniu prócz Lose :P Podziwiam Lenę za to, że stara na siłę zakochać się w Kubie, jednak moim zdaniem nie powinna go tak mamić, okłamywać. Wierzę, iż jest jej ciężko, ale to mimo wszystko nie fair. Powinna porozmawiać z nim szczerze, tak jak zamierza z Malikiem. Właśnie... Czekam na ową rozmowę z utęsknieniem :3 Dalej... Mamy też mi szkoda, ale skoro ona i tata nie czuli już tego do siebie, to co ich trzymało?! Ech... Dalej.
    Kiedy wszyscy rzucili się na ratunek, a raczej na odwiedzenie Leny w szpitalu miałam skrytą nadzieję, że to Zayn wyleci w orbitę na swym różowym jednorożcu, który osra Edwards tęczą i razem z L odlecą w stronę zachodzącego słońca :3 Ale mam humor przed świętami... No dobra, kończę najdłuższy komentarz w mojej karierze czym? A oto coś, co zrobiłam dla was w te kilka minut ;)
    http://th07.deviantart.net/fs71/PRE/f/2013/357/0/d/2013_12_23_12_56_23_by_unfaithful98-d6z0xcp.jpg
    Czemu aż tyle? Musiałam znaleźć kredki, kartkę, zrobić zdjęcie, walnąć na deviantarta i wstawić link :d xd Ale mam dzisiaj zaje... humor! Nosz kurde!
    Także pozdrawiam i czekam na nowy rozdział... U mnie także pojawił się i liczę na szczerą opinię...
    "- Dziękuje – wyszeptałam tylko i zatraciłam się w wizji snu. Odpłynęłam czekając, aż skóra powróci do stanu pierwotnego i oboje zapomnimy o całym zajściu. Tak nagle, przestałam łykać powietrze. Umarłam po raz kolejny, na dłoniach Damona Salvatore. "
    http://tvd-tylko-moj-swiat.blogspot.com
    WESOŁYCH ŚWIĄT I PIJANEGO NOWEGO ROKU! :*

    OdpowiedzUsuń