Ten rozdział dedykujemy katie_only za to, że jest z nami <3
Zapraszam do czytania :*
Lena x
Ps. Przypominam anonimkom o podpisywaniu się!
Ps.2 Zachęcam do zadawania pytań na asku! <klik>
Komentujesz = wywołujesz uśmiech na mojej twarzy, a co za tym idzie? Kolejny rozdział! Bo Rose w dobrym humorze = nowy rozdział!
~*~*~*~*~*~*~
Oczami Rozalie
Leżąc na łóżku wybrałam odpowiedni numer.
– Hej, hej! Co ty się tak długo kąpiesz?– Harry
odebrał telefon już po dwóch sygnałach.
– Przecież wiesz, że ja w łazience to godzinami
mogę siedzieć!
–Wiem, wiem! My wracamy dzisiaj. Pewnie około
północy będziemy w domu, więc zadzwonimy jutro rano okej.
–Hahaha, okej!
– Co Ciebie tak śmieszy?
– Ta nic, nic..
– Okej… Chłopcy Cie pozdrawiają.
– Dzięki, i odpozdrawiam.
– Wiesz muszę kończyć. Mamy ostatni koncert i
musimy się jeszcze do niego przygotować trochę. Papa. Do zobaczenia za tydzień.
– Papa– Haha. Za tydzień! Będą mieli
niespodziankę!
Poleżałabym jeszcze w łóżku, ale coś czuję, że
oni obecnie jabłek nie mają. Będę musiała iść do sklepu.. Ale mi się nie chce!
No nic. Nie rozpakowałam się, walizka stoi w salonie, i jest taka ciężka, że
nie dam rady jej zanieść. Całe szczęście, że pan z taksówki zaniósł mi ją pod
drzwi. Z tego, co sobie przypominam to mam jakieś ubrania tu w szafie, bo były
w praniu jak wyjeżdżałam i zapomniałam o nich. Wstałam z łóżka i podeszłam do
szafy. Otworzyłam ją i zobaczyłam ubrania <klik>,
w które po chwili byłam już ubrana. Zeszłam do kuchni. Otworzyłam
lodówkę-pustki. Szafki-pustki. Ahh. Zjem na mieście. Wzięłam klucze i wyszłam.
Stanęłam przed zamkniętymi już drzwiami i zaczęłam intensywnie myśleć. Jak ja
wrócę z tymi wszystkimi zakupami? Mój wzrok padł na jeden z trzech kluczy,
który trzymałam w ręce. Jeden jest do domu, to drugi pewnie do garażu! Eureka!
Podeszłam do drzwi w garażu (takie normalne małe jak coś, a nie takie wielkie :
D) Włożyłam klucz i przekręciłam, jupi otworzyły się! Wzrokiem odnalazłam
samochód Harrego. Kluczyki trzymają w skrzynce, która jest zawsze zamknięta.
Stoi po prawej stronie drzwi. Podeszłam tam i użyłam trzeciego klucza. Wzięłam
odpowiednią rzecz i szybkim krokiem poszłam do samochodu. Po dziesięciu
minutach byłam pod budką z hot-dogami, zamówiłam jednego. W końcu trzeba coś
zjeść na śniadanie. Usiadłam na pobliskiej ławce i zaczęłam jeść. Gdy
skończyłam z powrotem wsiadłam do samochodu i pojechałam do jednego z wielu
sklepów. Wzięłam wózek i zaczęłam szukać potrzebnych mi produktów. Cukier,
jajka, masło, margaryna, mleko, jabłka, cukier wanilinowy, cynamon, rodzynki,
pomidory, ogórki, woda gazowana, niegazowana, żelki, chipsy, oraz wiele innych
rzeczy. Zakupy ledwo mieściły mi się w wózku. Ludzie patrzyli na mnie jak na
jakąś wariatkę.
– Po co pani aż tyle rzeczy?– Zapytał jeden z
„gapiów”
–Mam pięciu facetów do wykarmienia, już wie pan,
o co mi chodzi?– On tylko pokiwał głową i odszedł.
Ledwo do szłam do samochodu. O jak dobrze, że ma
duży bagażnik! Po trzydziestu minutach byłam już w domu. No to teraz trzeba
wszystko rozpakować. Godzina przynajmniej mi minie.
***
O jejku, już szesnasta! Trzeba zacząć robić
szarlotkę! Przygotowałam wszystkie potrzebne składniki: mąkę, proszek do
pieczenia, cukier, cukier wanilinowy i margarynę oczywiście nie zapomniałam o
czterech jajkach. Obrałam jabłka, starłam je na tarce na grubych oczkach,
dodałam do nich trochę cukru i odstawiłam na blat. Po zrobieniu ciasta – połowę
– starannie rozwałkowałam i wyłożyłam na blaszkę. Na ciasto dałam wcześniej
przygotowane jabłka, posypałam je cynamonem a następnie drugą połowę ciasta
rozwałkowałam i przykryłam nim jabłka. Całość wstawiłam do wcześniej nagrzanego
piekarnika. Gdy ciasto się piekło postanowiłam, że zrobię jeszcze
ciasteczka cynamonowe.
***
Ochh. Ale się
napracowałam! Do przyjazdu chłopaków zostało mi jeszcze trochę czasu. Ciasta
się pieką, szarlotka pięknie pachnie, aż ślinka cieknie. A ja nie jadłam
obiadu. Nie czuję głodu, bo podjadałam jabłka. Wiem! Zrobię lasange tak jak
ostatnio! Chłopaki będą zachwyceni! Ale ja się dzisiaj narobię! Ale jak
niespodzianka, to niespodzianka!
***
Dostałam smsa
od Harrego, że właśnie wylądowali, i zaraz będą jechać do domu. Dobrze, że on
zawsze do mnie pisze o takich sprawach. Mogę się przygotować. Zasłoniłam
wszystkie rolety tak jak były, pogasiłam światła, wzięłam do ręki szarlotkę (na
talerzyku oczywiście) i czekałam. W oknie zobaczyłam światła samochodu. Czyli
już są. Czekałam w milczeniu, a po kilku minutach usłyszałam głośne śmiechy.
Chłopcy otworzyli drzwi i weszli do środka. Chodźcie do salonu. Ups. Moja
walizka.
–Harry ja
chyba wariuje. Czuje zapach szarlotki i ciastek cynamonowych, iii czegoś
jeszcze.
–Niall ja też
to czuję. Czy tu ktoś jest? Zaświecę światło.
Omiń walizkę,
omiń walizkę! !ŁUP! Nie ominął.
–Kurwa, co tu
jest! Tu nic nie było!
– Oj Harry ty
ciamajdo ja zaświecę! –Powiedział Zayn.
!ŁUP!
–Kurwa!
Louis śmiał
się z chłopaków, chociaż dobrze ich nie widział. Liam wymamrotał coś pod nosem
i jak myślę poszedł włączyć to światło. W chwili, gdy w salonie zapanowała
jasność krzyknęłam:
– NIESPODZIANKA!
Chłopcy stali
(oprócz Harrego i Zayna, bo oni leżeli na podłodze. Harry na mojej walizce, a
Zayn na nim) i wpatrywali się we mnie jak w ducha. Pierwszy ocknął się Lou.
Przeskoczył leżących na ziemi i pobiegł do mnie. Jego siła aż mnie odrzuciła.
Talerz z szarlotką poleciał do góry, a my spadliśmy na podłogę. Niall w tym
czasie zobaczył, że placek jest zagrożony i rzucił się w jego kierunku. Złapał
talerz, gdy był dosłownie dwa centymetry nad ziemią. Liam wyciągnął telefon, i
jak się domyślam zaczął robić zdjęcia, lub nagrał film. Pozostała dwójka raz
wybuchała śmiechem, a raz poważniała i patrzyła na mnie ze zdziwieniem. Po
dwóch minutach zamieszania zrobiliśmy tak zwanego misia.
– Zrobiłam dla
nas obiad.
– JUPI!
Poszłam po
potrawę, a Lou wziął talerze i widelce. Jedząc rozmawialiśmy o trasie
chłopaków.
– A ja ty się
dostałaś do domu?
– Nie wiem jak
to się stało, ale znalazłam klucze w torbie.
– Mówiłem, że
ich nie zgubiłem byle gdzie!– Krzyknął z wyrzutem Niall w stronę Liama, a ja
się zaśmiałam.
***
Obudziłam się
kilka minut temu, i nie mam najmniejszej ochoty wstać z łóżka. Tu jest tak
wygodnie. Kocham Londyn, chociaż już tęsknię za tatą, Leną, Filipkiem i ciocią
Agnieszką. Jeśli zostanę tu na stałe, to nie będę mogła ich często widywać, ale
w Polsce nie ma dla mnie przyszłości…
–Rose śpisz?
Usłyszałam
głos Harrego i się uśmiechnęłam.
–Nie śpię,
wchodź– odsunęłam kawałek kołdry, a on się uśmiechnął.
–Jak mi tego
brakuje!– powiedział z uśmiechem– Tego jak leżymy razem w łóżku niczym się nie
przejmując. Tylko brakuje tu Gemmy, lub mojej mamy.
– Dlaczego
akurat ich?
– Żeby
przyniosły nam śniadanie.
Zaczęliśmy się
śmiać. Tak, Gemma robi pyszne kanapeczki. A gdy do nich przyjeżdżam(co często
się nie zdarza) przynosi nam kanapki. Leżeliśmy tak w moim łóżku, i
wspominaliśmy stare dobre czasy.
–Dobra
wstajemy bo jeszcze ktoś tu wejdzie, i pomyśli nie wiadomo co.
Jak na
zawołanie drzwi się otworzyły.
–Ross nie ma
tu Harrego?– to był Louis. Spojrzał na łóżko– o cześć Harry. Szukamy Ciebie z
chłopakami już od kilku minut.
–Aaa.
Przyszedłem sobie do Rose pogadać, i tak leżymy.
– Dobra to
leżcie sobie i zaraz przyjdź– chłopak wyszedł i zamknął drzwi, które po chwili
ponownie się otworzyły– Co leżysz z Rose? Harry czy ty mnie zdradzasz?
Popatrzyłam na
Louisa i po prostu chało mi się śmiać. Miał taką śmieszną minkę.
– Och Lou! Nie
bój się Harry Cie nie zdradza!
– No mam taką
nadzieję!
– Louis moje
słońce, chodź do nas.
Niebieskooki
chłopak się uśmiechnął. Zamknął drzwi, iii wskoczył nam na łóżko. Wcisnął się
pomiędzy nas, i zaczął się przytulać raz do mnie, raz do Hazzy. W końcu doszedł
do wniosku, że mam miękką klatę piersiową, i dlatego ułożył na mnie głowę, a
nogi wywalił na Harrego. Zaczęłam się śmiać, a chłopaki poszli w moje ślady.
Śmialiśmy się jak opętani, ale musiał nam ktoś przerwać. A tym ktosiem był
Liam.
– Ooo.
Trójkącik?– zapytał i poruszył znacząco brwiami– Nie przeszkadzam– i wyszedł.
– Dobra
chłopcy wynocha, muszę się przebrać!– powiedziałam.
–Ja tam nie
mam nic przeciwko, żebyś przebierała się przy nas– powiedział Harry, a Lou mu
przytaknął.
Westchnęłam i
podeszłam do szafy wyciągając ubrania. <klik>
– Harry,
Louisowi się nie dziwię, ale ty? Przecież ty jesteś… Ach nie ważne. Idę do
łazienki, a jak wyjdę macie być już na dole, i ma czekać na mnie śniadanie! I
nie mam słyszeć żadnych sprzeciwów!
Wyszłam z
pokoju, i się zaśmiałam. Ich miny były cudowne. Szybciutko udałam się do
łazienki, a jeszcze szybciej z niej wyszłam. Zeszłam na dół, i przywitałam się
z wesołą gromadką. Czekały na mnie kanapki z nutellą i kakao. Postarali się,
chociaż czuję, że kakao było zrobione już szybciej. Zjadłam jedną kromkę, i
zrezygnowałam z jedzenia kolejnej. Nie byłam głodna. Spojrzałam znacząco na
Nialla, a on po chwili pochłaniał już moje śniadanie.
–To co dzisiaj
robimy?– zapytałam.
– Mamy dla
ciebie niespodziankę!– powiedział tajemniczo Harry.
–Jaką?
– Jakbyś się
dowiedziała, to nie byłaby już niespodzianka.
Usłyszałam
dzwonek do drzwi, Liam poderwał się z miejsca i poszedł otworzyć. Po chwili
wrócił z jakimiś tajemniczym mężczyzn. Reszta się z nim przywitała, a następnie
ulotniła. Zostali tylko Harry i Louis.
–To jest Dave.
Pokazaliśmy mu twoje piosenki, i bardzo się Tobą zainteresował.
–Rozalie
Dobrev – wyciągnęłam rękę w stronę mężczyzny.
– David Gotti.
Miło mi.
Dave był
wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną, miał około trzydziestu lat, włosy krótkie
koloru brązowego i oczy, których kolor przypominał węgiel. Usiedliśmy przy
stole.
– Nie znamy
się dobrze, ale na to przyjdzie pora. Jestem znajomym chłopaków. Louis pokazał
mi wykonania twoich piosenek. Bardzo mi się spodobały, chciałbym abyś podpisała
ze mną umowę, ale najpierw musiałbym na żywo posłuchać jak śpiewasz. Co ty na
to? Chciałabyś zawodowo śpiewać?
Zamurowało
mnie, totalnie. Nie spodziewałam się tego. I to tak szybko?
– Kusząca
propozycja, ale ja nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Nie wiązałam
przyszłości ze śpiewaniem. To jest po prostu moje hobby. Coś co kocham robić w
wolnych chwilach. Ale czemu nie. Mogłabym spróbować.
– Uff! To może
pojedźmy do studia, i tam coś mi zaśpiewasz.
– Och, no
dobrze.
Spojrzałam na
chłopaków. Pojadą ze mną czy nie? Z jednej strony chciałabym żeby byli ze mną,
ale z drugiej wolałabym być sama. David przejrzał mnie i powiedział.
–Pojedziemy
sami, a później Cię odwiozę.
Uśmiechnęłam
się i wstałam. Reszta postąpiła podobnie. Przytuliłam dwóch chłopaków.
–Rose, masz
talent. Nie zmarnuj tego!
Nie zmarnuję!
Uśmiechnęłam się i poszłam do samochodu Gottiego. Jechaliśmy jakieś dziesięć
minut. W samochodzie panowała krępująca cisza. Nie bardzo wiedziałam o czym mam
rozmawiać z osobą, którą znam dopiero od kilku minut.
***
– Już jestem!–
krzyknęłam wchodząc do domu.
–I co, i co?–
dopytywali się.
Nie było mnie
kilka godzin, bo musieliśmy porozmawiać o wszystkim.
– Może
najpierw obiad?
Chłopcy szybko
przynieśli talerze i widelce, oraz zapiekankę.
– Gotował
mistrz Harry!
Zaśmiałam się,
Harry naprawdę dobrze gotuje, ale nie tak dobrze jak ja. I nawet Niall może to
potwierdzić, a jak Niall mówi, że jest pyszne, to mówi prawdę. Chociaż dla
niego wszystko jest pyszne, no ale. Specjalnie jadłam bardzo wolno. Dokładnie
przeżuwałam każdy kęs. Chłopcy zjedli swoje porcje, a mi została jeszcze ¼
swojej. Niall wziął dokładkę, więc sama nie jadłam. Gdy skończyłam poprosiłam o
sok. Louis „wystrzelił” i przyniósł szklankę, oraz sok truskawkowy. Wie chłopak
co lubię. Nalałam picia do szklanki i zanurzyłam w nim usta. Umm. Pychota!
– Jak wam
minęło przedpołudnie?
– Cudownie.
Gotowaliśmy i myśleliśmy co wybrałaś.
– Co wybrałam?
Hmm, w drodze do studia postanowiłam jedno. Że od razu powiem, czy chce
śpiewać, czy nie. Nie chciałam odkładać tego na później i siedzieć po nocach
myśląc co zrobić. To tak jak z waszym zespołem. Albo łączycie się w całość,
albo nie. Było tak prawda?- przytaknęli mi głowami.- Wybór był trudny, kocham
śpiewać, ale nie oswoiłam się ze śpiewaniem przed kimś. Jednak jak już
wcześniej postanowiłam, chciałam podjąć decyzję od razu. Na początek Dave
zaproponował mi kontrakt na rok. Tak dla oswojenia się. Ale co to jest rok?
Jeśli by mi się spodobało, a jemu przestało, to co? Koniec ze mną. Jednak jest
to też dobre rozwiązanie. Jeżeli nie dam rady temu podołać to będę mogła to
szybko zakończyć. Zadzwoniłam do taty. On kazał mi spełniać marzenia. Jak byłam
mała, chciałam być znaną piosenkarką, ale teraz ta chęć odeszła. Nie czułam
tego co kiedyś. Jednak, po zaśpiewaniu kilku piosenek, ta chęć wróciła. Miałam
trudne zadanie, i podjęłam decyzję. Może nie wszystkim się ona spodoba, ale i
tak będzie już to co ma być.
<klik>
Hahahaha... Nadal się śmieje z sytuacji powrotu chłopaków. Widzę jak Niall łapie tą szarlotkę xD Plus Leżący Harry i Zayn.
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny, tylko troszkę szkoda, że nie ma Leny :(
Rose będzie śpiewać? Już widzę te hejty, że chce zrobić kariere na znajomości z chłopakami :(
A ja piekłam dzisiaj ciastka cynamonowe na urodziny prababci!
Całuski :*
Adianna.
jejku, dziękuje <3
OdpowiedzUsuńwięc tak- był Mikołaj i przyniósł mi ten rozdział z dedykacją :D
jakby tu skomentować to dzieło? po prostu jest rewelacyjny rozdział, jak wszystkie poprzednie. :)
moja kochana Rose nową gwiazda? hmm, może być fajnie, aczkolwiek wolałabym nie, bo tak jak koleżanka wyżej stwierdziła mogą być problemy z hejtami.;/
i gdzie Lena? chce tu też Lene, razem z R., Zaynem i reszta.
dobra koniec :) do następnego kochane ;*
@katie-only
Nie będę ci tu paplać znów, że jest boskie, już i tak wszyscy to wiedzą :D. Zgadzam się z Adrianną powrót chłopaków był najlepszy. Harry na walizce ;p. Haha rozwalające, jeszcze ten placek :D. Obłędne <3. Rose i piosenkarka? Zaczyna się ciekawie. Dawaj mi więcej Leny!! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Amy ;)
Rozdział super, uśmiałam się :D Wyobraziłam sobie Niall'a jako supermana w tych swoich rajstopkach rzucającego się z odsieczą szarlotce! :D
OdpowiedzUsuńKurcze, ale jednak brakuje mi Leny... Polubiłam ją :) Czekam na następny rozdział :)
Pozdrawiam!
Świetne jest ;) sorry za krótki komentarz ale brak weny zżera..
OdpowiedzUsuńprzeczytałam, to jest świetne. Mam prośbę - na moim blogu jest osobna stronka spam i tam możesz dawać linki do twojego bloga, a nie pod postami. Na pewno będę czytała dalej twojego bloga :*
OdpowiedzUsuń