22 listopada 2013

Rozdział XVII

PRZECZYTAJ
Hej! Co tam u was kochani słychać? :) Bardzo dziękujemy za wasze sześć komentarzy! :*** Może ostatnio było ich dwa razy więcej, ale co tam :D Razem z Leną doszłyśmy do wniosku, że będziemy dedykować rozdziały, taaak :D Cieszycie się? ;)
No to pierwsza dedykacja (wymyślona na lekcji wf-u) będzie dla osoby, która komentowała dawno, dawno temu, ale ciągle jest w naszych sercach. :) Dla Anonimowego Anonimka, dziękujemy za piękne komentarze dzięki którym na naszych twarzach widniały uśmiechy! :) Pamiętam jak rozmawiałyśmy kiedyś przez telefon, weszłam na blog, a tam nowy komentarz! :) Chichrałyśmy się chyba przez dziesięć minut. :)) Nie mam pojęcia kochana gdzie jesteś, ale jeśli to czytasz, to wiedz że o Tobie pamiętamy! :)
Dzisiaj będzie trochę dłużej, ale to ja. W rozdziale xx wyjaśni się sprawa naszej kochanej parki ;D Jesteśmy bardzo ciekawe, jakie są wasze pomysły odnoście ich relacji :) Piszcie w komentarzach bądź na asku <klik> Oooo właśnie :) Zadawajcie pytania na asku, chętnie odpowiemy! :)
Serdecznie pozdrawiam Rose :*
Ps. Przypominam anonimkom o podpisywaniu się!

NIESPODZIANKA
Oto moje piękne dzieło (haha) :
Sorki za jakość, ale robiłam to zdjęcie przy sztucznym oświetleniu :( U mnie strasznie pochmurno więc inaczej się nie dało...

Komentujesz = wywołujesz uśmiech na mojej twarzy, a co za tym idzie? Kolejny rozdział! Bo Rose w dobrym humorze = nowy rozdział!

~*~*~*~*~*~*~

Oczami Leny

Rzuciłam torbę na podłogę, i ściągnęłam buty. Poszłam w stronę salonu rozmasowując sobie kark. Nikogo tam nie zastałam. Czyżby mama była na górze? Poszłam do kuchni i wyciągnęłam z piekarnika obiad. Szybciutko zjadłam i poszłam do sypialni mojej mamy.

– Cześć!– powiedziałam.

Rozmawiałyśmy i bawiłyśmy się z Filipkiem. Spojrzałam na zegarek. Rose już powinna wrócić. Jak na zawołanie usłyszałam otwierające się drzwi.

–Cześć! Jadłam na mieście idę do siebie. Nie przeszkadzajcie mi!

Moja mama coś odkrzyknęła, a ja się zastanawiałam o co może chodzić. Wstałam i chciałam iść do pokoju.

–Lena, Ross nie chciała żeby jej przeszkadzać.

–Mamo, mi się tu coś nie podoba. Muszę to sprawdzić.

Weszłam do pokoju. Ross siedziała na łóżku odwrócona do mnie tyłem. Wokół niej było dużo kosmetyków, porozrzucanych po całym łóżku. Czyżby gdzieś wychodziła? Podeszłam do niej, i złapałam za ramie. Dziewczyna się nie odwróciła. Podeszłam z drugiej strony i zamarłam. Rozalie miała rozciętą wargę, i wielkie zaczerwienienie na policzku.

–O Boże!– złapałam się za serce– Rose co się stało?

Dziewczyna chwilę milczała, czekałam cierpliwie. Po chwili opowiedziała mi historię sprzed kilku minut. Podwinęła koszulkę i pokazała mi ślad na brzuchu.

– Lena, masz nikomu nie mówić!

–Jak mam nie mówić o takim czymś.

– Proszę!– Te słowa wypowiedziała płaczliwym głosem. Zrobiło mi się jej strasznie żal. Zrobię to.

– Okej. Teraz się połóż, a ja idę po coś na ubicia.

Po chwili wróciłam z maścią w ręce. Posmarowałam jej policzek, i brzuch. Zakryłyśmy ślad kosmetykami, a z rozciętą wargą się coś pomyśli.

***

Zeszłyśmy na kolacje.

– Cześć tato– Powiedziała moja przyjaciółka i rzuciła się na jedzenia.

– Cześć skarbie– usłyszałam i zaczęłam jeść– co Ci się stało?

– Nic, uderzyłam się w szafkę, nie mam pojęcia jak to się mogło stać, no ale.

Taką wersję ustaliłyśmy. Zjadłyśmy szybko kolację, i poszłyśmy na górę.

 

Oczami Ross

Siedziałam na parapecie i patrzyłam w niebo. Dlaczego to musiało mnie spotkać? Co ja zrobiłam tym dziewczynom? Chłopakom nic nie powiem, będą się tylko martwić. Spojrzałam na łóżko, Lena jeszcze spała. Przecież dopiero jest szósta. A dlaczego ja nie śpię? Bo nie mogę, obudziłam się pół godziny temu, i nie mogę zasnąć. Może to i lepiej, przygotuję się do szkoły. Westchnęłam i zeszłam z parapetu, po chwili namysłu postanowiłam wziąć odprężającą kąpiel. Po pół godzinie wyszłam z wody i się ubrałam. Może zrobię wszystkim kanapki. Poszłam do kuchni, i wyciągnęłam chleb, masło, ser żółty, pomidory i ogórki. Nastawiłam wodę na herbatę, i zabrałam się za robienie śniadania. Około ósmej na dół zeszła Lena z mamą. Tato dzisiaj nie musiał iść do pracy, więc pewnie będzie leniuchował cały dzień. W trójkę zasiedliśmy do śniadania. Na policzku miałam wielkiego siniaka, ale makijaż dobrze go zakrył. Około ósmej pięćdziesiąt wyszłyśmy z domu. Droga nie trwała nam długo. Podeszłyśmy do szafek i wzięłyśmy wszystkie potrzebne rzeczy.

– Och nie! To Baśka!

Odwróciłam się w lewo i zobaczyłam dziewczynę, przez którą muszę cierpieć.

– Zmądrzałaś już? Czy chcesz dostać jeszcze raz. Wczoraj uciekłaś, ale teraz się nam już nie wywiniesz!

– Wiesz co? Odwal się ode mnie. Od chłopaków mnie nie odciągniesz. Z Harrym łączy mnie coś, co z nikim go nie łączyło! I to jest silniejsze ode mnie, nawet jakbym chciała zerwać z nim kontakt, to nie mogę. A po pierwsze to nie chcę. Co ty mi możesz zrobić? Hmm. Nic! Będziesz mnie straszyć? No to strasz, ja się nie boję! Zaczniesz mnie bić? Nie radzę! Chodziłam na różne lekcje walk, a ty jak się nauczyłaś walczyć co? Biłaś małe bezbronne dzieci? Gratulacje. Ja takim dzieckiem nie jestem! Ty powinnaś się mnie bać, a nie ja ciebie! Jesteś nadętą pustą lalką! Na twarzy masz tonę makijażu! Ty w ogóle wiesz jak wygląda twoja prawdziwa twarz? Bo mi się wydaje, że nie! Codziennie masz więcej warstw tego świństwa! Jesteś pusta! Myślisz tylko o sobie! Myślisz, że taki Harry, albo Louis czy inni chłopcy z 1d zwróciliby na ciebie uwagę? Nie zwróciliby! A wiesz skąd to wiem? Bo ich poznałam, i to bardzo dobrze! Spędziłam z nimi wiele czasu! I wiesz, co Ci powiem!? Jestem z tego dumna! A ty się ode mnie odwal!

Wyrzuciłam z siebie wszystko, co leżało mi na sercu! Rozejrzałam się wokoło. Skąd wzięło się tu tyle ludzi? No może krzyczałam bardzo głośno, ale… Usłyszałam głośne oklaski, i krzyki: „Dobrze mówisz Rose!” Baśka stała jak wryta i nie wiedziała, co ma powiedzieć. Uniosłam głowę do góry, wzięłam Lenę za rękę i poszłam w kierunku sali. Byłam z siebie dumna. Jestem pierwszą osobą, która postawiła się Baśce!

***

Wróciłyśmy do domu, zjadłyśmy obiad i posiedziałyśmy chwilę w salonie rozmawiając ze swoimi rodzicami. Lena po kilkunastu minutach dostała sms-a i uciekła od nas. Ach ten Kuba! Tak się niecierpliwi. Poszłam do swojego pokoju i zamknęłam się na klucz. Zmyłam makijaż, i wzięłam lusterko do ręki. Myślę, że do wyjazdu do Londynu siniak powinien mi zejść. Nie wiem jak ten na brzuchu, ale policzek będzie ładny. Telefon zaczął mi wibrować, spojrzałam na ekran. Lou! Ale fajnie! Odebrałam video-rozmowę.

– Hej Lou! Co tam?

Chłopak patrzył na mnie z dziwnym wyrazem twarzy.

– Hej Rose! Co Ci się stało?

Tak moja warga nie wygląda jeszcze najlepiej.

– A to nic! Uderzyłam się w wargę szafką, i ją rozcięłam.

Moja odpowiedz nie zadowoliła chłopaka.

– A co z policzkiem?

– O Kurwa!

Zmyłam makijaż! Zakryłam szybko ślad ręką. I co ja mam teraz powiedzieć?

– Ymm. Ta nic. Uderzyłam się tylko na wf-ie piłką. Ale nie musisz reszcie mówić. To nic takiego. Wiesz, teraz nie mogę rozmawiać, zadzwońcie jutro. Tato mnie woła. Do zobaczenia papa!

–Ahh. Papa.

Szlak! Jak ja mogłam zapomnieć o makijażu? Kurde! I przecież ja już nie mam wf-u!

Oczami Leny

Spacerowałam z Kubą. Byliśmy wtuleni w siebie. Było bardzo przyjemnie, ale nie czułam tego czegoś. Gdy widziałam Zayna, czułam się szczęśliwa. Gdy mogłam go przytulić, motyle wariowały w moim brzuchu. Czułam się jakbym umiała latać, jakbym była w niebie! A teraz, jest tylko przyjemnie. Kuba jest dla mnie jak przyjaciel. Nie wiem, co mam teraz z tym robić. Może z nim porozmawiać i wszystko wytłumaczyć? Niee. Lepiej nie. Telefon zaczął mi wibrować w kieszeni. Odsunęłam się od chłopaka. Dzwonił Lou.

– Louis dzwoni. Nie będę długo rozmawiać. Usiądź na ławce zaraz przyjdę– dałam chłopakowi buziaka, a on odszedł z bananem na twarzy.

– Cześć Lou! Co tam?

– Hej! A tak chciałem się spytać, co się stało Ross. Bo widziałem ślad na jej policzku i nie chciała mi powiedzieć, co się stało.

– A to nic takiego. Szła koło drzwi, a ja je z drugiej strony otworzyłam i tak się uderzyła– wymyśliłam na poczekaniu.

– Wiedziałem! Lena kręcisz, kręcisz! Rose powiedział mi, że dostała piłką! Raz dwa mi tu prawdę mów! Bo będę wydzwaniał ciągle!

I co ja durna zrobiłam? Achhh. Muszę mu powiedzieć.

– To miała być tajemnica. Taka jedna dziewczyna Baśka uwzięła się na Ross. Spotkała ją w drodze do domu ze szkoły. I przywaliła, za to, że Rose zadaje się z wami. Za Harrego i za ciebie. Ale proszę, nie mów jej, że to wiesz dobrze?

– Achhh. No dobrze. Zobaczymy, co się da zrobić…

***

Oczami Rose.

Dzisiaj już środa. Skończyłyśmy pisać, szybko pozbierałam swoje rzeczy i opuściłam salę. Razem z przyjaciółką wyszłyśmy z budynku. Świeciło piękne słoneczko. Zadziwiła mnie jedna postać stojąca niedaleko wyjścia. Miała długie spodnie, bluzę z kapturem(kaptur oczywiście założony na głowę), i czarne okulary, na plecach miał czarny plecak. To z pewnością był chłopak, a jego sylwetka mi kogoś przypominała. Lena nie zauważyła tego chłopaka. Szłyśmy w jego stronę, moja przyjaciółka rozglądała się za swoim chłopakiem, z którym się umówiła. Tajemniczy chłopak ciągle się na nas patrzył, a nikt inny nikt inny nie zwracał na niego uwagi. Gdy byłyśmy metr przed nim, uśmiechnął się. I ten uśmiech poznałam! To był Lou! Co on tu robi? Rzuciłam mi się z piskiem na szyję. Ludzie patrzyli się na mnie dziwnie(Lena zresztą też, no wiecie ona to człowiekiem chyba nie jest :D).

– Lou! Co ty tu robisz?– Szepnęłam.

–Cześć Rose. Pogadamy w domu, bo nie chce żeby mnie ktoś rozpoznał, okej?

– Okej.

Chłopak podszedł do Leny i się z nią przywitał. Do dziewczyny dopiero po chwili dotarło, kto przed nią stoi. W trójkę szliśmy przez jakąś oddaloną od głównej ulicy alejkę. Lena napisała do Kuby, że przyjechał do nas gość i że spotkają się wieczorem. Rozmawialiśmy o koncertach chłopaków. Louis omijał temat, dlaczego tutaj przyjechał. W domu na pewno się dowiem. Po kilku minutach drogę zagrodziły nam dwie osoby. Baśka i jej koleżanka.

– Myślisz, że jak masz jakiegoś chłopaka przy sobie to się wywiniesz? Mylisz się szmato!

– Jak ty się do niej odzywasz, co? Natychmiast ją przeproś! Ona jest od ciebie dużo lepsza! Po twoim wyglądzie widać, ze jesteś tylko pustą lalką! Odwal się od niej!

– A ty, kim jesteś, że mówisz mi, co mam robić?

– Jestem jej przyjacielem!- Lou się nieźle wkurzył. Ściągnął okulary i kaptur– I co już mnie poznajesz? I nie myśl sobie, ze Rose kazała mi tu przyjechać! Zrobiłem to sam!

Baśka z koleżanką stały jak wryte. Patrzyły się na Louisa jak na jakiś piękny obrazek. Na ich twarzach widać było szok. Lou wziął mnie i Leną za rękę i pociągnął w dalszą drogę.

– Och Louis! Nie chciałam tego powiedzieć! Dasz mi swój autograf?– Jak ona mogła coś takiego powiedzieć!

– Chyba śnisz. Obraziłaś moją przyjaciółkę! Trzeba było najpierw myśleć, a później działać! I wiem, że to przez ciebie i twoją koleżankę, Ross ma wielkiego siniaka na twarzy![Rozmowa oczywiście była w języku angielskim :) <Od Rose>]

Skąd on to wie? LENA. Będzie mi musiała to wytłumaczyć! Po kilku minutach byliśmy przed domem, a emocje opadły. Lena otworzyła drzwi. Weszliśmy do salonu i zastaliśmy tam zdziwione spojrzenia mojego tata, i cioci.

–Umm. Tato, ciociu, to jest Louis. Wiecie, chłopak z zespołu. Mieszkałyśmy z nim.

– Rose. Ja przecież wiem! Witaj Lou! Zawsze chciałem Cię poznać!

Usiedliśmy za stołem. Ciocia i tato zadawali Louisowi wiele pytań. Ja i Lena poszłyśmy po obiad. Wszystko było już gotowe. Wzięłam jeden talerz więcej niż zwykle i zaniosłam do salonu. Lena wzięła sztućce, serwetki i szklanki. Ciocia przyniosła resztę. Zjedliśmy obiad. Wzięłam Louisa do naszego pokoju. [Rozmowa oczywiście była w języku angielskim :) <Od Rose>]

– No to teraz powiedz mi, dlaczego przyjechałeś?

– Stęskniłem się za wami!

– Yhm... A tak naprawdę?

– No okej. Wyciągnąłem siłą od Leny, co Ci się stało, i nie mogłem tego tak zostawić. Reszta nic nie wie. Myślą, że pojechałem do Londynu coś załatwić. Nie mówcie im, że tutaj byłem. Albo nie. Powiem im. Ale nie powiem, dlaczego.

Rozmawialiśmy jeszcze godzinę. Lena dostała sms-a od Kuby. Pobiegła na dół zapytać się o coś mamy. Wróciła chwilę później cała rozradowana. Wzięła do ręki plecak i zaczęła się pakować.

– A ty, dokąd?– Zapytałam.

– Kuba zaprosił mnie na małą wycieczkę. Wrócę w sobotę. Do szkoły i tak nie musze w tym tygodniu chodzić. Sorry Lou, że cie tak zostawiam, ale wiesz.. Siła wyższa wzywa!- Lena się zaśmiała.- Zresztą jestem pewna, że Ross świetnie się tobą zaopiekuje. To do zobaczenia kiedyś tam!- Przytuliła mnie oraz chłopaka, i uciekła z pokoju. Tommo miał przez chwilę dziwną minę. Zastanawiał się nad czymś chwilę.

–Powiem Ci coś, ale to ma zostać między nami okej?- Chłopak mi przytaknął– Lenie kiedyś się podobał Kuba, ale teraz już nie. Myśli, że może uczucie się odrodzi, choć ja w to wątpię. Jest z Jakubem, ponieważ uważa, że nie jest warta chłopaka, który jej się naprawdę podoba.

– To smutne. A może jednak ma jakąś szanse u niego? A kto to jest? Jeśli mogę wiedzieć oczywiście?

– Lena nie byłaby zadowolona, ale mogę Ci powiedzieć, że ma brązowe oczy!– Zaśmiałam się, a chłopak razem ze mną.

– Dużo mi to mówi.

Zaczęliśmy się bić poduszkami. Zabawę przerwał mi tato.

– Przepraszam, ze przerywam wam zabawę, ale Lou będziesz dzisiaj u nas spać?

– jeśli to nie będzie sprawiać kłopotu…

– Nie bój się nie będzie! Przyszykuję ci pokój.

– Wie pan, co? Bo ja..– Lou zaczął się jąkać– bo ja nigdy nie spałem w obcym domu, tak wie pan sam w pokoju. Czy mógłbym zanocować tutaj z Rose. Oczywiście nic jej nie zrobię!– Położył rękę na sercu– Ona jest moją przyjaciółką!

– Heh.. Wiem, że nic jej nie zrobisz! Jeśli Rozalie nic nie będzie miała przeciwko, no to oczywiście.

Chłopak popatrzył na mnie błagalnie. Czy nasz Lou się boi?

– No ba Lou! Zrobimy sobie wieczór filmowy!

Tato się zaśmiał i wyszedł z pokoju. Wybraliśmy film. Poszłam po ciastka i colę.

***

–Alee jestem zmęczony. Ross, gdzie macie łazienkę?

– Już ci pokazuję.

Zaprowadziłam chłopaka do odpowiedniego pomieszczenia. Weszłam za nim, a on uniósł do góry lewą brew i popatrzył na mnie pytająco.

– Masz ochotę na wspólną kąpiel?- Zaśmiał się.

–Wiesz.. Bardzo chętnie– spojrzałam na jego twarz i zaczęłam się śmiać– nie no żartowałam! Ręcznik chciałam ci dać.

Wyciągnęłam ze śmiechem ręcznik <klik> i podałam go chłopakowi. Spojrzał na mnie z miną typu „Skąd ty to masz?”.

–Kupiłam kiedyś, bardzo dawno temu. Jeszcze jak nie znałam Harrego. To znaczy znałam go, ale nie wiedziałam, że on– urwałam w połowie zdania.  Jeszcze bym się wygadała! – Nie ważne. Drogę do pokoju znasz. Ja się umyję w drugiej łazience. A później pogadamy.

Szybko wzięłam ubrania i poszłam do drugiej łazienki. Wzięłam szybki prysznic, i po chwili byłam już w łóżku przykryta po samą szyję. Chwilkę później usłyszałam otwierające się drzwi. Spojrzałam w ich kierunku. To był Lou, w samych bokserkach. Jakie on ma umięśnione ciało! Aaa. Nie mogę się tak na niego patrzeć. Zakryłam oczy dłońmi.

– mógłbyś się ubrać!– rzuciłam.

– Oj tam. Zawsze tak śpię. A ty pewnie Harrego widziałaś już w takim wydaniu. Jesteśmy przyjaciółmi, nie będziemy się wstydzić! Nie musisz zakrywać oczu.

– Okej.

Chłopak podszedł do łóżka, i położył się obok mnie. Nie przeszkadzało mi to, że jest prawie nagi. Dobrze chłopak mówi. Już nie jednego mężczyznę tak wiedziałam. No dobra dwóch. Harrego i mojego tatę, no ale co tam! I co ja mam teraz powiedzieć? Zacząć rozmowę czy jak? Powiedzieć dobranoc czy jeszcze nie?



<klik>

POD ROZDZIAŁEM PROSZĘ O KOMENTARZE DOTYCZĄCE TYLKO OPINII O NICH. INNE BĘDĘ USUWANE!!

5 komentarzy:

  1. Jesteś cuudowna! To jest najlepszy i najciekawszy rozdział. Czytało mi się to niesamowicie lekko. Nawet nie przeszkadzały mi postacie 1D jak to w zwyczaju niekiedy miałam. Dzięki twojemu blogu polubiłam ich tak, że nic do nich nie mam, ale także ich nie ubóstwiam i nie mam na ich punkcie fioła. Historia Rose mnie zaciekawiła, ale i tak Lene bardziej lubie :D. Niech nie będzie z Kubą, niech nie będzie z Kubą! Nie trawie gościa, bo chce żeby była z Zaynem. Ma tak być i koniec kropka.
    Ściskam Amy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na początku chciałam Was ogromnie przeprasić za to, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału. PSZEPRASZAM!!! Wiem, że to żadne usprawiedliwienie, ale szkoła mnie wykończy, tak serio to nie mam nawet czasu zrobić siku xD
    A co do obu rozdziałów, są boskie!!!
    Całą tą sytuację z Leną i Kubą i Zaynem podsumuję tak:
    KUBA = NIE.
    ZAYN = TAK!!!
    :D
    Moja ulubiona Lena ma być z naszym słotkim mulatem!!!
    Wajnie, że wreszcie wiadomo, kiedy wyjaśni się sprawa Harry'ego i Rose.
    Lou jest taki słodki, że przyjechał. Owww... :3
    Zayn, Lena, Kuba.
    Harry, Rose, Louis.
    Wy chyba bardzo lubicie trójkąty, co? :D
    Całuski :*
    Adrianna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej kochana! Właśnie rozmawiam z Leną przez telefon i bardzo się cieszymy że jesteś! :)
      To nic, że ostatnio nie skomentowałaś, my to naprawdę rozumiemy. :) Sama ledwo nadążam z tym wszystkim...
      A Kuba będzie się tu przeplatać, oj będzie :D
      A co do tych trójkątów, to tak naprawdę ty dopiero uświadomiłaś nam, że tak jest :D Szybciej nie zwróciłyśmy na to uwagi, haha :)
      Buziaczki :**
      Rose&Lena

      Usuń
  3. Zaintrygowała mnie fabuła tego bloga. Mogłabym się tutaj czepiać i tak dalej, ale... kurczę! Wszystko co tutaj się dzieje jest tak naturalne i w ogóle ma w sobie taką nutkę tajemnicy, którą lubię. Mam już pewne podejrzenia co do sprawy z Harrym, dlatego czekam, aż wszystko sie wyjaśni. ;)

    Lena chyba trochę pobłądziła, przecież wszyscy dobrze wiemy, że gdyby mogła, to wybrałaby Zayna. Ah, ta miłość!

    No nic, pozostaje mi czekać na kolejny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. cudowny rozdział :)
    niech ten Kuba spada na szczaw :P
    hmmm, a może mały romansik tej nocy? znaczy się oczywiście pomiędzy Rose i Lou :D
    do następnego, buziaki dziewczyny ;**
    @katie_only

    OdpowiedzUsuń