07 lutego 2014

Rozdział XXVIII


Komentujesz = wywołujesz uśmiech na mojej twarzy, a co za tym idzie? Kolejny rozdział! Bo Rose w dobrym humorze = nowy rozdział!


Oczami Rose

Odepchnęłam chłopaka i uderzyłam go z całej siły w policzek. Lou podbiegł do nas i objął mnie w talii.

–Co ty wyprawiasz! Przecież jesteśmy przyjaciółmi!- Zaczęłam krzyczeć.- Nie, nie jesteśmy! Byliśmy. Odczep się ode mnie! A i chciałabym ci kogoś przedstawiać. To jest Louis. Mój CHŁOPAK.

Pociągnęłam Louisa za rękę. Byłam wściekła, stop! Lou to widział muszę mu to jakoś wytłumaczyć. Zatrzymałam się gwałtownie.

–Lou kochanie, ty wiesz, że ja nie..

–Słonko, nie przejmuj się tym! Nic się nie stało. Widziałem, że wykorzystał twoje rozkojarzenie. Nie przejmuj się!– szepnął.

Złączyliśmy usta w namiętnym pocałunku.

–Chodźmy kupić te namioty.

***

–Potrzeba nam namiot siedmioosobowy, lub trzyosobowy i czteroosobowy– powiedziałam.

–Oj, niestety mamy tyko dwuosobowe, i trzyosobowe– powiedziała pani z obsługi

–To co Lou? Kupujemy?

–Tak. To my weźmiemy dwa dwuosobowe i jeden trzyosobowy.

Kupiliśmy jeszcze śpiwory, termosy, młotki, ciepłe koce, krzesełka turystyczne, leżaki, stoliki turystyczne, jakiś preparat na mrówki, grill, latarki, płyn do mycia naczyń, i inne tego typu rzeczy, różne kosmetyki, lodówkę podróżną, nawet dwie! Pomyślałam, że przyda nam się przenośna zamrażarka, więc ją też kupiliśmy.

Ludzie dziwnie na nas patrzyli, no ale musimy tam jakoś przeżyć, co nie? Po kupieniu tych wszystkich rzeczy pojechaliśmy do domu, aby wszystko zostawić. Chłopaki pomogli nam to rozpakować. Następnie razem z Niallem i Harrym udaliśmy się dwoma samochodami po jedzenie. Ja jechałam z Lou, a tamci razem. Tym razem nasz wózek znów był pełny: herbata, kawa, cukier, zupy w proszku, woda, napoje gazowane, wędliny hermetycznie zapakowane, pomidory, ogórki, marchewki, chleby, masło, ser żółty, cukierki, czekolady, wafelki, żelki i jeszcze raz żelki, i dużo innych słodyczy, oraz wiele innych rzeczy. Lou przy kasie zorientował się, że czegoś tu brakuje. Pociągnął Harrego za rękę i zniknęli w tłumie ludzi. Po chwili wrócili niosąc w rękach po kilka zgrzewek piwa.

***

–Ale jestem padnięta– powiedziałam rzucając się na kanapę, obok mnie opadł Lou.

–Ja też– chłopak objął mnie ramieniem.

–Dzisiaj to ja się nie ruszam z tej kanapy– szepnęłam– Niall! Zostaw te żelki! One są pod namiot!

–No dobrze, dobrze…

***

–Co będzie na kolacje? Głodny jestem– Krzyknął Niall

–Na mnie nie patrz– Powiedział nasz chórek, niestety oprócz mnie.

–O, czyli Rose robi kolacje!

–Co? Nie! Ja nie!

–No Roseeeeee

–Okej.

Wstałam z wygodnej kanapy, na której przesiedziałam pół dnia, i poszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i zastanawiałam się, co zrobić. Padło na tortille. Zaczęłam wszystko przygotowywać.

–Ooo, tortilla. Przytulasek!– Krzyknął Harry, i mnie przytulił

Do kuchni wszedł Lou.

–Tomlinson, będzie tortilla!

–Tortilla! No to Przytulasek!

Staliśmy tak w trójkę, a do kuchni wszedł Niall prowadzony zapachem.

–Czy to tortilla? Jak tak to Przytulasek!

Teraz była nas czwórka.

–Tortilla– krzyknęła Lena– przytulas!

–Ach, tortilla! – To był Zayn- przy-przy-przytulasek!

Do kuchni wpadł Liam.

–Ijeeee. Tortilla! Przytulas!

Staliśmy tak w siódemkę i się przytulaliśmy.

–Coś tu śmierdzi– szepnął Harry.

–O nie! Tortilla się pali!

Szybko poszłam ratować nasze jedzenie, a tamci się patrzyli.

–No to co przytulas?– Krzyknął Zayn, i zrobili misia.

–Rose chodź do nas!

Podeszłam do nich i zrobiliśmy wielgachnego misiaczka.

[Sytuacja zaczerpnięta z jednego z odcinków serialu pt. Rodzinka.pl <od Autorek>]

***

Leżałam na łóżku już od pięciu minut. Dochodziła godzina dziewiąta, a mi się strasznie nie chciało wstawać. Usłyszałam pukanie do drzwi, to pewnie Lena. Momentalnie zamknęłam oczy i udawałam, że śpię. Natrętna osoba weszła do mojego pokoju. Po chwili poczułam, że łóżko po drugiej stronie się ugina. Ktoś mnie przytulił i pocałował w policzek. To musi być Louis. Otworzyłam oczy i się do niego promiennie uśmiechnęłam.

–Nie chciałem Cie obudzić– szepnął.

–Nie spałam, tylko udawałam, bo myślałam, że to Lena– pocałowałam chłopaka, usłyszałam, że ktoś zbliża się do pokoju. Lou momentalnie usiadł i się ode mnie odsunął. Do pokoju bez pukania wszedł Harry.

–O Lou. Zbudziłeś naszego śpioszka, to dobrze, bo ja szedłem to zrobić.

–Tak, tak. Nie ma mnie tutaj!

–Sorry. Cześć Rose!– powiedział i wyszedł.

Zaczęliśmy się śmiać. Pocałowałam Louisa i pobiegłam do szafy po ubrania. <klik> Dzisiejszy dzień był pochmurny, oby nie padało, chociaż tu może, ale nie tam gdzie pojedziemy!

–Lou-Lou. Spadówka, ja się przebiorę, i zaraz przyjdę.

–Okeeeeej.

Chłopak wyszedł, a ja się szybciutko przebrałam i zeszłam na dół. W salonie siedziała Lena <klik> oraz chłopaki. Dałam każdemu buziaka w policzek, i usiadłam na swoim stałym miejscu.

–A co to się stało, że tak nas całujesz?– Zapytał Harry

–A co nie mogę?– Wystawiłam mu język.

Prawda była taka, że chciałam pocałować mojego chłopaka, ale podejrzanie by to wyglądało… Zaczęłam jeść kanapki przygotowane przez.. Kogoś. Nie mam pojęcia, przez kogo. Wzięłam do ręki kubek z herbatą i wypiłam łyk.

–Ymm, Rose. To była herbata Louisa, ty swoją masz po drugiej stronie– powiedział ze śmiechem Zayn.

–Ups. Sorry Lou– Jako przeprosiny pocałowałam go w jego piękny policzek. Tylko my wiedzieliśmy, że to coś więcej niż zwykły pocałunek na przeprosiny.

–Nic się nie stało– powiedział Lou, a po chwili spojrzał do kubka i krzyknął – A właściwie to stało się! Napuszczałaś mi wielorybków!

Zrobiłam się cała czerwona i spuściłam wzrok.

–Burak! – krzyknęła Lena, za co dostała kopniaka w kostkę.

–Ała! Nie tak ostro buraczku! – krzyknęła Luśka ze śmiechem.

–Spokojnie Ross. Ja tylko żartowałem. Nie było żadnych wielorybków – powiedział Louis na co wszyscy się zaśmiali.

–Oh. Dopiero teraz to mówisz?! Przez ciebie kopnęłam moją siostrzyczkę! – po tych słowach wstałam z miejsca, podeszłam do Leny i ją przytuliłam – Sorki. Mam nadzieję, że nie bolało.

–Nic się nie stało bąbelku – powiedziała dziewczyna z cwaniackim uśmiechem. Doskonale wie, że nie lubię jak tak do mnie mówi!

–O nie. Sama się o to prosiłaś– odrzekałam i trzepnęłam ją w ramię. W odpowiedzi usłyszałam tylko jej chichot. Wróciłam na swoje miejsce w celu dokończenia posiłku.

Zjedliśmy, i poszliśmy spakować ciuchy. Może nie wszyscy, bo ja i Harry już to zrobiliśmy. Siedzieliśmy na kanapie i rozmawialiśmy.

–Rose, czy między wami coś jest? – Zapytał

–Między wami, czyli kim?– Udawałam głupią.

–Między tobą a Louisem.

Na szczęście do salonu wbiegł Niall z walizką. Chwilę później przyszedł Zayn.

–Zayn, przyjacielu. Przynieś mi walizkę, bo mi się tak nie chce.

–No okeeeeej – I poszedł.

–Mi też możesz– krzyknął Harry.

–Chciałoby się!

Harry wstał i poszedł po swoje rzeczy. Ja wzięłam paczkę żelek z szafki i usiadłam koło blondynka. Zaczęliśmy jeść. W tym czasie Zayn przyszedł z walizkami i zmęczony usiadł koło nas.

–Czy ktoś mógłby mi pomóc z tymi bagażami? Naprawdę potrzebuję pomocy! Może jest tam na dole jakiś silny mężczyzna? – Luśka stała na górze i darła się wniebogłosy.

Rozglądnęłam się w około, w poszukiwaniu ofiary która mogłaby pomóc mojej przyjaciółce. Popatrzyłam na Nialla – nawet nie wiedział co się dzieje, bo mocował się z wyjątkowo upartym opakowaniem żelek. Kiedy spojrzałam na Harrego, chłopak bardzo szybko się ulotnił. Nie ma co – dżentelmen. Zayn natomiast siedział nieruchomo i udawał, że nic nie słyszał. Kiedy jednak spotkał mój wzrok, powiedział:

 –Nie ma mowy! Przed chwilą tam byłem, to wtedy jej nie było. A jak ja sobie wygodnie klapnąłem to teraz krzyczy. Nie mam już siły i dodatku obtarłem sobie ręce od noszenia tych walizek.

–Rozumiem, że nikt mi nie pomoże. Tak to już jest, że kobieta musi sobie sama radzić! – W dalszym ciągu było słychać narzekania Leny. Jednak podziałało to na Zayna. Chłopak wstał i powolnym krokiem skierował się w stronę schodów.

Po chwili wrócił razem z Lenką, która w ramach podziękowania dała mu soczystego całusa w policzek. No, no! Taki czułości między nimi jeszcze nie widziałam. No cóż, było miło, ale czas nagli i trzeba jechać.

Kiedy już wszyscy byli gotowi. Ja, Harry, Niall i Lou Zaczęliśmy pakować jedzenie do samochodu Hazzy, a Liam, Lena i Zayn inne rzeczy do samochodziku Liamka. Po kilkunastu minutach pojechaliśmy.

Oczami Leny

Do celu dojechaliśmy po około dwóch godzinach. Wysiadłam z samochodu i zaczęłam się rozglądać. Było to duże pole namiotowe. Niedaleko stał tak jakby mały domek. Ciekawe czy są tam łóżka.

–Nikt nie będzie nam przeszkadzać. Załatwiłem to osobiście. W tym domku znajduje się łazienka i kuchnia, nie ma tam lodówki, bo przyjeżdża tu jednocześnie dużo ludzi i by się tak nie dało. Ale my przecież mamy swoje. W jednym pomieszczeniu jest kanapa i dużo gniazdek, więc prąd będzie. No to teraz zabieramy się za rozkładanie namiotów!– Powiedział Lou.

–Emm, ale jak będziemy spać? Rose z Leną, Harry z Louisem a my w trzecim?– Zapytał Liam.

–Ja chce spać z Rose!- Krzyknęli jednocześnie Harry i Lou.

–A Lena przecież nie będzie z żadnym z chłopaków..– Zaczęła Rose

–Ja mogę z nią spać.- Powiedział Zayn– Damy radę, prawda Lenka?

–Chyba sobie poradzimy– odpowiedziała z uśmiechem dziewczyna.

Zaczęliśmy rozkładać namioty. Mi i Zaynowi szło całkiem, całkiem, ale Rose i chłopakom lepiej. Moja przyjaciółka nie raz była pod namiotami, ja z resztą też. Ale trochę mniej. Harry był kiedyś z Rose. Ich trójeczka skończyła pierwsza. Popatrzyłam na Nialla i Liama. Horanek siedział na trawie zaplątany w sznurki, a Liaś się z niego śmiał. Rose podeszła do nich i pomogła się biedakowi wyplątać. Po chwili i my skończyliśmy rozkładać. Pomogliśmy tamtym i tak w siódemkę rozkładaliśmy namiocik.

–To teraz stoliki, krzesła i leżaki. To robi wasza czwórka, a ja Harry i Rose idziemy zająć się jedzeniem– powiedział Louis

Tak, więc my rozkładaliśmy to wszystko z tym, że od nas uciekł Niall i pomógł tamtym przy okazji wyjadając żelki.

***

Dzień spędziliśmy na wylegiwaniu się. Zupki z puszki były na obiad, trzeba jakoś przetrwać. Mamy kuchnię, ale nikomu dzisiaj nie chciało się gotować. Mieliśmy iść teraz wykąpać się w pobliskim jeziorku. Zabraliśmy ręczniki i koce, i poszliśmy. Na miejscu rozebraliśmy się i już mieliśmy wejść do wody, ale…

–Ymm. Ja i Rose musimy wam coś ważnego powiedzieć– zaczął Louis, a my momentalnie zamilkliśmy.

Harry intensywnie się w nich wpatrywał. Lou stanął za dziewczyną i położył ręce na jej brzuchu. Hazza otworzył szeroko oczy i do nich podbiegł krzycząc:

–Tylko mi nie mów, że moja kuzynka jest w ciąży!

–Nie, nie, nie! Harry spokojnie!

–No to co?

–My jesteśmy razem!– powiedziała bardzo szybko Rose.

Harry stanął jak kołek. Otworzył szeroko oczy i się uśmiechnął, chwilę później wyglądał na bardzo złego.

–Jak ją skrzywdzisz, to…– biegł do Lou z wyciągniętymi pięściami– żartowałem! Szczęścia Wam!

Zrobili potrójnego misia, a my do nich dołączyliśmy składając gratulacje.

–Ale i tak masz jej nie skrzywdzić! Macie się kochać ciągle– krzyknął Harry– I zrobić gromadkę dzieci!

Zaczęliśmy się śmiać. Tylko nasza zakochana para stała i nic nie robiła.

–Harry, ja jeszcze dzieci nie planuje, Lou pewnie też nie.

Tommo momentalnie pocałował Rozalie. Z naszych gardeł wydobyło się długie „uuuuuuuu”.

–Nareszcie mogę to zrobić nie ukrywając się!

–Nareszcie? To, od kiedy wy jesteście razem?– Zapytałam– Jak ja nie mogłam tego zauważyć, co?

–Od piątku wieczorem.

Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, a następnie poszliśmy chlapać się w wodzie. Nasze zakochańce ciągle się całowały. Teraz to na serio jest och, ach, ech! Podpłynęłam na Harrego.

–Co o tym myślisz?

–Mam nadzieję, że nie będzie kiedyś cierpieć. Wiem, że Louis jej nie skrzywdzi, ale wiesz jak to czasem jest, Związki dziesięcioletnie nawet potrafią się rozpaść. Ona jest dla mnie bardzo ważna, ale on też, przecież jest moim przyjacielem. Chciałbym, żeby byli ze sobą już zawsze…– chłopak się do mnie uśmiechnął.

Przytuliłam go szepcząc „Będą razem już zawsze, na pewno!”. Po chwili znalazłam się pod wodą! Co za debil! Szybko wypłynęłam i zaczęłam go szukać. Stał kilka metrów ode mnie i się śmiał. Wykorzystałam jego rozkojarzenie. Podpłynęłam i wskoczyłam mu na plecy. Chłopak zachwiał się i wpadł twarzą w wodę. Uciekłam na brzeg i owinęłam się ręcznikiem. Usiadłam na kocu obok Zayna.  

Oczami Rose 

Pływałam sobie w jeziorku już od kilku minut. Louis poszedł się czegoś napić. Popłynęłam dalej niż wszyscy. Coś przykuło moją uwagę. Niedaleko mnie dryfowała deska, a na niej siedział mały, biały, przestraszony kotek. Minutę później miałam go na rękach. Wtulił się we mnie, cały drżał. Jezioro w tym miejscu nie było zbyt głębokie, więc szłam w kierunku brzegu. Trzeba wysuszyć tego biedaka! Nie zważając na nikogo pobiegłam w stronę samochodów, w walizce miałam suszarkę i ręcznik. Słyszałam, że Louis, Lena i Harry za mną krzyczą.

–Nic się nie stało! Zaraz wrócę.

Zaczęłam biec jeszcze szybciej. Nie było to zbyt przyjemne, ponieważ byłam boso, a gdzieniegdzie znajdowały się kamyki.  Zatrzymałam się przy samochodzie i oparłam się o niego, byłam lekko zmęczona z powodu biegu. To już nie ta forma, co kiedyś..

–Rose… czy to jest kot?!– Pisnął wesoło Loui.

–Tak. Znalazłam go dryfującego na desce. Patrz, jaki on jest przerażony! Weź szybko wyciągnij ręcznik! Trzeba go wysuszyć i ogrzać! I idź przynieś mu mleka w jakiejś miseczce.

–Rose spokojnie!

Chłopak podał mi ręcznik, otuliłam nim kicia. Razem z Louisem poszliśmy do domku. Zaczęłam wycierać kotka, był cały brudny.

–Muszę go umyć– powiedziałam i skierowałam się do łazienki.

Wzięłam do ręki średniej wielkości miskę i nalałam do niej ciepłej wody.

–Nie bój się kiciu– szepnęłam– zaraz cie umyję, wysuszę… ale musisz dzisiaj znieść mój szampon truskawkowy, bo dla kotków nie posiadam.

Usłyszałam śmiech dochodzący od drzwi.

–A ty, z czego się śmiejesz? – Zapytałam

–Kochanie, bardzo ładnie wyglądasz w roli mamusi.

Uśmiechnęłam się i zanurzyłam kotka w cieplutkiej wodzie. Lekko zadrżał, bał się. Wyczyściłam mu futerko, a po chwili starannie wytarłam. Kotek wydawał się taki trochę, że tak powiem przyklapnięty, no może nie on, ale jego futerko. Lou ciągle mi się przyglądał.

–Przynieś mi suszarkę do włosów– Powiedziałam bardzo poważnie.

–Kota będziesz suszyć?

–Louis patrz jak on wygląda.

On tylko wzruszył ramionami i wyszedł. Po niecałych dwóch minutach wrócił. Wzięłam suszarkę do ręki i ją włączyłam, dałam najmniejszą moc, żeby kica się nie przestraszyła. Powolutku ją wysuszyłam. Pogładziłam po futerku i była już piękna!. <klik>

–To kotka– powiedziałam.

–Zatrzymamy ją?

–Możliwe, że tak. Jeśli nikt nie będzie jej szukać.

Przytuliłam kicię, a po chwili dołączył do nas Louis.

 

Zachęcam do zadawania pytań na asku! <klik>

POD ROZDZIAŁEM PROSZĘ O KOMENTARZE DOTYCZĄCE TYLKO OPINII O NICH. INNE BĘDĘ USUWANE!

 

PROSZĘ PRZECZYTAJ!! Hej! Bardzo cieszy mnie ciągle wzrastająca liczba obserwatorów, ale dlaczego jest tylko 10 komentarzy? na 34 obserwatorów + anonimki? (ja naprawdę się patrze na statystyki). EDIT Powiem tak w ciągu około pięciu godzin liczba wyświetleń wzrosła o około 100. A ile jest komentarzy? Jeden. No więc... Nie dajecie mi motywacji, naprawdę. Myślałam, że będzie inaczej, ale się myliłam. Motywacji nie mam praktycznie wcale. I co za tym idzie? Nie mam weny już od dawna, kiedyś pisałam duuużo więcej, a teraz nic. Siedzę nad wordem kilka godzin i nic tam nie dochodzi.. :( Jest ciągle to samo, a to nie jest przyjemne... Czy zakończę to opowiadanie to zależy od was, niestety teraz czuję, że może być marnie.
Nie chce tego robić, ale jeśli ciągle będzie tak jak teraz, to to opowiadanie skończy tak jak moje poprzednie. Informacją, że już tu się nic nie pojawi. :(
Rose xxx 
Ps. Przypominam anonimkom o podpisywaniu się! 
Ps2. Jeśli będzie wystarczająca liczbo komentarzy, to rozdziały będą dodawane częściej!
Ps3. (tak wiem, już przesadzam) Mam dla was prezent na walentynki!! :**

12 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział. Sweet kicia :) Związek Lou i Rose wyszedł na jaw. Czekam teraz na rozwój akcji między Leną a Zaynem.
    Wasza była anonimka Nord

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo jak słooodko! <3
    Przygarneli kotka :). To bardzo szlachetny gest ze strony Rose. Len i Zayn w jednym namiocie? Zapowiada się naprawde ciekawie :D. Lou jest taki słodki i dobrze, że się nie pokłócił z Rose na temat tego "pocałunku".
    Wybacz mi, że taki krótki komentarz i jeszcze tak późny, ale nie znalazłam wgl czasu... Mimo że jest piątek jestem zawalona nauką zresztą sama wiesz jak jest ;/. Następny spróbuje skomentować wcześniej, ale nie obiecuje, bo teraz nauczyciele oszaleli! -,-
    Sciskam!
    Amy ;)

    PS Nie przejmuj się, że Ci nie komentują. Zaczną zobaczysz! Może po prostu nie mają czasu jak ja :).
    Będzie lepiej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana, nie przejmuj się! Mam ten sam problem! Ale stwierdziłam, że i tak będę pisać dla siebie i tej niewielkiej garsteczki osób. Prawda jest taka, że mało kto z obserwujących mi komentuje, więc...
    Rozdział jest świetny! Chociaż miałam nadzieję na "groźniejsze" zakończenie sprawy z Danielem :D Ale przynajmniej Lou jest meega kochany i wyrozumiały i nie pokłócili się o tego debila! Kotek! ♥ Jest przeuroczy!
    –Kochanie, bardzo ładnie wyglądasz w roli mamusi- hihihi :D
    Między Rose i Lou jest cudownie, teraz czas na Lenę i Zayn'a!!! :D
    Całuski! :***
    P.S. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale nie było mnie wczoraj praktycznie w domu...
    P.S2. Śliczny strój Rose!
    P.S3. Czekamy na niespodziankę! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Awwwww ♥
    Jaki cudowny rozdział :D
    Nie przejmuj się ludźmi im się nigdy nic nie chce.
    Czytają , a napisać chociaż jedno słowo w komentarzu to nima kto xD
    Ajajaj Kotecek :D
    I Lou, ale on słodki :D
    Awww no czekam szybko na nextaaa ;D
    Bo umarnę chyba
    Takie zajebiste ;**** ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zawsze świetny :D

    czekam na next

    Nowy rozdział więc zapraszam do komentowania i obserwowania: http://one-direction-lose-my-mind.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. nooo a co do rozdziału to ;3
    och ech ach Rose i Lou oficjalnie razem <3333 i teń kiciuś jeju jakie to było suodkie mrrr ;3
    no i ten fragment to mnie po prostu rozwalił
    –A ty, z czego się śmiejesz? – Zapytałam
    –Kochanie, bardzo ładnie wyglądasz w roli mamusi. oj Lou i te jego teksty xd
    idziemy dalej Lenka i Zayn w jednym namiocie uhuhuhuh będzie się działo ( tylko szkoda że tak mało o Layn w tym rozdziale ) wierzę jednak że w następnych będzie więcej tiaaa te moje dziwne marzenia no ale to tam ogóle cudowny dziewczynki rozdział zresztą co ja pisze one są zawsze cudowne i czasem naprawdę nw co mam napisać żeby powiedzieć jak genialny jest ten rozdział <3333
    ps. nie kończ tego bloga nigdy on jest zbyt wspaniały na zakończenie go *o*
    ps1. nie przejmuj się że tak mało osób komentuje bo nie zawsze się komuś chce napisać komentarz (mi czasem też nie chce się)
    ps2. nie ważne czy rozdziały będą częściej czy nie ja i tak będę czytać bo warto jest czekać tydzień na to cudo *o*
    ps3. wiem że już przynudzam więc kończę ;d ci co nie komentują są jacyś głupi i tyle i nie wiedzą co to znaczy talent <333
    całuje i trzymam kciuki za powrót twojej weny* <33333 ;******** do usłyszenia pod następnym rozdziałem :D
    * na pewno wróci musi wrócić ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajne.! Wczoraj znalazłam tego bloga i już się zakochałam. Kiedy nn.?

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochanie, bo to tak już jest, patrzą patrzą, ale paluszki chowają tylko na podjadanie chipsów i trzymają się z dala od klawiatury :p. Nie powieszę się na tablicy ale z to zostawię Ci komentarz. Nie oceniam fabuły bo przeczytałam tylko ten jeden wyrwany ze środka rozdział, Poza tym zawsze skupiam się wyłącznie na wykonaniu tekstu. Czyli warsztat...

    Marchewka: dość sprawnie posługujesz się słowem. Język jest prosty, przystępny i łatwo przyswajalny co sprawia, że czyta się dość lekko. Podobają mi się dialogi, są naturalne. Nie ma natłoku literówek, ortografów, gramatycznie też nie zauważyłam rażących uchybień i tak trzymaj.

    Kij: błędy w zapisie dialogów dotyczą głównie braku spacji po myślniku na początku każdej kwestii. Brakuje też spacji przed myślnikiem, gdy wtrącasz narrację. Zapisem dialogów rządzi kilka zasad, ale nie będę ich wymieniać. To blog nie książka ;). Tylko o tych spacjach wspominam, bo ich brak sprawia, że tekst jest bardziej zwarty, a zwarty zawsze trudniej się czyta. Pamiętaj o nich i jest ok :). Kotek na fotce - słodziak :D.
    Pozdrawiam... K

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię :***
      Te spacje wiem, wiem i jeszcze raz wiem :D
      Jak ten tekst był tworzony to tak szczerze używałam dywizu a nie myślników bo kompletnie nie zwracałam na to uwagi, no dobra, po prostu nie wiedziałam, że robi się inaczej. ;) I w pewnym momencie przeczytałam że to nie tak! To był szok haha ;)
      No i pewnego dnia wzięłam się za poprawianie, a że było tego dużo, i to bardzo bardzo dużo to wszystkiego nie wyłapałam i takie oto są skutki..
      Ale teraz wiem już co i jak i próbuję poprawnie wszystko robić ;)
      Jeszcze raz bardzo dziękuję za opinię! :***

      Usuń
  9. Gdy ktoś jest z kimś jedni różnie to odbierają, ale słowa chłopca użyte w taki sposób na pewno świadczyły o obronie dziewczyny:)
    ps. do siebie zapraszam na wiersze - filmowe

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny :****
    UUuu Zayn będzie spał z Leną, ale nie że w takim sensie jak to się niektórym wydaje, mam nadzieję, że porozmawiają szczerze, bo chciałabym żeby byli razem.
    A nasze gołąbki się ujawniły, to tak słodko i ta groźba Harrego ahhahahahh :)
    I jeszcze ta historia z kotkiem, słodkooo
    Czekam do piątku na nexta xd

    OdpowiedzUsuń
  11. Zakochałam się w tym opowiadaniu :D
    Dobrze, że Lou nie był zły za ten pocałunek na początku, ale ja na jego miejscu przywaliłabym gościowi, zasłużył na to!
    Kooooooteczek! :D I tekst Lou mnie rozwalił ''Kochanie, bardzo ładnie wyglądasz w roli mamusi.'' :D
    Czekam na nn i przy okazji blog został nominowany do Liebster Awards. Więcej tutaj: http://forever-alone-baby.blogspot.com/p/nominacje.html

    OdpowiedzUsuń